Skocz do zawartości

Żydowskie dzieci Andersa w sądzie


kindzal

Rekomendowane odpowiedzi

Żydowskie dzieci uratowane w 1942 roku z rąk Sowietów przez polskich żołnierzy domagają się odszkodowań. Wkrótce werdykt

Urodziłam się w 1934 roku w Warszawie. Do dziś pamiętam dom na Pańskiej numer 67, w którym mieszkaliśmy. Gdy wybuchła wojna, moja rodzina uciekła do sowieckiej strefy okupacyjnej, do Równego. Tam aresztowało nas NKWD. Nie chcieliśmy przyjąć sowieckiego obywatelstwa i zostaliśmy zesłani. Moi rodzie zginęli na Syberii – opowiada Alina Landau z Jerozolimy.

Ponad 800 tzw. dzieci Teheranu zostało wywiezionych na Syberię w latach 1939 – 1941

Jest jednym z ponad 800 tzw. dzieci Teheranu, które zostały wywiezione na Syberię w ramach sowieckich deportacji w latach 1939 – 1941. Życie uratowała im umowa Sikorski – Majski i utworzenie armii Andersa. Wraz z nią wydostały się z terenu imperium rządzonego przez Stalina i trafiły do sierocińca w Teheranie. Stamtąd w 1943 roku przetransportowano je do zarządzanej przez Brytyjczyków Palestyny. Wielu mieszka w Izraelu do dziś.

Chociaż w latach 40. ich przybycie do Izraela wywołało wielką sensację, wkrótce o dzieciach z Polski zapomniano. Siedem lat temu 273 spośród nich złożyło pozew przeciwko państwu Izrael. Domagają się, aby władze wypłaciły im równowartość 1,5 tys. dolarów, które na mocy umowy z 1953 roku każdy ocalały z Holokaustu miał otrzymać z puli miliardowych niemieckich odszkodowań. W wyniku inflacji suma wzrosła do około 17,5 tysiąca dolarów.

Proces trwał pięć lat, wreszcie w 2007 r. sąd okręgowy w Tel Awiwie przyznał „dzieciom Teheranu” rację. Pieniędzy jednak nigdy nie zobaczyły, bo państwo zaskarżyło wyrok do Sądu Najwyższego. Ten zaś – jak napisał w piątek „Haarec” – w najbliższych dniach ma wydać wyrok. To najwyższa pora, bo od 2002 roku zmarła jedna dziesiąta skarżących, a kolejne osoby są ciężko chore.

Sprawa wzbudza jednak kontrowersje. Wiele osób uważa bowiem, że „dzieci Teheranu” nie są ofiarami Holokaustu.

– Strasznie mnie to denerwuje. Oczywiście ci ludzie bardzo dużo wycierpieli, ale są ofiarami reżimu sowieckiego, a nie Trzeciej Rzeszy. Większość z nich nigdy nie widziała niemieckiego żołnierza – mówi Miriam Akawia, urodzona w Krakowie znana izraelska pisarka, była więźniarka KL Auschwitz.

Innego zdania jest Jehuda Kaweh, izraelski reżyser, twórca filmu „Dzieci Teheranu” (2007). – Te dzieci przeszły przez mękę. Deportacja, głód, mróz, przemoc i choroby. Niemal wszystkie straciły rodziców. Gdyby nie rozpętana przez Trzecią Rzeszę wojna, to wszystko by się nie wydarzyło. Teraz ci ludzie są starzy, sytuacja wielu z nich jest bardzo zła. Te odszkodowania im się należą – mówi.

Podobnych argumentów używają „dzieci Teheranu”. – Moi rodzice mieszkali w Częstochowie. Gdy do miasta zaczęli się zbliżać Niemcy, uciekli na wschód. Zostawili cały dobytek – opowiada Arie Mientkiewicz, znany izraelski prawnik, który urodził się już w Persji, a jego ojciec był przed wojną żołnierzem Wojska Polskiego. Według Mientkiewicza to Niemcy zmusili jego rodziców do ucieczki i gdyby nie oni, nigdy nie zostaliby wywiezieni do łagrów przez Sowietów.

– Ich tragiczny los był skutkiem paktu Ribbentrop – Mołotow. Układu, który rozpoczął II wojnę światową, a więc też Holokaust – mówi. Przyznał jednak, że sam nie podpisał się pod pozwem i nie zamierza się ubiegać o odszkodowanie.

– Uważam się za ofiarę Holokaustu. Straciłam rodziców i wielu krewnych w tej straszliwej wojnie wywołanej przez Hitlera. Niemcy zarekwirowali nasz dobytek, który został w Warszawie – powiedziała z kolei Alina Landau. Do Teheranu trafiła ze starszym bratem Emilem. Ten jednak w 1948 roku został wcielony do armii i wziął udział w wojnie o niepodległość Izraela. Młody polski Żyd zginął w ciężkich walkach z Arabami pod Hajfą.

Landau, choć opuściła Polskę jako kilkuletnie dziecko, nadal mówi po polsku. Podobnie Arie Mientkiewicz. – Do Polski pier- wszy raz przyjechałem dopiero kilkanaście lat temu. Choć urodziłem się w Teheranie, polski był jednak językiem mojego dzieciństwa. W tym języku mówiła do mnie moja mama. Co ciekawe, ona nigdy nie nauczyła się hebrajskiego. Mimo że większość życia spędziła w Izraelu, mentalnie nigdy nie opuściła Polski – podkreślił, używając znakomitej polszczyzny.

http://www.rp.pl/artykul/2,322682_Zydowskie_dzieci_Andersa_w_sadzie.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie