gawronzo Napisano 8 Luty 2010 Napisano 8 Luty 2010 Arctic: na tym świecie nic nie da się ukryć, Zachód, Watykan, Wschód i wszyscy którzy chcieli wiedzieć to wiedzieli. Skoro w Polsce zagłada żydów to była tajemnica poliszynela to sorry ale Twoja hipoteza nie trzyma się kupy. Piszesz, że wina jest tylko Hitlerowców. Ogólnie można się zgodzić. Jednak wobec zbrodni można zachować różne postawy: pomocnictwa, akceptacji, obojętności, sprzeciwu ... Zobacz jak w dzisiejszych czasach Watykan walczy z prezerwatywami. Nie ma dnia by gdzieś nie gromił tej zbrodni". Wszelkie przeszkody jakie spotykają katolików na świecie są skrzętnie ogłaszane i potępiane. Każda mini wojenka afrykańska na drugi dzień po wybuchu jest w TV przedmiotem troski i modlitwy papieża.. Ale w tamtych strasznych czasach gdy miał istotną okazję się wykazać to był całkowicie bierny. Zresztą nie tylko Watykan ale i cały Zachód ma sporo na sumieniu w tej kwestii.
Arctic Napisano 8 Luty 2010 Napisano 8 Luty 2010 Panowie, żaden kraj nie opiera swojej polityki na plotkach i pogłoskach. Prywatnie mogę mieć swoje zdanie opierając je na pogłoskach ale jako głowa Państwa MUSZĘ mieć niezbite dowody, aby zająć takie czy inne stanowisko. Czasem inne względy decydują o zajętym stanowisku i to jest polityka.Podkreślam, pełny obraz zbrodni został ujawniony dopiero po wojnie.Pogłoski i pierwsze dowody mordów na Żydach pojawiały się dość szybko i były ignorowane. Zabili paru Żydów gdzieś w lesie, wywieźli trochę na wschód, no słuch o nich zaginął ale jest wojna. Dopiero pod koniec wojny wraz z zajmowaniem terenów na których były dokonywane zbrodnie ujawniono niezbite dowody w ilości której nie dało się już ignorować.Pod koniec wojny BBC odczytywała nawet listy nazistowskich zbrodniarzy na swojej antenie w celu odstraszenia od popełniania kolejnych zbrodni. Tuż po wojnie odbywały się także procesy zbrodniarzy i wykonywano nawet kary śmierci.Więc nie mówcie, że zachód nic nie zrobił.Stawiacie straszną hipotezę, że wszyscy wiedzieli i nie reagowali. To by oznaczało powszechne ciche przyzwolenie na zbrodnie i powszechny skrajny antysemityzm.Wydaje mi się, że nie jest to prawdą. Bierna postawa wynikała raczej z tego, że za Żydami nie stało żadne państwo. Nie istniała żadna żydowska dywizja w żadnej armii. Tak naprawdę nie miał kto się za nimi skutecznie ująć. Anglia, Francja, USA i Sowieci mieli ważniejsze sprawy na głowie. Brak dowodów na skalę zbrodni a także obojętność i wyrachowanie zwane ładnie polityką, to jest chyba odpowiedź dlaczego zachód milczał.W trudnych sytuacjach każdy dba przede wszystkim o siebie. Blokowanie informacji było sposobem na zapewnienie spokoju ze strony diaspory Żydowskiej. Po co komu jeszcze dodatkowe napięcia z ich strony, skoro tak naprawdę nie da się przerwać mordów bez pokonania Hitlera. Gdyby Papież nawoływał do zaprzestania mordów wzbudzałby tylko niepokoje, czy by to coś dało? Może tak, a może przyniosłoby tylko szkody, nie Żydom ale Aliantom. Czy zginęłoby mniej żydów - raczej nie. Czy Papież jest winny zbrodniom - no nie.Czy miał moralny obowiązek wiedząc - potępić. Miał, ale może wybrał mniejsze zło?Przypomina to trochę sprawę Katynia, wszyscy wiedzieli, że to Ruscy ale każdy pokazywał na Niemców. Bo po co drażnić koalicjanta.Wszyscy wiedzieli, że naziści mordują Żydów ale udawali że nic nie wiedzą, bo po co straszyć Żydów, jeszcze coś odwiną.A potem oops, szczęka opadła i już się nic nie dało zrobić.
ZUBIKED Napisano 9 Luty 2010 Napisano 9 Luty 2010 Kolego Arctic zbyt duzo telewizji (powiedzmy ) popularno naukowej są jeszce inne żródła wiedzy historycznejPełen obraz zbrodni" - co masz namysli ? Uważasz Niemcy czy Francuzi Belgowie , Holendrzy ... i uciekinierzy z krajów podbitych przd nazistów nie wiedzieli co sie dzieje z Żydami czy niearyjczykami że sa przedstawani, że nie wracjaą z miejsc dokond ich zabierają, że naziści konfiskują mienie. Po co by później płacić odszkodowanie ?Pod koniec wojny BBC odczytywała nawet listy nazistowskich zbrodniarzy na swojej antenie w celu odstraszenia od popełniania kolejnych zbrodni. Tuż po wojnie odbywały się także procesy zbrodniarzy i wykonywano nawet kary śmierci.Więc nie mówcie, że zachód nic nie zrobił."Gdyby Papież nawoływał do zaprzestania mordów wzbudzałby tylko niepokoje, czy by to coś dało? Może tak, a może przyniosłoby tylko szkody, nie Żydom ale Aliantom. Czy zginęłoby mniej żydów - raczej nie. Czy Papież jest winny zbrodniom - no nie.Czy miał moralny obowiązek wiedząc - potępić. Miał, ale może wybrał mniejsze zło? "Jedna i druga Twoja teza są zaprzeczeniemDaruj sobie te pseudo popularno naukowe wywody. Ludzie nawet tu już nie zagladają
sebo_sek Napisano 9 Luty 2010 Napisano 9 Luty 2010 I jeszcze jedno - Holocaust (bez wątpienia zawłaszczany przez Żydów, podczas gdy Polaków w czasie wojny również zginęło 6 milionów, a jak pisze Norman Davis, my mieliśmy być następni po Żydach. Wystarczy zwrócić uwagę, że jedynie Polacy i Zydzi nie byli dopuszczani do zasilania SS) nie był największą zbrodnią przeciw ludzkości.Gdy oglądałem obchody wyzwolenia Auschwitz, tak sobie myślałem co wszystkie ofiary CzK, NKWD, KGB muszą myśleć - a kiedy coś się powie o nas?PONAD 30 MILIONÓW ZABITYCH PROSZĘ PAŃSTWA, CAŁE NARODY WYSIEDLONE. Holocaust to przy tym przygrywka - nie umniejszając jego bestialstwa. Świat jednak w ogóle nie pamięta o zbrodniach Stalina, ba my nie pamiętamy o Katyniu na polskiej ziemi - ok 100 000 zamordowanych w polskich więzieniach, przez polskich oprawców.
Czlowieksniegu Napisano 9 Luty 2010 Napisano 9 Luty 2010 Sebo- taki OT.Możesz podać szczegółowe informacje, iż Polacy i Zydzi nie byli dopuszczani do zasilania SS)"?Pal licho czy Polacy wg walorów etnicznych/narodowości, czy wg obywatelstwa przed 01.09.1939.Proszę...
gawronzo Napisano 9 Luty 2010 Napisano 9 Luty 2010 wikipedia: Podczas spotkania z Rooseveltem , prezydent w pewnym momencie przerwał raport polskiego emisariusza (Karskiego) na temat Żydów i zapytał o sytuację koni w okupowanej Polsce."Tak to panowie wyglądało. Ten kto nie chciał słuchać ten nie słuchał i zaskoczenie zagładą żydów po wojnie jest udawane. Wszyscy mogli zrobić więcej, Ameryka bombardować miasta niemieckie a Watykan mógł krzyczeć na cały świat co się dzieje z jego starszymi braćmi". Przecież Watykan stoi na czele miliarda ludzi. A tu NIC. Polska nie ma się czego wstydzić, zrobiliśmy więcej niż było można i to co ciekawe pomimo ogólnej niechęci do żydów jaka panowała u nas przed wojną.
Czlowieksniegu Napisano 9 Luty 2010 Napisano 9 Luty 2010 Jan Karski:Raport w sprawie ludobójstwa ŻydówLatem 1942 roku Cyryl Ratajski, Delegat Rządu na Kraj powierzył mu misję do premiera generała Władysława Sikorskiego, a do swoich przedstawicieli w Londynie także przywódcy PPS, Stronnictwa Narodowego, Stronnictwa Pracy i Stronnictwa Ludowego. Karski uznał takie samo prawo żydowskich socjalistów (Bundu) i syjonistów. To byli tacy sami obywatele Polski, a ich partie były tak samo reprezentowane przed wybuchem wojny w Sejmie RP.Karski wypełniając powierzoną mu misję udał się do okupowanej Polski. Był kurierem i emisariuszem politycznym. W podziemiu znany był pod pseudonimem Witold". Używał także innych: Piasecki, Kwaśniewski, Znamierowski, Kruszewski, Kucharski. Dwukrotnie, w tajemnicy przed administracją niemiecką, udawał się do getta warszawskiego. Aby zebrać dalsze materiały, w przebraniu niemieckiego żołnierza wszedł do obozu zagłady, który później zidentyfikował jako Belzec. Po wojnie przyznał, że był to obóz przejściowy dla Żydów w Izbicy.Jesienią 1942 roku wyruszył w najważniejszą misję swojego życia, do Wielkiej Brytanii i USA, podczas której zdał relację jako naoczny świadek z eksterminacji Żydów. Przekazał także informacje o strukturze, organizacji i funkcjonowaniu Państwa Podziemnego w okupowanej Polsce. Generał Sikorski postanowił Raport Karskiego" przekazać z prośbą o pomoc rządom Anglii i USA.W lipcu 1943 roku został przyjęty przez Franklina Delano Roosevelta, prezydenta USA. Karski apelował o ratunek dla Żydów do przedstawicieli najwyższych władz alianckich. Proponował wystosowanie ultimatum wielkich mocarstw wobec Niemiec, że jeżeli nie zaprzestaną mordu na Żydach, zbombardowane zostaną ich miasta. Innym rozwiązaniem byłoby bombardowanie linii kolejowych do obozów zagłady lub dostarczanie broni dla oddziałów partyzanckich. Najłatwiejszym rozwiązaniem byłoby otwarcie granic i ułatwienie wystawiania paszportów dla uciekających przed zagładą Żydów. Podczas spotkania z Rooseveltem, prezydent w pewnym momencie przerwał raport polskiego emisariusza na temat Żydów i zapytał o sytuację koni w okupowanej Polsce.Jan Karski w Ameryce spotkał się z wieloma wybitnymi osobistościami takimi jak Felix Frankfurter, Cordell Hull, William Joseph Donovan, Samuel Cardinal Stritch czy Stephen Wise. Przedstawiał swój aport" wszędzie gdzie udało mu się dotrzeć - politykom, biskupom, przedstawicielom mediów i przemysłu filmowego z Hollywood, oraz artystom. Wyuczył się go na pamięć i streścił w 18 minutach, tak aby nie udzić" słuchaczy. Jednak nigdzie nie znalazł zainteresowania tragedią narodu żydowskiego. Wiele osób, z którymi rozmawiał nie wierzyło w jego relacje i uznawało je za propagandę polskiego rządu na wychodźstwie. Można to uznać za tragiczną lekcję realizmu politycznego ówczesnych czasów. To, co opowiadał Karski niektórzy jego rozmówcy określali jako niewiarygodne i być może byli szczerzy. Ale polski emisariusz nie był jedynym. Napływały inne relacje, w tym od samych Żydów. Możliwości weryfikacyjne rosły w szybkim tempie. W 1944 roku Jan Karski napisał bestseller Tajne państwo" (Story of a Secret State"). Nakład książki osiągnął wielkość 360 tys. egzemplarzy.Po wyzwoleniu obozów koncentracyjnych dominującą reakcją był szok. To, co tam zastawano, szokowało wkraczających żołnierzy sowieckich, amerykańskich i brytyjskich. Zdjęcia obiegały cały świat, gazety biły na trwogę, opinia publiczna była zszokowana.http://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Karski
hOOpOe Napisano 9 Luty 2010 Napisano 9 Luty 2010 kolego ArcticNie mogę się do końca zgodzić ze stwierdzeniem, że a holokaust odpowiedzialni są tylko i wyłącznie naziści!", ponieważ odpowiedzialni są Niemcy.Ponadto co to mniejszości seksualnych to nie wiem czy można ich prześladowania przyrównywać do mordowania polaków, żydów romów i ludzi innych narodowości.
sebo_sek Napisano 9 Luty 2010 Napisano 9 Luty 2010 CzłowiekSniegu Co do tego SS to pisze o tym Davis w Rising 44. Musiałbym powertować knige. Jak znajde to napiszę. Pzdr
Czlowieksniegu Napisano 9 Luty 2010 Napisano 9 Luty 2010 Nie szukaj... Ale przeczytaj choćby to:Waffen-SS, czyli zbrojne ramię SS (Schutzstaffeln der NSDAP - Sztafety Ochronne NSDAP) utworzono formalnie na początku 1940 r. (wcześniej funkcjonowały pod innymi nazwami - m.in. SS-Verfügungstruppen - i brały udział m.in. w napaści na Polskę w 1939 r.). W czasie wojny rozbudowano je do blisko 40 dywizji, w których w szczytowym momencie służyło około 950 000 żołnierzy. Waffen-SS było niezależne od Wehrmachtu i podlegały mu jedynie pod względem operacyjnym. Jego dywizje utworzone były jako formacje elitarne i taka też opinia o nich przetrwała po wojnie. Po części jest to zasługa niemieckiej propagandy lat wojny, po części tego, że istotnie niektóre dywizje były najlepiej wyćwiczonymi, wyposażonymi i walczącymi niemieckimi oddziałami.Część kadry Waffen-SS wywodziła się z załóg obozów koncentracyjnych. Żołnierze Waffen-SS w czasie wojny popełnili liczne zbrodnie wojenne na jeńcach i cywilach. Do najgłośniejszych, popełnionych na Polakach, należą: * mord ponad 870 mieszkańców Huty Pieniackiej, 28 lutego 1944 (14 Dywizja Grenadierów SS Galizien"); * mord około 10 000 mieszkańców warszawskiej Ochoty w trakcie tłumienia powstania warszawskiego, 4-25 września 1944 r. (29 Dywizja Grenadierów SS); * zbrodnie popełnione na ludności cywilnej Warszawy, powstanie warszawskie 1944 r. (5 Dywizja Pancerna SS Wiking"); * liczne mordy na cywilach warszawskiej Woli, liczbę ofiar szacuje się na kilkadziesiąt tysięcy, powstanie warszawskie 1944 r. (SS-Sturmbrigade Dirlewanger); * mordy cywili w różnych rejonach Polski popełniane w latach 1942-1944 r. podczas akcji przeciwpartyzanckich (8 Dywizja Kawalerii SS Florian Geyer"); * spalenie żywcem 32 jeńców z 1 Armii Wojska Polskiego w Podgajach, 31 stycznia 1945 r. (część źródeł podaje, że była to łotewska 15 Dywizja Grenadierów SS; niektórzy historycy przypisują jednakże tę zbrodnie innej jednostce Waffen-SS, złożonej głównie z Niemców tzw. Kampfgruppe Scheibe"). Przytoczone powyżej fakty dobrze pokazują, jak wątpliwym zaszczytem" była służba w Waffen-SS. Oczywiście nie każdy członek tej formacji był zbrodniarzem, jednakże przynależność do niej rzuca się cieniem na całość wojennej służby danego żołnierza. Latem 2006 r., gdy noblista Günther Grass w wywiadzie dla niemieckiej gazety oznajmił, że w latach 1944-1945 jako siedemnastolatek walczył w dywizji pancernej Waffen-SS, w mediach zawrzało, a władze Gdańska poważnie rozważały możliwość odebrania Niemcowi honorowego obywatelstwa miasta.W 1946 r. decyzją Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze Waffen-SS jako część SS zostało uznane za organizację zbrodniczą. Trzeba jednak uczciwie zaznaczyć, że współczesne spojrzenie na Waffen-SS opiera się na czarnej legendzie tej formacji i jest wypaczone na jej niekorzyść. O ile część oddziałów (zwłaszcza narodowościowe, przeznaczone głównie do zwalczania partyzantki i akcji pacyfikacyjnych) miały na sumieniu dziesiątki zbrodni wojennych, o tyle wśród zwykłych frontowych" niemieckich dywizji (np. pancernych) poziom zbrodniczości niekoniecznie wykraczał poza to, co na froncie robiły oddziały Wehrmachtu. W 1953 r., podczas publicznego wystąpienia w Hanowerze, kanclerz RFN Konrad Adenauer stwierdził nawet, że służący w Waffen-SS byli takimi samymi żołnierzami, jak wszyscy inni.Powszechnie ugruntowało się przekonanie, że Polacy (rozumiani - tutaj i w dalszej części tego artykułu - jako obywatele polscy narodowości polskiej) w czasie wojny nie służyli w Waffen-SS. Zwykle argumentuje się to tym, że do Waffen-SS przyjmowano jedynie ochotników, a nawet jeśli jakikolwiek Polak zgłosiłby się do Waffen-SS i tak nie mógłby podjąć służby ze względów narodowościowych. Stoi to jednak w jaskrawej sprzeczności z obecną wiedzą historyczną i licznymi relacjami, na które natknąć się można w różnych źródłach. Warto się im przyjrzeć.Bolesław Dobrski, autor wspomnień Byłem żołnierzem Wehrmachtu", opisuje spotkanie ze swoim kolegą z Pomorza, Alojzym (Alosiem"), i rozmowę na temat wojennych przeżyć, która miała miejsce wiosną 1943 r. Dobrski podaje dość szczegółowe informacje na temat losów Alojzego, m.in. że walczył pod Stalingradem, a po rozbiciu swojej jednostki został przezbrojony i przemundurowany", a następnie wcielony do pułku Waffen-SS . W esesmańskim mundurze został ranny i jako rekonwalescent odwiedził rodzinne strony, czyli Pomorze. Według relacji Dobrskiego obawiał się on możliwości pozostania w szeregach Waffen-SS na stałe.Informacja o służbie w wojskach pancernych Waffen-SS Polaka znajduje się także w książce PzKpfw VI Tiger", monografii słynnego niemieckiego czołgu. Jej autor Janusz Ledwoch w akapicie poświęconym okolicznościom śmierci SS-Hauptsturmführera Michaela Wittmana, dowódcy 101 Batalionu Czołgów Ciężkich SS, powołuje się na relację F. R. z Poznania, który w sierpniu 1944 r. w okresie walk w Normandii był żołnierzem tej jednostki.Dwa przypadki służby w Waffen-SS Polaków odnotowano także w książce Dziadek w Wehrmachcie". Autorka Barbara Szczepuła przeprowadziła w niej szereg rozmów z weteranami niemieckiego wojska oraz ich rodzinami. Jedna z rozmówczyń Szczepuły powiedziała, że jej kuzyn był w Waffen-SS. W innym miejscu książki znajduje się relacja byłego żołnierza Wehrmachtu, który wspomina, jak Rosjanie przed repatriacją do Polski jeńców sprawdzali, czy na ciele danej osoby nie ma esesmańskich tatuaży. Ów weteran zapamiętał, że dwóch Polaków z powodu odnalezienia u nich takich tatuaży nie zostało zwolnionych z niewoli.Kolejna wzmianka o Polakach w Waffen-SS pojawia się w dokumentach polskiej 1 Dywizji Pancernej, która od 1944 r. walczyła w Europie. W Komunikacie Informacyjnym nr 3 za czas 031800 do 041800 [za czas od 3 sierpnia godz. 18.00 do 4 sierpnia godz. 18.00]" znajduje się zapis: Dywizje SS mają pewien procent Ukraińców, Czechów i Polaków. 1 SS i 12 SS należą do tej grupy". W komunikacie mowa o 1 Dywizji Pancernej SS Leibstandarte Adolf Hitler" oraz 12 Dywizji Pancernej Hitlerjugend", które w sierpniu 1944 r. walczyły w Normandii. Jednostki te były dywizjami niemieckimi, toteż wśród Polaków musieli być albo obywatele niemieccy narodowości polskiej, albo Polacy ze Śląska, Wielkopolski lub Pomorza, wpisani na volkslistę. Dokument obejrzeć można na osobnej podstronie.Inne źródło mówiące o Polaku w Waffen-SS to wspomnienia SS-Standartenführera (potem SS-Brigadeführera) Kurta Meyera, dowódcy 25 pułku grenadierów pancernych SS ze składu 12 Dywizji Pancernej Hitlerjugend". Meyer w powojennym procesie (przeprowadzonym w grudniu 1945 r. w Aurich w Niemczech) został oskarżony o zbrodnie wojenne, m.in. o morderstwo na kanadyjskich jeńcach wojennych 8 czerwca 1944 r. Świadkiem oskarżenia był Polak, SS-Sturmmann Jan Jesionek. Latem 1944 r. służył on w 12 dywizji SS i - jak zeznał w procesie - widział, jak Meyer wydał polecenie rozstrzelania jeńców. Meyer w swych wspomnieniach napisał, że Jesionek pochodził z Górnego Śląska, a do Waffen-SS trafił w 1943 r., w okresie, gdy jego ojciec był trzymany w niemieckim więzieniu. Autor niniejszego artykułu pragnąc zweryfikować tę informację zwrócił się do berlińskiego Deutsche Dienststelle. Wedle niemieckich danych, Jan Jesionek urodzony 6 listopada 1925 r. w Schönhein (obecnie Chrósty) w powiecie Koźle (Kreis Cosel) służył w jednostkach pancernych Wehrmachtu. Brak powiązań z Waffen-SS nie został odnotowany, jednak może być to spowodowane niekompletną dokumentacją (przed sądem Jesionek przyznał się do służby w Waffen-SS). Co więcej, Schönhein przed wojną leżało w III Rzeszy, tak więc Jesionek był przypuszczalnie Reichsdeutschem, a nie posiadaczem III grupy DVL.Dzięki uprzejmości znajomego historyka wojskowości autor tekstu dotarł również do niezwykle interesującego dokumentu, mianowicie karty pocztowej (skany obu stron prezentowane są poniżej). Pocztówka została napisana 5 grudnia 1944 r. przez SS-Grenadiera (szeregowego Waffen-SS) Stanisława M. do Biura Informacyjno-Ewidencyjnego Polskiego Czerwonego Krzyża w Krakowie. Prosi on o pomoc w odnalezieniu matki, zamieszkałej dotychczas w miejscowości Urycz w Galicji (koło Stryja). Data nadania pocztówki wskazuje, że jej nadawca został oddzielony od matki linią frontu (Stryj został zajęty przez Armię Czerwoną w lipcu 1944 r.) i Czerwony Krzyż był wówczas ostatnim organem mogącym pomóc w odnalezieniu rodzicielki (Kraków też został zajęty przez Rosjan wkrótce potem, 18 stycznia 1945 r.). Język, w jakim napisano wiadomość, a także imię i nazwisko nadawcy i osoby poszukiwanej sugerują, że mamy do czynienia z następnym Polakiem w szeregach Waffen-SS. Dokument uzupełniony o dodatkowe słowa komentarza obejrzeć można na osobnej podstronie.Na wyjaśnienie zasługuje bardzo istotna kwestia, mianowicie jaką drogą Polacy trafiali do Waffen-SS. Istniały dwie możliwości. Część z nich mogła wstąpić ochotniczo - Jarosław Gdański w swoim artykule poświęconym Polakom walczącym po stronie Niemców wspomina m.in. o nieznanym z nazwiska nauczycielu, oficerze rezerwy Wojska Polskiego, który ochotniczo zaciągnął się do Wehrmachtu, a po przeniesieniu do Waffen-SS służył i poległ na froncie wschodnim w składzie 2 Dywizji Pancernej SS Das Reich". Dosłużył się stopnia SS-Rottenführera (odpowiednik starszego szeregowego w polskiej armii). Założyć można, że nie był on jedynym Polakiem, który zdecydował się na ochotnicze zaciągnięcie się do tej formacji.Dużo ważniejsza w kontekście tematyki niniejszej strony internetowej jest kwestia przymusowego wcielania Polaków do Waffen-SS. Do drugiej połowy 1942 r. żołnierze służący w Waffen-SS pochodzili wyłącznie z ochotniczego zaciągu. Potem trafiali tam także rekruci Wehrmachtu, przekazywani przez komisje poborowe niezależnie od swojej woli (jedynym kryterium było zdrowie i warunki fizyczne przyszłego żołnierza). Pierwszymi dwiema dywizjami utworzonymi w dużej mierze z poborowych, były 9 Dywizja Pancerna SS Hohenstaufen" i 10 Dywizja Pancerna SS Frundsberg". Do Waffen-SS przekazywano także rekrutów z polskich ziem, wcielonych do III Rzeszy, głównie ze Śląska (pisze o tym w swych artykułach m.in. wspomniany J. Gdański). W niektórych źródłach (np. w książce Leszka Olejnik drajcy narodu?") spotkać można informację, że pobór dotyczył tylko I i II grup DVL, jednak z całą pewnością poborowi z III grupą volkslisty także trafiali do Waffen-SS.Życiorys polskiego żołnierza Waffen-SS opublikowany został na stronie internetowej Tomasza Piaseckiego, w którym prezentuje on życiorysy żołnierzy NSZ. W jednym z artykułów wspomina o Wiktorze Gruszczyku ps. Groźny". Urodził się 28 marca 1927 r. we wsi Biery na Śląsku Cieszyńskim. Podczas okupacji jego rodzina przyjęła III grupę volkslisty. W listopadzie 1944 r. został wcielony do Waffen-SS (brak szczegółowych informacji na temat dywizji, w której służył). Przeżył wojnę. Jako ilustracja do artykułu prezentowany jest także Soldbuch (książeczka żołdu) Gruszczyka, wraz z widocznym zdjęciem w mundurze Waffen-SS.Bardzo ciekawa relacja dotycząca innego sposobu wcielania do Waffen-SS na Górnym Śląsku ukazała się w 1996 r. na łamach Gazety Wyborczej". Antoni Elsner (w 1944 r. powołany do Wehrmachtu) w swym liście do redakcji ustosunkował się do artykułu zamieszczonego w Wyborczej", w którym podano informacje o rzekomym ochotniczym wstąpieniu do Waffen-SS młodych Ślązaków. Oto fragment listu Elsnera:(...) Dwóch moich kolegów ze szkolnej ławki, którzy byli synami powstańców śląskich zostało WCIELONYCH do Waffen-SS. Nazywali się Paweł B. i Tadeusz Sz., obaj z rocznika 1926. Jak doszło do OCHOTNICZEGO" zaciągu Pawlika B. opowiem, ponieważ byłem świadkiem jego wcielenia do Waffen-SS. Świadomie rezygnuję z analizy problemu na korzyść zwykłej relacji. Oto ona:W październiku albo w listopadzie 1943 roku w Ostoberschlesischer-Kurier" ukazało się urzędowe ogłoszenie, dotyczące młodzieży męskiej 1926 rocznika. Mieliśmy się dnia tego a tego o godzinie dziewiątej rano stawić w ogrodzie przy Hüttenbeamten-kasino" przy Hucie Batory (Bismarckhütte). Stawiło się kilkuset młodzików. Po co? Nikt nic nie wiedział.Nasza ciekawość została zaspokojona o godzinie dziewiątej trzydzieści: przed kasyno zajechały trzy samochody osobowe i jedna ciężarówka. Pasażerami samochodów osobowych byli oficerowie Waffen-SS, a pasażerami ciężarówki zwyczajni SS-mani z bronią krótką. Czego tutaj szukają rupie czaszki"? Okazało się, że mieli apetyt na nas...Najpierw otoczeni w ogrodzie, a potem wtłoczeni do sali teatralnej kasyna, zostaliśmy poddani OCHOTNICZEMU zaciągowi do Waffen-SS. Zaraz na początku nas pomierzono. Uszczęśliwieni kurduple, chłopcy wzrostu poniżej 168 cm, mogli sobie pójść do domu. Następnie z tłumu wyłuskali szkolarzy z Oberschule, którzy potem byli potrzebni jako pisarze" wypełniający rubryki werbunkowych arkuszy formatu 2 x A4. Ponieważ byłem uczniem inteligenckiego zawodu w hucie, przydzielono mnie do grona pisarczyków.Wśród nas coraz liczniejsza grupa zaczęła podejrzewać, że oficerowie Waffen-SS działali bez porozumienia z Wehrbezirkskommando [okręgowa komisja wojskowa]. Podczas poboru kilka tygodni wcześniej zostałem zakwalifikowany do lotników (Luftwaffenreserve I). To my, przyszli lotnicy, przez zwolnionych kurdupli daliśmy znać oficerom z Wehrbezirkskommando, co się działo w Hajdukach.Zjawili się w komplecie z komendantem na czele, gdy werbunek był w pełnym toku: kilku lekarzy w białych kitlach badało zdrowie golasów, a ich pomocnicy, sanitariusze, byli zajęci szwancparadą" i hemoroidami. Zdrowym byczkom wręczano arkusze z rubrykami do wypełnienia i odsyłano ich do pisarzy za rzędem ustawionymi stołami.Czym skończyła się oficerska awantura? Wyrwano ze szponów Waffen-SS wszystkich kandydatów do Kriegsmarine i Luftwaffe. Zatrzymali inteligentów, którzy mieli spisywać dane personalne pechowców.Pamiętam, z jakim uczuciem robiłem to, co mi kazano. Zaręczam, że nie pamiętam ani jednego entuzjazmu w oczach przyszłych SS-manów. Pamiętam i tę scenę, ponieważ dzwoniono na Anioł Pański, że w samo południe stanął przed moim stołem nagi Pawlik B., syn powstańca śląskiego. Nachylił się i szepnął do mnie po polsku: - Tonik, zrób coś!Z osiemnastu rubryk wypełniałem tylko trzy (czy nie sprytnie to było pomyślane!). Czy kartę Pawlika mogłem zlikwidować? Nie. Dlatego, że nas, pisarzy, nadzorował spacerujący wzdłuż stołów SS-man. Ale w ramach tego, co było możliwe zrobiłem: ojca Pawlika awansowałem na majora wojsk powstańczych, a B. zrobiłem prezeską koła Matek Polek przy parafii św. Józefa. Do rubryki cecha szczególna rodziny wpisałem: dziedziczny alkoholizm. Co na to Pawlik? Nigdy potem w życiu nie spotkało mnie tyle wdzięczności ze strony członka oczernionej rodziny...Niestety, fatalne pochodzenie musiało przegrać z wybitnie nordycką sylwetką Pawła B. Do Waffen-SS został wcielony trzy tygodnie później. Wojnę szczęśliwie przeżył. Los Tadeusza Sz. różnił się od losu Pawlika B. tylko w drobnych szczegółach. Dla nich SS-mański tatuaż pozostał trwałym śladem nadużycia, ale dla zbyt wielu był śladem prowokującym do interpretacji niekorzystnych dla nich. Wymienione w mojej relacji osoby nie mogą się same bronić, ponieważ odeszły od nas na zawsze. Niniejszym tekstem czynię to za nich! (...)Z relacji wynika więc, że pobór (w tym konkretnym przypadku) odbył się za plecami Wehrbezirkskommando, a Waffen-SS próbowało wcielić w swoje szeregi młodych Ślązaków zanim rękę położy na nich Wehrmacht.Podsumowując: można z całą pewnością stwierdzić, że przymusowe wcielenia Polaków do wojska niemieckiego dotyczyły nie tylko Wehrmachtu, ale także Waffen-SS, choć niewątpliwie na dużo mniejszą skalę. Dotyczyło to również Polaków z przyznaną III grupą volkslisty. Dziwić może brak jakichkolwiek informacji na ten temat w poważnych opracowaniach historycznych, wydawanych po wojnie w kraju i na Zachodzie. Pamiętać trzeba jednak, że temat ten, jako niewygodny, niewątpliwie spotykał się z taką czy inną cenzurą, zwłaszcza przed 1989 r.Wojciech ZmyślonyŹródła: * przebieg służby Jana Jesionka z Deutsche Dienststelle (WASt) * Dobrski B., Byłem żołnierzem Wehrmachtu, Londyn 2002 * Edwards R. J., Mende M., Meyer K., Grenadiers, Stackpole Books, 2005 * Elsner A., Synowie powstańców w SS [w:] Gazeta Wyborcza Katowice 273/1996 * Gdański J., 10 Panzer Division Frundsberg" [w:] Inne Oblicza Historii 5/2006 * Gdański J., Polacy po stronie Niemców [w:] Inne Oblicza Historii 2/2005 * Ledwoch J., PzKpfw VI. Tiger cz. 1, Warszawa 1992 * Lumsden R., Waffen-SS, Warszawa 1999 * Masson P., Armia Hitlera 1939-1945, Kraków 2008 * Olejnik L., Zdrajcy narodu?, Warszawa 2006 * Szczepuła B., Dziadek w Wehrmachcie, Gdańsk 2007 http://www.wehrmacht-polacy.pl/wcielenia_waffen.html
EAGLE11 Napisano 11 Luty 2010 Napisano 11 Luty 2010 Fragment wspomnień Stanisława Grzesiuka z książki Pięć lat kacetu" dotyczący zachowania Powstańców Warszawskich-Wieczorem dowiedziałem się, że w tym czasie, gdy po przyprowadzeniu ich doGusen stali jeszcze na placu apelowym, jeden wystąpił z szeregu i zwrócił się dostarszego obozu, Rorbachera, mówiąc po niemiecku, że wśród nich jest wielu takich,którzy chcieliby wstąpić do niemieckiego wojska. Rorbacher dał mu w pysk, kopnął wtyłek i wpędził z powrotem do szeregu. Jednym słowem - popisali się. Swoim wstępnymzachowaniem; zamknęli sobie drogę do tych resztek uczuć, które pozostały starymwięźniom."Może trochę odbiegam od tematu przewodniego, ale o wcielaniu Polaków do niemieckiego wojska może być...
Wallenrod Napisano 12 Luty 2010 Napisano 12 Luty 2010 orzełku11 nie ubliżaj pamięci powstańców warszawskich.Grzesiuk pisał o cywilnych mieszkańcach Warszawy.Powstańcy jako jeńcy wojenni na podstawie umowy kapitulacyjnej poszli do oflagów i stalagów a nie do obozu koncentracyjnego.
gawronzo Napisano 12 Luty 2010 Napisano 12 Luty 2010 5 lat kacetu to zawalista książka którą polecam wszystkim jako odtrutkę na różne zafałszowane relacje o życiu obozowym w których wszyscy więźniowie na potęgę konspirują przeciwko Niemcom. A tak naprawdę 99% starała się za wszelką cenę przeżyć i to właśnie Grzesiuk doskonale opisał. Pisaliśmy wcześniej o Watykanie i jego stosunku do żydów. W książce Grzesiuk opisuje, że prawie wszyscy księża w obozie spowiadali za kiełbasę (co w tamtych warunkach mogło oznaczać zmniejszenie czyichś szans na przeżycie). jest też relacja o jednym proboszczu któremu inny więzień uratował życie. Kiedy ten proboszcz wychodził z obozu to jego dobroczyńca zapytał go czy ksiądz może mu zostawić rękawiczki. Proboszcz odmówił, do tego pogonił żonę tego więźnia która próbowała się dowiedzieć u niego o los męża. Przytacza tylko jeden przykład księdza Szuberta któremu sam uratował życie i który okazał się wielkim człowiekiem (po wyjściu z obozu pomagał więźniom z całych sił). Ale generalnie Grzesiuk ma o osadzonych księżach jak najgorsze zdanie. Ogólnie lektura obowiązkowa dla tych co chcą się dowiedzieć prawdy o życiu obozowym a nie jakichś bajek ..
Czlowieksniegu Napisano 12 Luty 2010 Napisano 12 Luty 2010 Tak na konice OT- Grzesiuk ze swoją trylogią jest klasą sam dla siebie. Niech Mu ziemia lekką będzie.Natomiast co do lektur obozowych" w dużo czarniejszych barwach polecam choćby zapomnianą dziś Szmaglewską.
EAGLE11 Napisano 12 Luty 2010 Napisano 12 Luty 2010 Wallenrod nie ubliżam pamięci powstańców, cytuję tylko to co na ich temat w swojej książce napisał Grzesiuk, który sam był Warszawiakiem i bardzo często pomagał ludziom z jego stron bardziej niż innym. Zatem nie wydaje mi się aby kłamał(a w książce napisał wyraźnie o uczestnikach Powstania Warszawskiego).
zar05091939 Napisano 13 Luty 2010 Napisano 13 Luty 2010 ...jeszcze długo po wojnie koło młyna gdzie to się stało ludzie kopali w poszukiwaniu kosztowności jakie podobno po tych żydach zostały.Herszlik Brajtbart,jego żona Helena brat Mordka i jego bratanek,także o tym imieniu przed wojną mieszkali w gminie Zelów.gdy za okupacji niemcy nakazali wszystkim żydom przeniesienie sie do getta jakie tworzono w zelowie,rodzina Brajtbrtów zaproponowała polskim znajomym pieniądze w zamian za ich ukrycie(rodzina L..posiadała młyn i często przed wojną prowadziła z Herszlikiem handel wymienny)do stodoły Polaków wprowadzili się w 1942,Brajtbartowie płacili za wikt i opierunek dolarami,biżuterią,zegarkami,ciuchami i obuwiem.po paru miesiącach żydowskiej rodzinie zaczęły kurczyć się oszczędności,stosunki między rodzinami się popsuły,rodzina L..najpierw starała się pozbyć niewygodnych lokatorów po dobroci,lecz wypadki potoczyły się szybko i tragicznie.pierwsze życie straciło dziecko Herszlika które jego żona urodziła już w kryjówce.pani L..przed niemieckim sądem zeznała że to w jej głowie urodził się ten plan,a do realizacji jego przekonała też syna i córkę która stała na czatach.fortelem była prozba o pomoc przy noszeniu wody.Najpierw ze stodoły wywabiono mordkę potem Herszlika,następnie Helenę.Każdą z ofiar ogłuszono,potem wieszano.zamordowaną trójkę zakopano na pobliskim polu.uratował się tylko bratanek którego akurat nie było w gospodarstwie,to on złożył donos na Polaków w zelowskiej żandarmerii.panią L..i jej syna stracono w 1944,córki pani L.. niemcy nie schwytali i uniknęła kary.do tej pory starsi ludzie opowiadają o tej historii a działa się ona we wsi Firlej w gm.Kluki,obecnie po gospodarstwie nie zostało śladu.Jeden z wielu tak tragicznych losów Polaków i żydów podczas wojny.w trakcie śledztwa niemcy przeprowadzili wizje lokalną z udziałem pani L.. odnalezli kosztowności ukryte w słoikach i ciała zakopane na polu
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.