Może nie znajdka, ale sytuacja. Środek lasu i polana z paśnikiem, spokój cisza i piękne widoki. Sygnał nie był jakiś piękny, ale to były początki więc kopało się dużo więcej kopię zawzięcie ze 60 cm będzie, szeroko że można stanąć w środku umęczony jak cholera, ale od pewnego momentu im głębiej tym wykrywacz jakby łapał gorzej i wtedy uświadomiłem sobie że coś musi być w ścianie dołka a ja kopię po prostu obok. Wyszedłem z dołka, przemiotłem wykrywaczem dookoła i okazało się, że na głębokości 15 cm leży obręcz bodajże od beczki a ja kopałem w środku byłem tak zażenowany całą sytuacją, że zostawiłem wykrywacz w samochodzie I poszedłem na grzyby