Skocz do zawartości

Czołgi NATO bez problemu wytrzymałyby starcie z rosyjskimi. Wojska pancerne znów w cenie


Rekomendowane odpowiedzi

Czołgi NATO bez problemu wytrzymałyby starcie z rosyjskimi. Wojska pancerne znów w cenie [CYKL 'WYBORCZEJ' - cz. 1]

CYKL POLE WALKI". Donbas pokazał, że czołgi wcale nie są bronią z XX-wiecznego lamusa. Armie, które z nich zrezygnowały pospiesznie starają się odbudować siły pancerne. - To, jak Polska modernizuje siły zbrojne, powinno być przykładem dla innych krajów NATO - mówi ekspert
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
- To był wspaniały czołg - opowiada reporterce Nowej Gaziety" Dorży Batomkunujew, 20-letni Buriat służący w rosyjskiej 5. Brygadzie Pancernej stacjonującej w Ułan Ude na Dalekim Wschodzie. Był działonowym. Podkreśla, że nie służył w zwykłym T-72, lecz w T-72b. Z celownikiem 1K13, dzięki któremu był w stanie w nocy namierzać cele z odległości ponad pół kilometra. I z dziewięcioma pociskami kierowanymi. Wystrzeliwana z czołgowej armaty rakieta pokonuje dystans 4 km w 11 s. A do tego pociski podkalibrowe i odłamkowe. - Trudno nie trafić. Na przykład zwiad wykrył za budynkiem dużo piechoty, wóz bojowy i dwie ciężarówki. Ruszyliśmy w dwa czołgi. I zawsze trafialiśmy - opowiada o doświadczeniach wojny w Donbasie. - To był świetny czołg - powtarza.

Tyle że czołg spłonął, a Batomkunujew został ranny, odwróciło się od niego szczęście. - To była pancerna bitwa. Trafiłem jeden czołg wroga, eksplodował. Trafiłem drugi, ale ochronił go pancerz reaktywny [montowana na czołgu powłoka złożona z kostek materiału wybuchowego, które wybuchają, gdy trafi w nie pocisk przeciwpancerny, i w ten sposób osłabiają jego siłę]. Trafiony wróg zawrócił, schował się w lesie. A gdy się wycofywaliśmy, dopadł nas - opowiada Batomkunujew, a jego poparzona twarz krwawi.

Działo się to 19 lutego 2015 r. Od pięciu dni teoretycznie obowiązywał rozejm. Ale Batomkunujew ciągle walczył pod Debalcewem. Tzw. armia Noworosji nacierała na okrążonych Ukraińców. - Próbowali się wyrywać, mieliśmy rozkaz strzelać, gdy tylko ich zauważymy - mówi.

Walki toczyły się głównie w nocy. Rosjanie stosowali karuzelę", taktykę opracowaną podczas wojny w Czeczenii: do przodu wysuwają się dwa-trzy czołgi, strzelają do wyczerpania pocisków, a potem wycofują się, by uzupełnić amunicję. Ich miejsce zajmują czołgi czekające w odwodzie. Dzięki temu nacisk na przeciwnika nie ustaje, a na jego ostrzał wystawia się mniej maszyn. - Amunicji mieliśmy pod dostatkiem. Strzelaliśmy, by zabić - wspomina Batomkunujew. Ukraińcy wycofali się z Debalcewego dzień później, gdy oparzenia Batomkunujewa opatrywano już w szpitalu w Doniecku.

Pod Debalcewem rozegrała się regularna bitwa pancerna. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia wypalonych wraków. Krajobraz przypomina złomowisko. To samo wynika z informacji w mediach społecznościowych. Podczas walk Ukraińcy chwalili się na Twitterze zniszczeniem kolejnych rosyjskich czołgów. Ale zaraz pojawiały się informacje, że pod Debalcewe przybyła kolejna kolumna pancerna z Rosji.

Dziś samozwańcze republiki Doniecka i Ługańska są pancerną potęgą na skalę Europy. Mają więcej czołgów niż Czechy, Słowacja i Węgry razem wzięte. Według ukraińskich blogerów zbierających informacje o sprzęcie przerzucanym z Rosji mają nawet T-90, jedne z najnowocześniejszych czołgów w rosyjskim arsenale.

Wojna pancerna w Donbasie

Na Ukrainie czołgi do walki wprowadzano stopniowo. W czerwcu pojawiły się informacje o uruchomieniu przez separatystów 70-letniego IS-3, ciężkiego czołgu, który stał w Konstantinowce na cokole jako pomnik zwycięstwa nad Niemcami. W sierpniu Ukraińcy odnaleźli porzuconego 45-tonowego kolosa i odwieźli go na miejsce.

Ale wówczas w walkach po obydwu stronach brały już udział czołgi T-64. To konstrukcja z lat 60., wówczas rewolucyjna: z automatycznym ładowaniem pocisku, 125-milimetrową armatą z możliwością odpalania z niej pocisków sterowanych. Produkowane w charkowskiej Fabryce im. Małyszewa T-64 służyły głównie w elitarnych jednostkach pancernych, bratnim armiom ich nie sprzedawano. Po rozpadzie ZSRR stały się główną siłą ukraińskich wojsk pancernych. Właśnie dlatego Rosjanie wyciągali swoje T-64 z magazynów i przekazywali rzekomym separatystom. Twierdzili, że walczący na Ukrainie używają zdobycznych czołgów ukraińskich.

Na początku lata prestiżowy Jane's International Defence Review" uspokajał, że pojawienie się kilku czołgów nie oznacza w ukraińskiej wojnie zmiany jakościowej. Bez odpowiedniego wsparcia czołgi mogą zostać zniszczone przez lotnictwo lub piechotę wyposażoną w broń przeciwpancerną. Albo przez czołgi przeciwnika. A w dodatku potrzebują sprawnego łańcucha zaopatrzenia" - pisali brytyjscy eksperci. Ale czołgów na froncie przybywało. Już w czerwcu 2014 r. media alarmowały o pierwszych potyczkach pancernych.

6 września prorosyjscy bojownicy przeprowadzili pancerny rajd na Mariupol nad Morzem Azowskim. Na rogatkach miasta siedem czołgów ukraińskich stanęło przeciw 30 maszynom rosyjskim. Atak udało się odeprzeć, choć starcie przetrwały tylko trzy wozy obrońców.

W połowie stycznia czołgi zostały użyte pod donieckim lotniskiem, na którym od jesieni broniła się ukraińska załoga zwana Cyborgami. Szarża ukraińskich czołgów 18 stycznia odrzuciła Rosjan okrążających terminal. - Kryliśmy się za hangarami i podjeżdżaliśmy bliżej, by strzelać do wrogiej piechoty pod terminalem. W ciągu siedmiu minut wystrzeliłem 28 pocisków - chwalił się dziennikarzowi Daily Telegraph" jeden z ukraińskich działonowych.

Ale wtedy do akcji wkroczyły rosyjskie jednostki liniowe. Ukraińcy nie wytrzymali ich naporu i 21 stycznia lotnisko padło.

Miraż wojny hybrydowej

Te pierwsze od zakończenia II wojny światowej wielkie starcia czołgów w Europie nie uszły uwagi zachodnich wojskowych. Gdy w marcu Rosjanie, używając jedynie sił specjalnych, oderwali Krym, a potem podpalili wschodnią Ukrainę, wydawało się, że zaczęła się epoka wojny hybrydowej, prowadzonej przez małe, elitarne oddziały. Ale gdy naprzeciw siebie stanęły rosyjskie T-72 i ukraińskie T-64, okazało się, że wszystko jest po staremu. Wojnę, tak jak zakładano w czasach ZSRR, wciąż prowadzi się za pomocą czołgów.

- Czołgi od dawna wysyłano do lamusa. Politycy i część wojskowych przekonywali, że na współczesnym polu bitwy czeka na nie zbyt wiele zagrożeń z ziemi i z powietrza, by mogły być skuteczne. Ale to absurd. Myśląc w ten sposób, trzeba by skreślić piechotę. By zabić żołnierza, wystarczy przecież nabój - mówi Wyborczej" Steven J. Zaloga, amerykański ekspert od broni pancernej, analityk firmy consultingowej The Teal Group współpracującej z koncernami zbrojeniowymi.

- Przykład Ukrainy pokazał, że czołgi długo nie znikną z arsenałów - dodaje.

US Army nie chce abramsów

4 kwietnia 2013 r. na rampie w Kaiserslautern olbrzymie dźwigi załadowały czołgi na kolejowe lawety. Ostatnie amerykańskie czołgi M1 Abrams na niemieckiej ziemi. Amerykańscy oficerowie ze smutkiem mówili wówczas o historycznym momencie. W Europie po raz pierwszy od 69 lat nie było wówczas żadnego czołgu US Army.

- Mamy wystarczająco dużo czołgów. Nie potrzebujemy ich więcej - przekonywał amerykańskich kongresmenów niecały rok wcześniej gen. Raymond T. Odierno, szef sztabu wojsk lądowych. Parlamentarzyści byli bowiem przekonani, że armia potrzebuje nowych pojazdów. Odierno oponował, twierdząc, że wystarczy zmodernizować sprzęt stojący w hangarach. O czołgi w kuluarach Kongresu walczyli też lobbyści firm zbrojeniowych. Eksperci byli zdziwieni. Rzadko się zdarza, by wojskowi twierdzili, że nie trzeba im sprzętu i pieniędzy. Tym bardziej że w amerykańskich fabrykach czołgi produkowano nieustannie od 70 lat.

W samym czasie Niemcy odchudzali Bundeswehrę. W armii zostało 225 leopardów 2 (w różnych wersjach), rozmieszczonych w czterech batalionach. Zbędne wozy sprzedano m.in. Polsce. A Holendrzy uznali, że leopardy w ogóle są im niepotrzebne - część oddali Niemcom, resztę Finom. Brytyjczykom po 40-procentowej redukcji zostało 227 challengerów 2. Francuzom - 240 leclerców.

Gdy w 2008 r. zaczął się globalny kryzys finansowy, a kraje zachodniej Europy musiały zaciskać pasa, w wielu krajach najmocniej odczuło to właśnie wojsko.

Przecież dron kosztuje połowę tego, co wart 8 mln dol. nowy abrams" - pisał tuż przed zajęciem przez Rosję Krymu wpływowy amerykański think tank Wealth Daily. Jego analityk twierdził, że kiedyś, by opanować kluczową pozycję, trzeba było wysyłać czołgi, jednak dziś wystarczy lekka piechota, nad którą będą krążyć uzbrojone bezzałogowe samoloty. Mniej więcej w tym samym czasie słynny brytyjski historyk wojskowości Antony Beevor przekonywał w BBC, że czołgi, ostatni raz używane na wielką skalę podczas izraelsko-arabskiej wojny Jom Kippur w 1973 r., później służyły wyłącznie do straszenia, i to głównie ludności cywilnej. Saddam Husajn dzięki swoim T-55 siał wśród Irakijczyków postrach, Chińczycy czołgami zdławili w czerwcu 1989 r. studencki protest na placu Tiananmen. Gdy po 1995 r. do Bośni dotarły czołgi sił pokojowych, sytuacja natychmiast się uspokoiła.

- To prawda, czołgi są drogie, zużywają wielkie ilości paliwa i części zamiennych. Problem w tym, że w ostatnich latach nie mogły udowodnić swojej przydatności. Ameryka, na szczęście, nie toczyła wojny z przeciwnikiem równym sobie - mówi Zaloga. W Afganistanie czołgi nie odegrały większej roli. W walce z partyzantką lepiej sprawdzają się kołowe opancerzone wozy bojowe, takie jak używany przez Polaków Rosomak czy amerykański Stryker.

To właśnie strykery, które ostatnio przejechały przez Polskę w konwoju solidarności, przez niektórych publicystów były traktowane jako potencjalni następcy abramsów. W styczniu 2014 r. podczas ćwiczeń sprawdzano, czy dadzą sobie radę w walce z czołgami. Egzamin wypadł pomyślnie.

Na ośmiokołowych wozach można zamontować wieżę z armatą kalibru 105 mm, taką samą, w jaką wyposażono pierwsze wersje abramsów. Strykery są szybkie i łatwo je przerzucać na duże odległości. Transportowy samolot typu C-17 Globemaster może wziąć na pokład do czterech strykerów, które później może zrzucić na spadochronach. Abrams w C-17 mieści się tylko jeden.

Piechur - zabójca czołgów

- Jednym z argumentów przeciw czołgom był rozwój broni przeciwpancernej, zwłaszcza kierowanych pocisków odpalanych przez piechurów, jak amerykańskie FGM-148 Javelin - mówi Joseph Trevithick, ekspert renomowanego portalu Globalsecurity.org zajmującego się sprawami bezpieczeństwa i uzbrojeniem. - Dzięki nim pojedynczy żołnierz może zniszczyć czołg. Wystarczy, że z ukrycia zlokalizuje cel i odpali rakietę. Potem może się wycofać, bo Javelin sam namierza cel - mówi.

Właśnie o dostawy javelinów od dobrego pół roku Ukraińcy proszą Zachód. Czy jednak, gdyby NATO przesłało im pociski, Rosjan udałoby się zatrzymać? - Wątpię. Po pierwsze, Ukraińcy nie mieliby dość javelinów, by wyeliminować wszystkie rosyjskie czołgi. Po drugie, broń pancerna na polu walki nie jest sama. Wspiera ją piechota i jej transportery oraz lotnictwo - mówi ekspert.

Dlaczego Ukraińcy, którzy do wybuchu wojny produkowali czołgi i mieli ich sporo w magazynach, przegrali pancerne bitwy? - Bo zaniedbali swoje pojazdy. Wojska pancerne istniały u nich na papierze. Czołgi przez lata nie były odpowiednio konserwowane, np. w pancerzach reaktywnych nie wymieniano kostek z materiałem wybuchowym. Gdy Ukraińcy próbowali stawić czoło Rosjanom, okazało się, że pancerze nie funkcjonują - opisuje Zaloga. Charkowska fabryka czołgów produkowała wozy głównie na eksport.

Abramsy i leopardy wracają do Europy

Pod koniec 2013 r. autor thrillerów Tom Clancy w powieści wierzchnik" opisał, jak czołgi T-90 w otoczeniu rosyjskiej samoobrony pustoszą estońskie miejscowości na pograniczu. Rosjanie liczą, że NATO nie kiwnie palcem i zostanie skompromitowane. NATO rzuca do akcji amerykańskie helikoptery szturmowe uzbrojone w pociski Hellfire. Jednak rosyjscy czołgiści mają pociski przeciwlotnicze i antyrakiety.

- Równinna Europa Środkowa to podręcznikowe pole bitwy dla czołgów. Dobrze, że w Polsce o tym nie zapomniano. To, jak modernizujecie swoje siły zbrojne, powinno być przykładem dla innych krajów NATO - Trevithick chwali nasz program modernizacji, dzięki któremu mamy do dyspozycji 247 leopardów 2 w wersji A4 i A5.

Niemcy z powagi sytuacji zdali sobie sprawę dopiero w zeszłym roku. Minister obrony Ursula von der Leyen postanowiła utworzyć nowy batalion leopardów. - Potrzebujemy więcej sprzętu i ludzi, by wypełnić zobowiązania ze szczytu NATO w Walii, gdzie zapadła decyzja o tworzeniu szpicy, sił bardzo szybkiego reagowania - mówiła ostatnio w wywiadzie dla Wyborczej".

- To jednak gest czysto polityczny. 40 czołgów niewiele zmieni, ale można to rozegrać piarowo. A poza tym niemiecki koncern będzie miał zajęcie - ocenia Zaloga.

Natomiast Amerykanie już rok temu ściągnęli do Europy brygadę pancerną ze 160 abramsami.

- Czołgi są ogromnie ważne. No, chyba że chcemy powtórzyć pierwszą wojnę światową, w czasie której piechota toczyła wojnę pozycyjną - żartował w połowie lutego amerykański generał Herbert McMaster, wcześniej dowódca dywizji pancernej podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej, obecnie jeden z oficerów odpowiedzialnych za tworzenie nowej doktryny wojskowej USA.

Nathan A. Jennings, były dowódca pancerny, obecnie wykładowca w amerykańskiej akademii wojskowej w West Point, postuluje nawet, by brygadę pancerną przerzucić do Polski dla odstraszenia Rosjan. W ten sam sposób postępujemy w Korei Południowej" - pisze Jennings na specjalistycznym portalu Small Wars".

Technologiczny wyścig zbrojeń

Czy czołgi NATO wytrzymałyby starcie z rosyjskimi? Trevchick: - Bez problemu. Zaprojektowano je w czasach zimnej wojny, by wytrzymały uderzenie sowieckich jednostek i były w stanie odpowiedzieć ogniem.

Zaloga przypomina, że przy produkcji czołgów NATO dbano o jakość. Rosjanie ciągle idą zaś na ilość. - Ich czołgi są mniejsze, mniej zaawansowane technologicznie, ale tanie. Rosjanom chodziło o to, by ich maszyny parły do przodu i by było ich dużo - wyjaśnia. Jego zdaniem czołgi NATO górują nad nimi, jeśli chodzi o systemy prowadzenia ognia, termowizory, skuteczność amunicji. - W rosyjskich czołgach amunicja z powodu braku miejsca składowana jest w wieży. To się mści - mówi Zaloga, opisując czołgowe wraki pod Donieckiem. Prawie wszystkie mają porozrywane wieże. Po trafieniu znajdujące się tam pociski eksplodowały. W czołgach NATO takie niebezpieczeństwo jest o wiele mniejsze.

A najnowszy rosyjski czołg T-14 Armata, który świat zobaczy 9 maja na defiladzie w Moskwie? Ma być wyposażony w zautomatyzowane działo kalibru 125 mm i kierowane pociski przeciwpancerne. NATO-wskie odpowiedniki ma bić na głowę. Zaloga twierdzi, że ta maszyna - jeśli to, co o niej się mówi, jest prawdą - oznacza technologiczną rewolucję w rosyjskiej broni pancernej. - Ale sami Rosjanie przyznają, że jest za droga. Mówi się o 5 mln dol. za egzemplarz (nowy Ambrams kosztuje 9 mln). Kreml musi wybrać, co woli: dużo czołgów z zimnej wojny czy mało supernowoczesnych armat? Przypuszczam, że wybierze pierwszą opcję. Armaty pójdą raczej na eksport - mówi analityk.

- Zwykli zjadacze chleba, patrząc na czołgi, mają wrażenie, że ta broń przez lata w ogóle się nie zmieniła. Gąsienice, pancerz, wieża, armata. Tymczasem w nowoczesnych czołgach mamy wysublimowaną elektronikę, coraz lepszą i celniejszą amunicję. Same pancerze uległy wielkiej ewolucji - wyjaśnia Trevithick. Kolejny krok to kamuflaż. Brytyjczycy i Polacy pracują już nad czołgowym pancerzem, dzięki któremu czołg wtapiałby się w otoczenie jak kameleon. Trudniej byłoby go też wykryć przez noktowizory. Gdy takie niewidzialne czołgi trafią do jednostek, wojna pancerna nabierze zupełnie innego wymiaru.

http://wyborcza.pl/1,87648,17855512,Czolgi_NATO_bez_problemu_wytrzymalyby_starcie_z_rosyjskimi_.html#BoxGWImg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leopardy 2A4 – militarnie bezużyteczne!
Wojska lądowe, 28 kwietnia 2015
Renomowany niemiecki dziennik Die Welt w swoim internetowym niemieckojęzycznym wydaniu z 26 kwietnia 2015 głosi piórem dziennikarza działu politycznego – Thorstena Jungholta, iż eksportowa chluba przemysłu zbrojeniowego RFN – czołgi Leopard 2 są … absolutnie nieskuteczne w ewentualnej konfrontacji z rosyjskimi wozami najnowszych wariantów – T-80 i T-90, nie mówiąc o oczekiwanych na moskiewskiej Paradzie Zwycięstwa prototypowych pojazdach, znanych jako Armata.

Leopard 2A6 / Zdjęcie: MO Niemiec

Jungholt, który, jak wynika z treści artykułu, nie jest ekspertem spraw obronnych, powołuje się na ocenę byłego już wysokiej rangi urzędnika ministerstwa obrony RFN – Hansa Ruehle. Odpowiadał on swego czasu w niemieckim resorcie obrony za planowanie polityki obronnej, a teraz swoimi niezwykle krytycznymi refleksami podzielił się z czytelnikami magazynu Welt am Sonntag.

Według ocen Hansa Ruehle, nie można wykluczyć, że nowe typy rosyjskich osłon pancernych stosowane w najnowszych czołgach Putina wytrzymają trafienia kinetycznymi pociskami rdzeniowymi, wystrzelonymi z dużego dystansu z dział Leopardów 2. A taka właśnie zdolność niszczenia pierwszym strzałem wozów przeciwnika z odległości ponad 2 km przyjmowana była do tej pory bezdyskusyjnie za podstawę przewagi technologicznej Zachodu.

Zdaniem dziennika, powodem załamania tej zasady jest niechęć Bundeswehry, a raczej polityków, którzy nią sterują, z powodów czysto ideologicznych, do zastosowania w rdzeniach podkalibrowych pocisków przeciwpancernych tego, czym Amerykanie posługują się od dawna na polach swoich operacji interwencyjnych XXI wieku – zubożonego uranu. Co mało znane – amerykańskie 120-mm działa czołgowe są konstrukcji niemieckiej.

Ruehle ujawnia, że większość zapasów obecnej niemieckiej amunicji przeciwpancernej kalibru 120 mm, czyli wystrzeliwanych przez Leopardy 2 pocisków kinetycznych, zaopatrzona jest w rdzenie wolframowe, o wątpliwej skuteczności przeciwko najnowszej generacji osłonom pancernym wozów rosyjskich. Jego wniosek jest oczywisty – niemieckie pociski przeciwpancerne dla Leo 2 nie wytrzymały odwiecznej próby rywalizacji miecza z tarczą.

Według ocen Die Welt, jedynie 120-mm działa najnowszej generacji z lufą o długości 55 kalibrów i nowym pociskiem z rdzeniem wolframowym są w stanie osiągnąć przewagę nad wozami rosyjskimi (Armata i Kurganiec-25 w Alabino, 2015-03-24). Ale nowa skuteczniejsza amunicja podkalibrowa będzie dostępna dopiero w 2017. Natomiast nowych czołgów Leopard 2 w wersji A7, odporniejszej na trafienia, wyposażonej w długolufową armatę L 55 Bundeswehra ma tylko … 20. Gazeta uświadamia swoim czytelnikom, że słynną odstraszającą pięść pancerną armii niemieckiej tworzą w większości czołgi starszych wariantów – A5 (z krótszą armatą L 44) i A6.

Dziennik informuje przy tym, co ważne także dla polskiego czytelnika, że nawet najnowszej generacji wolframowe rdzenie penetrujące nowej amunicji przeciwpancernej, wystrzeliwane ze starszych, krótszych dział L44 czołgów modeli A4 i A5 – w takie właśnie wyposażyliśmy czołgistów Wojska Polskiego – nie mają najmniejszych szans na pokonanie z dużych dystansów najnowszych rosyjskich pancerzy!

Co więcej, niemiecki czytelnik dowiaduje się, że w dyspozycji Bundeswehry, po redukcjach, znajduje się jedynie 225 Leo 2. Die Welt oświadcza publicznie, że w takim razie paniczny, wobec rozwoju sytuacji na Wschodzie, zakup od przemysłu niemieckiego dodatkowych, trzymanych w rezerwie 100 starszych Lopardów 2 A4, który za 22 mln euro (88,5 mln zł) zaordynowała minister obrony Ursula von der Leyden jest … bezsensownym marnowaniem pieniędzy podatników (Sto Leopardów wraca do Bundeswehry, 2015-04-11). Padają przy tym określenia – krok militarnie bezużyteczny, czy administracyjne placebo. A przecież sprawa dotyczy tej odmiany Loapardów, które Polska uważa za swoją najnowocześniejszą siłę kontruderzeniową!


http://www.altair.com.pl/news/view?news_id=16294
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CYKL 'WYBORCZEJ'

Po przeczytaniu takiej eklamy" można by w sumie zakończyć czytanie tej analizy" (z naciskiem na 4 pierwsze litery, bo tam ten tekścik się tylko nadaje). A już umieszczanie w tym porównaniu Armaty jest absurdem do kwadratu, bo co można powiedzieć o czołgu, który dopiero co zjechał z taśm montażowych i znanych jest tylko z kilku enigmatycznych zdjęć?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie