Skocz do zawartości

Pamiętnik wydrapany na ścianie celi śmierci


Rekomendowane odpowiedzi

Nazwiska i krzyże wydrapane w ceglanej ścianie to tylko część rysunków, jakie odnaleziono w jednej z cel Fortu Luneta Warszawska". Historycy nie wykluczają, że to być może miejsce kaźni więźniów UB


ostaliśmy zamknięci do grobu za życia. Ratujcie" - to jeden z napisów na ścianie tzw. celi śmierci. Tak niektórzy historycy nazywają dziś niewielką komórkę znajdującą się w lewym skrzydle Fortu Luneta Warszawska" nieopodal al. 29 listopada. Nad wejściem napis Szczęść Boże". Obok krzyże i szachownice wydrapane w ceglanej ścianie sąsiadują z dziesiątkami imion i dat.

- Te ściany naprawdę mówią. Jestem tu po raz pierwszy i to, co zobaczyłem, zrobiło na mnie olbrzymie wrażenie - mówi Zbigniew Beiersdorf, konserwator i historyk architektury. Na miejscu pojawił wraz z innymi konserwatorami ze Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa. Wczoraj komisja SKOZK miała zdecydować, co zrobić z zabytkową ścianą. Zleciła natychmiastowe wykonanie dokumentacji znaleziska, zabezpieczenie go i opracowanie programu konserwatorskiego.

- Dzięki informacjom zapisanym na tych ścianach można będzie prześledzić losy dziesiątek więzionych tam - czy może nawet wymordowanych - ludzi. Dziwi mnie, że przeprowadzenie tych prac zlecane jest dopiero teraz - uważa dr Krzysztof Wielgus, znawca fortyfikacji z Instytutu Architektury Krajobrazu Politechniki Krakowskiej.

W czasie II wojny światowej cele w lewym skrzydle Fortu Luneta Warszawska" służyły jako więzienie gestapo. Potem przetrzymywano i katowano tu więźniów UB. Pomieszczenie, w którym odnaleziono napisy, służyło najprawdopodobniej jako karcer. Historycy nie wykluczają też, że w tym miejscu mogli być przetrzymywani więźniowie, na których wykonywano następnie wyroki śmierci. W niektórych celach znaleziono nawet haki, które służyć mogły do wieszania skazańców. - Trzeba będzie przekopać wały. Niewykluczone, że zostaną tam odnalezione ludzkie szczątki - przypuszcza dr Wielgus.

- Napisy pochodzą najprawdopodobniej z lat 1945-1948. Na ścianach wyryto imiona, nazwiska i daty, ale także pseudonimy i zaszyfrowane informacje, a także hasła czy monogramy. Moją uwagę przykuł komiks dokumentujący sekwencję wydarzeń, począwszy od 1939 roku. To jak pamiętnik wyryty w ścianie - mówi Wielgus.

Właściciel fortu, Śląska Grupa Inwestycyjna, kupując go przed trzema laty, nie był świadom istnienia ściany pełnej historycznych napisów. - Jesteśmy inwestorami. Kwestie historyczne pozostawiamy konserwatorom. Dziwi nas, że wcześniej nikt nie podjął się zabezpieczenia tego miejsca. Dopiero my przeprowadziliśmy prace ograniczające zawilgocenie. Gdzie przez te wszystkie lata były służby konserwatorskie? - zastanawia się Radosław Marzec, prezes zarządu ŚGI.

Od wojewódzkiego konserwatora zabytków dowiedzieliśmy się, że o istnieniu napisów wiadomo było już w latach 70. - Wówczas trudno było mówić o ich zabezpieczeniu. Potem fort należący do Agencji Mienia Wojskowego stał zamknięty. W końcu wystawiono go na sprzedaż i trafił w prywatne ręce. Przez lata nie było do niego dostępu. Dopiero po sprzedaży konserwatorzy mogli przeprowadzić oględziny. Wykonano też wiele prac zabezpieczających - tłumaczy Jan Janczykowski.

Nasi rozmówcy nie mają wątpliwości, że do przetargu na sprzedaż fortu ogłoszonego przed ośmiu laty przez Agencję Mienia Wojskowego powinna była stanąć gmina Kraków. - Fort ze względu na pamięć o tym, co działo się w nim wcześniej, powinien być obiektem użyteczności publicznej - mówi dr Wielgus. Tymczasem, gdyby nie otwartość inwestora, który zapowiada, że w tej części obiektu chce utworzyć muzeum, niemożliwe byłoby nawet wejście na teren posesji.

- Do tej pory nie przeprowadzono wnikliwej analizy zgromadzonego tam materiału historycznego. Miejsce nie otrzymało też statusu miejsca pamięci narodowej, choć moim zdaniem w pełni na to zasługuje - ucina konserwator. Szef krakowskiego oddziału IPN-u Marek Lasota nie potrafił wczoraj powiedzieć, czy cele fortu były badane przez instytut. - Mam wrażenie, że w ramach programu Śladami zbrodni" zgromadzono jakąś dokumentacje dla tego miejsca. Sprawa wymaga jednak sprawdzenia - stwierdził.



Jeżeli mają Państwo informacje na temat Lunety Warszawskiej" i osób w niej więzionych, prosimy o kontakt na adres redakcja@krakow.agora.pl lub pod numerem tel. 012 629 52 31

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35798,7702929,Pamietnik_wydrapany_na_scianie_celi_smierci.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fort Luneta". Coraz więcej pytań
Dawid Hajok
2010-03-26, ostatnia aktualizacja 2010-03-26 23:07

Po wielu latach istnienia, historia tzw. celi śmierci i powojennych inskrypcji wyrytych w ścianach krakowskiego fortu Luneta Warszawska", mają szansę na wyjaśnienie. Czy nie za późno?

Sprawa wstrząsających napisów i rysunków wydrapanych w ścianach celi zabytkowego fortu Luneta Warszawska", o której napisaliśmy wczoraj w Gazecie", zaczyna nabierać rozpędu. Przez lata pomieszczenia, które mogły być miejscem kaźni więźniów Urzędu Bezpieczeństwa, zdążyły się mocno zawilgocić. Część napisów uległa zniszczeniu. Rękę przyłożył do tego również poprzedni właściciel Fortu. Nie zważając na zabytkowe ściany, pokrył je farbą gruntową, zamalowując na żółto drzwi jednej z dawnych cel, na której również znajdowały się inskrypcje. Ich ślady pozostały już tylko na fotografiach.

Jeszcze w środę Marek Lasota, szef krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej badającego zbrodnie komunistyczne, nie potrafił dokładnie powiedzieć, jaką dokumentację tego miejsca ma IPN. Wczoraj odpowiedział: - Posiadamy pełną dokumentację fotograficzną tego miejsca, zgromadzoną w ramach prowadzonej przez nas akcji Ślady zbrodni". Mamy też zdjęcia napisów, pochodzące jeszcze z lat 80. - zapewnił Gazetę".

- Bezspornie napisy te powstały w latach powojennych, kiedy fort wykorzystywany był przez UB - mówi Lasota. Nadal brakuje jednak potwierdzenia, że była to cela śmierci. Niezbędna będzie opinia naszego pionu śledczego.

IPN ustala teraz czy postępowanie w tej sprawie prowadzone jest w ramach grupy spraw poświęconych zbrodniom popełnionym przez gestapo i UB. - Bardzo wiele wskazuje, że w forcie były jednak wykonywane egzekucje - akcentuje szef krakowskiego IPN. Jego zdaniem fort powinien więc jak najszybciej otrzymać status miejsca pamięci narodowej. - Dokonywano tam zbrodni komunistycznych na żołnierzach niepodległościowego podziemia AK. Patrząc na to chociażby z takiego punktu widzenia, jest to świadectwo czasów, które wymaga godnego potraktowania - dodaje Lasota.

Po wczorajszej publikacji na internetowym forum Gazety" nasi Czytelnicy zastanawiają się, dlaczego zabezpieczenia miejsca nie dokonano już wcześniej.

Miejsca kaźni bohaterów idą w zapomnienie albo są przerabiane na hostele - jak gmach gestapo na ul. Pomorskiej" - czytamy w jednym z wpisów.

Tymczasem możliwość zabezpieczenia fortu Luneta Warszawska" istniała już lata temu, kiedy obiekt stanowił jeszcze własność skarbu państwa. Potem, kiedy trafił w ręce prywatnego właściciela, nadanie biegu śledztwu, które dziś mogłoby dostarczyć odpowiedzi na wiele pytań związanych z powojenną historią miejsca i losami więzionych tu ludzi, stało się znacznie trudniejsze.

Na szczęście obecny właściciel fortu, Śląska Grupa Inwestycyjna, świadomy jest historycznej wartości miejsca. To dzięki jego staraniom udało się powstrzymać dalsze zawilgocenia. Otworzył też cele przed konserwatorami. Ale czasu jest dziś jak na lekarstwo, bo ściany nie są w dobrym stanie. Za rok, po wielu napisach może już nie być śladu. Pod ścianami gromadzą się zwały odpadającego tynku. Dlatego Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa chce jak najszybciej rozpocząć zabezpieczanie miejsca. Przetarg na wykonawcę ma być rozpisany tuż po świętach.

Sprawą, zaledwie od kilku miesięcy, zajmuje się również krakowskie Muzeum Armii Krajowej im. Generała Emila Fieldorfa Nila". - Włączyliśmy się w nią jesienią ubiegłego roku. Według wiedzy, jaką posiadamy, napisy wykonali żołnierze AK. Ich nazwiska trzeba będzie jednak zweryfikować z materiałami zgromadzonymi w archiwach IPN, z informacjami ze spraw prowadzonych przez prokuraturę i sąd przeciwko zbrodniom komunistycznym. Szkoda, że to wszystko dzieje się tak późno. Obok ul. Pomorskiej jest to chyba jedno z najbardziej wstrząsających miejsc w Krakowie - uważa Tadeusz Żaba, zastępca dyrektora muzeum AK.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków

http://wyborcza.pl/1,75248,7707320,Fort__Luneta___Coraz_wiecej_pytan.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.... Tymczasem możliwość zabezpieczenia fortu "Luneta Warszawska istniała już lata temu, kiedy obiekt stanowił jeszcze własność skarbu państwa."... - winnych zaniedbania niestety już się nie odnajdzie, teraz należy się cieszyć z tego, że jakiś palant nie wpadł na to, aby zniszczyć drogocenne tynki! Ciekawe ile jeszcze miejsc kaźni pozostaje nadal anonimowe, pomimo pozostawionych w nich przekazów!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
witam w kwesti ile takich miejsc jest takie w woj. ŁÓdzkim gmin.Pąntnow w dzietrznikach plebania w czasie wojny siedziba żandarmeri zginęło kilkadziesiąt osób w tym Rosjanie proboszcz urządził tam cichą kaplicę o której nikt nic nie wi a wydrapane na ścianie niszczeją nie zabezpieczne niczym. Było by dobrze , gdy by każdy kto wie o takim miejscu dorzucił swoją wiedzę dla dobra ogułu i wtedy być może pamięć o takich miejscach nie wpadla by w niebyt , ponieważ żyjemy tylko chwilę a przyszłe pokolenia nie będą miały pojęcia O TYM CO było .

Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie