Skocz do zawartości

Dzieci wehrmachtu


kindzal

Rekomendowane odpowiedzi

Dramatyczna historia synowskiej miłości. Ojciec Alojzego Lyski został w czasie wojny wcielony do Wehrmachtu. Takich Ślązaków przymusowo walczących w Niemieckim mundurze było 300 tysięcy. Część z nich miała to szczęście, że mogli przedostać się na Zachodzie przez linię frontu do polskiego wojska. Ginęli wtedy w polskim mundurze i polska historia pamięta o nich z wdzięcznością. Ci z nich, jak Lysko, którzy nie mieli tego szczęścia, ginęli na froncie wschodnim lub wracali okaleczeni z sowieckiej niewoli, aby żyć w zapomnieniu. Teraz znany działacz Śląski Alojzy Lysko zbiera relacje tych zapomnianych żołnierzy, aby przybliżyć się do ojca. Na ukraińskich bezkresach znajduje jego grób.

http://dzieciwehrmachtu.pl/
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem czy delikatny ? Takie byly losy ludzi z pogranicza ... Malo sie o tym mówi to fakt, dlatego tym bardziej warto ogladnac i ja napewno odwiedze Heliosa, bo w koncu tysiace mieszkanców mojej malej Ojczyzny spotkalo to przeznaczenie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No byly kiedys takie czasy ze lepiej bylo cicho siedziec, ale nie u mnie w rodzinie eakcyjnej" hehehe...
A mialem dwóch fajnych ujków, obydwaj bili sie o Monte Cassino: jeden na dole, drugi na górze;) (i nie jest to anegdota, ani zart).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak...tak... zycie to niejebajka....:) jeden z braci opy do dzis ma 'status' zaginiony w walce, po prababce zostal sie muterkreutz za trzech na froncie, drugi przyszedl na piechote z jugoslawii, a opa wrocil po 50 roku z kolymy... dorwali go na wegrzech (wiem od babki), sam nie chcial nic opowiedziec...
powiedzial mi kiedys - synek co jo widziol, tego nikomu nie zycza - potem poszedl do pokoju obok i lezal patrzac w sufit... nie umiem opisac co wtedy czulem... dzis mi garlo sciska... biedny czlowiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...
Jest wiecej niz dobrze ze wreszcie zwracamy tym ludziom ich historie. Niestety za pozno dla wielu. Poza okropnosciami wojny jakie przezyli tak jak inni zolnierze, na dodatek prawie bez wyjatku po wojnie tez nie mieli latwo - mowic o tym nie bardzo bylo jak i musieli znosic negatywne nastawienie wielu ignorantow. W rezultacie wielu czulo ze musza cale zycie nadrabiac, albo zgola odcinali sie od Polskosci i zwiazanymi z tym bolesnymi doswiadczeniami.

Czlowiek ktorego znalem bardzo dobrze, od 1940-44 przymusowo wcielony do Wehrmachtu. W 1944 podczas bitwy o Monte Cassino przeszedl do 2ego Korpusu (nota bene przyprowdzil ze soba dwa piekne wielkie kasztanki - byl koniowodnym w pulku haubic 150mm. Nie mogl sie z nimi rozstac wiec zmusil wiernych towarzyszy broni by razem z nim zdezerterowali - ergo odwagi mu nie brakowalo). Do konca zycia mial wyrzuty sumienia ze zdradzil Ojczyzne i ze nastepnie zdradzil kolegow z ktorymi sie zzyl jak tylko mozna sie zzyc z towarzyszami broni, oraz dziewczyne Niemke ktora spotkal podczas wojennej epopei i pokochal.

Mocno polecam ksiazke Czeslawa Knoppa - Przez Stalingrad do Londynu". Opisuje podobna fizyczna epopeje tzn Tczew - Front Wschodni - Wlochy - 2 Korpus - Emigracja w Londynie, lecz psychologicznie inne doswiadczenie niz powyzsze. W nawiasie swietnie sie czyta i dla amatorow panzerwaffe i broni pancernej wogole wazne zrodlo.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie