Piotr J. Bochyński Napisano 17 Marzec Napisano 17 Marzec Jeśli wrzucam posta na forum Odkrywcy, to wiedz że coś się dzieje ;) A historia dotyczy PLASTOMENITU bezdymnego prochu opracowanego pod koniec XIX wieku w Złotym Stoku (Reichenstein) przez konsorcjum firmy Guttlerów. W ramach przypomnienia, wyciągnięcia większej ilości informacji i wyprostowania kilku faktów. Oczywiście zapraszam do dyskusji. Cytuj
Piotr J. Bochyński Napisano 18 Marzec Autor Napisano 18 Marzec Ze starego opracowania "Znakowanie amunicji myśliwskiej i sportowej na „Ziemiach Odzyskanych” do 1945" Cytuj
Piotr J. Bochyński Napisano 19 Marzec Autor Napisano 19 Marzec Reklama w: Jaeger-Zeitung für Böhmen und Mähren 1898 r. Cytuj
Piotr J. Bochyński Napisano 20 Marzec Autor Napisano 20 Marzec (edytowane) PLASTOMENIT wersja 2.0 Co prawda mówi się że sieci nic nie ginie, jednak nie do końca jest to prawda. Czasami żałuje nie zapisałem sobie pewnych stron, miałbym dziś więcej informacji. Ale jeszcze coś tam się znajdzie. Czy wiedzieliście na przykład że produkcja Plastomenitu miała być ponownie wznowiona w początkach XXI wieku (dokładniej w latach 2005-2006) w Złotym Stoku (Mąkolnie)? Jednak tak nie do końca, bowiem zamiast prochu bezdymnego pod tą nazwą miał być produkowany proch czarny w postaci pelletów do broni czarnoprochowej. Producentem miał być Zakłady Tworzyw i Farb Sp. z o.o w Złotym Stoku czyli de facto kontynuatorka w pewnym sensie dawnej W. Guttler Pulverfabrik Reichenstein. Nawet na tą okoliczność dokonano rejestracji znaku towarowego PLASTOMENITU w Urzędzie Patentowym pod numerem zgłoszenia: Z.295033 https://ewyszukiwarka.pue.uprp.gov.pl/search/pwp-details/Z.295033 Ot taka ciekawostka. (ale nie będzie poruszana w opracowaniu). Cześć tej historii ponownego wprowadzenia plastomenitu do produkcji idzie odtworzyć z forum: https://forum-bron.pl/viewtopic.php?t=13623 autor: resident » 22 czerwca 2005, 16:40 Witam serdecznie, Dzieki pomocy kilku zyczliwych osob (MarkuP - Tobie naleza sie chyba najwieksze podziekowania, za zarazenie entuzjazmem, wsparcie w zwatpieniu, zaangazowanie w testy i zyczliwosc) w mojej firmie zakonczylismy pewien etap prac badawczych, ktore, jesli droga proceduralna nas nie rozlozy, spowoduja pojawienie sie na rynku polskim naszych rodzimych pelletow z prochu czarnego. Musimy zrobic niezbedne dopuszczenia (m.in. CE), zezwolenia itd...co pewnie zajmie kilka dlugich miesiecy, ale zasadniczo mozemy juz oficjalnie oznajmic: pellety sa i strzelaja. Nie wiem czy sie przyjma, nie wiem czy bede w stanie utrzymac te niszowa produkcje, nie wiem jeszcze wielu rzeczy - mam nadzieje ze Wasze opinie i bezinteresowna pomoc pomoga popychac mi temat do przodu. zapraszam na strone www.plastomenit.com niestety po angielsku i niestety stan aktualnosci z marca i niestety strona duzo wazy - ale jest i juz czegos sie mozna dowiedziec. Prosze rowniez o komentarze i opinie, zarowno tutaj, jak i na adres plastomenit@plastomenit.com autor: resident » 23 czerwca 2005, 00:02 mkowalczuk pisze:Nie śladu testu, a faktycznych testów. To jest bardzo interesujaca sprawa i warto ją dokładnie opisać. Wiem, że masz smykałkę do pisania, więc nie rozumiem czemu te wiadomości są jedynie sygnałem? Uchylę rąbka. W grudniu 2004 narodził się Pomysł. Najpierw powstała pierwsza pastylka, bazująca na prochu skalnym, ktory produkujemy na co dzien. Wzielismy proch z różnych faz produkcji, prasowaliśmy po różnym ciśnieniem. Najpierw laboratorium. Ocenialismy predkosc i charakterystyke spalania na podstawie analizy obrazu filmu. Wszystko w przyblizeniu - odpalalismy pastylki klasycznym lontem, nie dbajac zbytnio o powtarzalnosc warunkow doswiadczen. Na podstawie zgrubnej analizy wybralismy pierwsze probki. Potem pierwsze strzelanie...Baliśmy się, czy nie wy***przy lufy w kosmos (to w końcu pył). Yarek odwaznie kropnal z 1 grama. Załamałem się jak pierwsza kula wypadła kilka metrow od lufy. Kolejne probki (rozne etapy produkcji, rozne cisnienia prasowania, rozne nawazki) pokazaly ze to MOZE dzialac. Doszlismy do normalnych wynikow, porownywalnych z sypkim prochem. Nawazki byly wieksze, ale predkosci wylotowe porownywalne z normalnym prochem. Problemem byla slaba powtarzalnosc wynikow. Kule jednak lataly az milo, karabin sie nie zacinal a nam, mimo siarczystego mrozu, nie brakowalo animuszu. Po pierwszych probach w Rembertowie wiedzielismy juz, ze a) dziala b) jak wplywa cisnienie prasowania na predkosc c) z ktorego etapu produkcji prochu skalnego brac surowiec. Potem zaczela sie praca, malo efektowna, ale niezbedna: Próbowaliśmy dodawać spoiwa (okazało się niepotrzebne); próbowaliśmy zrobić pastylke z dziurką. Co ciekawe, w naszych archiwach bylo opracowanie z lat 50, gdzie byly badania (na podstawie niemieckich badan z poczatku wieku) na temat tego, jaka srednice powinna miec dziurka w pastylce...Redukowalismy zawartosc siarki w prochu - udalo sie zejsc do 8%, ponizej bilans tlenowy sie rozjezdza i w lufie generowany jest syf. Probowalismy roznych gatunkow drewna (nie jest prosto znalezc np. wegiel drzewny z olchy czy buka). Najwazniejsze - czy daje sie osiagac predkosci wylotowe porownywalne z prochem sypkim. Daje sie, tylko nawazki wieksze. Kolejne testy. Znowu chrono. Proby z rewolwerem. Znowu rozrzut wynikow, czescioiwo zwiazany z manufakturowym sposobem wytwarzania. Plastomenit ma spore wymagania jednak: czysty kominek, sucha pastylka, mocne kapiszony. Postrzelalismy z Markiem na ZKS...bylo juz calkiem niezle. Navy 44 spisuje sie swietnie, pelny cykl ladowania ponizej 2 minut. I to tyle. Nie ma w tym jakiejs wielkiej filozofii. To w koncu prosta technologia i proste metody. -- Bart Edytowane 20 Marzec przez Piotr J. Bochyński Cytuj
Piotr J. Bochyński Napisano 21 Marzec Autor Napisano 21 Marzec Natomiast oryginalnie proch czarny strzelecki do broni myśliwskiej był produkowany przez firmę Guttlera w Złotym Stoku pod nazwą "ADLER-MARKE". Stąd też na okuciach den łusek amunicji w kalibrach wagomiarowych elaborowanych tym prochem pojawia się właśnie ta nazwa. Cytuj
Piotr J. Bochyński Napisano 7 godzin temu Autor Napisano 7 godzin temu Opakowanie amunicji / Ammo box Amunicja marki „Adler-Marke” (kalibru 12) pakowana była w późniejszym czasie również w reprezentacyjne opakowania wykonane z metalowej blachy (cynkowanej). Zamykane szczelnie wieczkiem (na zawiasie). Blacha opakowania była dodatkowo zabezpieczone poprzez pomalowanie farbą w kolorze czerwonym. Na opakowaniu umieszczono również ozdobne napisy informacyjne i grafiki związane z amunicją. To reprezentacyjne opakowanie powstało specjalnie po licznych sukcesach amunicji jakie odniosła ona podczas Mistrzostw Niemiec w strzelaniu do rzutków , które odbyły się w 1908 roku w Neumannswalde. Najprawdopodobniej opakowanie wprowadzono do użytku w roku 1910. Bowiem na opakowaniu jest przedstawione w alegorycznej postaci wzrost produkcji amunicji pomiędzy rokiem 1910 (duży nabój), a początkiem produkcji 1888 (mały nabój). Wyróżnione napisy na opakowaniu: „Gesetzlien geschützt“ ( w tłum. podlegający ochronie prawnej) „Mit Adler-Marke Jagdpatronen. Wurden ausser der Meisterschaft für Deutschland auf Wurftauben in Neumannswalde 1908 zahlreiche Preise erschossen.“ Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.