Po przemyśleniach nad postem kolegi spartan200, stwierdzam, że jest w tych słowach wiele prawdy. Faktem jest, że czasami jakieś nierozsądne posunięcie, lub błąd uniemożliwi poszukiwanie (n.: przypadek próby wydobycia czołgu opisany w ostatnim numerze Poszukiwaczy"), ale nie chcę mi się wierzyć, że wspomnienia ludzi są aż tak zawodne. Przecież są to ludzie żyjący na swoim terenie, czasami od pokoleń, nierzadko jest to ich własna ziemia, albo ziemia sąsiadów. Rozumiem, że wspomnienia mogą być nieco odmienne od faktów historycznych, ale zakładam, że jest to raczej rozbieżność w postaci kilku metrów, góra kilkunastu w terenie. Od stosunkowo długiego czasu obserwuję na antenie program BNM (chyba od 2007 lub 2008 roku) i stwierdzam, że rozmach prac jak na taką ekipę (nawet jeśli to tylko pasjonaci) zaczyna się uskramniać. Nie wiem od czego to zależy, ale widząc niektóre odcinki wydaje mi się, że znani mi poszukiwacze w pojedynkę mają więcej zapału do poszukiwań w literaturze, terenie, oraz chęci do zabezpieczenia i konserwacji przedmiotów. Kolego Ostoja - ciśnij temat, bo to dziedzictwo nas wszystkich. Nie jest prawdą, że to my poszukiwacze jesteśmy czarną strefą. Niejednokrotnie to my właśnie odszukujemy te prawdziwe tajemnice, katalogując je w swoich zbiorach, notatkach, a nawet i publikacjach.