Skocz do zawartości

starożytne


KacperW.

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Drogi Panie IIkenau" - nie zrozumieliśmy się, chodzi mi o to jaki procent oznaczonych i przekopanych stanowisk archeologicznych doczekał się rzetelnego opracowania ?
  • Odpowiedzi 83
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Napisano
Proponuję system, w którym nikt nie czuje się okradany Państwo, ponieważ według prawa jest właścicielem wszystkiego, co jest w ziemi dostaje swoją działke z koncesji.
Prywatni właściciele gruntu - jeżeli są zainteresowani otrzymaniem pieniędzy, to też, jeżeli nie to wpuszczają poszukiwacza za darmo.
Poszukiwacz, który zapłacił za koncesję za prawo do poszukiwań na terenie np. danego województwa ma prawo przegonić poszukiwacza dzikiego", a jeżeli trafi na takiego, który też ma koncesję mówi przepraszam" i idą na piwo. To, co który z nich znajdzie jest już kwestią szczęścia, tak jak teraz.
Jeżeli szukasz hitlerowskich klamer, guzików napoleońskich czy widelców, a znalazłeś coś archeologicznego np. fibulę idziesz do konserwatora, oddajesz fant" a konserwator zwraca Ci całą czy część kwoty za koncesję, zależnie od wartości znaleziska.
Co do twojej opinii o środowisku archeologicznym:
1. Właśnie system wolnorynkowy (nie tak całkiem, ale zbliżony do wolnorynkowego)zastosowany przy budowie autostrad skutecznie wyeliminował wszelkie lub prawie wszelkie lewizny". Powstał rodzaj piramidy, na której im kto wyżej siedzi, tym więcej zarabia i tym mocniej pilnuje tych na dole, by dobrze pracowali i nie robili lewizn". Dziesiątki, a może nawet setki ludzi jest zaangażowanych w te prace i każdy pilnuje każdego co do jakości pracy. Spowodowało to wcale niemałą frustrację wśród różnych kombinatorów, których jak to w tym kraju, nie brakuje w żadnym środowisku i najczęściej to oni roznoszą krzywdzącą opinię o osobach zaangażowanych w autostrady. Ja sam pracowałem krótko, tylko kilka tygodni i to dawno, bo w 2000 roku na autostradach i poznałem system rozliczeń na tyle dobrze, żeby się wycofać (po prostu nie chciało mi się tak ciężko pracować za tak małe pieniądze).
2. Wstrzymywanie inwestycji nie jest taką prostą sprawą (wiem, bo sam brałem udział we wstrzymywaniu kilku). Inwestor ma prawo sie odwołać od decyzji i czasami wygrywa, o ile sprawa nie jest 100% pewna. Osobiście (jak się zapewne domyślasz) chciałbym, żeby ktoś przyszedł i dał mi górę kasy za to, żebym mu nie wstrzymywał inwestycji, tylko jakoś chętnych nie widać. Wiekszość inwestorów woli załatwić wszystko zgodnie z prawem, mieć nadzór archeologiczny wyznaczony przez konserwatora, zapłacić i mieć spokój, zwłaszcza że koszty wcale nie są aż tak duże a firmę archeologiczną można sobie wybrać dowolną (np. na Rynku w Krakowie robi wykopaliska ekipa z Wrocławia, bo podobno była tańsza niż miejscowi)
3. co do skarbów - osobiście nie znam przypadku, żeby ktoś z archeologów handlował monetami znalezionymi w skarbie, zresztą zazwyczaj wartość monet z takiego znaleziska nie dorównuje temu, co można uzyskać publikując taki skarb w literaturze fachowej, nawet jeśli nie honorarium autorskie to sława, zaproszenia na sympozja, awans zawodowy itd. Być może na Dolnym Śląsku, krainie dość bogatej w przeszłości takich materialnych pokus jest więcej.
Niech nie będzie Ci mnie żal, ja wielu z was szanuję, ale wiem też, że wielu liczy na dość spore pieniądze uzyskane za pomocą wykrywacza (por. aukcje na Allegro). Chęć przeżycia przygody nie może usprawiedliwiać popełniania wykroczeń i przestępstw, bo sprowadzając dyskusję ad absurdum musielibyśmy się z troską pochylić nad pedofilami, bo im nawet nie chodzi o tę dziewczynkę, tylko o ten dreszczyk emocji, co?
Napisano
iglanadon" - szczerze powiem, że nie mam pojęcia, spośród oznaczonych" stanowisk opracowanych w jakiś tam sposób tzn. namierzonych w akcji AZP, naniesionych na mapy, z zebranym materiałem, wydatowanych czyli z określoną chronologią znalezisk jest można powiedzieć 100%.
Spośród tych oznaczonych" prowadzono badania na może 1%, a chyba o bardzo znikomym ułamku procentu można powiedzieć, że przebadano je w całości, opracowano materiał też tylko z jakiejś części badanych, a z jeszcze mniejszej opublikowano. Które z opracowań jest zetelne", jak piszesz, nie mnie oceniać.
Odnoszę wrażenie, ze oczekujecie trochę zbyt wiele od archeologów, pisałem już że nasza praca nie polega na przekopaniu i wykopaniu wszystkiego". To troche tak jakbym napisał: szukacie, szukacie, tylu was jest, no i gdzie ta Bursztynowa Komnata?"
Napisano
Jeżeli szukasz hitlerowskich klamer, guzików napoleońskich czy widelców, a znalazłeś coś archeologicznego np. fibulę idziesz do konserwatora, oddajesz "fant a konserwator zwraca Ci całą czy część kwoty za koncesję, zależnie od wartości znaleziska." - owszem, owszem, ale znowu zależy wszystko od widzi mi się" jakiegoś konserwatora, a ten gatunek zasługuje na oddzielne opracowanie. Poza tym, proponujesz obowiązkowe koncesje, zwrot pieniędzy itd.ale większość, mimo wszystko, nie szuka fibul lecz guzików i tym podobnych.

...brałem udział...nikt nie przyszedł i mi nie wręczył.." trudno uznać za argumenty - nie interesuje mnie co robiłeś. Sytuacje przez mnie przytoczone odnoszą się do zjawiska a nie do subiektywnych wspomnień.

Ja sam pracowałem krótko, tylko kilka tygodni i to dawno, bo w 2000 roku na autostradach i poznałem system rozliczeń na tyle dobrze, żeby się wycofać" - no cóż, autostrady budują w całej Polsce od kilkunastu lat - Tobie udało się się ogarnąć to wszystko w kilka tygodni, nic tylko pogratulować.

Porównanie poszukiwaczy do pedofilów i usprwiedliwianie tego absurdem pozostawiam bez komentarza. Chociaż nie. Wypadałoby zapytać, co słychać w środowisku niby archeologów-nekrofilów.
Życzę powodzenia.
Napisano
No to niewiele się dowiedziałem, widzę że jesteś zainteresowany tym, żeby wszystko było jak jest. A już uznawanie siebie samego za obiektywne źródło informacji o pewnych zjawiskach, a wszystkich innych za subiektywnych i źle poinformowanych trąci pewnym poczuciem wyższości. Nie porównywałem nikogo z poszukiwaczy do pedofili, zastrzegając że jest to argument absurdalny porównałem chęć przeżywania przygód i szukania doznań różnego rodzaju jako usprawiedliwienia dla łamania prawa. Dla każdego rozsądnego człowieka ciężar gatunkowy tych wykroczeń jest łatwo rozróżnialny.
O archeologach-nekrofilach" nie słyszałem, jak się czegoś dowiem to chętnie cię poinformuję, skoro jesteś zaintersowany, tylko że ja, jako źródło informacji jestem subiektywny, wiec nie wiem, czy pytanie dobrze skierowałeś.
Napisano
Jak wykopałem te rzeczy, a było to rok temu, nie miałem zielonego pojecia co to jest wiec nie pisz mi że robiłem to świadomie. Jak moge okradać państwo jak państwo to ja. I jeszcze jedno jak bym oddał to wszystko co znalazłem to co bym z tego miał?
Napisano
nie wspomniałem o swym obiektywiźmie, a jedynie o zjawiskach, co w porównaniu ze wspomnieniami trąci, mimo wszystko, obiektywizmem - skoro uparłeś się, zupełnie bezpodstawnie, używać tego określenia tej wymianie zdań.

intencje użycia przeze mnie zwrotu archeolodzy-nekrofile w kontekście Twojej wypowiedzi są zrozumiałe dla każdego świadomego człowieka (umiejącego czytać ze zrozumieniem). Nie wydaje mi się, abyś musiał ich szukać specjalnie dla mnie, choć, powiem szczerze, jest mi miło, że jesteś gotowtowy.
pozwolę sobie już zakończyć naszą pseudointelektualną połajankę i nie odpowiadać.
w dalszym ciągu życzę powodzenia.
Napisano
enes", ja mam 39 lat, pierwszy raz na wykopaliskach byłem w 1983, pierwszy raz z wykrywaczem w 1988, a ty mi wciskasz tu kit, że nie wiesz o co chodzi. Z twoich postów wynika, że przekopałeś swoją działkę, pola sąsiadów, wiesz co jest wpisane do rejestru, a co nie, a jeszcze zwracasz uwagę na gości z wykrywaczami, którzy spacerują po budowie gazociągu... Bądźmy poważni. Teraz już wiesz, bo na prośbę kacpra" o coś starożytnego wstawiłeś całkiem ładny zestaw.
Dla mnie nie okradasz państwa, bo ja po prostu jestem patriotą, mnie nie interesuje czy rzeczpospolita jest II, III, IV czy która tam. Dla mnie niszczysz stanowisko archeologiczne dość luźno związane z historią akurat tego państwa, które obecnie istnieje. Państwo to, w swej niezmierzonej dobroci, objęło to stanowisko swoją opieką i jakby cię dopadł jakiś jego przedstawiciel zostałbyś zapewne przykładnie ukarany - oczywiście żartuję. Dla mnie optymalnym rozwiązaniem byłoby gdybyś te przedmioty które już masz, trzymał sobie w szufladzie czy na półce, nie epatował zbytnio nimi otoczenia, a już zwłaszcza starał się nie ulec pokusie pozyskania nowych w tym samym miejscu. Te przedmioty stanowiły, moim zdaniem, elementy wyposażenia grobowego osób pochowanych prawie 2000 lat temu i nikt, ani archeolodzy, ani państwo, ani poszukiwacze nie powinien ich wykopywać, niech sobie leżą. Co innego gdyby stanowisko było zagrożone zniszczeniem.
Co byś miał z oddania?, zapewne niewiele, ale wiking" pisze, że to nie o pieniadze chodzi, tylko o ten dreszczyk odkrycia - więc dreszczyk już miałeś, teraz zostało ci tylko trochę brązu.
Napisano
do Enesa: gratuluję samopoczucia Enes! Podobnie czuł się LUDWIK XIV, a przynajmniej mówił podobnie ;) PAŃSTWO TO TY??? Chyba chcesz tu wywołac rewolucję...(?) To co mówisz, to Monarchia Absolutna. proponuję jeszcze liznąć troszkę literatury historycznej, zanim zaczniesz wykopywac zbroje z czasów Wazy. Nas początek polecam: http://katalog.hoga.pl/kategoria.asp?link=Nauka_i_technika:Historia:Literatura_historyczna
Pozdrawiam Ilkenaua :)
Napisano
Koncesje - to niezbyt dobry pomysł, pierwszymi je wykupującymi będą ci którzy zajmują się już zawodowo poszukiwaniem fantów" dla zysku. I wtedy w świetle prawa przez nikogo niepokojeni zrobią co chcą z tym co wykopią , a kto niby ich sprawdzi? a co do możliwości np. przegonienia dzikiego" hm.. poszukiwacza to skończy sie tak( znając polskie realia) , że koncesyjny" po powrocie zobaczy widok swego samochodu taki jak widać w TV z relacji z Paryża, o ile mu wcześniej wykrywki na glowie nie rozbiją. A czemu niby zwykły poszukiwacz który raz w tygodniu pójdzie na godzinke na pole i odnajdzie guziczek lub zapyziałą boratynke odchucha ja oddmucha , uratuje i cieszy się jak dziecko bo ma w ręku kawałek historii i ani myśli o wzbogacaniu się, handlowaniu itp. nie niszcy stanowisk ma płacić duże kwoty na koncesje?.Tto martwe prawo i nieżyciowe a takie nigdy nie będzie przez ludzi przestrzegane.
Ilkenau chodzisz od 1988 z wykrywką prywatnie? czy zawodowo? bo jak prywatnie to też łamiesz prawo, jak przekroczysz samochodem 90km, to też je łamieszi itd itp.. Ech dużo by pisać i nie wiem czy kiedyś da się pogodzić świat powiedzmy zawodowców" z amatorami" ale koncesje tego nie załatwia ani za 5 ani za 100lat.
Napisano
Nie chodzę z wykrywaczem, używam go na wykopaliskach, jeżeli warunki tego wymagają, zresztą bardzo niechętnie, ponieważ u obserwujących wykopaliska robią one wtedy wrażenie poszukiwania skarbów", chociaż z drugiej strony robi to piorunujące wrażenie na dziewczynach w każdym wieku. Mam o tyle lepiej, że mogę używać wykrywacza np. w centrum miasta albo koło koscioła we wsi, więc te dziewczyny mogą mnie łatwo dostrzec przy pracy, a nie to co Wy, musicie je ciągnąć ze sobą do lasu.
Ale na poważnie: koncesja nie jest idealnym pomysłem, ja sam zdaję sobie z tego sprawę, ale jest jedynym w miarę mało uciążliwym sposobem, jeżeli ktoś chce zalegalizować swoje poszukiwania, a czasami na tym forum pojawiały się takie wątki i wypowiedzi. Koncesje zresztą mogłyby być np. całoroczne, miesięczne, a nawet jednodniowe, właśnie dla takich iedzielnych" poszukiwaczy, to jest tylko kwestia opracowania systemu. Tego typu koncesje obowiązują np. w handlu alkoholem, tylko są oczywiście łatwiejsze do sprawdzenia. Myślę że była by to propozycja kompromisowa w stosunku do całkowitego zakazu chodzenia z wykrywaczem, jak i dopuszczenia pełnej liberalizacji w tym względzie. Prędzej czy później i tak środowisko zawodowców" musi się jakoś dogadać z amatorami", chociaż z obu stron jest to trudne. W Niemczech np. zawodowcy" w stosunku do dzikich poszukiwaczy" używają nawet tamtejszego kontrwywiadu - tak stało się z dyskiem z Nebra", który wykopany na dziko przez faceta z wykrywką, był ścigany przez policję i wreszcie za pomocą Bundes Nachrichten Dienst i urządzonej przez nich prowokacji został przejęty w Szwajcarii, a teraz znajduje się w muzeum. I to działo się 2-3 lata temu. Chciałbym żebyście mnie dobrze zrozumieli, ja tu nikogo nie straszę, chcę tylko żeby wasze spojrzenie nie zamykało sie w perspektywie kilku najbliższych tygodni czy miesięcy, ale skoro już macie takie hobby, żeby myśleć o nim i jego perspektywach na najbliższe lata.
Napisano
No, jak to nie jest straszenie to nie wiem co jest.. Jeśli chcesz być uczciwy to nie podawaj tylko czarnych" przykładów, ale też i te normalne. Tak jak na przykład Wielka Brytania, gdzie poszukiwania są legalne i cieszą się z tego prawie wszyscy. Argument do Enesa że iech sobie takie rzeczy w ziemi leżą", też jest wprowadzaniem ludzi w błąd bo dobrze wiesz że z roku na rok następuje deteroriacja takich przedmiotów w glebie (m.in. z powodu intensywnej chemikalizacji i coraz bardziej zaawansowanej kultywacji).. Należy stworzyć miejsca i procedury z których taki Enes mógłby skorzystać a nie od razu potępiać w czambuł..

Pozdrawiam

VW
Napisano
Prawda jak to zwykle bywa leży pośrodku :)
Pomysł z koncesjami wydaje się być na pierwszy rzut oka niedorzeczny, ale nie do końca, oczywiście w przypadku kopania klamerek i pierdołów z dwu ostatnich wojen coś takiego nie miało by racji bytu, ale wyobraźmy sobie że ktoś ma chopla na punkcie naprzykład XVIII wiecznego oporządzenia którego poszukuje na dawnych obozowiskach, reliktach fortyfikacji ziemnych itp.
Mając taką koncesję kopałby bez obaw że najdzie go policja, archeolodzy tudzież inni strażnicy ustawy, ale nakładało by to na niego też pewne obowiązki
- pozostawienia terenu w formie nie zdewastowanej (jak by nie było cokolwiek stanie się na obszarze on odpowiada boo miał koncesję na kopanie i jest pierwszym podejrzanym :)
- zgłoszenia znalezisk do urzędu konserwatorskiego przy zaznaczeniu że zostają one własnością znalazcy - coś w rodzaju sprawozdania
-- w ten sposób i wilk jest syty i owca zadowolona :)
Zainteresowania archeologów kończą się bodajże na wczesnym średniowieczu, i o ile to jestem w stanie zrozumiec to nie pojmuje dlaczego odgórnie ustawa nie pozwala poszukiwać rzeczy młodszych które archeologów nie interesują ?

Odnośnie tych czterech nieszczęsnych fibulek od których zaczeła się cała ta zagorzała dyskusja
Zakładajęc (powtarzam zakładając) że zostały znalezione na miejscu starej osady lub co bardziej prawdopodobne cmentarzyska (bo to że ludki sobie gubiły fibule drepcząc bursztynowym szlakiem to można małym dzieciom wciskać) - to jakie znaczenie ma takie znalezisko dla archeologii ?
prawie żadne !
Abstrachując od tego że nie poznamy najprawdopodobniej miejsca ich znalezienia to są to znaleziska powierzchniowe i PRZEMIESZCZONE - chyba że kolegi wykrywacz wyciąga takie przedmioty z 50-60 cm :)) ale ja takiego wykrywacza jeszcze nie widziałem
Co za tym idzie są to przedmioty z warstwy ornej, przemieszane z monetami współczesnymi, PRLami, kapslami po wódce i wszelkim badziewiem co wraz z obornikiem ląduje na polach a porem jest mieszane pługami 2 razy do roku, a za tem są prawie zupełnie pozbawione kontekstu.
Cały czas oczywiście mam na myśli miejsca które nie są stanowiskami archeologicznymi (żeby nie zostać źle zrozumianym)
pozdrawiam
iglanadon
Napisano
Odpowiadać za teren hm.. to trzeba by go pilnować dzień i noc. w odległości jakieś 5 km od miejsca w którym teraz siedzę jest piekne grodzisko X-XIw zaraz za wsią, przebadane w latach 80, a obecnie strasznie zryte.Jak ktoś zobaczy powie - to pie...poszukiwacze skarbów zryli. A tak naprawd to miejscowi rozkopują łopatami w poszukiwaniu złota-którego tam nie było, bo tylko troche ozdób z brązu znaleźli archeolodzy.
Napisano
Ja bym był za taką jakby kartą wędkarską (na wykopy np. do pół metra, na głębsze specjalna karta), tylko obowiązującą na całą Polskę i oczywiście, wszelkie starocie z brązu, mosiądzu itp. po każdej wyprawie do wglądu konserwatora/archeologa. Przeszkolenie na okoliczność rzeczy niebezpiecznych, postępowania ze skarbami, no i chyba pełnoletność.
Pozdrawiam
Napisano
A teraz dla krótkiej przerwy w dyskusji może ktoś powie z jakiego to może być okresu: http://www.allegro.pl/show_item.php?item=71938888 ?
  • 2 weeks later...
Napisano
Witam.

Odgrzeję troszkę ten temat, nie po to oby wdawać się tu w kolejna dyskusję moralności, choć naiwnością jest mówić o polu z którego co raz wyłażą zabytki, że to nie stanowisko archeologiczne nawet jak nie jest zarejestrowane.

Decyzja administracyjna tylko potwierdza status zabytku (całe stanowisko jest zabytkiem) ale przecież to nie decyzja administracyjna konserwatora zabytków stworzyła to cmentarzysko czy osadę 2000 lat temu. Obecnie sprawdzonych jest chyba coś ok 70% terytorium polski pod kątem obecności takich stanowisk, i nawet te 70% nie oznacza, ze czegoś nie przeoczono.

No ale miało być o czym innym.

5-7 października 2005

Miałem przyjemność być na wykładach Kongresu Konserwatorów Polskich w Warszawie
Swój panel mieli także archeolodzy.

Ochrona Zabytków archeologicznych w świetle Ustawy o Ochronie Zabytków i Opiece nad Zabytkami oraz aktów towarzyszących - problemy i postulaty. "
(J. Kruk, M.Gierlach, T. Zapaśnik, H. Koćka-Krenz, R. Schild)

Poruszono kilka frapujących mnie tematów, tu przedstawię jedynie ten interesujący zapewne większość forumowiczów odkrywcy.

Co usłyszałem.
Pan Gierlach (dr Ośrodka Ochrony Dziedzictwa Archeologicznego) Przedstawił żądania zwiększenia wydatków -ba wręcz stworzenia całego programu badań stanowisk sepulkralnych - głównie wczesnośredniowiecznych oraz epoki żelaza, tłumacząc to działalnością rabunkową poszukiwaczy

Zaznaczę, że piszę tu jako archeolog.
Osobiście bardzo mi się to nie podoba, a to dla tego, że nie jest to rozwiązanie narastającego problemu ruchu poszukiwaczy (jest was coraz więcej, i ujmując to czysto statystycznie wraz ze wzrostem liczby poszukiwaczy rośnie także ilość rabowanych stanowisk archeologicznych).

Postawienie w ten sposób sprawy to wytworzenie sytuacji wyścigu kto pierwszy rozkopie stanowisko archeologiczne. Stanowiska powinniśmy chronić a nie badać na siłę i za wszelką cenę.

No i to po prostu sankcjonuje „nielegalnego” ruch poszukiwaczy - archeolodzy przyznają tym samym, że prawo w stosunku do poszukiwaczy jest martwe, a ochrona stanowisk nie istnieje. Myśląc w ten sposób nie pozostawimy przyszłym pokoleniom niczego cennego do badania (na konferencji padło nawet stwierdzenie, że należy przynajmniej przebadać najcenniejsze zespoły grobowe - nawet na zasadzie badań pojedynczych najbogatszych grobów na cmentarzyskach)

Apelowałbym tu jednak o pewna odpowiedzialność wobec przyszłości, bo takie wykopki są bez sensu. dziś nas nie stać na wiele interdyscyplinarnych badań i analiz (chemicznych, biologicznych - datowań, DNA itd... takie cmentarzysko ma 2000 lat czemu nie może mieć 2100???)Bo ktoś chce mieć w domu kawałek pogietej i przepalonej w stosie pogrzebowym fibuli?

I dlatego z punktu widzenia archeologa należałoby pomyśleć o kontroli ruchu poszukiwaczy, np. poprzez wymuszenie ich rejestracji i zdawania egzaminów uprawniających do poszukiwań z wykrywaczem. Zmusić do edukacji w dziedzinie wiedzy z zakresu ochrony zabytków nie wspominając o bezpieczeństwie poszukiwań z wykrywaczem – patrz niewypały. A że taka edukacja jest konieczna wystarczy poczytać ten temat aby się przekonać.

Niestety z tego co obserwuję górę w decyzyjnej grupie archeologów biorą właśnie tendencje radykalne w stosunku do poszukiwaczy. Czy naprawdę tego chcecie?

A Taki wyścig rozkopywania cmentarzysk to kwadratura koła -to największa tragedia jaką mogę sobie wyobrazić.

Kiedyś ludzie jak wykopywali urny to mówili, ze garnki same rosną w ziemi (ziemia garnki rodzi). Teraz poszukiwacze mówią, ze jak zabytki wychodzą na jakimś polu to to nie stanowisko archeologiczne, bo one – te zabytki - to one to tam pewnie tak same z siebie - się rodzą.

Ech ludzie, ludzie.
Napisano

Enes,
mam nadzieję że wracasz do tego wątka. Jedno z prezentowanych znalezisk (zdjęcie obok) może być niezwykle wartościowe i cenne. Jest to uszkodzona bransoleta z wygrawerowanym/rycowanym T", siedemnastym znakiem runniczego germańskiego alfabetu" (zdjęcie niżej) podporządkowana Bogowi TYR= TIWAZ. Tyr jest Bogiem walki i sprawiedliwości. Tiwaz jest runą mężczyzn, germańscy wojownicy mogą z niej sprowadzać siłę i moc n.p. w walce. Bransoleta ta należała, być może, do germańskiego wojownika który zgubił ją podczas bitwy, jeśli oczywiście leżała na polu. Wiek tego znaleziska trudno określić bez poddania badaniu C14. W każdym razie jest bardzo stara, żyjący wówczas na terenie Polski germańskie plemiona jak Goci, Wandale, Burgundzi etc. do 4 wieku n. ery. Runniczymi znakami się jeszcze posługiwali. Bransoleta przez Ciebie znaleziona, jest tego dowodem. Masz ją jeszcze ?

Napisano

Enes,
części zapinek (Fibel) które znalazłeś, nie mają z czasem rzymskim" nic wspólnego. Germania sięgała swojego czasu pod Dniepr. Produkowano je na Kujawach, Mazowszu, Małopolsce i Wielkopolsce, i..... na EXPORT! Również miecze i inne żelaztwo potrzebne wojownikom. Największym eurpejskim centrum hutniczym było Mazowsze i Swiętokrzyskie. W Milanówku i wzdłuż rzeki Rokitnicy, patrz= http://www.taraka.pl/index.php?id=mazatlan.htm
dymiły piece-dymarki. Jedną zapinkę na twoim zdjęciu można zidentyfikować (zdjęcie), wyprodukowana przez Gotów w czasie, jakbyś Ty to określił, przed rzymskim" hehehe, czyli przed n.erą. Porównaj niżej zamieszczone zdjęcia z tym wyżej, technika ta sama.
Pozdrawiam.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie