razu pewnego w okopach konfederackich w beskidzie niskim - sygnał jak szlag, kopie (fajnie kopie sie z kamienisto-glinianym gruncie w letni upał) po jakichs 60-70 centymetrach co zajeło mi kilkadziesiąt minut ukazuje sie żelastwo - wygląda jak wieko od skrzyni, poszerzam dołek, po czym chwytam za to i prubuje wytargać - w końcu wylazło - odłamany kawał pługa leżał sobie na płask w dodatku wyżłobieniami na dół, innym razem na pozycji pierwszowojennej znajomy trafił przypadkiem leżącą na wierzchu obudowę austriackiego reflektora karbidowego (na dnie okopu) udałem sie tam, od razu sygnał - kopie - na prawie metrowej głębokości leżał sobie nocnik ...