Czlowieksniegu Napisano 16 Styczeń 2021 Share Napisano 16 Styczeń 2021 Po ośmiu latach IPN wypowiedział porozumienie Pomorskiemu Uniwersytetowi Medycznemu w sprawie współtworzenia Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów. Instytut twierdzi, że ma własną Bazę oraz osiągnięcia i uniwersytetu już nie potrzebuje. Nie wierzy w to jednak nawet część wysoko postawionych pracowników IPN-u. Przez cztery lata od powstania projektu współpraca układa się bardzo dobrze. Problemy zaczynają się w 2016 r., po zmianie kierownictwa w IPN-ie. Najpierw nowelizacja ustawy, która zakłada, że IPN ma mieć własną Bazę Genetyczną Ile osób udało się zidentyfikować IPN-owi? W odpowiedzi na nasze pytania słyszymy o 164 nazwiskach, z czego 150 dzięki prokuratorskim śledztwom. To o tyle ważne, że prokuratorzy do identyfikacji powołują biegłych takich jak właśnie naukowcy z PUM, czy innych ośrodków w Polsce IPN chwali się nowoczesnym oprogramowaniem od amerykańskiego FBI, które Instytut dostał ponad dwa lata temu. - Po przekazaniu do Bazy wszystkich wyników badań (profilowań) zgromadzonych w śledztwach przez prokuratorów IPN i wprowadzeniu ich do systemu CODIS, skuteczność identyfikacji z pewnością wzrośnie - tłumaczy IPN Rok 2012 był przełomowy. Instytut Pamięci Narodowej postanawia wspólnie z Pomorskim Uniwersytetem Medycznym w Szczecinie stworzyć Polską Bazę Genetyczną Ofiar Totalitaryzmów. - My chcemy stworzyć bazę, w której będzie przechowywany materiał od rodzin ofiar, niezależnie od tego, czy te ofiary zostały już odnalezione czy może zostaną odnalezione za dziesięć czy kilkanaście lat - zapowiada wówczas ówczesny szef IPN Łukasz Kamiński. Pomysł może wydawać się nieco szalony. W końcu nikt na świecie jeszcze tego nie robił. Tymczasem naukowcy ze Szczecina chcą magazynować materiał genetyczny od ofiar i rodzin zaginionych, by móc je porównywać i identyfikować. Do skutku. Rekord? 170 badań tego samego materiału, by móc zwrócić tożsamość. Na efekty tej pracy nie trzeba jednak długo czekać. Kilka miesięcy później IPN - w tym także obecny wiceprezes Instytutu Krzysztof Szwagrzyk - wraz z naukowcami PUM oficjalnie wręczają rodzinom pierwsze akty identyfikacji ich bliskich. Do dziś to w sumie ponad 100 osób, które odzyskały tożsamość dzięki Polskiej Bazie Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów. Wśród nich jest m.in. Danuta Siedzikówna ps. "Inka", Zygmunt Szendzielarz ps. "Łupaszko", czy Hieronim Kazimierz Dekutowski, ps. "Zapora". Przez cztery lata od powstania projektu współpraca układa się bardzo dobrze. Problemy zaczynają się w 2016 r., po zmianie kierownictwa w IPN-ie. Najpierw nowelizacja ustawy, która zakłada, że IPN ma mieć własną Bazę Genetyczną. Konflikt zaognił się jeszcze bardziej rok później, gdy IPN powołał konsorcjum do identyfikacji ofiar, a PUM nie zgodził się na wejście do jego składu. Dlaczego? Bo to oznaczało m.in. przekazanie całej zgromadzonej bazy, a na to naukowcy ze Szczecina nie chcieli się zgodzić. Zresztą, spór o przekazanie materiałów toczy się do dziś. - Mimo jednoznacznie sformułowanych zapisów ustawowych, PUM w Szczecinie nie wydał Prezesowi IPN wszystkich danych 2i informacji podlegających przekazaniu, co aktualnie jest przedmiotem postępowania sądowo-administracyjnego - przekonuje Sławomir Bardski z IPN. Stanowisko IPN kontruje jednak sam PUM. Zdaniem uczelni dwa postępowania skończyły się na niekorzyść Instytutu. - Główny Inspektor Ochrony Danych Osobowych wydał negatywną opinię w stosunku do żądań IPN, którą to decyzję IPN zaskarżył, jak dotąd IPN przegrał sprawy w sądach administracyjnych. IPN obecnie złożył o kasację wyroku - komentuje dr Andrzej Ossowski, koordynator Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów. Zdaniem dr. Ossowskiego IPN ma dostęp do części informacji w ramach podpisanego porozumienia. - Spór ten dotyczy przede wszystkim wyników badań genetycznych. Należy pamiętać, że badania te były wykonywane w ramach ekspertyz sądowych na podstawie postanowień wydanych przez prokuratorów IPN. To właśnie prokuratorzy IPN otrzymywali wszelkie wyniki w zakresie określonym postanowieniem. W powyższym wątku nie można pominąć okoliczności, iż informacje te stanowią element toczących się postępowań karnych zatem dostęp do nich mogą określić wyłącznie prokuratorzy IPN - dodaje. Kłótnia o bazę, czyli kto może więcej Naukowca dziwi też fakt, że IPN nie ma dostępu do dokumentów i materiałów, które de facto zostały przekazane do IPN-u, a dokładniej do pionu prokuratorskiego. To nie jest jednak jednoznaczne z tym, że materiał trafi do prezesa IPN. - W związku z częstym powoływaniem się przez prokuratorów IPN na brak możliwości przekazania oznaczeń materiału i wyników badań genetycznych do BMG ze względu na przedłużające się, czasami trwające kilka lat badania genetyczne (prowadzone w zdecydowanej większości przez PUM w Szczecinie), Baza zawiera w niewielkiej części takie dane - wyjaśnia Bardski z IPN-u. Po obu stronach konfliktu pojawia się jednak wspólny mianownik. Chodzi o znaczne ochłodzenie relacji od 2016 r. Co ciekawe, dotyczy to jednak jedynie Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN. Zdaniem naukowców PUM-u zainteresowanie ze strony tej komórki Instytutu w ostatnim czasie było właściwie znikome. O powody - w ramach dostępu do informacji publicznej - PUM nawet zapytał IPN. Zamiast odpowiedzi otrzymał jednak wypowiedzenie. Inaczej wygląda sprawa z pionem prokuratorskim IPN-u, który cały czas aktywnie współpracuje z naukowcami ze Szczecina, co potwierdza nawet jego szef, prok. Andrzej Pozorski. - Pomorski Uniwersytet Medyczny w Szczecinie jest uznanym i wiodącymi ośrodkiem naukowym tak w Polsce, jak i w Europie, który specjalizuje się w badaniach genetycznych, stosując przy tym najnowocześniejsze metody badawcze, w tym kości skalistych czaszki - mówi w rozmowie z Onetem prokurator. - Nie jest to jedyny ośrodek, z którego w śledztwach powoływano biegłych z zakresu genetyki sądowej. Warto wskazać, iż korzystamy także z dorobku i osiągnięć naukowych Uniwersytetów Medycznych we Wrocławiu, Toruniu, Gdańsku, Katowicach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Warszawie, Poznaniu oraz Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie - dodaje. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że prokuratorzy IPN bardzo często korzystają z pomocy naukowców PUM-u i na tę współpracę nie narzekają. Wręcz odwrotnie. Jak słyszymy w samym IPN-ie, specjalistom ze Szczecina nie można zarzucić opieszałości (a taki zarzut pojawił się nieoficjalnie przy konflikcie o PBGOT), a wręcz przeciwnie. - Zresztą, oni teraz zajmują się badaniem wirusa SARS-CoV-2, więc nawet jeśli opóźnienia są, to trudno się dziwić w tych czasach. To jest kontakt typowo personalny i chodzi o wpływy i zbieranie laurów. Jeśli ktoś chce tu i teraz mieć nagle Pileckiego to chyba trochę się pomylił - słyszymy anonimowo od ludzi z IPN-u. - No, z gliny go nie ulepimy. Tu nie pośpiech, a skuteczność się liczy - podkreślają z kolei pracownicy PUM-u. O dokładne powody zerwania porozumienia dotyczącego Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów zapytaliśmy Instytut Pamięci Narodowej. Głównym argumentem jest utworzenie własnej Bazy Materiału Genetycznego w Instytucie przez co "porozumienie z PUM w Szczecinie nie jest wykonywane". - Od 2016 Prezes IPN jest odpowiedzialny za funkcjonowanie Bazy Materiału Genetycznego IPN, nie może zlecić realizacji swych obowiązków ustawowych podmiotowi zewnętrznemu. W Bazie IPN zgromadzono już ponad 2600 prób materiału genetycznego - tłumaczy Sławomir Bardski z IPN. Ile osób udało się zidentyfikować IPN-owi? W odpowiedzi na nasze pytania słyszymy o 164 nazwiskach, z czego 150 dzięki prokuratorskim śledztwom. To o tyle ważne, że prokuratorzy do identyfikacji powołują biegłych takich jak właśnie naukowcy z PUM, czy innych ośrodków w Polsce. To oznacza, że w sumie 14 osób zidentyfikowano w ramach badań genetycznych wykonywanych przez Instytut poza śledztwem. Dla porównania PGOT zidentyfikowało w sumie (według danych IPN-u) 88 osób, z czego sześć dzięki materiałom z Bazy IPN-u. To ponad połowa ze wszystkich 164 identyfikacji. IPN podkreśla jednak, że większość z nich odbyła się jeszcze przed powstaniem ich Bazy. - Nie zgadzamy się z podanymi statystykami dla PUM w Szczecinie jakie przekazał IPN. PUM wydał co najmniej 106 protokołów identyfikacyjnych ofiar! Niezrozumiałe jest dla nas zaniżanie ilości wydanych identyfikacji - odpowiada dr Andrzej Ossowski z PUM-u. CODIS od FBI, czyli sukces bez... sukcesu? W odpowiedzi, które Onet otrzymał od IPN-u zawarta była jeszcze jedna ciekawa informacja. Dotyczy ona systemy CODIS, który został udostępniony Instytutowi przez amerykańskie FBI do identyfikacji ofiar. - Najnowocześniejsze na świecie oprogramowanie do prowadzenia zaawansowanych analiz porównawczych, niedostępne dla żadnych laboratoriów w Polsce - podkreśla Bardski z IPN-u zaznaczając jednocześnie, że wyjątkiem jest Centralne Laboratorium Kryminalistyki Policji, gdzie wykorzystywane jest na potrzeby postępowań prowadzonych przez policję i prokuraturę powszechną, a więc do innych celów, niż identyfikacja ofiar totalitaryzmów. - Po przekazaniu do Bazy wszystkich wyników badań (profilowań) zgromadzonych w śledztwach przez prokuratorów IPN i wprowadzeniu ich do systemu CODIS, skuteczność identyfikacji z pewnością wzrośnie - zaznacza Bardski. Problem w tym, że oficjalna informacja dotycząca pozyskania CODIS pochodzi z 2019 r., natomiast sama umowa została podpisana rok wcześniej. Z odpowiedzi IPN-u wynika jednak, że mimo tego, że minęły ponad dwa lata, oprogramowanie wciąż nie działa w pełni, a Instytut czeka na to, by w bazie pojawiły się wszystkie niezbędne dane. Zapytaliśmy o to IPN. W odpowiedzi słyszymy, że od 2019 r. trwały szkolenia dla pracowników IPN-u, a od roku do programu wprowadzane są systematycznie dane. - Systematyczna rejestracja uzyskiwanych profili DNA w systemie CODIS jest prowadzona od roku. Zasoby Bazy stanowią głównie profile DNA pochodzące z badań genetycznych, które zleca BPiI. Do tej pory uzyskano tylko w ramach zleceń BPiI łącznie 340 profili genetycznych, które są zarejestrowane w CODIS - wylicza Bardski i dodaje, że udało się już dokonać dzięki niemu pierwszych identyfikacji. Ile i jakich? Tego IPN nie zdradza. Koniec współpracy, nie badań Pomorski Uniwersytet Medyczny w Szczecinie nie zamierza jednak rezygnować z projektu, który powstał ponad osiem lat temu. - Nasz partner zrejterował i to nie ulega żadnej wątpliwości. Jesteśmy jednak po opiniach prawnych i mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że PUM nie zamierza rezygnować z tego projektu. Mamy bazę, wiedzę, świetnych naukowców. Nasze doświadczenie jest doceniane na całym świecie. Nie pozwolimy zmarnować tego projektu - mówi Onetowi dr Andrzej Ossowski. https://www.onet.pl/informacje/onetszczecin/szczecin-ipn-nie-chce-juz-naukowcow-w-tle-fbi-i-rotmistrz-pilecki/s4pkgsr,79cfc278 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.