Skocz do zawartości

Czy pod Szczecinem jest podziemne miasto ?


Rekomendowane odpowiedzi

Praktycznie pod całym Szczecinem pełno jest podziemnych korytarzy oraz różnej wielkości bunkrów i schronów wybudowanych przed lub podczas II wojny światowej. Niektóre z nich są tak wielkie, że mogły po nich jeździć samochody. Znane są relacje mieszkańców Szczecina, którzy wskazują na istnienie podziemnych korytarzy wiodących z centrum miasta pod Odrą czy też w okolice Jeziora Szmaragdowego. Pojawiają się też wypowiedzi sugerujące istnienie nawet podziemnej magistrali kolejowej wiodącej aż do samego Berlina.

Istnienie podziemnych korytarzy pod Szczecinem wiąże się m.in. z faktem, istnienia na terenie miasta Twierdzy Szczecin (niem. Festung Stettin). Wzniesiono ją w latach 1724 – 1740 jako pruska twierdzę z rozległymi podziemiami fortów Wilhelm, Leopold i Prusy.

Zobacz Szczecin z lotu ptaka

Na przełomie lat 1944 - 1945 hitlerowcy podjęli działania zmierzające do reaktywacji Twierdzy Szczecin. Wtedy to w mieście stworzono sieć barykad, a w piwnicach budowano podziemne przejścia łączące sąsiednie budynki i schrony przeciwlotnicze. Oficjalnie miasto ogłoszono twierdzą 20 marca 1945 roku.

Od ponad 67 lat co jakiś czas wśród mieszkańców Szczecina odżywa dyskusja na temat systemu podziemnych schronów i korytarzy, które miałyby tworzyć podziemne miasto. Podziemia budowały niemieckie władze wojskowe i cywilne głównie w okresie II wojny światowej. W Szczecinie istniał nawet specjalny Urząd ds. Robót Podziemnych mieszczący się tzw. Czerwonym Ratuszu, monumentalnym budynku, w którym obecnie mieści się m.in. Szczeciński Urząd Morski. Znane są relacje mieszkańców Szczecina wskazujące, że z Czerwonego Ratusza wiedzie podziemny korytarz pod dnem Odry.

Od kiedy w lutym 1941 r alianci przeprowadzili nalot dywanowy na Hanower władze hitlerowskie podjęły decyzję o budowie w dużych ośrodkach miejskich, a szczególnie w ośrodkach o strategicznym znaczeniu systemu podziemnych schronów przy obiektach wojskowych, strategicznych zakładach przemysłowych, obiektach administracji publicznej mających zapewnić bezpieczeństwo pracujących tam ludzi przed atakami lotniczymi. Miały one służyć również jako podziemne szpitale, magazyny broni, amunicji, czy żywności oraz miejsca produkcji zbrojeniowej.

Po powrocie Szczecina do Polski znaczna część ludności niemieckiej opuściła te tereny, a napływający tu Polacy nieustannie natrafiali na jakieś podziemne kryjówki i umocnienia.

Praktycznie na każdej ulicy i w każdym parku, w każdym zakładzie przemysłowym, pod budynkami administracji publicznej i kamienicami mieszkalnymi, a nawet przy niewielkich domkach jednorodzinnych odkrywano mniejsze lub większe podziemne kryjówki. Często znajdowały się one także z dala od wszelkich zabudowań.

W wielu podziemiach do 1948 r. kryły się oddziały Werwolfu, czyli nazistowskich niemieckich fanatyków prowadzących dywersyjną walkę podziemną na ziemiach utraconych przez Wehrmacht. Wykorzystywali oni fakt, że posiadali dokładną wiedzę o rozmieszczeniu poszczególnych podziemnych schronów i łączących je tajnych przejściach, aby ukrywać się w nich przez dłuższy czas lub tworzyć w nich magazyny broni, materiałów wybuchowych, żywności i zrabowanych przedmiotów. Wiedzy takiej nie miały polskie organy bezpieczeństwa tropiące ukrywających się bojowników Werwolfu.

Często zdarzało się, że gdy polskie wojsko lub milicja natrafiały na podziemne korytarze, a przypuszczano, że są one wykorzystywane przez nazistowskie bandy to nie penetrowano ich lecz wysadzano je w powietrze obawiając się wybuchu min i niewypałów oraz innych pułapek. Niektóre przejścia i podziemne schronienia burzono ewentualnie zamurowywano, zasypywano lub zatapiano wodą gdyż były częściowo zniszczone w wyniku działań wojennych i chodzenie po nich groziło śmiercią lub kalectwem. W ten sposób z biegiem lat w Szczecinie bezpowrotnie zanikała możliwość spenetrowania i poznania systemu podziemnych, niemieckich kryjówek.

Po wojnie część podziemnych schronów i bunkrów była wykorzystywana jako tymczasowe miejsca do życia w zrujnowanym Szczecinie. Przez wiele lat mieszkali w nich dawni mieszkańcy miasta (Niemcy i Polacy), których domy uległy zniszczeniu w wyniku działań wojennych oraz napływająca tu z różnych stron ludność. Z czasem ludzie opuszczali podziemne schronienia i przeprowadzali się do odbudowywanych domów, a milicja, wojsko i obrona cywilna zamykały wejścia do schronów i bunkrów. Wiele podziemnych kryjówek odkryto i zniszczono podczas prac budowlanych związanych z odbudową i rozbudową Szczecina. Lokalna prasa wielokrotnie opisywała też przykłady zapadania się ulic i placów w Szczecinie co było efektem zapadania się podziemnych korytarzy.

Sprawę Podziemnego Szczecina przez wiele lat opisywał na łamach Kuriera Szczecińskiego redaktor Jacek Grażewicz, który zbierał i publikował relacje starszych mieszkańców Szczecina dotyczące podziemnych budowli, z którymi zetknęli się oni w powojennym okresie. W przeciągu kilku lat ukazało się ponad 120 jego publikacji dotyczących podziemnych tajemnic Szczecina.

Prawdopodobnie w Szczecinie nie ma jednego systemu podziemi, ale istnieje kilka kilometrów oddzielnych tuneli i setki pojedynczych, podziemnych budowli. Część z nich mogła łączyć się ze sobą tym bardziej, że znajdowały się one w pobliżu siebie. Wiele podziemi zgrupowanych jest wzdłuż połączenia drogowego Police – Szczecin i trasy kolejowej Police – Szczecin. Wzdłuż tych arterii komunikacyjnych znajdowało się dużo strategicznych obiektów jak np. Fabryka Benzyny Syntetycznej w Policach, papiernia w Skolwinie, huta w Stołczynie, produkująca m.in. amunicję Fabryka Chemiczna Union, cementownia, stocznie w których produkowano niemieckie okręty podwodne - potocznie zwane U-bootami, siedziba władz cywilnych na Wałach Chrobrego, Czerwony Ratusz, w którym mieścił się Urząd ds. Robót Podziemnych, Poczta Główna i Główny Dworzec Kolejowy. Wiele wskazuje też na to, że rozbudowany system podziemnych budowli znajduje się w okolicach stadionu klubu sportowego Pogoni Szczecin.

Jacek Grażewicz w swoim artykule „Miasto na lochach” przytacza wypowiedź jednego z czytelników Kuriera Szczecińskiego, który wraz z kolegami wchodząc z Wałów Chrobrego długo błąkał się w podziemiach, nie mogąc znaleźć drogi wyjścia. Były tam m.in. kierunkowskazy: Postamt (poczta) i Bahnhof (dworzec). Wreszcie ją znaleźli. Wyszli przy dworcu. Wynikałoby z tego, że jest podziemne połączenie Wałów z dworcem. Czytelnik ten mówi, że podziemia przy Wałach Chrobrego mają m.in. odnogę do centrum miasta i dalej w kierunku parku Kasprowicza - blisko stacji kolejowej Łękno (po drodze kolejna siedziba władz z czasów niemieckich - obecny Urząd Miejski) i Lasku Arkońskiego. Rozmówca twierdzi, że gdzieś jest miejsce przypominające podziemny plac Grunwaldzki z licznymi odgałęzieniami.

W artykule „Turystyka pod... miastem?” opublikowanym na łamach Kuriera Szczecińskiego redaktor Jacek Grażewicz przytacza wspomnienia Pana Mariana Ankiewicza, który w połowie lat sześćdzisiątych bywał wraz z kolegami w szczecińskich lochach w dole przy szpitalu (ul. Unii Lubelskiej) były trzy wejścia do podziemi. Dwa częściowo zasypane, wybudowane z cegły i trzecie główne na zakręcie ul. Unii Lubelskiej, z dużymi betonowymi tunelami (śmiało mógłby się w nich poruszać samochód) skonstruowanymi podobnie jak te w Międzyrzeckim Rejonie Umocnionym. Dalej były wąskie tory, pozostałości instalacji elektrycznej. Najpierw mijaliśmy jakieś dwa skrzyżowania – kontynuuje czytelnik. Jedno szło w kierunku szpitala i było zablokowane ścianą z cegieł zbudowaną najprawdopodobniej po wojnie. Idąc w kierunku ulic Janickiego i Mickiewicza widzieliśmy w tunelach, często już z cegły kolejne rozgałęzienia. Dotarliśmy do ul. Mickiewicza. Pod ta ulicą lub w jej bezpośrednim sąsiedztwie są tunele prowadzące w kierunku Centrum. Nasz spacer trwał 12 godzin.

W tym samym artykule Jacek Grażewicz cytuje wspomnienia innego mieszkańca Szczecina Pana Mieczysława Szczurowskiego. Duże rozwidlenie podziemnych tuneli znajdowało się pod teatrem Miejskim (mieścił się na placu z masztem, między zamkiem, a redakcją Kuriera Szczecińskiego - dop. red). Pan Szczurowski był też - już jako architekt w latach siedemdziesiątych w 10-kondygnacyjnym podziemiu przy al. Wojska Polskiego (tam gdzie był dawny fotoplastikon, czyli między fontannami, a placem Zgody). Wejście jest dzisiaj zamurowane.

Przytoczone wypowiedzi potwierdzają istnienie w Szczecinie potężnych podziemnych korytarzy o licznych rozgałęzieniach, w niektórych fragmentach przechodzących w system wielokondygnacyjnych schronów. Część z nich pokrywa się z podziemiami szczecińskich XVIII-wiecznych fortów Wilhelm, Leopold i Prusy, ale większość to niezależne budowle powstałe w późniejszym czasie. Zaskakują relacje wskazujące na wielkość podziemnych korytarzy pozwalających na wjazd do nich samochodów ciężarowych.

Być może kiedyś w niemieckich lub polskich archiwach odnajdzie się dokumentacja szczecińskich podziemi, która pozwoli poznać prawdę na ten temat.

http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/Tu-jest-Polska/czy-pod-szczecinem-jest-podziemne-miasto-,1,5167158,region-wiadomosc.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie