Skocz do zawartości

Niemcy stracili jej ojca. Chce odszkodowania


Rekomendowane odpowiedzi

Niemcy stracili jej ojca. Chce odszkodowania
Małgorzata Rusek, Radom

2010-02-08, ostatnia aktualizacja 2010-02-07 19:32

Bożena Winczewska, której ojca i sześcioro krewnych, żołnierzy AK, hitlerowcy stracili w publicznej egzekucji, chce pozwać państwo niemieckie o zadośćuczynienie za straty moralne


Wszyscy, do których Winczewska zgłaszała się w sprawie odszkodowania - od Kancelarii Prezydenta RP poprzez posłów, radnych i prezydenta Radomia - stwierdzali: w obecnym porządku prawnym nie ma możliwości przyznania jej odszkodowania. Nie mogła też liczyć na rekompensatę z Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie, bo nie była pracownikiem przymusowym ani więźniem obozów.

Nie ma przywilejów kombatanckich. Gdy wybuchła wojna, miała kilka lat. Przeżyła za to śmierć bliskich, co nie pozostało bez wpływu na dalsze życie jej i o rok starszej siostry.

19 września 1942 r. na stacji w Rożkach pod Radomiem żołnierze AK zabili dwóch Niemców. W odwecie aresztowano kilkudziesięciu Polaków. Od 12 do 15 października 1942 r. stracono 50 osób, w tym ojca Winczewskiej i sześcioro krewnych. Matka Bożeny Winczewskiej po tej tragedii zapadła na chorobę psychiczną. Bożenę i jej siostrę Barbarę wzięły na wychowanie ciotki.

- Moja rodzina należała do elity Radomia, wszyscy wykształceni. Tata Henryk był absolwentem Uniwersytetu Wileńskiego, pracował jako komornik w Sądzie Rejonowym w Radomiu. My edukację musiałyśmy zakończyć na szkole średniej, trzeba było iść jak najszybciej do pracy - mówi Winczewska. Jej bliscy działali w AK i z tego powodu matce odebrano przyznaną tuż po wojnie rentę po ojcu.

- Chcę oskarżyć państwo niemieckie i wnieść o odszkodowanie dla mnie i siostry. Mój kraj przez 65 lat nie zrobił nic w sprawie zadośćuczynienia dla takich osób jak ja. To jedyna droga, jaka mi pozostała - mówi Winczewska.

Podobnego zdania jest Leon Etwert, prezes zarządu okręgu Światowego Związku Żołnierzy AK w Radomiu: - Pomagamy poszkodowanym przygotować dokumenty potrzebne do wystąpienia sądowego.

Oprócz Winczewskiej pozwy chce złożyć pięć osób, które jako dzieci przeżyły pacyfikację wsi Skłoby pod Szydłowcem. - Wokół Radomia pacyfikację przeszło siedem miejscowości. Spodziewam się około 40 indywidualnych pozwów. Nie twierdzę, że wygramy, ale spróbować trzeba - mówi Etwert.

Duże nadzieje Etwert pokłada w Sądzie Najwyższym, który ma wkrótce rozpatrzyć pozew 70-letniego Winicjusza Natoniewskiego spod Wejherowa. Jako sześcioletni chłopak został on dotkliwie poparzony w czasie pacyfikacji. Nie dostał odszkodowania ani renty inwalidzkiej i wytoczył powództwo przeciwko narodowi niemieckiemu, domagając się miliona złotych odszkodowania. Sądy niższych instancji pozew odrzuciły. Natoniewski złożył kasację do Sądu Najwyższego, i to on rozstrzygnie, czy polski wymiar sprawiedliwości może rozpatrywać sprawy przeciwko innemu państwu.

Na to rozstrzygnięcie czeka też Krzysztof Skrzypek z Warszawy, którego ojciec był ofiarą pseudomedycznych eksperymentów w Oświęcimiu. Skrzypek cierpi na syndrom tzw. drugiej generacji, ma zaburzenia psychiczne i fizyczne. Domaga się od państwa niemieckiego 200 tys. zł zadośćuczynienia i 2 tys. zł renty.

W podobnej sprawie wygrali potomkowie osób, które zginęły podczas pogromu, którego Niemcy dokonali w 1943 r. w greckiej miejscowości Kalavrita. Choć najpierw sądy greckie pozwy odrzuciły, to po orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich, który stwierdził, że immunitet państw nie obowiązuje w przypadku zbrodni przeciwko ludzkości, ponownie zajęły się sprawą, zasądzając potomkom pomordowanych odszkodowania.

Źródło: Gazeta Wyborcza

http://wyborcza.pl/1,75248,7536489,Niemcy_stracili_jej_ojca__Chce_odszkodowania.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie