Skocz do zawartości

Kawaleria II RP- Na ślubnym kobiercu.


Rekomendowane odpowiedzi

  • 1 month later...
  • Odpowiedzi 150
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

  • 4 weeks later...
  • 1 month later...
  • 3 months later...
  • 4 months later...
  • 5 months later...
  • 4 months later...
  • 1 month later...

https://wielkahistoria.pl/sluby-przedwojennych-oficerow-formalne-wymagania/

 

 

Śluby przedwojennych oficerów. Formalne wymagania, jakie im stawiano były wprost absurdalne

Młodzi oficerowie w przedwojennej Polsce nie mieli lekko. Nie dość, że zwykle musieli poważnie się zapożyczyć, aby zakupić własnym sumptem wymagane wyposażenie oraz umundurowanie, to na dodatek poślubienie ukochanej była dla nich prawdziwym wyzwaniem.

Wcale nie próbuję powiedzieć, że oficerowie nie cieszyli się powodzeniem wśród przedstawicielek płci przeciwnej. Oczywiście niejedna panna ciągnęła – w myśl przysłowia – za mundurem. Problemem były natomiast absurdalnie wręcz rygorystyczne przepisy wojskowe, które na dodatek co i rusz zmieniano.

 

Jak podaje Bartosz Kruszyński w książce Kariery oficerów w II Rzeczypospolitej:

Początkowo zasady zawierania małżeństwa przez oficerów określały, iż musi być on pełnoletni, a więc mieć ukończone 24 lata, i tak było w 1919 r. Z czasem przepisy te zaczęły się zaostrzać. Od 1922 r. wprowadzono duże zmiany w tej materii. Przede wszystkim kandydatka na żonę musiała wykazać się dobrą opinią moralną.

Pieniądze muszą się zgadzać

Jeżeli przyszły pan młody był podporucznikiem lub porucznikiem to poza dobrymi chęciami i wybranką z nieposzlakowaną opinią zobowiązany był zadbać o to, aby łączne dochody jego oraz narzeczonej równały się pensji kapitana (a w kawalerii rotmistrza) posiadającego rodzinę.

Do 1922 roku głównym czynnikiem decydująco o zezwoleniu na ślub oficera był jego wiek. Na zdjęciu z 1919 roku ślub porucznika Jana Przybyłka (domena publiczna).

Nie oznaczało to, że od pań porucznikowych oczekiwano, że będą pracować. Obowiązkowe było za to, by miały przynajmniej… wysoki posag!

Ślub tylko za pozwoleniem

Jeżeli w końcu udało się znaleźć odpowiednio zamożną wybrankę serca, to należało złożyć wiosek o pozwolenie na ślub.

W przypadku oficerów do kapitana włącznie decyzję wydawał dowódca Okręgu Korpusu, w którym służył przyszyły pan młody. W przypadku wyższych szarż sprawę rozpatrywał sam minister spraw wojskowych.

Przeczytaj też: Afera szpiegowska, która wstrząsnęła całą Polską. Jak taki człowiek mógł przejść na stronę Sowietów?

Komisja na straży moralności

Zanim decyzja zapadła, każdy wniosek musiała zaopiniować Oficerska Komisja Małżeńska. Jak wyglądała cała procedura możemy się przekonać sięgając po książkę Piotra Jaźwińskiego Oficerowie i dżentelmeni. Życie prywatne i służbowe kawalerzystów Drugiej Rzeczpospolitej:

Przewodniczący Komisji zawiadamiał na ogólnym zebraniu całej kadry oficerskiej pułku o złożeniu wniosku. Od tego momentu w ciągu sześciu dni każdy oficer miał obowiązek zawiadomić Komisję o istniejących przeciwnościach uniemożliwiających uzyskanie zgody na ślub.

 

Jednocześnie przewodniczący informował zebranych, że każdemu kto złoży nieprawdziwe oświadczenie grozi Sąd Honorowy. Dotyczyło to zarówno samego kandydata na męża jak i innych oficerów. Jeżeli ktoś został przyłapany na kłamstwie wyrok był zwykle jeden: wydalenie ze służby. To jednak wcale nie koniec. Jak dalej ciągnie Jaźwiński:

Z kolei dowódca pułku miał prawo do należycie umotywowanego sprzeciwu wobec orzeczenia Komisji, sprzeciw też włącznie z wnioskiem wnoszono do Dowódcy Okręgu Korpusu.

Od 1922 roku jednym z kluczowych czynników była nieposzlakowana opinia o moralności panny młodej. Na zdjęciu ślub porucznika Kazimierza Pereświet-Sołtana. Czerwiec 1928 (Narcyz Witczak-Witaczyński/domena publiczna).

W takich przypadkach oficerowi wnioskującemu o zawarcie małżeństwa przysługiwało prawo do odwołania się od orzeczenia Komisji i sprzeciwu dowódcy pułku do władz nadrzędnych.

Przyczyna wielu osobistych dramatów

Prawo to było niemniej jednak ograniczone. Żadna apelacja nie mogła mieć miejsca, jeśli komisja uznała, że kandydatka nie spełniała wymogów moralnych. Aby upewnić się jak wyglądała sytuacja w tej kwestii komisja posiłkowała się opiniami wydawanymi przez bliskich i znajomych kobiety, miejscowe urzędy oraz księży.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Bartosz Kruszyński w cytowanej już książce Kariery oficerów w II Rzeczypospolitej słusznie zauważa, że:

Proceder prowadzony przez komisję był drastyczny i wkraczał bez pardonu między uczucia dwojga ludzi. Komisje te były przyczyną wielu osobistych tragedii. Dlatego też oficerowie protestowali przeciwko takiemu postępowaniu. Działalność komisji została przerwana w 1932 r.

 

Radość kawalerów przymierzających się do ślubu nie trwała długo. W tym samym roku prezydent Ignacy Mościcki wydał kolejne rozporządzenie w sprawie małżeństw oficerów. Na jego mocy kandydat na męża musiał mieć już nie tylko ukończone 24 lata, ale również od co najmniej pięciu posiadać patent oficerski.

Dodatkowo jeżeli był podporucznikiem, porucznikiem lub kapitanem, to dochody przyszłych małżonków musiały równać się poborom samotnego majora.

Po 1 września 1937 roku porucznik, który chciał wziąć ślub musiał zdeponować na koncie PKO 10 000 złotych. Na zdjęciu z 1939 roku ślub porucznika Romana Rożałowskiego i Hanny Kowalskiej (domena publiczna).

Nadal przy tym kładziono ogromny nacisk na nieposzlakowaną opinię o moralności przyszłej panny młodej. Dodatkowo wymagano od niej, aby prezentowała „poziom umysłowy odpowiadający roli żony oficera, musiała mieć zdany egzamin dojrzałości i ogładę towarzyską na odpowiednim poziomie”.

10 000 złotych, albo ślubu nie będzie

To jeszcze nie koniec zmian. 1 września 1937 roku minister spraw wojskowych wydał rozporządzenie na mocy, którego na ślubnym kobiercu mógł stanąć dopiero kapitan/rotmistrz. Ale Jeżeli jakiemuś porucznikowi bardzo spieszyło się przed ołtarz, to zostawiono mu furtkę. I tym razem chodziło o pieniądze. Jak podaje Kruszyński „na koncie PKO lub hipotece narzeczeni musieli złożyć 10 000 złotych”. Jak na realia epoki była to iście zaporowa kwota. Wystarczy wspomnieć, że w tym czasie samotny porucznik mieszkający poza stolicą otrzymywał żołd w wysokości 265 złotych miesięcznie.

Wymagana suma równała się ponad trzyletnim poborom kandydata na męża. Jedynym ratunkiem byli bogaci rodzice panny młodej.

 

Jak widać władze wojskowe robiły wiele, aby młodzi oficerowie nie zmieniali stanu cywilnego.

No ale czemu się dziwić, skoro na przykład według wspomnień przedwojennego porucznika 13 Pułku Ułanów Grzegorza Cydzika dowódca Wileńskiej Brygady Kawalerii generał Przewłocki twierdził, że „żonaty oficer traci co najmniej pięćdziesiąt procent wartości”. Taką opinię podzielało wielu jego kolegów.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...
  • 4 weeks later...
  • 2 months later...
  • 1 month later...
  • 4 weeks later...
  • 4 weeks later...
  • 1 month later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie