grzeb Napisano 27 Październik 2010 Autor Napisano 27 Październik 2010 Oto historia szesnastoletniego chłopca, który staje się zabójcą. Na rozkaz Armii Krajowej.Egzekutor", Stefan Dąmbski Ośrodek Karta, WarszawaAK powierza mu funkcję kata czasów wojny - zabija polskich konfidentów, niemieckich urzędników, a w końcu kobiety i przypadkowe dzieci. Stefan Dąmbski, autor tej wspomnieniowej książki, pisze: Strzelałem do ludzi jak do tarczy na ćwiczeniach. Lubiłem patrzeć na przerażone twarze przed likwidacją, lubiłem patrzeć na krew tryskającą z rozwalonej głowy".Dąmbski pochodził z ziemiańskiej rodziny, skończył szkołę we Lwowie. Podczas wojny wstąpił do Armii Krajowej. Po wojnie wyemigrował na Zachód - w USA pracował dorywczo jako niewykwalifikowany robotnik w handlu i transporcie. Ostatni wyrok" wykonał w początkach lat 90. XX wieku. Zastrzelił się - być może z powodu nieuleczalnej choroby, a być może przez nieuleczalne wspomnienia z czasów wojny.Przez kilkanaście ostatnich lat życia spisywał swoje wspomnienia. Bardzo zwięzłe - zaledwie dwieście stron maszynopisu. Wstrząsające.Stefan Dąmbski pisał je jako protest. Uważał, że kombatanci Armii Krajowej przedstawiają lukrowany obraz wojny. Że wspomnienie o zabijaniu Niemców jawi się tylko jako wypełnianie obowiązku. Tymczasem u niego pozostawiło poczucie zezwierzęcenia. Pokazuje drogę, jaką przebył - od zwykłego nastolatka z dobrego domu do zabójcy.W filmie Szeregowiec Ryan" Spielberga jest taka scena - amerykański żołnierz strzela do poddającego się Niemca. Oglądając ją, pomyślałem, że gdyby w polskim filmie pojawił się taki obraz, rozpętałoby się piekło. Bo przecież polski żołnierz zawsze jest honorowy. Książka Egzekutor" jest taką właśnie, rozbudowaną obrazoburczą sceną.Pokazuje, jak polski żołnierz AK znajduje coraz większą przyjemność w zabijaniu. Jak w końcu staje się mordercą - zabija gwoździem śpiącego w rowie rosyjskiego żołnierza. Morduje nagiego Niemca - po to, by ten nie mógł opowiedzieć swoim towarzyszom, że z ubrania ograbili go Polacy. Ukraińcy mogą tę książkę odebrać jako potwierdzenie tezy, że Polacy to zbrodniarze. Dąmbski opisuje jednego ze swych kolegów: Gdy tylko zobaczył Ukraińców, oczy wychodziły mu na wierzch, z otwartych ust zaczynała kapać ślina i robił wrażenie człowieka, który dostał obłędu. (...) Rzucał się na skamieniałych ze strachu Ukraińców i krajał ich na kawałki. Z niesłychaną wprawą rozpruwał im brzuchy lub podrzynał gardła, aż krew tryskała po ścianach. Silny niesamowicie, często zamiast noża używał zwykłej ławy stołowej, którą gruchotał czaszki, jakby to były makówki".Czy w takim razie Stefan Dąmbski mówi, że patriotyzm prowadzi do zbrodni, a żołnierze Armii Krajowej to bandyci? Nie. Zdecydowana większość zabójstw, które dokonał, to wyroki wykonane w imieniu Polskiego Państwa Podziemnego. Uzasadnione zdradą Polski, niebezpieczeństwem, że konfident narazi na śmierć wielu Polaków. Dąmbski pisze: apewne można odnieść wrażenie, że u nas w AK nie było dyscypliny, że idąc na robotę, można było zabić niewinnych ludzi, nieplanowanych w danej akcji. Nie było tak. Musieliśmy się podporządkować specjalnemu prawu wojennemu, za którego przekroczenie czekały nas różne kary dyscyplinarne. Tak jak w regularnym wojsku: raporty karne, a nawet sąd polowy".Dąmbski pokazuje jednak, że kiedy żołnierz zaczyna odczuwać przyjemność z zabijania, w końcu przekracza granicę zbrodni - coraz łatwiej usprawiedliwia śmierć niewinnych ludzi. Kobiety, która ginie, bo mogłaby rozpoznać Polaków zabijających konfidenta. Dzieci, które zginęły, bo przypadkowo znalazły się na linii strzału.Dąmbski ostrzega, że wojna to nie tylko tragedia, bo giną nasi rodacy. Pisze po to, żeby przypomnieć coś równie ważnego: podczas wojny zwykli, dobrzy ludzie muszą zabijać innych. A pozbawianie życia innych, choć usprawiedliwione wyjątkowymi okolicznościami, nie zmienia swojego nieludzkiego charakteru. Teza - wydawałoby się - banalna, jednak wymagająca przypomnienia w czasach, gdy wojnę ogląda się głównie w filmach i podczas ekonstrukcji historycznych" na ulicach.W książce można też znaleźć ilustrację tezy, że wojny w imieniu dorosłych prowadzą dzieci. W 1945 r. Stefan Dąmbski miał dopiero 19 lat. Podobnie jego walczący koledzy. Starsi byli dowódcy. Powierzali my wykonywanie kolejnych wyroków, bo stawał się w tym coraz lepszy. Nie dostrzegali jednak, że zabijanie staje się dla niego przyjemnością.W Armii Krajowej zdawano sobie sprawę z tego, że wojna może wypaczyć charaktery młodych Polaków, próbowano temu przeciwdziałać, pokazując, że celem jest ułożenie sobie życia w powojennej Polsce, a walka z Niemcami jest tylko etapem na tej drodze. Jednak dowódcy Dąmbskiego powierzyli rolę pistoletu" - jak w podziemiu często nazywano wykonawców wyroków - zbyt młodemu człowiekowi. Dlaczego? Młodzi ludzie byli jednak skuteczniejsi niż starsi. Dąmbski pisze, że nie bali się tylko ci, którzy nie mieli jeszcze dwudziestu lat. I dodaje, że czas wojny był dla niego dobrym okresem: Nie przeczę, że mnie i takim jak ja życie dywersyjne była bardzo na rękę. Nie musiałem chodzić do szkoły, której w młodych latach nie lubiłem, nie musiałem pracować fizycznie, nie miałem również żadnych zobowiązań rodzinnych i nie musiałem się martwić o to, co jutro włożę do garnka. Nie znosiłem monotonnego życia, a urozmaiceń emocji różnego rodzaju miałem w dywersji wiele".Książka budzi istotną wątpliwość: czy Stefan Dąmbski nie mija się z prawdą? Oczywiście, to prawdopodobne, że po latach pamiętał niektóre wydarzenia inaczej, niż przebiegały w rzeczywistości. Mógł też mylić wiele szczegółów. Ale zapewne dobrze pamiętał, co wówczas działo się w jego głowie - a to główny temat tych wspomnień.Zaskakuje również styl. Z reguły kombatanckie wspomnienia nużą rozwlekłością i chaosem, tymczasem ta książka jest świetnie napisana. Dąmbski pisze obrazami, brutalizm opowieści przypomina Malowanego ptaka" Jerzego Kosińskiego. Jednak gdyby nie wojna, Dąmbski mógłby zostać człowiekiem pióra, w końcu jego ojciec po wojnie był dziennikarzem i redaktorem naczelnym prasy polonijnej.Ta opowieść różni się też sposobem pamiętania przeszłości. Zwykle mamy skłonność pamiętać siebie lepiej, niż było to w rzeczywistości. Stąd po latach kombatanckie opowieści rozrastają się do przykładów niespotykanego bohaterstwa. Stefan Dąmbski mógłby zapamiętać siebie jako bohatera. Pamiętał jednak jako zbrodniarza.- Historia Dąmbskiego potwierdza olbrzymie zdyscyplinowanie podziemnego wojska. Zdecydowana większość popełnionych przez niego zabójstw była wykonywaniem wyroku podziemnego sądu. Samowola była wyjątkowa.Rozmowa Piotra Lipińskiego z prof. Dariuszem Stolą o książce Egzekutor" już w czwartek w Dużym Formacie".Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.pl - http://wyborcza.pl/0,0.html © Agora SAhttp://wyborcza.pl/1,75475,8566891,Przyjemnosc_zabijania.html
tyfus Napisano 27 Październik 2010 Napisano 27 Październik 2010 było w tym temacie :http://www.odkrywca.pl/egzekutor,678891.html#678891
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.