Cała linia kolejowa z Warszawy do Krakowa na niektórych odcinkach była obstawiona ustawianymi w pewnej odległości funkcjonariuszami państwowymi (był tam między innymi mój dziadek). Rzekomo obawiano się zamachu bojówek komunistycznych. W Kielcach żałobny eszelon zastała ku zdumieniu jadących przy trumnie kompletna cisza - ówczesny biskup kielecki był skonfliktowany z Marszałkiem, więc postanowił się odegrać po jego śmierci i zabronił dzwonnikom katedralnym dzwonić.