grzeb Napisano 26 Listopad 2013 Autor Share Napisano 26 Listopad 2013 Rzeźba w piaskowcu głowy krokodyla, bądź innego gada znaleziona przy robotach drogowych w okolicach Wyrzyska. Kolekcjoner jej wiek ocenia na około tysiąc (!) lat. Skąd się wzięła w okolicach Wyrzyska, to prawdziwa zagadka. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
grzeb Napisano 26 Listopad 2013 Autor Share Napisano 26 Listopad 2013 Rzeźba w piaskowcu głowy krokodyla. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
grzeb Napisano 26 Listopad 2013 Autor Share Napisano 26 Listopad 2013 Pół Złotowa za jedną monetę!Długo można by opowiadać o bogatych kolekcjach Bogdana Krasonia. Kilka lat temu miałem przyjemność prezentować, między innymi, jego kolekcję starych zegarów, militariów, pamiątek związanych z marszałkiem Piłsudskim. Do tych tematów warto będzie jeszcze wrócić. Teraz chciałbym nieco opowiedzieć o jego kolekcjonerskich pasjach numizmatycznychRodzina pana Bogdana pochodzi w Kielecczyzny. W czasie wojny ich rodzinny dom wraz z pamiątkami został zmieciony z powierzchni ziemi. Ojciec, uczestnik Batalionów Chłopskich, po wojnie jako osadnik wojskowy znalazł się na Ziemiach Odzyskanych. Rodzice opowiadali o rodzinnych stronach i tak się zrodziła chęć poznawania historii. Zaczątek zaś poznawania historii zaklętej w dawnych przedmiotach stanowiła znaleziona przez ojca w 1959 roku podczas budowy lotniska w Debrznie moneta Napoleona, o nominale 10 centymów. W tym mniej więcej czasie młody Bogdan podjął naukę w Bydgoszczy w zawodzie metalowca. Tam też za skromne oszczędności były pierwsze zakupy w Desie, pierwsze wymiany i dużo czytania, szperania w książkach związanych tematycznie z nabytymi przedmiotami. Tak na dobre – opowiada pan Bogdan – jego prywatne życie zdominowały kolekcjonerskie pasje wraz z nastaniem tzw. małej peerelowskiej stabilizacji w Złotowie. Było małżeństwo i mieszkanie w nowym bloku w Złotowie w 1966 r. Była też praca w ówczesnej Spółdzielni Metalowców „Młot”. Natura obdarzyła go dociekliwym umysłem, toteż na modnych wówczas konkursach racjonalizatorskich kosił sporo nagród pieniężnych. W odróżnieniu od kolegów pieniądze nie szły, można się domyślać na co, a wszystko co do grosza ładował w nowe zakupy starych monet, banknotów, orderów i odznaczeń, a także na innego rodzaju stare przedmioty.- W tamtych czasach – opowiada kolekcjoner – zainteresowanie numizmatyką było nieporównanie większe jak dziś. Klub kolekcjonerów w Pile, do którego należałem liczył 160 członków. Złotowian było 10. Takie regionalne kluby były we wszystkich miastach wojewódzkich. I nie tylko. Najbliżej Złotowa dobrze działał klub przy domu kultury w Wałczu. Członkowie klubu na swoich spotkaniach wymieniali się swoimi okazami, dyskutowano czy dany okaz jest prawdziwy, czy tylko udanym falsyfikatem. Na odczyty zapraszano ekspertów od numizmatyki i nie tylko.W Złotowie kolekcjoner trzykrotnie próbował zakładać klub numizmatyków. Miejscowe władze nigdy jednak nie kwapiły się z pomocą materialną związaną z prowadzeniem klubu. Kiedy za trzecim razem kazano mu płacić czynsz za klubowy lokalik, machnął na wszystko ręką. Stale jednak dojeżdża na numizmatyczne spotkania i giełdy organizowane w bydgoskim klubie garnizonowym oraz na giełdy klubu w Gorzowie przy Akademii Rolniczej.Numizmatyka zarówno w kraju, jak i na świecie ma swoje wzloty i upadki. Jeszcze kilkanaście lat temu na wieść o wybiciu kolejnej kolekcjonerskiej monety, zazwyczaj w srebrze lub złocie, pod siedzibami NBP ustawiały się ogromne kolejki. – Teraz zaś – twierdzi pan Bogdan – nie ma już kolejek. Bank bowiem zbytnio poszedł na duży zysk. Zbyt duży jest narzut dodawany do ceny kruszcu i kosztów produkcji. I, co ważniejsze, zbyt duże są serie poszczególnych monet. Ich wartość na rynku kolekcjonerskim jest wprost proporcjonalna do ilości wybitych monet. Im krótsza seria, tym większa wartość. Znawcy przedmiotu wiedzą już, że w wielu przypadkach nie warto już kupować nowych monet w banku. Lepiej odczekać jakiś czas i kupić daną monetę lub tematyczną serię monet na rynku wtórnym, już za cenę o połowę niższą.W odróżnieniu od zbieraczy staroci jak leci, kolekcjonerem nie staje się z dnia na dzień. Teraz, po pięćdziesięciu latach gromadzenia zbiorów, pan Bogdan śmiało może nazwać się kolekcjonerem w pełnym tego słowa znaczeniu. Ze swoich zbiorów może tworzyć zarówno kolekcje tematyczne, jak i czasowe. Jak każdy szanujący się kolekcjoner ma też swoją „żelazną”, nie do ruszenia kolekcję. Niestety, kolekcja, ze względu na jej wartość, spoczywa w bankowym sejfie i żadne argumenty dziennikarza nie są w stanie go przekonać, że warto ją zaprezentować na łamach tygodnika.Nie mniej jednak, to co ułamkowo pokazał kolekcjoner może budzić podziw i szacunek. Między innymi, na potrzeby naszego spotkania pan Bogdan ułożył serię obrazującą historię monet w dawnej Polsce. Pierwsza moneta to obol z około 1000 roku. Jest to srebrna moneta zdawkowa, maleńka, o średnicy tylko 4 milimetrów. Prawdziwa pchełka. Z tegoż samego okresu malutkie kawałeczki srebra ze stemplem siedziby danego księcia. Z okresu denarowego jest denar krzyżowy bez napisu. Następnie, z okresu talarowo – dukatowego talar z czasów panowania króla Zygmunta Wazy. Z okresu denarowego jest witten równy 4 denarom (kolekcjonerska rzadkość). Z okresu złotowego tynf Jana Kazimierza. Z okresu rosyjskiego zaboru 10 złotówka równa 1,5 rubla. Na monecie orzeł carski, a w tle orzeł polski. Dla przyrównania jak malutki był obol z 1000 roku kolekcjoner pokazuje jedną z większych monet. Jest to srebrna moneta wybita z okazji 500-lecia odkrycia Ameryki. Waży 150 gram, podczas gdy wspomniany obol tylko 1 gram. Jako ciekawostkę, niestety poza zasięgiem kolekcjonera, podaje on fakt, iż niektóre ze współczesnych okazjonalnych monet chińskich mają wagę jednego kilograma.Wartość monety zależy głównie od jej rzadkości. Znacznie mniej od wieku, z którego pochodzi. Laik w tych sprawach często może się srodze zawieść. Na przykład tzw. boratynki – zdawkowa moneta z około 1600 roku. Monety te do dziś jeszcze można znaleźć na polach całej Krajny. A to dlatego, że bito je w gigantycznie olbrzymich ilościach. Wartość jednej boratynki to tyko 5 zł i rzadko kto chce to kupić. Podobnie bywa z niektórymi monetami współczesnymi.- Przychodzi na przykład do mnie babcia, która chce sprzedać 200 złotową monetą z papieżem z 1982 roku. I nie wiem jak jej powiedzieć, że moneta ta jest obecnie warta tylko 20 złotych. Jeśli nie ma porysowań. Inaczej tylko 15 zł.Ale są też monety, które śnią się po nocach kolekcjonerom całego świata. Zapewne także panu Bogdanowi. 100 dukatów w złocie Zygmunta III Wazy. Takich monet na świecie jest kilka. Z tego wiadomo, że jedna w Polsce i jedna w USA. Za tę monetę – twierdzi kolekcjoner – szacując potocznie można by kupić pół Złotowa.Numizmatyka to także banknoty. Pierwsze na świecie ukazały się w XII wieku w Chinach. W Europie najwcześniej w Szwecji w XVII wieku. Zaś na ziemiach polskich w czasie powstania kościuszkowskiego. Taki właśnie banknot o nominale 4 zł, zwany biletem skarbowym z 1794 roku znajduje się w zbiorach złotowskiego kolekcjonera. Jest tam także szereg innych ciekawostek. Dwa tzw. banknoty zastępcze emitowane przez powiat złotowski – 10 fenigów z 1917 roku i 15 fenigów z 1918 roku. Pan Bogdan pokazuje też duży banknot carski z 1912 roku o nominale 500 rubli. W czasach, gdy był on w obiegu można go było wymienić na monetę 500 rublową w złocie. Dziś banknot jest prawie bez wartości. Natomiast moneta szacowana jest na 50 tys. zł. Obok tego przedwojenny, tysiąc złotowy banknot w markach polskich. Też dzisiaj mało co warty, ale w monecie ma wartość kilkudziesięciu tys. zł.Z całkiem już innego rodzaju zbiorów kolekcjoner pokazuje dwa najnowsze nabytki, z których jest szczególnie dumny. Jeden to autentyczna – właściciel twierdzi, że na sto procent – fotografia Napoleona Bonaparte. Zdjęcie zrobione jest tzw. metodą stykową z kliszy szklanej o wymiarach 34×25 cm.Drugi to rzeźba w piaskowcu głowy krokodyla, bądź innego gada znaleziona przy robotach drogowych w okolicach Wyrzyska. Kolekcjoner jej wiek ocenia na około tysiąc (!) lat. Skąd się wzięła w okolicach Wyrzyska, to prawdziwa zagadka. Z tego miejsca kolekcjoner kieruje apel do historyków i archeologów by zainteresowali się tą sprawą. Witold Poczajowiechttp://pzl24.pl/index.php/pol-zlotowa-za-jedna-monete/ Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.