Skocz do zawartości

Nasi w Iraku


Gość J

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Podawali dziś w radio, że jeden tak się schlał, że Arabowie mu gwizdnęli kałacha hehehehe. A tak przy okazji: jakie bicia mają obecne polskie karabinki? Czy też FB RADOM?
Pozdrawiam
Napisano
Musiało być wesoło, choć teraz pewnie mu nie jest. Powinien z rynku zakombinować jakiś ruski i było ok ;-).
Pozdrawiam
Napisano
Własnie czy wspołczesna polska broń strzelecka ma podobne bicia do przedwojennej ? FB RADOM, orzełki itp ??? A ten gość co mu karabin ukradli już ponoć wraca do kraju ... i dobrze ... ;)
Napisano
Polak potrafi
Polak jest gościnny
Impreza była kilku osobowa a wraca koleś nie sam a z czterema kolegami // Artyków w Super Expresie pt. PARSZYWA PIĄTKA WRACA Z IRAKU ///
Podobno jeden z nich prowadził melinę // i tak niszczy się drobną przedsiębiorczość ///
jack.
Napisano
Każde wojsko piło, pije i pić będzie.Przypuszczam że Ruscy nie wygrali by tak szybko wojny na trzeźwo:) Z tego co mi wiadomo Amerykanie w Iraku też piją nielicho tyle że do tego się nie przyznają.
Napisano
Była informacja, że Amerykanie taką impreze zrobili w zoo w Bagdadzie, że jednemu tygrys odgryzł palca. Ci to dopiero zdrowo popili, albo takie słabe głowy.
Napisano
Powinni dostać medal, albo chociaż dodatkowe wolne:-) Na pustyni, w islamskim kraju gorzałę znaleźli, w słusznej jak widać ilości... Może imprezowe podejście do misji przekona do naszych tubylców? Franek Dolas powinien przejąć tam komendę.
Eryk i koty pozdrawiają
  • 3 years later...
Napisano
Kiedyś na forum wspominano o Iraku, nie moge tego znaleźć więc odświerzam wątek Relacja lekarza z gdańska , cywila , ktory zupełnie z innej strony patrzy na ten nasz wojskowy bajzel. Pisze o dekownikach, bałaganie , marnowaniu pieniedzy .... czytajcie sami . Niezła lektura. Prawdziwe , niestety smutne.

02.03.2004 Kielce No to jestem w Kielcach.
Zakwaterowany na terenie jednostki - Ośrodka Szkoleniowego na potrzeby
Misji Pokojowych smakuje sobie absurdy i surrealizm Armii.
Jadę w grupie uzupelniajacej drugiego rzutu i korszystajac z okazji zabieram sie wraz z grupa medyków (3 pielegniarki, 1 dentysta i jeszcze jeden
doc) samolotem pana Ministra B. w sobote o 4 rano.

Tutaj nikt specjalnie nie wie, jak nas traktowac i co z nami zrobic. W rezultacie wlaczono nas w program szkoleniowy dla oficerów, którzy maja szkolic
zolnierzy przed wyjzadem. Kurs jest jednym wielkim dowodem na to, ze Armia nie ma zadnych koncepcji szkoleniowych - wspólczuje tym oficerom, którym nikt nie
mówi jaki jest material i z czego wlasciwie maja szkolic potem. Ale posluchalem sobie o taktyce walk miejskich i obronie wysunietych posterunków.

Na wykladzie z regulacji wojskowych dowiedzialem sie, ze poniewaz glupio wygladalbym w mundurze bez pagonów, wiec na czas pobytu tam przyznaje mi sie czasowo range kapitana. Szarza ! Ale nie przysluguje mi bron sluzbowa - moze to i dobrze - jeszcxze zrobilbym sobie krzywde.
Mieszkam sobie z zajebistymi porucznikami z batalionu zwiadu - jest niezle - twarde chlopaki. Wczoraj oblewalem z nimi 8 przyznanych mi gwiazdek kapitanskich. Uwierzcie - 8 gwiazdek to duzo alkoholu!

Zarcie jest koszmarnie parszywe - nawet zolnierze narzekaja. Gdyby odnosic sie do powiedzenia,ze im wieksza armia tym podlejsze zarcie - nasza Armia jest najliczniejsza.
Generalnie nikt tutaj nie potrafi mi powiedziec, co powinienem zabrac ze soba, na co zwrócic uwage, jak sie spakowac. Ale spotkalem na szczescie dwie tlumaczki, które tam juz byly i troche sie od nich dowiedzialem.
Pojutrze jade po mnudur do Opola, tego samego dnia szczepienia i potem do Warszawy. W CB jest podobno kawiarenka internetowa - 5 kompów na 2,5 tys ludzi, takze
maile moga byc rzadkie. Ale bede donosil , co slychac.
Wszystkim obecnym na pozegnaniu jeszcze raz dziekuje za przyjscie, cudnie bylo.
I do lekarzy - wojsko ma duze braki, bardzo nas potrzebuyja - takze zastanowcie sie, czy nie chcecie pojechac, w koncu placa nie najgorzej.
Tyle na razie - chyba to nie za duzo, potem powinno byc lepiej.
Trzymajcie sie wszystcy, do uslyszenia.
Over and out from Poland
(cpt.) Mikolaj
Napisano
To jeszcze trochę ....
13.03.2004 Camp Lima"
Witam Kochani,
Jest piatkowy wieczór i jutro minie pierwszy tydzien mojego kontraktu. Mój dowódca wlasnie sie piekli, ze musi mi wymyslic jakis zakres obowiazków. Siedze w czesci sypialnej naszego namiotu i korzystajac z dostepu do laptopa klece dluzsza wypowiedz. Zostalem ostatecznie przydzielony do plutonu medycznego 17 batalionu zmechanizowanego, stacjonujacego na terenie Camp Lima nieopodal Karbali. Poza
nami stacjonuja tu takze polscy saperzy, nasz slynny szpital polowy, troche Amerykanów i mnóstwo Tajów. Obóz ma ksztalt prostokata o bokach dlugosci okolo 400 na 200 metrów,
stloczonych jest tu okolo 1000 ludzi. Namioty i kontenery mieszkalne stloczone sa jeden obok drugiego, jedyna wieksza wolna przestrzen to ladowisko dla smiglowca nieopodal szpitala. Dookola wysokie na 4 metry Twallsy ze zbrojonego zelbetu, nad tym rozpieta siatka przeciw granatom, posterunki na wszystkich
rogach, zasieki dookola muru. Droga dojazdowa to prawie 300 metrów slalomu pomiedzy zaporami z kilkoma posterunkami przy drodze, na konu dzialko przeciwlotnicze - postawili je po ostatnim ataku na baze w Al Hillah, podobno doskonale rozwalaja ciezarówki.
Tuz obok obozu przebiega jedna z glównych dróg prowadzacych do Karbali. Na terenie nie ma zadnej zieleni, choc znajdujemy sie w jednym z najzyzniejszych terenów w Iraku. Gliniaste podloze Tajowie wysypali tluczkiem kamiennym, dzieki czemu nie ma tak duzo pylu, ale ciezej sie chodzi. Mamy tu duza stolówke, jak wszystkie stolówki w naszej strefie i ta prowadzona jest przez hindusów, jest tez klub z silownia i mala sala kinowa, prysznice w kontenerach i mnóstwo toy-toyów (latwo odzwyczaic sie od spuszczania wody). Nasz pluton medyczny, skladajacy sie z okolo 12 sanitariuszy (po 9 dniowym kursie pierwszej pomocy) i 3 lekarzy stacjonuje w jednym z czarterowanych od kuwejckiej firmy duzych, 50
osobowych namiotów. Namiot podzielony mamy na 3 czesci, sypialnie, swietlice i
ambulatorium. Wszystko to sprawia, ze w przeciwienstwie do wiekszosci innych baz
(moze z wyjatkiem Al-Hillah) ma sie tutaj poczucie polowego zycia i bycia na
wojence. Znamienne, ze duzo mniej tu sie strzela niz w innych bazach, jesli
padaja strzaly, to z bardzo konkretnych powodów. Natomiast srednie warunki
bardzo nadrabia sie tutaj atmosfera, która jest znakomita, przyjazna i
wyluzowana, naprawde mozna znalezc tu nieco klimatów z MASH'a.
Jak na razie mój zakres obowiazków wchodzi obsluga medyczna batalionu,
zabezpieczanie saperów i strzelan oraz konwojów. Na miejscu sie nie przemeczamy
- zglasza sie 2-3 zolnierzy dziennie, przede wszystkim z problemami ORL - wynik
naduzywania klimatyzacji i przewiania na patrolach, poza tym nieco drobnych
kontuzji. Mamy tu niezly magazyn leków, choc typowych leków na nos i gardlo
troche brakuje. Nieco gorzej jest ze sprzetem. Mamy dosc podstawowe wyposazenie
ambulatoryjne, czesc sprzetu dostalismy od Amerykanów. Brak niestety oto i
rynoskopów. Ale nie mozna powiedziec, zebysmy sie tu przepracowywali. Co ciekawe
w czesci ambulatoryjnej naszego namiotu mamy tez mala silownie i … pilkarzyki!
Poza tym prowadzimy jeszcze sczepienia dla batalionu. Na wypadek powazniejszych
zachorowan mamy na miejscu doskonale wyposazony szpital polowy z dobra obsada -
tak szczerze, to sale chorych sa tu lepsze (mimo, ze w namiocie) niz w
wiekszosci polskich szpitali.
Pilkarzyki, obok TV satelitarnej stanowia podstawe naszej rozrywki i glówna
forme spedzania czasu wolnego. Zabezpieczanie saperów jest strasznie nudne,
siedzi sie caly dzien w karetce i czeka na wybuch w bezpiecznej odleglosci,
wiadomo, ze w razie wypadku i tak nie bedzie specjalnie nic do roboty. Plusem
jest to, ze zabezpieczanie saperów jest dodatkowo platne, ze wzgledu na tzw.
zwiekszone ryzyko. Ryzyka zadnego nie ma - dla nas. Ale kasa leci. Zabezpiecznie
strzelan nie jest extra platne, ale niesie za soba dodatkowe korzysci. Dzis
akurat zabezpieczalem strzelanie. Pojechalismy sobie na srodek pustyni, gdzie
stalo spororozwalonych czolgów irackich. I tak jakos prowadzacy strzelanie sam
mi zaproponowal, zebym postrzelal. No to postrzelalem…. z Dragunowa, , Beryla,
PK i NSW (12,7 mm). Mam teraz obity bark - Dragunow mocno kopie, ale jestem
chyba jedynym cywilnym lekarzem w kraju, który strzelal ze snajperki J.
Jazda w konwojach jako tak jest koszmarnie nudna,ale póki co zwiedzam kraj-
wczoraj bylem w Al Kut pod granica iranska - baza jest obstawiana przez
Ukrainców, którzy spacyfikowali teren dookola i teraz panuje tam idealny spokój
- maja WDW. Przy okazji podrózy prowadzi sie ranking stolówek - nasza na razie
przegrywa.
Podsumowujac moja dotychczasowa kariere medyczna na placówce musze uczciwie
powiedziec, ze mam fajne wakacje na koszt armii. Ale nie zawsze tak bedzie- od
czasu do czasu zdarzaja sie jednak wypadki,zamachy, potyczki i wtedy podobno
bywa ciezko. Niepokojace jest, ze mój personel nie ma tak naprawde pojecia o
ratownictwie - w ramach przeszkolenia przeszli BLS - wklucie jest poza ich
zasiegiem. Laczac to z moim niklym doswiadczeniem w zakresie ratownictwa i
urazów moze byc ciezko, ale mam nadzieje, ze dam sobie rade. W sumie, to moim
zadaniem jest dowiezienie rannych zywych do szpitala. Póki co czytam zabrane ze
soba ksiazki na temat medycyny ratunkowej.
Tak na marginesie - to do medyków - brakuje tu jeszcze okolo 15 lekarzy, a
na trzecia zmiane nie ma nikogo - juz mówiono mi, zebym zastanowil sie nad
przedluzeniem kontraktu - well, za wczesnie tym mówic, anyway - nie jest tu tak
zle, wiec moze tez przyjedziecie?
Przyznam szczerze, ze bylo dla mnie lekkim zaskoczeniem, ze nasza Misja
Stabilizacyjna funkcjonuje jak ten nieszczesny osrodek stabilizacyjny w Kielcach
- w burdelu i chaosie. Gdy tydzien temu przyjechalismy do Camp Babilon nikt tak
naprawde nie wiedzial co z nami zrobic. Dach nad glowa znalezlismy dzieki temu,
ze jeden z doktorów spotkal tu kumpli z jednostki. Z mojego zreszta batalionu,
którego jedna kompania stacjonuje w Babilu. Dzieki temu mielismy nocleg na
najwyzszym poziomie - nocowalismy w palacu Saddama - to ten budynek na wzgórzu,
który pokazuja w kazdym wywiadzie z Camp Babil. Wnetrza niesamowite, rozrzutnosc
i zbytek przekracza wyobrazenie, nawet pomimo znacznego zrujnowania palacu.
Przez 3 dni snulismy sie po obozie, byczac sie i zwiedzajac ruiny historycznego
Babilonu - to niesamowite miejsce - snulismy sie po miejscach, które maja prawie
5 tys lat - nigdy jeszcze nie mialem takiego wrazenia obcowania z historia, jak
tutaj. Piekne sa.
Sam Camp Babilon to mrowisko, mnóstwo tam ludzi i szarz, duzo zieleni i
przestrzeni, ale i atmosfera wzajemnego sklócenia i podgryzania. Ale za to
luksusy - telefony, Internet.
Po trzech dniach okazalo sie, ze bije sie o mnie 17 batalion zmechanizowany
i batalion Dowodzenie - pierwszy raz w mojej krótkiej karierze zawodowej ktos
sie o mnie wyklócal. W rezultaciewyladowalem w 17 BZ, ale Dowodzenie odgraza
sie, ze mnie sciagnie do siebie do Babilonu. Well zobaczymy.
Jeszcze jedna smieszna rzecz - w Polsce, jak juz Piastem dano czasowo
kapitana, po przyjezdzie na miejsce dostalem przylyugujaca mi spluwe. Zabrano mi
ja 10 mniut pozniej, bo jako cywil musialbym miec pozwolenie na bron. Ale jako
kapitanowi bron mi przysluguje…. W koncu dowódca batalionu utworzyl specjalny
etat cywilny dla lekarz i odebrano mi range. To nawet fajnie, bo teraz majorzy i
pulkownicy moga mi skoczyc. No i wszystkich zaskakuje, jak pytaja o stopien.
Koncze na razie, wlasnie slychacbylo jakies strzaly, ale z daleka -
ciekawe, jak szybko czlowiek sie do tego przyzwyczaja. Juz teraz widze, ze nie
napisalem jeszcze o wielu rzeczach, nadrobie nastepnym razem.
Piszcie do mnie, Wasze maile to wielka dla mnie radosc. Pytania pomoga mi
ukierunkowac tresc drugiego raportu.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie