Julian Nowak, ówczesny premier, uchylił się od towarzyszenia Gabrielowi Narutowiczowi w drodze na zaprzysiężenie. Dał do zrozumienia, że Narutowicz jako minister spraw zagranicznych jest jego podwładnym i stoi niżej w urzędniczej hierarchii. Dlatego też ówczesny dyrektor protokołu dyplomatycznego Stefan Przeździecki pożyczył od kogoś cylinder i płaszcz, wsiadł do otwartego powozu z Narutowiczem i pozwolił się obrzucić błotem i śniegiem. Już po zaprzysiężeniu Narutowicz powiedział Piłsudskiemu: Ma pan rację, to nie jest Europa. Ci ludzie lepiej się czuli pod tym, co kark im deptał i bił po pysku"