Skocz do zawartości

A wszystko te ruskie rządy


grba

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
W 1892 roku do warszawskiego sklepiku z „norymberszczyzną” przy ul. Żabiej 2 weszła Maria Andrejewna Hurko, żona generał-gubernatora warszawskiego, wybrała kilka pięknych jedwabnych wstążek i jak to miała w swoim zwyczaju, chciała opuścić sklep nie plącąc na towar. Właścicielka wszczęła alarm, kazała złodziejkę przytrzymać subiektowi, a sama pobiegła po stójkowego. Za obrazę generał-gubernatorowej skazano ją na 3 miesiące aresztu, a znany adwokat i sprawozdawca sądowy Henryk Cederbaum, który podjął się jej obrony, pozbawiony został na okres pięciu lat prawa stawania w sądach.
Napisano
Choć Rosjanie stanowili niecałe 10% ludności Warszawy, to właśnie oni cieszyli się największymi przywilejami. Od roku 1863 r. najwyższym ranga dostojnikiem rosyjskim był w tym regionie generał-gubernator. Prawdopodobnie najsłynniejsza postacią lat 80., choć zdaniem wielu Polaków nikczemną, był generał-gubernator I.V. Hurko, który zajmował to stanowisko w latach 1883-1894. Mieszkańcami narodowości rosyjskiej byli przede wszystkim młodzi mężczyźni, odseparowani od otaczających ich Polaków i Żydów i często wrogo do nich nastawieni.

Niezwykły obraz osyjskiej" Warszawy z polowy lat 80. przedstawił dziennikarz Antoni Zaleski w serii Listów przez Baronowa XYZ, opublikowanych w Krakowie. Zaleski pisał, że haniebny rusyfikator I.V. Hurko - bardziej antyniemiecki niż antypolski - był eprezentantem nowej szkoły rosyjskiego szowinizmu" i otaczał się najgorszym elementem łączącym w sobie osobiste zepsucie ze skrajna polonofobia. Zaleski zauważał, ze: Nie pan Hurko rządzi obecnie Królestwem, ale cała falanga rozmaitych indywiduów, a tej falandze główny ton nadaje - spódnica". Jeśli nawet sam Hurko ie miał jakiegoś specjalnego przeciw Polakom uprzedzenia, ani tym bardziej nienawiści", pani Hurko - Maria Andriejewna - była prawdziwie czarnym charakterem". Zaleski nie jest w stanie wytłumaczyć jej zawziętości i nienawiści, względem nas i naszego kraju". Dość powiedzieć, ze Hurkowa przybyła do Warszawy jako misjonarka, z fanatyzmem, ale bez inteligencji i wychowania". Maria Andriejewna nie tylko faworyzowała prawosławne instytucje dobroczynne, mając głównie na celu nawracanie katolickich sierot na prawosławie, ale przy okazji powiększała swój osobisty majątek defraudując fundusze Czerwonego Krzyża. Na domiar złego gubernatorowa prowadziła kampanie na rzecz utworzenia w Warszawie rosyjskiej cukierni, uważając za rzecz skandaliczna, by uczciwe kobiety rosyjskie musiały kupować polskie słodycze". Krótko mówiąc, w czasach polityczno-kulturowych represji pani Hurkowa była doskonałym obiektem wszelkich frustracji wyrażanych przez społeczeństwo polskie.
Napisano
Była jakaś carska instrukcja, wydana za Piotra I, której brzmienia dokładnie nie pamiętam.
Wg niej podwładny miał mieć minę głupkowatą aby swojego przełożonego wyglądem nie peszyć.

A w Panu Tadeuszu" wielki łowczy carskiego dworu uznał, że pies Telimeny to łania.
Napisano
Podwładny powinien przed obliczem przełożonego mieć wygląd lichy i durnowaty, tak by swoim pojmowaniem istoty sprawy nie peszył przełożonego" - to słynny cytat z ukazu cara Piotra I z roku 1708.
Dlaczego słynny? Otóż kilka razy widziałem go jak pięknie wydrukowany i oprawiony wisiał nad biurkiem szefa...
Napisano
A tak zanotował w 1921 Henryk Bagiński w książce Wojsko Polskie na wschodzie 1914-1920 perypetie z tworzeniem Legionu Puławskiego:
„Tymczasem zaszły następujące zdarzenia:
Polskie mundury ułańskie z 1830 r,. których używali ułani w czasie swojego pobytu w W a r s z a w i e , wyprowadzały biurokrację rosyjską z równowagi. Zdarzały się coraz częstsze fakty, że „p r z e z p o m y ł k ę” aresztowano naszych ułanów lub strzelców z odznakami L.P., jako podejrzanych, gdyż mówili głośno na ulicy lub w restauracji po polsku. Jednym słowem tych niby pomyłkowych aresztowań, używano jako środka prowokacyjnego, za pomoca którego starano się udowodnić w Piotrogrodzie przed władzami centralnymi, że „stawka” robi głupstwo, pozwalając na organizowanie się polskich „miateżników”. Wreszcie sprawa cała oparła się o cara Mikołaja II-go, który w czasie swojego pobytu w „stawce” rozkazał Mikołajowi Mikołajewiczowi formowanie Legionów powstrzymać, a całą sprawę formowania polskich oddziałów wtłoczyć dosłownie w ramy organizacyjne rosyjskiego pospolitego ruszenia, zabronić używania polskiej komendy, a w służbie wewnętrznej i rozkazach posługiwać się wyłącznie językiem rosyjskim.”
Napisano
Grba dzięki, o ten ukaz mi chodziło!
Najśmieszniejsze jest to, że wczoraj widziałem jego trawestacje w pewnym barze, gdzie zamiast podwładny" widniało klient", a przełożonego" - właściciela".
Swoiste poczucie humoru nieprawdaż?

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie