Skocz do zawartości
  • 0

fragment skrzynki z angielskimi napisami


niechludow

Pytanie

3 odpowiedzi na to pytanie

Rekomendowane odpowiedzi

Skrzynka jest po „pork”, czyli wieprzowinie. Dokumenty Lend-Lease mówią wyraźnie – wieprzowiny Stany Zjednoczone w ramach L-L nie wysyłały nikomu, ani funta, ani grama. Nawet największemu sojusznikowi brytyjskiemu. Drugowojenne dokumenty pokazują, ile komu wysłano z USA i czego spośród artykułów żywnościowych, ile pomidorów, ile musztardy, ile margaryny, ile dziesiątków innych artykułów spożywczych, ale jak raz zero wieprzowiny dla kogokolwiek. A więc pochodzenie skrzynki z Lend-Lease odpada.

Skrzynka może więc mieć dwa źródła:

1. Pozostałość po konwojach amerykańskich do Archangielska, Murmańska i innych portów z pomocą w ramach Lend-Lease. Po prostu skrzynka po marynarzach, po żywności w kambuzie. Mogli ją np. amerykańscy marynarze wyrzucić w radzieckim porcie, a Rosjanom się ona przydała, bo im się wszystko przydawało, nie było rzeczy niepotrzebnych. Ale równie dobrze mogli amerykańscy marynarze wynieść ze statku jakiś swój towar na handel z ludźmi radzieckimi.

2. Pozostałość po lotach wahadłowych USAAF do Rosji, czyli po lotniczych operacjach bojowych Frantic. Tutaj to dopiero było święto, bardziej społeczne niż militarne. Gdy amerykańskie B-17 lądowały w Połtawie albo na innych radzieckich lotniskach związanych z tymi operacjami to kobiety, dzieci, starcy i kto żyw z ludzi radzieckich przychodził oglądać Amerykanów i ich samoloty jak kosmitów. USAAFowcy zabawiali rosyjskie dzieci, pokazywali im samoloty, broń i wszystko inne. I oczywiście były prezenty, a co mogło być najlepszym prezentem dla biednych jak myszy kościelne Rosjan – wspaniałe amerykańskie jedzenie. W rewanżu dla Amerykanów były owoce, warzywa no i wiadomo – gąsiory samogonu. No więc trudno, żeby na takie imprezy towarzyskie kowboje nie przywozili skrzynek jedzenia z własnej USAAFowskiej bazy. Dla USAAFowców załatwienie od złodziei z US Army Quartermaster Corps skrzynki wołowiny czy czegokolwiek innego to było zero problemu i groszowa sprawa, za to gąsior samogonu to dopiero był dobry biznes, bo jak by mieli kupić gąsior whisky to już by były zupełnie inne pieniądze. No i jeszcze woltaż samogonu – nie do porównania z whisky.

Poniżej stosowna ilustracja. Załoga B-17 po wystartowaniu z Rosji i wylądowaniu w Wielkiej Brytanii. Towar z wymiany „prezentów” z ludźmi radzieckimi widać i sam się komentuje ;-)

1.thumb.jpg.122941fb8e06ca2179711e34e49e9ca8.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie