IdeL Napisano 1 Listopad 2016 Autor Share Napisano 1 Listopad 2016 Pewnie już było, ale Interia odgrzała kotleta.Najbardziej z tego tekstu fascynuje mnie Tutaj też nie lepiej było, bowiem wezwana na pomoc znajoma, uświadomiła go, że przetrzymuje w domu nielegalnie cenne zabytki. To właśnie tej pani należy w pierwszej kolejności podziękować za obywatelską postawę, bo to ona uznała, że skarb powinien być oddany jak najszybciej we właściwe ręce..."Podziękowania za uświadomienie obywatelskiej postawy...Nie wiem czy tylko ja mam taki jakiś niesmak rodem z czasów Bieruta...A tak swoją drogą nic tam nie mogę doczytać, jakimi metodami gość to w lesie znalazł. Tak po prostu? Kurcze, ja nawet grzybów w lesie nie widzę, a ten ot tak przytachał z lasu prawie pięć kilo srebra. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sobiepan Napisano 2 Listopad 2016 Share Napisano 2 Listopad 2016 A po wielkiej ciszy, która nastąpiła:Smutek zagościł na twarzach przedstawiciel służb konserwatorskich. Zastali rozkopane miejsce i pryzmę ziemi! Nie tego się spodziewali, więc w trybie pilnym zorganizowano przyjazd fachowców z Wrocławia. Już następnego dnia, z inicjatywy wałbrzyskiej Delegatury Woj. Urzędu Ochrony Zabytków, przybyli z Uniwersytetu Wrocławskiego dwaj młodzi naukowcy, w tym mgr Paweł Milejski, który specjalizuje się w historii praskiego grosza. Na stanowisku archeologicznym nie znaleziono żadnej dodatkowej monety, natomiast zabezpieczono do dalszych badań dwie odnalezione stare podkowy, gwoździe oraz fragmenty naczyń. Następnie w BZR dokonano przez lupkę zegarmistrzowsko-archeologiczną pierwszych oględzin skarbu. Pan Paweł potwierdził, że są to praskie grosze, bite za czasów królów czeskich - Karola IV Luksemburskiego (panującego w latach 1346-1378) i Wacława IV (1378-1419).Bez specjalistycznych badań można było wtedy przyjąć, że są to monety srebrne z przełomu XIV i XV wieku. Skarb był wyjątkowy pod względem ilości znalezionych monet. Przeważnie znajduje się 100, 200, 400 monet, więc wałbrzyski skarb zaliczony będzie do największych w Polsce. Zaskoczeniem było miejsce znalezienia, z dala od zabudowań, na obrzeżach terenu leśnego. Trudno na dzień dzisiejszy znaleźć jakieś powiązanie historyczne, np. z dawna osadą czy szlakiem handlowym.Decyzje administracyjne4 lutego 2016 r. Prezydent Miasta Wałbrzycha powiadomił oficjalnie wałbrzyską Delegaturę Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków we Wrocławiu o przyjęciu przez Biuro Rzeczy Znalezionych przedmiotów o wartości historycznej, z prośbą o dokonanie oględzin i podjęcie dalszych decyzji. W dniu 8 lutego br. w siedzibie wałbrzyskiego urzędu okazane zostały przedmioty i spisano protokół, zaś 10 lutego br. Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków we Wrocławiu podjął ważną decyzję: "po dokonaniu oględzin miejsca znaleziska i przeprowadzeniu archeologicznych badań weryfikacyjnych miejsca znaleziska oraz oględzin rzeczy znalezionej, zgłoszonych przedmiotów i ich ocenie stwierdza się, iż przekazane przedmioty są zabytkami. Analiza pozyskania oraz charakter przekazanych przedmiotów, jak i ich chronologia kwalifikują znalezisko, jako zabytek archeologiczny.Jednocześnie prezydent Miasta Wałbrzycha został poinformowany, że odnalezione przedmioty, w myśl art. 35 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, stanowią od teraz własność Skarbu Państwa. Skutkowało to też zmianą regulacji prawnej odnośnie samego znalazcy. Zgodnie z art. 3 ustawy o rzeczach znalezionych, ustawa ta nie obejmuje zabytków archeologicznych, więc "znika również sprawa znaleźnego. W takim przypadku osobie, która przypadkowo znalazła zabytek archeologiczny przysługuje nagroda w myśl Rozporządzenia Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z dnia 1 kwietnia 2004 r. w sprawie nagród za odkrycie lub znalezienie zabytków archeologicznych.Powyższa decyzja skutkowała również ,,umorzeniem" sprawy rozpatrywanej przez Biuro Rzeczy Znalezionych oraz koniecznością podjęcia dalszych działań na rzecz przekazania skarbu Wojewódzkiemu Konserwatorowi Zabytków. Do czasu oficjalnego przekazania skarbu urząd zgodził się na przechowywanie zabytków archeologicznych we własnym sejfie.Dokonano pakietowania (po 30 monet w odrębnych kopertach) i skanowania 1385 monet srebrnych, pokrytych patyną. Przygotowano 46 ponumerowanych i opieczętowanych kopert. Monety ważyły 4,26 kg, zaś dzbanek - 33,5 dkg.Ponadto monety zostały zeskanowane, awersami-rewersami i następnie skany umieszczono na płycie CD.Wartość skarbuPod względem ilości - 1385 monet znalezionych w jednym miejscu, wałbrzyski skarb jest nad wyraz okazały, Ostatnio odkryty w 2010 r. skarb w Oleśnicy liczył tylko 420 monet. Jedynie skarb odnaleziony w Środzie Sląskiej - w 2 miejscach, w latach 1985 i 1988 - liczący łącznie blisko 7800 praskich groszy przewyższa wcześniej wspomniane skarby.Grosz praski - zwany w środowisku archeologów dolarem średniowiecza - nie jest zaliczany do rzadkości. Był to w dawnych czasach powszechny środek płatniczy, który zastąpił sztuki ze srebra i monetę skórzaną. Grosze praskie bite były od 1300 roku, przeważnie w centralnej mennicy królów czeskich - w Kutnej Horze, gdzie znajdował się główny ośrodek wydobycia czeskiego srebra. Faktem jest, że wcześniej w Polsce wybijano denary, to jednak w naszych portfelach zachowały się grosze, a nie denary. Stało się to na skutek reformy walutowej w Polsce z 1924 r., w wyniku której walutą narodową stał się ,,złoty, zaś jego setną częścią - grosz.W czasach średniowiecza praski grosz bity był w milionach sztuk rocznie. Do dziś zachowały się i odnajdywane są od czasu do czasu znaleziska gromadne, przeważnie po 100, 200 monet.W tym kontekście 1385 groszy praskich, to nie tylko duża wartość historyczna, ale przede wszystkim naukowa, bowiem tak wielka ilość monet stanowi znakomity materiał porównawczy do specjalistycznych badań.Trudno dziś oszacować wartość skarbu, co będzie możliwe dopiero po wykonaniu prac konserwacyjnych. Znalezione monety pokryte są zieloną patyną, pochodzącą od miedzi, będącej obok srebra, składnikiem praskich groszy. Od stopnia usunięcia tej patyny zależeć będzie ogólna wartość skarbu. Na dzień dzisiejszy przyjmuje się, że skarb jest wart 20-30 tysięcy złotych.W średniowieczu za sumę 1385 groszy praskich można było kupić np. jednego konia, ponad 1300 kur, 50 baranów, 15 wołów, 17 beczułek piwa, 20 mieczy.Za mało to było np. na wykupienie wziętych do niewoli pod Grunwaldem pojmanych rycerzy, za których Władysław Jagiełło zażądać miał aż 6 milionów groszy praskich.Uroczyste przekazanie skarbuKiedy w Urzędzie Miejskim trwały przygotowywania do przekazania skarbu, wałbrzyska delegatura Woj. Urzędu Ochrony Zabytków prowadziła intensywne zabiegi w celu zapewnienia jak najlepszej opieki nad znaleziskiem. Bardzo dobra współpraca z Instytutem Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego przyczyniła się do wspólnych uzgodnień i zawarcia porozumienia. Z tej okazji władze miasta Wałbrzycha w dniu 25 lutego 2016 r. zorganizowały briefing prasowy, podczas którego oficjalnie podpisany został trójstronny protokół przekazania pozyskanych zabytków archeologicznych.Ze strony władz miasta uczestniczył Zygmunt Nowaczyk - Zastępca Prezydenta Miasta Wałbrzycha, z upoważnienia Dolnośląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków we Wrocławiu - st. inspektor ds. zabytków - Marek Kowalski, zaś ze strony Instytutu Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego - prof. dr hab. Krzysztof Jaworski, dr Sylwia Rodak i mgr Paweł Milejski.Urząd Miejski w Wałbrzychu przekazał Wojewódzkiemu Urzędowi Ochrony Zabytków we Wrocławiu 1385 groszy praskich oraz naczynie gliniane. Jednocześnie te zabytki od razu przekazane zostały do Instytutu Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego wraz z drugim uszkodzonym naczyniem glinianym oraz odnalezionymi przedmiotami metalowymi (opakowane w 8 torebkach wraz metryczkami miejsca pochodzenia).Podczas briefingu prasowego poszczególne strony prezentowały swoje stanowiska, co do znalezionego skarbu.Prof. dr hab. Krzysztof Jaworski stwierdził, że dokładna analiza groszy praskich zapewne pozwoli na odtworzenie pewnego wycinka dziejów Wałbrzycha. Znane jest miejsce znalezienia monet, znamy też kontekst. Teraz przeprowadzone zostaną badania weryfikacyjne. Oprócz monet na miejscu znaleziono podkowy, gwoździe, fragmenty naczyń. Możemy ten skarb rozpatrywać w szerszym kontekście. Jeśli uda się przeprowadzić dalsze badania w terenie, będzie można określić, czy ten skarb został ukryty w obrębie jakiejś nieznanej archeologom osady, która znajdowała się na peryferiach dzisiejszego Sobięcina, czy może został ukryty w środowisku niezamieszkałym?Po raz pierwszy odniesiono się szerzej do znalezionych naczyń. Pani dr Sylwia Rodak uznała, że są to niezwykle cenne ceramiczne naczynia. Ogólne oględziny wskazują, że nie jest to jakaś wyjątkowa ceramika. Raczej jest to naczynie powszechnego użytku. Mamy do czynienia z klasyczną ceramiką późnośredniowieczną. W tym przypadku najważniejsze będzie wykonanie analizy makroskopowej, która określi rodzaj surowca użytego do wykonania dzbanów oraz rodzaju domieszki schładzającej, którą stosowano w przypadku wyrobu naczyń z gliny. Same naczynia pochodzą z późnego średniowiecza. Dowodzi tego fakt, że naczynia te wewnątrz nie były glazurowane (bez szkliwa). Ciekawe też będzie porównanie monet i naczyń z innymi odkryciami w różnych miastach.Z kolei pan mgr Marek Kowalski przedstawił poszczególne fazy zabezpieczania skarbu. Potwierdził, że odnalezione monety to grosze praskie, bite za czasów królów czeskich: Karola IV Luksemburskiego i Wacława IV. Uznał zabytki za wyjątkowo cenne, które wymagały przekazania do profesjonalnego opracowania przez Instytut Archeologii UW. Czas opracowania wyniesie około dwóch lat. Pan Marek odniósł się również do anonimowego darczyńcy. Podkreślił, że niezależnie od okoliczności całości sprawy, na słowa uznania zasługuje postawa obywatelska mieszkańca Wałbrzycha. Podjęta została już decyzja o przygotowanie wniosku o uhonorowanie znalazcy nagrodą przyznawaną przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.Na końcu wspominam dopiero o Panu mgr. Pawle Milejskim, bo prawdopodobnie to właśnie on będzie m. in. zajmował się szczegółowymi badaniami znalezionych monet. Nie jest to osoba przypadkowa. Pan Paweł jest autorem pierwszej monografii opisującej znalezisko gromadne groszy praskich na terenie Polski. W swym opracowaniu (nota bene pracy magisterskiej) opisał wyniki badań skarbu z Oleśnicy, składającego się z 420 monet. Kiedy Pan Paweł przyjechał do Wałbrzycha na pierwsze oględziny znalezionych monet nie krył wzruszenia, że zaledwie po kilku latach od oleśnickiego skarbu, przyszło mu tym razem przeżyć jeszcze większą przygodę archeologiczną, szczególnie kiedy brał po kolei pod swoje oko grosze praskie z kolekcji 1385 sztuk.Chyba tylko on wie, co czuje w tym momencie zawodowy pasjonat numizmatyki.Życzę Panu Pawłowi opracowania profesjonalnej monografii o wałbrzyskich groszach praskich, co może być przyczynkiem np. do pracy doktorskiej.PodsumowanieOdnalezienie skarbu jest już faktem historycznym. Finał jest szczęśliwy dla wszystkich stron, a najwięcej na tym zyskał sam skarb, który po odnalezieniu, zabezpieczeniu w sejfie, ostatecznie znalazł się pod opieką Instytutu Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego.Ale mogło być całkiem inaczej. Kilka miesięcy później w mediach ukazały się groźnie brzmiące informacje. Koordynator ds. zabytków z KW Policji w Szczecinie wraz z policjantami Wydziału Prewencji KWP w Szczecinie i Wydziału Kryminalnego w Gorzowie Wielkopolskim zarekwirowali bransoletkę z okresu wczesnego brązu, która w kwietniu 2016 r. znaleziona została w pow. myśliborskim. Znalazca zabrał zabytek do domu, ładnie go ,,wypucował" i po kilku tygodniach zaoferował przekazanie zabytku Wojewódzkiemu Konserwatorowi Zabytków w zamian za dużą kwotę znaleźnego.W tym przypadku służby konserwatorskie zamiast pomóc w wybrnięciu z fatalnego położenia, w jakim znalazł się odkrywca zabytkowej rzeczy, poszły po najmniejszej linii oporu i... zawiadomiły Policję oraz zapewne Prokuraturę. Od razu wytoczono ,,duże działa pod adresem znalazcy za przywłaszczenie zabytku archeologicznego - czyli za szkodę na rzecz Skarbu Państwa grozi sprawcy kara pozbawienia wolności do 3 lat, czy... za brak powiadomienia wojewódzkiego konserwatora zabytków lub wójta - grozi kara grzywny, jak również... kto niszczy stanowisko archeologiczne itd...Dwie sprawy i dwa różne podejścia służb konserwatorskich do znalezionego zabytku archeologicznego. W obu przypadkach znalazcy wykazali się słabą znajomością prawa. Jeden poszedł bezpośrednio do konserwatora zabytków, drugi do biura rzeczy znalezionych. Jednemu grozi odsiadka, drugi czeka na nagrodę. Wszystko odbywało się za wiedzą służb konserwatorskich nadzorujących z urzędu ochronę zabytków.Wyżej cenię sobie działanie wałbrzyskiej delegatury Woj. Urzędu Ochrony Zabytków, która potrafiła w szerszym kontekście docenić znaczenie cennego znaleziska i obywatelską postawę mieszkańca Wałbrzycha, który zrozumiał swój błąd i przyniósł do Prezydenta Miasta nieznaną część historii Ziemi Wałbrzyskiej.I tak kończy się historia "Sylwestrowego skarbu.Roman Owidzki"Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/historia/news-sylwestrowy-srebrny-skarb,nId,2298296#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.