Skocz do zawartości

B. Rdułtowski - Ostatni sekret Wunderwaffe cz. III


Ostoja

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
B. Rdułtowski - Ostatni sekret Wunderwaffe cz. III - recenzja

Co jakiś czas dostaję z wydawnictwa Technol newslettery z informacjami o nowych publikacjach. Tydzień temu otrzymałem maila z informacją że właśnie do księgarń trafił trzeci tom trylogii Ostatni sekret Wunderwaffe" (z cyklu Militarne Sekrety) Pana Bartosza Rdułtowskiego. Powiem szczerze, że już traciłem nadzieje, że kiedykolwiek się ukaże bo minęły 3 lata od wydania tomu drugiego a przez ten czas Autor współwydał książkę na zupełnie inny temat. Myślałem, że zaniechał kontynuacji swojego dzieła z jakichś ważnych powodów. Jednak nie. Pan Rdułtowski jako pierwszy w Polsce a może nawet i w Europie postanowił niezwykle wnikliwie przyjrzeć się zagadnieniu cudownej broni III Rzeszy", którą miały być nie rakiety V-2 a statki powietrzne, w których wykorzystano technologie wykraczające poza znane (ówcześnie i obecnie) prawa fizyki np. napęd antygrawitacyjny. Wunderwaffe - fakt czy mit? Pierwszą książkę, którą na ten temat napisał w 2003r. była pozycja Syndrom V-7". Autor na podstawie zebranego materiału dowodowego wykazał, że historia latających dysków Hitlera a wśród nich najsłynniejszego obiektu pod nazwą V-7 to czysta fikcja stworzona przez ludzi mających nierówno pod sufitem a także takich, którzy chcieli zwyczajnie zarobić na sensacyjnych opowieściach, których przecież w literaturze jest bez liku (Yeti, potwór z Loch Ness, duchy i mnóstwo innych). Nakład książki rozszedł się - jak wiadomo - momentalnie. Gdy inni autorzy propagowali pogląd jakoby Niemcy posiadali w czasie II w. św. pozaziemską technologię, Bartosz Rdułtowski zrobił im na przekór. Wydawałoby się, że Syndrom V-7" położy w końcu kres kolejnym publikacjom autorów z Polski i z zagranicy o rzekomych niemieckich drugowojennych latających dyskach.
Nic bardziej mylnego! Od 2003r. ukazało się mnóstwo różnego rodzaju publikacji traktujących o tym, że Niemcy posiadali lub mogli posiadać Wunderwaffe okazując rzekomo niezbite dowody w postaci wypowiedzi różnych osób, skanów dokumentów, szkiców a nawet zdjęć konkretnych pojazdów latających! Niestety, od lat publikowane treści nie wnoszą nic nowego aby uwiarygodnić tą legendę a zwykle jest tak, że jedni autorzy kopiują drugich a ci z kolei powielają materiały znane w literaturze od narodzin legendy czyli od wczesnych lat 50-tych. Powiem więcej, co niektórzy wymyślają własne teorie dopisując je do powszechnie znanych na zasadzie często powtarzane kłamstwo staje się prawdą". W Polsce jedynym ekspertem" od niemieckiego UFO jest Pan Igor Witkowski. Wydał od 1997r. wiele książek traktujących na ten temat. Nie chcę się rozwodzić o jego pracach, bo to co napisał przez te kilkanaście lat jest dosadnie przeanalizowane i skomentowane przez Pana Rdułtowskiego. Ale o tym później. W pozycji Syndrom V-7" Autor rozprawił się z legendą tajnych broni Hitlera, której głównym bohaterem" był statek o nazwie V-7. W związku z tym, że po jej wydaniu pojawiały się jak grzyby po deszczu kolejne publikacje niemal potwierdzające istnienie niemieckiego UFO.
Autor w trzytomowym dziele „Ostatni sekret Wunderwaffe” (będącym rozszerzeniem w/w książki) postanowił rozprawić się z legendą bezwzględnie. Książka wydrukowana jest na porządnym papierze ze sztywną okładką wzbogaconą ładną kolorową, typową dla tego wydawnictwa grafiką. Dla pełnego zrozumienia zagadnienia Wunderwaffe niezbędne jest oczywiście zapoznanie się z pierwszym i drugim tomem tej pozycji o czym informuje Autor już na samym wstępie przy okazji uzasadniając dlaczego kazał Czytelnikowi czekać aż 3 lata na ostatni tom. Książka podzielona jest na 11 rozdziałów i zawiera w głównej mierze analizę wszelkich dostępnych Autorowi materiałów z lat 1975-2011 i stosowne do nich komentarze i wnioski. Bibliografia jest wręcz imponująca. Wykorzystane zostały aż 263 źródła (polskie i zagraniczne) w tym: książki, filmy, artykuły i opracowania, Internet, korespondencja i beletrystyka co świadczy tylko o tym, że Pan Rdułtowski podszedł do tematu niezwykle profesjonalnie i jak napisał we wstępie (cyt.): „każde słowo przelane na papier musi być PRAWDZIWE”. Autor wykazuje, że wszystkie rzekome dowody na istnienie pozaziemskich technologii, które miała posiadać III Rzesza to jeden wielki mit. Fikcyjne jest wszystko począwszy od spreparowanych dokumentów z opisami działania urządzeń, szkice i rysunki, sprytnie pomontowane fotografie, świadkowie, którzy rzekomo widzieli niewytłumaczalne zjawiska na niebie a nawet niektórzy współtwórcy pojazdów dyskoidalnych jak choćby Habermohl. Przytacza wiele fragmentów publikacji piętnując niespójność faktów, brak świadków (a jeśli są to pozostają anonimowi), bezmyślne kopiowanie cudzych tekstów tylko inaczej zredagowanych itp. Zamieszcza także fragmenty naprawdę „hardcore’owych” prac - których, autorzy powypisywali takie brednie, że nie można tego zaliczyć nawet do gatunku science-fiction. Mam tu na myśli artykuł jegomościa o nazwisku Vladimir Terziski. Ten - jak wszystko na to wskazuje – niepełnosprawny umysłowo człowiek twierdził, że Niemcy wylądowali na Księżycu najprawdopodobniej już w 1942 roku. Potem jest mowa o tym, że Niemcy wraz z Japończykami wysłali – co prawda w jedną stronę ale jednak – statek na Marsa! Na kolejnych stronach możemy znaleźć „rewelacje” kolejnych oszołomów np. potwierdzających istnienie podziemnego tunelu Berlin-Wrocław! Duża część pracy poświęcona jest pracom Pana Igora Witkowskiego – osoby, która w Polsce problematyką ściśle tajnych niemieckich technologii z okresu II w. św. zajmowała się najczęściej. Nie będę zdradzał szczegółów – nikt inny nie przyczynił się w Polsce do rozwinięcia legendy tak jak właśnie Pan Igor. Mało tego, jego książki są tak przekonywujące, że tłumaczone są na język angielski i współczesne prace zachodnich autorów w dużej mierze korzystają z jego dzieł! Pan Rdułtowski i tu starannie wypunktował słabości jego prac. Autor w 3 tomach „Ostatniego sekretu Wunderwaffe” udowadnia, że w literaturze kiedykolwiek wydanej na świecie nie ma krzty prawdy o pozaziemskich technologiach III Rzeszy, nie ma nawet jednego sensownego punktu zaczepienia, który by prowokował do dalszych badań. Czy Jego dzieło zniechęci potencjalnych pismaków do publikowania kolejnych rewelacji potwierdzających istnienie Wunderwaffe ? Jak sam pisze na str. 163 (cyt.): „Mity mają niestety to do siebie, że gdy już raz zapuszczą korzenie to są praktycznie trudne do wyplewienia”.
Z książki dowiecie się m.in.: o „bączku” Schaubergera, o „ufoludku” znalezionym po katastrofie w Laredo, o V-7 na Pomorzu i w Górach Sowich a na końcu o prawdziwym obliczu hitlerowskich prototypów UFO. Dowiedziecie się także, że napęd antygrawitacyjny i tzw. „dzwon” to polski wymysł końca lat 90. Poza tym rozstrzygnięta została sprawa słynnej „muchołapki” w Ludwikowicach Śl.
Podsumowując: książka tak ciekawa, że przeczytałem ją w jeden dzień. Szkoda tylko, że fotografie wykonane przez Autora w 2010 i 2011 są czarnobiałe. Powinna być obowiązkową pozycją na półce dla tych, którzy chcą wiedzieć jak naprawdę było z tą niemiecką Wunderwaffe.
Napisano
Adin,dwa,tri-tyle było tego co nazywano Wunderwaffe.
Analitycy militarni na zachodzie do dziś nie rozumieją dlaczego Niemcy tracili czas i pieniądze na projekty które ze względów technologicznych czy surowcowych nie miały żadnej szansy być masowo produkowane.
Tego na zachodzie nie było tam była standaryzacja i masowość.
Ojcem tych wszystkich bajek była ,,Zimna Wojna,,bo przecież trzeba było podnieść morale młodych Niemców.
Bo co prawda przegrali wojnę ale.... .
I możecie czytać i wyobrażać sobie co by było gdyby.
A było by nic bo zachód posiadał sprzęt znacznie bardziej zawansowany technicznie jak Niemcy.
A do tego niepsujący.
Napisano
Propagowanie bajek o Wunderwaffe, szczególnie tych z napędem niekonwencjonalnym ma swoje uzasadnienie. Po prostu można zrobić sobie z tego stałe źródło utrzymania i mieć dość lekki ten chleb np. jak niezbyt zamożni i/lub bezrobotni mieszkańcy Ludwikowic Śl. i okolic.
Już pewna gazeta 11 lat temu o tym pisała gdy nastał w Polsce prawdziwy boom na hitlerowskie UFO:

http://nie.com.pl/art16756.htm
Napisano
A co to znaczy dokładnie zdanie: dzwon" to polski wymysł końca lat 90.?
Są jakieś nowe dowody w książce Rdułtowskiego o projekcie Chronos" i Dzwonie?
  • 4 weeks later...

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie