bodziu000000 Napisano 1 Wrzesień 2010 Autor Share Napisano 1 Wrzesień 2010 http://wiadomosci.onet.pl/1624174,1292,1,twarde_ladowanie,kioskart.htmlTwarde lądowanieW PRL katastrofy samolotów wojskowych były codziennością. Dopiero dzisiaj możemy poznać tę czarną kartę polskiego lotnictwa.Dziesiątego czerwca 1952 roku w 21. Pułku Lotnictwa Zwiadowczego (PLZw) stacjonującym na poznańskim lotnisku Ławica zarządzono ćwiczenia. Co kilkanaście minut kolejne bombowce Pe-2 wzbijały się w powietrze. Były to wysłużone dwusilnikowe maszyny radzieckie, które do Poznania trafiły jako dar Armii Czerwonej.O godz. 8.32 na linii startu stanął samolot o numerze bocznym 6. Jego pilot, dwudziestoletni chorąży Zdzisław Lara, dał pełną moc i bombowiec gładko oderwał się od pasa. Na pokładzie było jeszcze dwóch ludzi: nawigator, chorąży Stanisław Kuc, i strzelec radiotelegrafista, kapral Józef Bednarek. Załoga miała wykonać ćwiczenie numer 8 – lot po okręgu nad lotniskiem. Start, cztery zakręty i lądowanie. Wszystkiego jakieś dziesięć minut. Początkowo wszystko szło dobrze. Samolot wzbił się na wysokość 250 metrów i gładko wykonał dwa skręty. Potem przez chwilę leciał po prostej i zgodnie z planem tuż przed kolejnym zwrotem wypuścił podwozie. Wtedy maszyna przechyliła się ostro w lewo. Dowódca pułku, major Andriej Dubowoj, podniósł mikrofon i wydał polecenie: wyprowadzaj ze zwisu, idź po prostej. Chorąży Lara zareagował. Wyrównał samolot, ale wciąż tracił wysokość i schodził z kursu. Widać było, że rozpaczliwie szuka miejsca do lądowania. W końcu wykonał kolejny zwrot, kierując samolot w stronę lotniska. Ale maszyna była już tak nisko, że dowódca stracił ją z oczu.W tym samym czasie na placu Kościuszki u zbiegu ulic Marchlewskiego (obecnie Królowej Jadwigi) i Drogi Dębińskiej trwała budowa linii tramwajowej. Przy okazji układano także kable telefoniczne. Na placu kręciło się kilkunastu robotników i przechodnie. Nagle powietrze rozdarł ryk silników. Zza budynku Robotniczej Spółdzielni Pracy wyłonił się samolot. Lewym skrzydłem ściął wierzchołek drzewa i silnikiem uderzyły w dach drewnianego baraku, w którym znajdował się magazyn budowy. Maszyna była już niemal na ziemi, ale pędząc z ogromną prędkością, niszczyła wszystko po drodze. Lewym skrzydłem ścięła słup wysokiego napięcia, a prawym zerwała trakcję tramwajową. Wtedy eksplodowało paliwo. Bombowiec rozpadł się, a plac Kościuszki wypełniła kula ognia.Następnego dnia w całym mieście mówiono o samolocie wojskowym, który spadł na skrzyżowanie. Na plac Kościuszki zaczęły przychodzić setki mieszkańców Poznania. Ale z daleka niewiele mogli zobaczyć, bo miejsce wypadku otoczono szczelnym kordonem milicji. Prasa milczała, więc powtarzano tylko plotki. Ludzie gadali, ale nikt nie znał szczegółów.Bilans katastrofy bombowca okazał się tragiczny. Na miejscu zginęli pilot Zdzisław Lara i strzelec Józef Bednarek. Nawigator Stanisław Kuc zmarł po kilku godzinach w szpitalu. Meldunek o wypadku nadzwyczajnym, który znajduje się w Archiwum Sił Powietrznych w Modlinie, mówi jeszcze o pięciu zabitych cywilach. Tymczasem Przemysław Zwiernik, historyk z poznańskiego IPN, odnalazł w Archiwum Państwowym biuletyn przeznaczony dla ścisłego kierownictwa PZPR. Dzięki temu wiemy, że w wypadku zginęło trzech pracowników Poznańskiego Przedsiębiorstwa Robót Telekomunikacyjnych i troje przypadkowych przechodniów. Szósta ofiara zmarła dopiero po kilku dniach. Piętnaście osób zostało rannych.Do zbadania przyczyn katastrofy powołano komisję, którą kierował dowódca wojsk lotniczych generał Iwan Turkiel. W jej składzie znaleźli się niemal sami Rosjanie, którzy dowodzili polskim lotnictwem: generał Torochow, pułkownik Nowosilcew, podpułkownik Butow, major Połtanow. Do pomocy wezwano prokuratora wojskowego, podpułkownika Amonsa i kapitana Kirkina z Zarządu Informacji Wojskowej. Jedynym Polakiem w komisji był kapitan Gałubiński.Komisja już po trzech dniach zamknęła dochodzenie. Raport z jej prac udało nam się odnaleźć w Centralnym Archiwum Wojskowym w Rembertowie. Śledczy ustalili, że: "katastrofa samolotu Pe-2 nastąpiła na skutek częściowego odmówienia pracy prawego silnika oraz nieprawidłowej decyzji pilota i jego panicznego zachowania się podczas zaistniałej trudnej sytuacji w powietrzu. Po awarii silnika pilot próbował wylądować na brzegu Warty pomiędzy mostem Rocha i mostem Marchlewskiego (obecnie Królowej Jadwigi). Gdy zorientował się, że nie da rady, zawrócił samolot w stronę lotniska. Niestety, doleciał tylko do placu Kościuszki. W raporcie zapisano, że ponosi odpowiedzialność za katastrofę, bo wpadł w panikę. Podchodząc do awaryjnego lądowania, powinien schować podwozie, zamknąć krany paliwowe i wyłączyć iskrowniki silników. Nie zrobił tego, więc był winny.Po kilku dniach do Poznania przyjechały rodziny pilotów, którzy zginęli. Miały zabrać ciała i po cichu pochować bliskich w rodzinnych miejscowościach. Ale matka kaprala Bednarka była małorolną chłopką i nie miała pieniędzy na transport. Płacząc, całowała po rękach majora Andrieja Dubowoja, który zgodził się, by wojskowa ciężarówka odwiozła trumnę na wieś. A wśród pilotów 21. PLZw zapanował nastrój przygnębienia – był to już trzeci wypadek samolotu w jednostce. W styczniu 1951 roku z powodu awarii silnika inny Pe-2 rozbił się podczas startu. We wrześniu kolejna załoga poniosła śmierć podczas awaryjnego lądowania. Teraz piloci bali się już siadać za sterami.Z morale załóg latających szybko uporali się oficerowie polityczni. Przeprowadzili z pilotami rozmowy indywidualne, w czasie których przekonywali, że katastrofę spowodował chorąży Lara: wpadł w panikę i popełnił wiele błędów. Elementem propagandowym był także pokaz lądowania na jednym silniku, który z polecenia generała Turkiela wykonał osobiście dowódca jednostki major Andriej Dubowoj.Jednak w winę chorążego Lary nie wierzy Krzysztof M. Kaźmierczak, dziennikarz "Głosu Wielkopolskiego, który zbadał akta kilkunastu katastrof samolotów Pe-2. – Te bombowce często ulegały awariom – wyjaśnia Kazimierczak. – Komisja przesądziła o winie pilota, ale przedstawione w raporcie okoliczności temu przeczą. Pierwotną przyczyną tragedii było uszkodzenie silnika. Bez wątpienia na raport komisji wpłynął fakt, że Pe-2 były maszynami otrzymanymi od ZSRR, a komisja była zdominowana przez radzieckich oficerów – dodaje Kazimierczak. A po kilku kolejnych wypadkach w końcu wykryto, że silnik miał wadę kontrukcyjną, która mogła powodować awarie.Rok później po dwóch kolejnych wypadkach pod Sochaczewem Pe-2 ostatecznie wycofano ze służby w polskim lotnictwie. W Związku Radzieckim latały dalej. Rosjanom nie przeszkadzało, że w katastrofie jednej z tych maszyn zginął jej konstruktor Władimir Petlakow.Mimo wycofania tych samolotów katastrofy w lotnictwie wojskowym nadal były częste. Ich liczba wzrosła jeszcze z chwilą wprowadzenia pierwszych odrzutowców. W kwietniu 1954 roku w 41. Pułku Lotnictwa Myśliwskiego w Malborku doszło do zderzenia w powietrzu dwóch migów 15. Obaj piloci zginęli. Dochodzenie wykazało, że zawiniło dowództwo jednostki, dopuszczając do lotów słabo wyszkolonych pilotów. Warunki w dniu wypadku przekraczały ich umiejętności. Dowódcę i jego zastępcę ukarano. Dostali odpowiednio po trzy i pięć dni aresztu domowego.– Każdy z nas miał świadomość, że może zginąć – opowiada Andrzej Cieślikowski, który z aeroklubu sportowego trafił na kurs pilotów odrzutowych migów. – Pamiętam, jak po odprawie po kolei wsiadaliśmy do samolotów i startowaliśmy. Mój kolega, podporucznik Jerzy Kowalczyk, tuż po oderwaniu się od pasa uderzył w ziemię i zginął. Później wyjaśniono, że technicy nie zakręcili wlewu paliwa. W czasie startu paliwo zostało zassane do kabiny i przez to pilot stracił przytomność. Gdybym był w kolejce przed nim, to ja bym zginął – dodaje Cieślikowski.W 2003 r. w wydawnictwie Bellona ukazała się książka pod redakcją podpułkownika Józefa Zielińskiego "Pamięci lotników wojskowych 1945-2003. Zebrano w niej informacje o wszystkich znanych wypadkach lotniczych, do których doszło w peerelowskim lotnictwie. Zginęło w nich ponad 600 lotników, a wojska lotnicze straciły 460 samolotów. I choć dzisiaj te liczby szokują, to lista z całą pewnością nie jest pełna." Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
rwd Napisano 1 Wrzesień 2010 Share Napisano 1 Wrzesień 2010 http://blogmedia24.pl/node/31081 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
huk 100 Napisano 1 Wrzesień 2010 Share Napisano 1 Wrzesień 2010 Bodziu temat już był na odkrywcy -pozdro Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.