Skocz do zawartości

Operacja Południe 2011-strona niemiecka!


Rekomendowane odpowiedzi

Szanowny Bolesławie,

jak widzę, ton Twoich wypowiedzi wciąż jest bardzo negatywny w stosunku do stowarzyszenia, które reprezentuję. Nadal, z dziwnym dla mnie uporem podkreślasz to, jak bardzo razi Cię komercja, jak daleko odbiegliśmy od nurtu, który stanowi dla Ciebie oś całej rekonstrukcji, że o pozostawiającym wiele do życzenia zachowaniu (z naszej strony) nie wspomnę. Oczywiście masz do tego prawo, nie każdy musi nas lubić i poważać czy choćby nawet szanować, ale chcę abyś wiedział, że tok rozumowania, który przyjąłeś jest mi kompletnie obcy. Krótko mówić nie zgadzam się z Tobą Bolesławie w całej rozciągłości. Poniżej wyjaśniam Ci dlaczego.

Tematu Skarżyska poza kwestią amunicyjną rozwijać nie będę. Wspomnę jedynie o tym, że firma (zakłady) MESKO przekazała pewną ilość amunicji jako jeden ze sponsorów imprezy. Istotnie było tego sporo, ale to zasługa wszystkich osób, które przy organizacji imprezy pracowały i prowadziły rozmowy. Mówienie o tym, że ktoś dostał wówczas 10 sztuk, a inni strzelali (AA7) do bólu jest po prostu nieprawdą i celowym publicznym wprowadzaniem w błąd. Nawet jeśli rozdzielimy broń na typy stosowanej amunicji, to i tak każdy mógł sobie postrzelać naprawdę wiele, pomimo tego, że amunicji do Mausera było trochę mniej.

Tak mocno przez Ciebie podkreślana komercja i zarzuty z tym związane są niestety jak przysłowiowy strzał kulą w płot. Nie jesteśmy ani nigdy nie byliśmy „komercyjni” ani „interesowni”. Swoją drogą bardzo mnie zastanawia ciągle podkreślanie hasła komercja, bo ma ono już tak wiele odmian i znaczeń, że można ją przyłatać niemal do każdego. Otóż wiedz Bolesławie, że kryteria które decydują o tym, czy jedziemy tu, czy jedziemy tam, składają się z bardzo wielu różnych czynników. Tzw. żołd/dieta/zwrot jest jednym z nich, ale nie jest on decydujący, a Twoje usilne podkreślanie, że jest inaczej to bardzo niesprawiedliwa i krzywdząca ocena. A skoro przy temacie finansowym jesteśmy, to dziwi mnie zastraszający wprost poziom hipokryzji, który w tym kontekście ma miejsce m.in. na tym forum. Tak się składa, że mam od czasu do czas sposobność koordynować/dowodzić garnizonem niemieckim i nie spotkałem się do tej pory z sytuacją, gdzie ktoś powiedział, iż świadomie rezygnuje z żołdu i środki przekazuje na inne, szczytne cele. Powiem więcej, praktycznie każda grupa, która zgłasza się do udziału w tej czy tamtej imprezie za którą odpowiadamy jako stowarzyszenie o tzw. zwroty pyta niemal w pierwszej kolejności. Wobec tego jak traktować takie pytania, jako komercję ? Każda grupa ma swoje powody, jedni są studentami, inni chcą coś do grupy kupić, a jeszcze inni chcę za to iść na piwo. To jest sprawa każdej z grup, i przypisywanie wszystkim, bez wyjątku komercji jest po prostu nieuczciwe. Szumne deklaracje „obrońców idei” jakie kilkakrotnie czytałem na tym forum, weryfikuje niestety przysłowiowa stówka, której nikt nie odmawia. Tym samym dziesiątki postów w najróżniejszych wątkach, odwołujących się niemal do rekonstrukcyjnego honoru, sprowadza się w ten sposób do przysłowiowego śmiecia, który można zamieść i wyrzucić do kosza. Kiedyś padło na tym forum mądre stwierdzenie, iż jeśli coś wpadnie to dobrze, jeśli nie, to trudno, ważne aby miło spędzić czas. Jako stowarzyszenie możemy się pod tym podpisać, bo właśnie tak do tego podchodzimy. Jak zdążyłem zauważyć w ten sposób funkcjonuje mnóstwo ekip i jakoś nikt nigdy nie robił z tego afery, poza oczywiście Tobą, którego najwyraźniej to razi, szczególnie jeśli chodzi właśnie o nas. Ok, Twoje prawo, ale to nie znaczy, że jako prezes stowarzyszenia będą milczał i pozwalał Ci na rozpisywanie bezzasadnych zarzutów. Udział w filmach nie jest dla nas i nigdy nie był głównym kierunkiem działania, a to, że paru kolegów trzyma rękę na pulsie i od czasu do czasu w czymś weźmie udział, to jest ich prywatna sprawa i ich czas.

Idąc dalej, nikt nie uważa innych grup za złe czy gorsze. Rzecz w tym, że poziom rekonstrukcji wciąż jest bardzo spolaryzowany, bo rzecz już nie tyle w umundurowaniu, które generalnie się poprawia, ale w szeregu innych czynnikach. Chodzi o pewną przewidywalność, o pewną skłonność do współpracy, o szacunek do organizatorów, o skłonność do przyjęcia określonych wytycznych, które nie są ani moim ani kogokolwiek z AA7 wymysłem, tylko zarysem stworzonym przez bezpośrednich organizatorów. Ktoś od nas czegoś oczekuje, a tym samym my oczekujemy czegoś od grup, które biorą z nami udział w tym lub tamtym przedsięwzięciu. To jest po prostu kwestia odpowiedzialności. My także musimy się czasami dostosowywać do tych czy tamtych wymogów, tego samego oczekujemy od innych, jeśli nam się coś powierza.

Rzucanie przykładów typu, ktoś nie podał ręki, ktoś inny krzywo spojrzał itd. jest trochę jak walka o lepszą foremkę w piaskownicy. Nie obraź się, ale tak to odbieram. Dorośli faceci takie rzeczy powinni sobie wyjaśnić natychmiast, a nie rzucać po jakimś (nie wiem jakim) czasie, jako flagowy argument – zachowanie AA7 jest naganne, bo nie szanują innych. Zapewniam Ciebie, że i ja mógłbym rzucać szeregiem podobnych przykładów i roztaczać wizje jak to ktoś mnie kiedyś potraktował i co powiedział. A o kolegach ze stowarzyszenie nie wspomnę, bo zapewne każdy z nich też miałby swoją, nie mniej ciekawą i emocjonującą opowieść. Pytanie tylko, czy forum ma służyć właśnie do tego, czy nie lepiej wyjaśnić sobie pewne rzeczy twarzą w twarz. Wówczas opada garda klawiatury, jest mniej emocji a więcej rzeczowości i autentyczności.

I aby mój post nie był całkowicie poza tematem przewodnim, dodam tylko, że niestety, coraz częściej pojawiają się osoby, które uważają, że ubranie munduru czyni z nich kogoś, kto może tylko oczekiwać i brać. Innymi słowy, ich postawę można zdefiniować jako tzw. roszczeniową. On przyjechał, on chce karabin i do tego chce łupać ile wlezie, bo … właśnie, bo przyjechał i musi się nastrzelać.

Pozdrawiam
Krzysztof „Willi” Zawiliński
Prezes SRH „AA7”

P.S. Do Slajmi130: gdybyś wiedział ile wysiłku kosztuje przygotowanie tak dużej imprezy i zgromadzenie budżetu, który pozwoli na jej przeprowadzenie, nie pisałbyś o tej kwocie jako o ułamku całości. Każdy, kto myśli, że w obecnej sytuacji budżetowej pieniądze leją się strumieniami jest w błędzie, a te 20.000 to jest naprawdę sporo. Warto o tym pamiętać i to docenić.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 112
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
@Willi
Szanowny Willi. Nie miałem na myśli negowanie wkładu pracy, czasu, umiejętności negocjacyjnych, zaangażowania, emocji towarzyszących przedsięwzięciu, i przeróżnych innych rzeczy. Po prostu, Czytając kiedyś wątek na forum o Teatrze Historii" zobaczyłem tam planowaną wysokość budżetu. Dlatego porównując po prostu stwierdziłem taki fakt w moim mniemaniu, i nic więcej. Nie ma w moim poście żadnych ukrytych przesłanek, ani żali, ani też niczego innego co bym chciał żeby kogoś uraziło, obraziło ani tym podobne rzeczy. Ja naprawdę zdaje sobie sprawę ile to spraw ile telefonów ile nocnych przemyśleń tematu etc. Ze swojej strony cieszę się z takiego budżetu i wiem że kwota 20000 tyś. zł Jest dla wielu imprez tego typu, granicą nie do osiągnięcia. Tak też doceniam toi pamiętam o tym.
Przemysław Stępniewicz
RGRH 26 Infanterie Regiment
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Slajmi, nikt , na pewno nie ja nie posądza cię o złe intencje.
Jedynie zwracamy uwagę z Krzysztofem, że choć w ogólnym ujęciu masz rację - budżet pojedynczego widowiska TH, jak w Wieluniu, to ok. 400 000 zł, to na część stricte historyczną w tym budżecie zarezerwowano jedynie 90.000 zł - w tym musiałem zmieścić koszt udziału uczestników, tak aby każdy choć te 100 zł za każdy dzień dostał, koszt broni i amunicji, pojazdów, transportów, samolotów, koni, dioram, i wszystkiego innego co na widowiska było widać i co związane jest z rekonstruktorami.

Ogromne pieniądze zjada ochrona, nagłośnienie i inne multimedia, koncert jaki jest na finał, wielu innych atrybutów tej imprezy, i to już nie jest budżet części historycznej.

Także 20 000 na broń w takiej sytuacji to nie jest ułamek, ale 1/4 mojego" jako koordynatora budżetu takiej imprezy. A to zmienia postać rzeczy.

pozdrawiam

Jacek Haber - FWP
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stadler
Zgadzam sie. Tak jak pisalem nie bede ocenial scenariusza. Nie ja jestem autorem.

Co do kwestii $.
Chce zaznaczyc ze jako grh nigdy nie wzieismy ani 1 zl na zadnej imprezie. Nigdy tez nie zadalismy od orgow jedzenia/picia i noclegu (np. jesli tylko jest jakis hotel w okolicy) Co wiecej w przypadku Bielska poproszono nas o oplate w wys. 240zl (4osoby-bylismy w lekkim szoku). Chce powiedziec ze to jak kazda grh podchodzi to tematu to indywidualna sprawa. Jedni biora tzw. zold, inni za sam przyjazd chca od orgow kosmicznych pieniedzy jakby byli gwiazdami, inni nie biora nic. Nie bede ocenial. Z doswiadczenia widac ze jest z tym zawsze zamieszania i niepotrzebne klotnie. My mamy takie podejscie jak napisalem i jeszcze nigdy nie mielismy problemow w temacie $.
Prosze wiec nie wrzucac wszystkich do jednego worka.
Pozdrowionka!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

zostałem poproszony przez organizatora o naświetlenie paru kwestii związanych ze scenariuszem i przebiegiem inscenizacji - gdyż opracowanie i reżyserowanie obydwu było moim zadaniem.

Po pierwsze, co było wyraźnie powiedziane zarówno na odprawie jak i przez lektora - inscenizacja nie dotyczyła samych walk o Carentan, ale przygotowań do tychże i patrolów rozpoznawczych na styczności 101szej i 82giej dywizji w okolicach miejscowości Le Port, D-day +2. Scenariusz był fikcyjny - był raczej przekrojem przez typowe walki tego okresu i rejonu. @drchirypl w miarę dobrze przedstawił założenia scenariusza więc jak widać został on przeze mnie przekazany wyraźnie.

Scenariusz był przede wszystkim nastawiony na dużą dynamikę i był przede wszystkim dostosowany do terenu na którym się odbywał. Te rzeczy które ze względów terenowych jak i po prostu logistycznych trzeba były potraktować eatralnie" miał wyjaśniać lektor i był dokładnie poinstruowany. Tak samo dostał cały opis tła fabularnego, z głównymi bohaterami włącznie.
Podstawowe założenia wyglądały następująco:

1. Wyjście patrolu 101szej dywizji w pułapkę zamaskowanej pozycji niemieckiej. Obecne na miejscu rozpoznanie 82giej w ostatniej chwili spostrzega błąd 10szej i ostrzega ich. Niemcy obkładają patrol moździerzami.

2. Pojawia się wezwane dużo wcześniej wsparcie - Sherman i piechota. Na samo pojawienie się wsparcia dowódca 82giej okłada Niemców zaporowym ogniem artylerii żeby zabezpieczyć wyładowanie piechoty z pojazdów.

3. Sherman naciera na flankę gdzie strzela do niego marder. Lektor podkreśla że marder nie trafia, co pozwala shermanowi na walkę z nim. Pojazdy mają się ganiać chwilę po arenie próbując się trafić. Sherman przede wszystkim stara się uciec przed niszczycielem czołgów, co ma podkreślić lektor.

4. Patową sytuację rozwiązuje 101sza strzałem z bazooki.
82ga wykorzystuje nagłą przewagę do gwałtownego natarcia z flanki, dołącza się 101sza. Piechota prowadzi ogień zaporowy.

5. Niemcy widząc to oddają pole, Amerykanie zajmują ich pozycje i wybijają ich na otwartej przestrzeni która w domyśle prowadzi do grobli której mieli bronić, gdzie znajdują się ich dalsze pozycje.

Jeżeli ktoś ma wątpliwości co do historycznego tła, czy taktycznych zasad które stoją za tym scenariuszem, to odsyłam do szerokiej literatury w tym temacie. Przykładów są bardzo podobnych sytuacji są dziesiątki.

Odniosę się teraz do tego co napisałem i poszczególnych punktów inscenizacji, żeby naświetlić wam co poszło nie tak. Chcę żebyście wiedzieli że mamy świadomość błędów które się pojawiły.

Teren: - już od zeszłego roku uważałem ten teren za trudny do robienia inscenizacji w naszym stylu. Niewielkie możliwości ukrycia się, rozległość, niewiele miejsc na pole pirotechniczne ze względu na ciągle poruszające się po terenie pojazdy i rezerwat. W tym roku doszła nieskoszona trawa która co prawda doskonale kamuflowała Niemców ale widzowie narzekali że nie widać walczących. Zbyt duże oddalenie rekonstruktorów robiących scenki rodzajowe" i klimat" od widzów. Brak możliwości okopania się w niektórych miejscach.

Po kolei punkty scenariusza:

Ad 1 Ta cześć inscenizacji poszła zgodnie z planem.

Ad 2 Tu również nie miałem zastrzeżeń. Piro było bardzo ładne i zgrało się z shermanem. Piechota sprawnie zajęła pozycje.

Ad 3. tu pojawiły się pierwsze problemy - po pierwsze od początku na poziomie pomysłu cała akcja z czołgami była przeznaczona na Shermana i Stuarta. Sherman miał dostać jak tylko się pojawił a to stuart miał się ganiać po całym polu z marderem. Jak wiemy był tylko sherman który pojechał za linie niemieckie ale tam nie wiedziec czemu się zatrzymał i jego przejazdy nie były efektowne i nie widac było ze chce tego mardera trafić. Załoga mardera trochę sie przez to pogubiła ale zaraz potem doskonale ratowali sytuację. Generalnie jestem bardzo zadowolony z ich działań i tego jak sie nagle pojawili z kamuflarzu oraz z ich zachowania po zniszczeniu. Szkoda że sherman zatrzymał się za tymi liniami niemieckimi, że nie skręcił od razu w lewo, ze nie był dynamicznym stuartem, że nie ma mozliwosci strzelania (co staramy sie już na Hel naprawić), że nie obraca mu się wieża i tak dalej.... Jest dużo takich szkoda że.." w przypadku tego pojazdu. Do wszystkiego dołożył się jeszcze nasz lektor, który z powodu mniejszego doświadczenia niż doskonały prof. Olejko, nie podkreślił tła dla tej potyczki czołgów a co najważniejsze nie podkreślił dramaturgii tego że marder nie trafił... (jak ktoś mi powie że na pewno by trafił to również go odeśle do literatury)

Ad 4. Podejście 101szej do strzału z bazooki trwało nieco za długo i brakowało temu dynamiki. Gdy to zauważyłem natychmiast zareagowałem, ale zdołali strzelić zanim zdązyłem ich pogonić zatem sytuacja się naprawiła sama. Rozwinęliśmy nasze natarcie 82giej z flanki zgodnie z planem.

Ad 5. I tu następuje coś co mnie absolutnie wyprowadza z równowagi, zwłaszcza w świetle tych bardzo krytycznych głosów.
Pytam się kto był taki mądry że uznał, że ma prawo zmienić w polu scenariusz, który był specjalnie opracowany żeby było i historycznie i dynamicznie? Dlaczego Niemcy nagle okazali się kompletnie nieśmiertelni? Czy to, że wam prawdziwe kule nie gwizdają nad uchem, to jest powód żeby się zachowywać jak by ich nie było? Może następnym razem mamy załadować ostra amunicję? Wystarczy trochę poczytać żeby wiedzieć że straty po ciężkim ostrzale artyleryjskim zredukowały by wasza liczbę, a strata podstawowej obrony przed alianckim czołgiem i ogień zaporowy piechoty ZMUSIŁ by do wycofania się! Czy ja mam następnym razem kazać kierowcy Shermana przejechać po waszej pozycji żebyście ruszyli z niej swoje szanowne nieśmiertelne cztery litery i wykonali zadanie ze scenariusza?
Czemu to tylko strona aliancka trzyma się założeń o których mówiłem na odprawie? Powiedziałem wyraźnie że nie ma być walk wręcz i ze lepiej zginąć lub się poddać niż do nich doprowadzić. I to właśnie Niemcy mieli robić. Za to zamiast się zacząć na nasz widok wycofywać, ginąć i poddawać, Zaczęli do amerykanów strzelać z METRA, PRAKTYCZNIE DOSTAŁEM DWA STRZAŁY Z PRZYŁOŻENIA!. A bylem ostatni z fali atakujących! Nasi ludzie zachowali się zgodnie z zasadami - jeżeli przy widzach ktoś strzela z bliska, a nie ma być walki wręcz - to ginęli. Potem leżąc przy pozycji niemieckiej widziałem gości rzucających petardami z SZAŁEM W OCZACH, którzy nie zwracali uwagi na nic i jak dzieci nawalali do atakujących i kompletnie ignorowali gdy ich prosiłem, błagałem a na końcu już wrzeszczałem że mają się wycofać. Czemu dowódca niemiecki nie słuchał radiowych poleceń o wycofaniu się? Czemu w ogóle doszło do sytuacji że reżyser zginął? Jak miałem nie paść kiedy 2 metry od widowni ktoś strzela do mnie z przyłożenia? Przecież każdy z was mnie widział na odprawie, jestem łatwy do rozpoznania i większość z was mnie zna! Pytałem czy rozumiecie scenariusz! Powtórzyłem go dokładnie dwa razy, robiliśmy nawet próbę!

Od tego momentu ataku amerykanów inscenizacja miała się skończyć MINUTĘ PÓŹNIEJ. Skończyła się 15 minut później, bo nałożyły się dwa błędy:
- strona niemiecka bez jednego trupa (aż do próby uratowania sytuacji przez grupę leona, która jako jedyna robiła co do niej należy i myślała, za co ci bardzo dziękuję!) siedziała na swoich pozycjach.
- nasz mniej doświadczony lektor nie wyczuł że czas zakończyć, nie dotarły do niego moje sygnały zarówno radiowe jak i wizualne i ciągnął ten dramat w nieskończoność.

Podsumowując.

-Brak dyscypliny w niektórych grupach niemieckich, ich wybujałe wyobrażenie o swojej doskonałości, wiedzy o reżyserii i jakiś chyba kompleks niższości, każe im kłaść kolejny już z rzędu scenariusz przez nieśmiertelność, brak uwagi na odprawach, olewanie radia i komunikatów, brak orientacji w dowodzeniu, wymyślanie własnych, nieodmiennie mega kozackich" akcji. Badamy kto jest za to odpowiedzialny i będę robił wszystko żeby tych osób nie mieć na swoich inscenizacjach. Gadanie o tym że alianci znowu używają Niemców jako mięsa armatniego" świadczy o kompletnej nieznajomości specyfiki walk w Normandii. Ci którzy byli w zeszłym roku na Helu wiedzą, że więcej było potyczek w których wygrywali Niemcy, wiec posądzanie nas o takie podejście to jakaś bzdura.

-nie po to dajemy wam radia żebyście je chowali w kieszeń. Zdajemy sobie sprawę że ciężko przez nie cokolwiek usłyszeć, że jest ich wiecznie za mało (tu miałem do dyspozycji 5, na helu mam 14 na mniejsze inscenizacje a i tak jest za mało). Staramy się załatwiać zestawy słuchawkowe których tu zabrakło bo te z Helu popadały a i tak się do niczego nie nadawały. Wiemy, że to psuje historyczność spektaklu. Ale to właśnie dzięki krótkofalówkom możemy kontrolować dynamikę i naprawiać tego typu błędy. Miedzy innymi dla tego siadła inscenizacja Iraku - główny dowódca amerykański ZGUBIŁ radio na samym początku inscenizacji. Radio które mógł nosić otwarcie bez psucia klimatu.

Oczywiście była tez masa błędów po naszej stronie -organizatorów. Przeprowadziłem i z Przemem i Z Rafałem długie rozmowy jak uniknąć tych błędów na przyszłość. Niektóre z wniosków mogę tu już przedstawić:

- będziemy starali się starannie odsiewać grupy i ludzi robiącej hocki klocki. Mieliśmy na Helu pierwsze sygnały ale je zignorowaliśmy. Nasz błąd.

- Scenariusze będą planowane na pół roku wcześniej i ogłaszane dowódcom zaproszonych grup. Będziemy też, w pierwszej fazie planowania, zbierać od nich propozycje na inscenizacje. Boli mnie to że nie wiedziałem o ustaleniach Leona z Rafałem i nie miałem środków na przeprowadzenie tego co planował. Będę się starał przypilnować tego przy następnych edycjach. Niestety nie czytam na co dzień tego forum - ze względu na wszystkim znane jechanie po ludziach które się tu odbywa - (swoimi działaniami na co dzień udowadniamy że liczy się współpraca, a z doświadczenia z reko średniowiecza potwierdzę co pisał jeden z przedmówców że grupy które się tylko czepiają a nie mają chęci współpracy i uczenia młodszych", a tym bardziej nie znają pojęcia dobra zabawa, po prostu odpadają - to taka mała dygresja)

- po dwóch kontaktach z tym terenem już wiem że jest on trudny i nie nadaje się do pokazywania działań piechoty, scenek dramaturgicznych itp. Na przyszłość postawimy na broń pancerną, pojazdy i szerszy obraz działań, gdzie piechota będzie tylko tłem. Może, jak budżet pozwoli, postawimy jakieś dekoracje, chciałbym żeby coś się spaliło, żeby czołgi po czymś przejechały.

-będę bardzo cisnął żeby pojazdy pancerne zyskały możliwość symulacji strzelania. To strasznie wiąże mi ręce przy scenariuszach i reżyserii że one tylko krążą a nie strzelają.

-będę powoli dążył do uniezależnienia się od komunikacji radiowej organizatora. Jeżeli koniunktura dopiszę, zakupie i będę dostarczał na inscenizacje własne, sprawdzone radia z nie rzucającymi się w oczy zestawami słuchawkowymi.

-zwrócę większą uwagę na taktykę niemiecką - żeby móc pokazać wasze możliwości i żeby złamać schemat mięsa armatniego". Wciąż się dokształcam w tym temacie. Nie będę jednak robił tego kosztem prawdy historycznej, sorry.

Odniosę się jeszcze do opóźnienia. Nie będę się rozwodził ani nad ułożeniem programu - o to pytajcie Przema, ani nad powodami 40 minutowego przesunięcia w rozpoczęciu inscenizacji, która to decyzja też nie należała do mnie, a miała swoje dosyć istotne uzasadnienie.
Ja ustaliłem z orgiem start inscenizacji na 15.00 i równo o 14.59 (spojrzałem na zegarek :P) sięgnąłem po krótkofalę żeby powiedzieć aczynamy!". To że organizator zmienił w ostatniej chwili rozkład to jego prawo, miał swoje powody.


Jeżeli ta inscenizacja rzeczywiście była taką porażką jak piszecie (z czym tylko w połowie się zgodzę, bo szła zgodnie z planem i miała dobre tempo do momentu ataku amerykańskiego), to jest to dla nas solidna lekcja i będziemy robić wszystko żeby więcej takich opinii nie było. Naszym zdaniem dobrze że to się stało przed Helem, który traktujemy priorytetowo, bo pewnych rzeczy unikniemy. Na szczęście tam pracujemy z innymi - bardziej rozsądnymi ludźmi, na innym terenie i jesteśmy o niebo lepiej przygotowani i zorganizowani.

Dziękuję wszystkim za Wasze uwagi, nawet te najbardziej krytyczne. To dzięki Wam się uczymy i rozwijamy. Będziemy starali się rozwijać współpracę z Wami jeszcze na wczesnym etapie planowania żebyśmy więcej nie musieli się tak tłumaczyć :) Pamiętajcie o tym że dopiero przecieramy pewne szlaki i na tak młodym etapie organizowania inscenizacji, może się nam czasem powinąć noga.

Janusz Jones" Bocian

82nd AD Paraglite"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po pierwsze łączność - królowa pola walki. nie wiem czy ja mieliscie ale wygląda ze nie.
po drugie juz humorystycznie - na drugi raz wezcie kauczukowe kule :D
AA7 na manewrach ma czasami zabawe" w asg np zdobywanie umocnień. to uczy szacunku dla ziemi i drzew.
temat nieśmiertelności..... nie do przejscia w Naszym reko u wielu grup. scena z wielunia (na youtubie) gdzie rkm walki z 10 m do idących jak na defiladzie partyzantów to czesty standart i niestety wzbudza smiech w publice.
Panowie Uszy do góry na Helu damy czadu :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)Zdajemy sobie sprawę że ciężko przez nie cokolwiek usłyszeć, że jest ich wiecznie za mało (tu miałem do dyspozycji 5, na helu mam 14 na mniejsze inscenizacje a i tak jest za mało). Staramy się załatwiać zestawy słuchawkowe których tu zabrakło bo te z Helu popadały a i tak się do niczego nie nadawały. Wiemy, że to psuje historyczność spektaklu. Ale to właśnie dzięki krótkofalówkom możemy kontrolować dynamikę i naprawiać tego typu błędy. (...)

-------------------------------------------------------

Na naszych widowiskach używamy Motoroli XTR 446 - najlepszy stosunek ceny do jakości . poza tym zestaw słuchawkowy do niej kosztuje do 20 zł na allegro.
jak się taki zestaw popsuje po prostu go wyrzucam.
W tej chwili używamy do 20 szt XTRów , włącznie z łącznością w czołgach i nie wyobrażam sobie robienia widowiska bez tego.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po przeczytaniu nasuwają mi się następujace pomysły, pierwszy chyba najwazniejszy:

- cała inscenizacja/scenariusz rozrysowana/y na dużej kartce lub bloku technicznym,zaznaczone poszczególne etapy ,ruchy wojsk i pojazdów,jeszcze lepiej jak bedzie rozrysoway połebkach" ale to zawsze coś układ terenu.
wydaje się że to bardzo pomoże , a nie tylko wszystko opowiedziane słownie,plus zazaczam wszyscy uczestnicy powinni być na odprawie!!!
- przy rozmowach/odprawie powinny być zawsze dwie strony (niemcy -amerykanie, niemcy -rosjanie) ,ZAWSZE! a nie że najpierw opowiadamy jednej stronie potem drugiej.
- Lektor także powinniem byc na odprawie razem ze wszystkimi biorącymi udział,bedzie wiedział o co chodzi,wtedy może się dostosować
- najlepiej jakby pojazdy strzelały (wiem że to bardzo trudne do zrobienia,często pojazdy są od różnych właścicieli ale moze sie uda)
- telekomunikacja, zestawy słuchawkowe, jeżli coś idze nie tak można zawsze zmienić plan. Zestwy słuchawkowe dla kierowców pojazdów !
- pozbywanie się grup ,które podczas walki staja się nieśmiertelne, które zmieniają plan działań, nie słuchają co się do nich mówi.

To tak na szybko,może ktoś coś dołoży od siebie?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie wszystkie te pomysły i więcej są już wdrożone na tegoroczny Hel. Naszym błędem było potraktowanie OP po macoszemu zamiast tak jak Helu. Ale też trzeba pamiętać że środki na inscenizację na OP są o niebo mniejsze niż na Hel. Mam nadzieję to naprawić w następnych latach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie,

w kontekście tematów organizacyjnych i przygotowawczych związanych z inscenizacjami, naprawdę nie trzeba odkrywać Ameryki. Posługując się pewną przenośnią, pewne drzwi są otwarte, naprawdę nie trzeba szukać sposobów, aby przez nie przebrnąć.

Natomiast jeśli chodzi o radia na inscenizacji, to kluczowa jest nie tylko ich ilość, ale zdolność/umiejętność korzystania z nich. Mieć radio to jedno, ale właściwie komunikować się za jego pomocą, to drugie. Z doświadczenia wiem, że z tym bywa bardzo różnie, bo użytkownicy nie potwierdzają rozkazów, błędnie przekazują komunikaty (zapominając, że muszą być krótkie, zwięzłe i czytelne), a co najgorsze, sami są tak pochłonięci walką, że zaraz zapominają o tym, że mają radio. O tak podstawowych rzeczach jak zmieniony przez przypadek kanał czy całkowite wyciszenie nie wspomnę. A kwiatków tego typu jest mnóstwo.
Ważne jest też to, aby być przygotowanym na tzw. sytuacje nieprzewidziane" czyli. np. awarię łączności i mieć przygotowany wariant B. Na Helu temat w tym zakresie mogą znacząco rozwinąć.

Pozdrawiam
Willi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie