Skocz do zawartości

Władza przeciw sędziemu, czyli kara za dziennikarskie śledztwo o Macierewiczu


Rekomendowane odpowiedzi

Sędzia Piotr Raczkowski zgodził się, żebym przeczytała część akt starej sprawy szpiegowskiej, w której kluczową rolę odegrał Antoni Macierewicz. Od sześciu lat — na kilku poziomach — ściga go za to aparat państwa. Władza zmieniła przepisy, by przenieść sędziego w stan spoczynku, a innym wysłać jasny sygnał: uważajcie z tą jawnością.

Od sześciu lat władza ściga sędziego Piotra Raczkowskiego za to, że Sąd Wojskowy, którym kierował, udostępnił mi w 2017 r. do przeczytania część akt sprawy szpiegowskiej z początku lat 90.

Decyzją sędziego zajmowały się już IPN, ABW, prokuratura, nowa Izba Dyscyplinarna SN, historia ta stała się nawet częścią sporu z unijnym Trybunałem Sprawiedliwości. Jej najnowszą odsłoną jest nowelizacja ustawy o obronie ojczyzny — wszystko po to, żeby dopaść i pognębić jednego człowieka.

PiS — jak podkreśla Stowarzyszenia Sędziów Polskich IUSTITIA — przy okazji nowelizacji kodeksu cywilnego wprowadził do ustawy o obronie ojczyzny zmianę, która ma doprowadzić do przymusowego przeniesienia w stan spoczynku sędziego Piotra Raczkowskiego. "Przepisy te są wymierzone wyłącznie w sędziego Raczkowskiego i stanowią bezprecedensową szykanę" — czytamy w stanowisku IUSTITII. Wcześniej przez kilka lat władza bezskutecznie usiłowała odebrać Raczkowskiemu immunitet.

Macierewicz wstrzymuje operację przeciw GRU

Dlaczego? Cofnijmy się do jesieni 2017 r.

Od wielu miesięcy z Marcinem Dzierżanowskim pracujemy nad "Biografią Nieautoryzowaną" Antoniego Macierewicza. Spędzamy kolejne tygodnie na lekturze tomów dokumentów w IPN i sądach. Przeprowadzamy wywiady z ponad 140 osobami. Marcin bada głównie materiały dotyczące działalności Macierewicza w PRL, ja zajmuję się jego polityczną karierą już w wolnej Polsce.

Zagłębiając się w początki lat 90. i działalność Macierewicza w MSW, trafiam na ciekawą historię. Słyszę, że polecił zamknąć jedną z pierwszych operacji raczkującego, polskiego kontrwywiadu wobec rosyjskich służb. Chodzi o sprawę Marka Zielińskiego, skazanego w 1994 r. za szpiegostwo na rzecz Rosji.

Robię to, co robi każdy dziennikarz i dziennikarka śledcza — staram się sprawdzić opowieść w dokumentach. Ustalam, gdzie znajdują się sądowe akta sprawy i jaką mają sygnaturę, po czym składam wniosek o ich udostępnienie, zgodnie z prawem prasowym i zasadami dostępu do informacji publicznej. To standardowe procedury, które do czasów rządów PiS umożliwiały dziennikarzom codzienną pracę w interesie publicznym.

 

Podkreślmy — gdy składam wniosek do Sądu Wojskowego w Warszawie jest 2017 r. A wnioskuję o dostęp do akt z 1994 r., czyli sprawy mocno już historycznej.

Kilka tygodni później uzyskuję zgodę i zjawiam się w małym pokoiku Archiwum Wojskowego Sądu Garnizonowego w Warszawie. Dostaję częściowy wgląd do akt, bo fragmenty objęte wciąż klauzulą niejawności pozostają zaczernione. Ale nawet ta niepełna lektura okaże się spójna z tym, co wcześniej słyszę od świadków — że Macierewicz kazał wstrzymać operację wobec GRU (z niezrozumiałych dla ówczesnych funkcjonariuszy UOP powodów).

"Biografia nieautoryzowana" ukazuje się w czerwcu 2018 r. W rozdziale "Lustrator" opisujemy historię Marka Zielińskiego, który szpieguje na rzecz GRU od początku lat 80. Jest prowadzony przez kolejnych rezydentów radzieckiego, a potem rosyjskiego wywiadu — po 1989 r. prowadzi go Władysław Łomakin.

Kontrwywiad łowi szpiega

Zieliński już w latach 80. przekazuje GRU materiały, m.in. dotyczące działaczy i finansowania opozycji, a także – ściśle tajne dokumenty MSW i materiały z posiedzeń kierownictwa PZPR-u. W 1988 r. trafia do zespołu Czesława Kiszczaka. Od tej chwili przekazuje GRU teksty przemówień Kiszczaka i materiały z negocjacji z opozycją, które toczą się jesienią 1988 r. Gdy tworzy się rząd Tadeusza Mazowieckiego i padają zapowiedzi weryfikacji w MSW, Zieliński przechodzi na emeryturę, otwiera agencję ochroniarską.

GRU naciska, żeby w tej sytuacji Zieliński sam werbował dla niej agentów wśród urzędników MSW. Sowiecki wywiad wojskowy chce, by Zieliński stworzył siatkę agentów i pośredniczył w kontaktach. "W pierwszej kolejności typuje znajomego z MSW – Andrzeja Anklewicza. Umawia się z nim na spotkanie i składa propozycję »współpracy z zagranicznym dziennikarzem agencji TASS«. Anklewicz ze spotkania wraca do resortu i powiadamia o tym przełożonych, z ministrem Krzysztofem Kozłowskim na czele, oraz UOP-em".

Tak zaczyna się jedna z pierwszych operacji kontrwywiadu w demokratycznej Polsce. "Kozłowski i ówczesny szef kontrwywiadu Konstanty Miodowicz decydują o podjęciu gry operacyjnej. Ma polegać na tym, że Anklewicz dalej prowadzi dialog z Zielińskim i stara się dotrzeć wyżej, czyli ustalić oficera prowadzącego, środki łączności, siatkę kontaktów".

W książce przytaczamy zeznania byłych funkcjonariuszy UOP, w tym Zbigniewa Marciniaka, nadzorującego operację Zarządu Kontrwywiadu. Marciniak, były funkcjonariusz SB, pracował w UOP od 1990 r., na kierunku rosyjskim.

"Z uwagi na fakt, że propozycja Zielińskiego była klasycznym przykładem werbunku wywiadowczego dla służb wywiadu ówczesnego ZSRR, kierownictwo resortu w dniu 3 lipca 1991 r. podjęło decyzję o włączeniu Anklewicza w działania operacyjne wobec Zielińskiego. Celem tych działań było ustalenie osób obsługiwanych przez niego, zapoznanie się z aktualnymi metodami pracy i łączności służb wywiadowczych ZSRR, poznanie zakresu zainteresowań służby wywiadu. Anklewicz miał przyjąć postawę pasywną i pod kontrolą Zarządu Kontrwywiadu UOP oczekiwać na dalsze propozycje ze strony Zielińskiego".

Jak opisujemy w książce, Anklewicz spotyka się z Zielińskim i przekazuje mu podstawione dokumenty przygotowane przez kontrwywiad UOP. Stawia Zielińskiemu warunek – domaga się bezpośredniego spotkania z rosyjskim oficerem. Okazuje się wtedy, że "wyżej" jest właśnie attaché wojskowy w Warszawie, Łomakin.

14 listopada 1991 r. Anklewicz i Zieliński ustalają szczegóły spotkania z Łomakinem.

Marciniak zeznaje dalej:

"W trakcie tego spotkania Zieliński dostarczył nowych naprowadzeń operacyjnych. Stwierdził, że Rosjanie budują sieć wywiadowczą obejmującą resort spraw wewnętrznych. (...) W tym czasie, tj. po spotkaniu 14 listopada, zakończono wstępną fazę kombinacji operacyjnej. Poznano bieżące zainteresowanie resortem spraw wewnętrznych przez GRU, jak również potwierdzono udział w tej służbie Zielińskiego. Jednakże do tej pory służba naszego kontrwywiadu poznała zakres zainteresowania pośrednio, przedstawiony tylko przez Zielińskiego. Do pełnego obrazu konieczne było uzyskanie informacji bezpośrednio od kadrowego oficera GRU. Stąd podjęto w kierownictwie UOP-u decyzję o kontynuowaniu pozornej współpracy Anklewicza ze służbą GRU".

Do spotkania Anklewicza z Łomakinem dochodzi 29 listopada 1991 r. Oficer GRU przedstawia swoje oczekiwania — interesują go zwłaszcza zamiary USA wobec ZSRR i uzgodnienia w tej sprawie Polski z USA. Chce być też ostrzegany o planach polskiego kontrwywiadu wobec ambasady i ataszatu rosyjskiego. Dochodzi jeszcze do kilku spotkań, po których oficer GRU proponuje, by dalsza współpraca toczyła się już bez udziału Zielińskiego. Łomakin określa termin kolejnego spotkania: 14 lutego 1992 r.

Kontrwywiad zaczyna do niego przygotowania. 24 grudnia 1991 r. nowym szefem MSW zostaje Macierewicz.

Koniec klimatu na rozpracowanie rosyjskiej siatki

Marciniak zeznaje: "W trakcie przygotowań do kolejnego spotkania Anklewicza z Łomakinem nowe kierownictwo resortu spraw wewnętrznych poleciło przerwać dialog operacyjny z Łomakinem i zerwać przez Anklewicza z nim wszelkie kontakty. Wyrażono jedynie zgodę na rozmowę kończącą pozorowaną współpracę".

Marciniak zeznaje: "Zerwanie – na polecenie ówczesnego kierownictwa resortu spraw wewnętrznych – dialogu operacyjnego z Łomakinem zakończyło, w sposób nieplanowany, drugą fazę czynności operacyjnych w sprawie. […] Sytuacja operacyjna uległa znacznej zmianie. Nie było wówczas klimatu na kontynuowanie rozpoznania operacyjnego ani na ostateczne rozwiązanie powyższej sprawy. […] Źródło bezpośredniej wiedzy o Zielińskim zostało ze sprawy wyeliminowane".

Z zeznań funkcjonariusza UOP przed sądem wojskowym wynika wprost — od czasu, gdy Macierewicz objął MSW, nie było "klimatu na ostateczne rozwiązanie sprawy", czyli na doprowadzenie do rozpracowania siatki kontaktów GRU w Polsce.

Ostatecznie Zieliński zostanie złapany dopiero jesienią 1993 r., ponad rok po dymisji Macierewicza z MSW. Przyznaje się i składa zeznania. Sąd wojskowy skazuje go na dziewięć lat więzienia (ostatecznie wychodzi przed końcem wyroku). Na tym kończy się cała historia. Wyłącznie na Zielińskim – naganiaczu, werbowniku GRU.

Gdy ukazuje się nasza książka, a także jej powyższy fragment na łamach Onetu, środowisko Macierewicza usiłuje zdyskredytować publikację i autorów. Sławomir Cenckiewicz, historyk i jeden z najważniejszych współpracowników byłego szefa MON, atakuje nas wówczas publikacjami pełnymi manipulacji i przekłamań (ich sprostowanie ukazuje się następnie na łamach "Do Rzeczy").

Sędzia na celowniku lustratorów

Wkrótce później pojawiają się sygnały o tym, że opisane przez nas akta zaczynają krążyć między kolejnymi instytucjami. Jak opisywał Mariusz Jałoszewski na łamach Oko.press: "Dwa miesiące później [po publikacji książki] o akta sprawy szpiegowskiej, które przeglądali dziennikarze, wystąpił Instytut Pamięci Narodowej. Wcześniej te akta jeszcze w sądzie przeglądał Sławomir Cenckiewicz, szef Wojskowego Biura Historycznego, które podlega pod MON. Gdy akta przekazano do IPN, poddano je analizie pod kątem statusu dokumentów. Instytut ustalił, że część dokumentów jest wytworzona przez UOP w związku z operacją wykrycia szpiega i zawiadomił o tym ABW, wnosząc o ocenę działań prezesa sądu Raczkowskiego".

Tak zaczęła się sprawa sędziego Piotra Raczkowskiego, który był prezesem Sądu Wojskowego w 2017 r., gdy uzyskałam wgląd do akt sprawy.

ABW uznaje, że częściowe zniesienie klauzul "tajne" było bezzasadne i odbyło się bez jej zgody. Jesienią 2019 r. składa zawiadomienie do prokuratury, która wszczyna śledztwo.

Prokuratura stwierdza, że sędzia Raczkowski nie powinien udzielić mi zgody na lekturę akt historycznej sprawy Zielińskiego. Wiosną 2021 r. kieruje wniosek o uchylenie immunitetu sędziemu do nowej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.

Ponosi porażkę. Izba — o którą rząd toczył niekończące się boje z TSUE — w grudniu 2022 r. nie zgadza się na uchylenie immunitetu Raczkowskiemu. Sędzia wraca do orzekania wiosną 2023 r. — nie na długo.

Aparat państwa i propagandy zostaje uruchomiony, żeby ścigać sędziego za to, że umożliwił dziennikarzom pracę i prowadzenie dziennikarskiego śledztwa. Dodajmy — śledztwa w sprawie polityka, który karierę zbudował na lustracji, ujawnianiu tajnych archiwów służb i teczek agentów. Macierewicz, choć sam chętnie sięga do archiwów sprzed lat, do dzisiaj nie wyjaśnił kulis decyzji z 1991 r.

"Lex Raczkowski" a jawność życia publicznego

Gdy postępowanie wobec sędziego nie przynosi efektu — władza uchwala specjalny przepis, szybko nazwany "lex Raczkowski". Zgodnie z nowelizacją ustawy o obronie ojczyzny, sędzia Raczkowski jako cywilny sędzia w sądzie wojskowym, niezdolny do czynnej służby wojskowej, będzie zmuszony do przejścia w stan spoczynku.

Skala zaangażowania aparatu władzy, uruchomionego przez upartych tropicieli IPN, jest zdumiewająca. Sprawa sędziego Raczkowskiego to historia o tym, po jakie środki może sięgnąć władza, żeby wyegzekwować swoją wolę.

W całej historii chodzi o coś jeszcze — o przejrzystość życia publicznego i możliwość sprawowania roli kontrolnej przez dziennikarzy. Władza od dawna usiłuje na wszelkie sposoby ograniczać nam dostęp do informacji publicznej, w tym akt spraw niewygodnych dla polityków. W rezultacie opinia publiczna wie o nich coraz mniej.

Sprawa sędziego Raczkowskiego to jasny sygnał dla innych sędziów i urzędników — lepiej nie udzielać dziennikarzom wglądu w dokumenty i wiedzę o władzy, bo władza lubi się zemścić.

W tekście wykorzystałam fragmenty naszej książki o Antonim Macierewiczu "Biografia Nieautoryzowana", Znak, 2018.

Anna Gielewska — redaktor naczelna środkowoeuropejskiego portalu śledczego VSQUARE.ORG, współzałożycielka FRONTSTORY.PL, medium śledczego Fundacji Reporterów, badaczka zorganizowanej dezinformacji i propagandy. Stypendystka JSK Fellowship na Uniwersytecie Stanforda, członkini międzynarodowej dziennikarskiej sieci OCCRP. Wcześniej pracowała m.in. w "Rzeczpospolitej", "Dzienniku Gazecie Prawnej", tygodniku "Wprost".

https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/niewygodna-biografia-macierewicza-aparat-panstwa-sciga-sedziego/l76cnen,79cfc278

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie