Skocz do zawartości

Powstanie Warszawskie 2009 - inscenizacje - reflaksje


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
P11 - czy Ty też ironizujesz i próbujesz sprowadzić dyskusję do poziomu absurdu?

To ujmę temat z innej strony - po co wkładać wysiłek (i kasę) w szczegółach zgodny z realiami szpej (najlepsze kopie panterek, dekusy zamiast denixów itp.), po to aby spaprać efekt końcowy kebabem czy lodem w ręku?
  • Odpowiedzi 94
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Napisano
A czy w czasie wojny lodziarnie nie działały?

Kwestia latryn.
każdy żołnierz ma/powinien miec łopatke piechoty. Mozna udać się do parku (sprawdzić czy nie narodowy lub rezerwat przyrody). Łopatką piechoty można wykopać dołek jednokupny...
Na trzonku od łopatki doskonale rozwija sie papier toaletowy.

Pamiętam jaka traumę przeżyli niektórzy uczestnicy Bzury, jak sie okazało, że organizator zapewnił MUROWANE Toy-Toye za remizą. Musieli latać w krzaki i jakim to było dramatycznym przeżyciem...
Napisano
Marian 101 - traktuję ten problem całkiem poważnie. Często zwracam uwagę kolegom i koleżankom z grupy na różne większe czy mniejsze potknięcia rekonstruktorskie. A jest tego sporo, zwłaszcza u początkujących. Myślę, że takie lody i kebab to drobne grzeszki właśnie osób będących na początku swej przygody z rekonstrukcja historyczną.
Napisano
Jaki papier toaletowy? Co najwyżej gazety (mówimy o warunkach frontowych), oczywiście dla podniesienia realizmu współczesne przedruki powinny obejmować najbardziej poczytne tytuły typu Signal/Adler itp. Poza tym stawiałbym na pełny realizm historyczny: babka lancetowata, liście lipy lub insze dary natury, oczywiście w trosce o miejscową biocenozę każda grupa powinna przywozić własne liście, których zbieranie (wiadomo że liście by spełniać swoje zadanie muszą być w miarę świeże) pozwoli rekonstruktorom na głębokie rozmyślania nad ideą i sednem dobrej rekonstrukcji...
Napisano
Wysoki Sądzie!
Jako młody, niedoświadczony i początkujący rekonstruktor, uległem grzesznej pokusie łakomstwa...
Udałem się do baru Jaga",obok pola bitwy, gdzie u ślicznej sprzedawczyni kupiłem lodzika.
Jako okoliczność łagodzącą, dodam, że lodzik w zasadzie był kosher", tzn był w kruchym wafelku, nakładany łyżką.
Wiem, że dopuściłem się rzeczy strasznej.
Jednocześnie chcę dodać, że wodę piłem tylko z manierki, a zupkę zjadłem z menażki.
Ponieważ łyżka została przy mundurze WP, po piątkowym desancie, choć tam okazała się zupełnie zbędna, do zjedzenia grochówki użyłem kromki chleba.
Więcej grzechów nie pamiętam i proszę Wysoki Sąd o łagodny wymiar kary.
Napisano
Hmmm po głebszym namysle oraz analizie postów szanownych kolegów dochodzę do zaskakujacego wniosku: Kebap,który jadłem tej pamietnej soboty w zasadzie był zgodny z duchem czasu!! Spójrzmy na to tak: Kebap wymyslono juz na długo przed Powstaniem Warszawskim

http://yossa2.webpark.pl/historia.html

Tak samo logo Coca-Coli nie zmieniło sie od XIX w.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Coca-Cola

Równiez osobnik ,który sporżadził dla mnie to pyszne danie był jak najbardziej kosher (a właściwie to był halal),jego opalenizna oraz akcent świadczyły niezbicie o pochodzeniu z kręgów kultury śródziemnomorskiej,a precyzyjniej Azji Mniejszej. Dletego przymknalem trochę oczy i zwizualizowałem sobie pewne popołudnie 1944r: przedsiebiorczy młody turek po tułaczce przez targana wojenna zawierucha Europę dociera do Warszawy i tu z wrodzaną sobie przedsiebiorczośćią otwiera mały interesik ,jako obywatelowi kraju naeutralnego(powiedzmy :D:D) nikt nie stwarza mu przeszkód.Historia miałaby happy end,gdyby nie pocisk z Thora" który pewnego dnia rujnuje knajpkę.Niestety do dzis nie został już po niej żaden slad,przedsiebiorczy młody człowiek przeżył zawieruchę i po wojnie otworzył największa sieć kebabów w Belinie,jako prawdziwy patriota sprzedajac je niemcom dyskretnie do nich pluje.
Napisano
Jestem ciekaw czy byście wytrzymali tam 12 godzin bez picia.Bo klepać w klawiaturę to każdy z was potrafi wyśmienicie,a trzeba było tam przyjechać i zaiwaniać z buta tak jak to robił garnizon niemiecki,przez cały dzień."

Kolego czlopiur, w rozpoznaniu, na bytowaniach lub innych działaniach, 12h bez wody lub jedzenia to śmiech na sali. Domyślam sie, że nie służyłeś i już nie będziesz służył w armii. Jeśli się czegoś podejmujesz, to ze wszystkimi konsekwencjami. Trzeba było przewidzieć taka sytuację i zaopatrzyć się w wodę-nikt wam tego nie mógł zabronić. A szwendanie się w szpeju" po barach i sklepach, to dość nietrafiony pomysł.
Napisano
Nie no, nie da sie juz tych malpich harcow i blaznowania czytac. Tak, dalej dawajcie w ten ton. Jedzcie sobie z kubelkow KFC, noscie T-shirty zamiast koszul pod mundurami, okulary we wspolczesnych oprawach. Niech dalej niektorzy zakladaja polary pod plaszcz gdy im sie zrobi zimno na zimowej rekonstrukcji. Pijcie wode z plastykow (bo manierki wygotowac sie nie chce). No i oczywiscie niech ci ktorym realizm dynda wiadomo gdzie, solidarnie probuja zrobic z osoby ktora slusznie zwrocila uwage pursyte-wariata. Co wam tam ktos bedzie marudzil.

Potraficie sie czepiac nieprawidlowego szpeju, ktory to kosztuje wiecej pieniedzy i wysilku, a obojetne Wam jest rownie istotne zachowanie zgodne z realiami. Notorycznie rekonstruktorzy wcinaja zupe z plastyku. Tak trudno jest nosic w chlebaku zapasowa konserwe i suchary??? - lepiej (w najlepszym wypadku) wypchac go gazetami albo szmata.

Logistyka zawiodla - trudno, kolega powstaniec wyjasnil okolicznosci. I na tym powinna sie dyskusja skonczyc. Wy jednak usilnie staracie sie sprowadzic cala kwestie ad absurdum. Po co stawiac sobie wyzej poprzeczke, i tak w koncu jestescie super... Nastepnym razem zobaczymy wiecej osob z kebabami, cola, chipsami i kto tam jeszcze co znajdzie...
Napisano
z pozdrowieniami od Jana Brzechwy :

Na straganie w dzień targowy
Takie słyszy się rozmowy:

Może pan się o mnie oprze,
Pan tak więdnie, panie koprze."

Cóż się dziwić, mój szczypiorku,
Leżę tutaj już od wtorku!"

Rzecze na to kalarepka:
Spójrz na rzepę - ta jest krzepka!"

Groch po brzuszku rzepę klepie:
Jak tam, rzepo? Coraz lepiej?"

Dzięki, dzięki, panie grochu,
Jakoś żyje się po trochu.

Lecz pietruszka - z tą jest gorzej:
Blada, chuda, spać nie może."

A to feler" -
Westchnął seler.

Burak stroni od cebuli,
A cebula doń się czuli:

Mój Buraku, mój czerwony,
Czybyś nie chciał takiej żony?"

Burak tylko nos zatyka:
Niech no pani prędzej zmyka,

Ja chcę żonę mieć buraczą,
Bo przy pani wszyscy płaczą."

A to feler" -
Westchnął seler.

Naraz słychać głos fasoli:
Gdzie się pani tu gramoli?!"

Nie bądź dla mnie taka wielka" -
Odpowiada jej brukselka.

Widzieliście, jaka krewka!" -
Zaperzyła się marchewka.

Niech rozsądzi nas kapusta!"
Co, kapusta?! Głowa pusta?!"

A kapusta rzecze smutnie:
Moi drodzy, po co kłótnie,

Po co wasze swary głupie,
Wnet i tak zginiemy w zupie!"

A to feler" -
Westchnął seler.
Napisano
Sanitater – nic dodać nic ująć. I nie tyle dramatyczne czy żenujące jest zachowanie Koleżanek i Kolegów z grup powstańczych, których zmorzył głód i poszli zjeść rzeczonego kebaba czy innego rakotwora, ile reakcje innych „rekonstruktorów” na ten fakt wyrażone m. in. w niniejszym wątku. Ale w dużym uogólnieniu problem sprowadza się do tego co napisałeś: polary, t-shirty, plastiki…..– no problem. Ważne, że się było, wzięło udział, było super.
A skoro już Mistrza Brzechwę ruszamy to:
Na wyspach Bergamutach
Podobno jest kot w butach,
Widziano także osła,
Którego mrówka niosła,
Jest kura smograjka
Znosząca złote jajka,
Na dębach rosną jabłka
W gronostajowych czapkach,
Jest i wieloryb stary,
Co nosi okulary,
Uczone są łososie
W pomidorowym sosie

I tresowane szczury
Na szczycie szklanej góry,
Jest słoń z trąbami dwiema
I tylko... wysp tych nie ma.

Podobnie jak np. strzelców górskich w Powstaniu Warszawskim i drelichów LWP w Katyniu….
Napisano
Kolego AKMS po pierwsze to nie było to rozpoznanie , bytowanie ani jakieś inne działania, tylko impreza która miała organizatora.Organizator powinien zapewnić minimum dla uczestników czyli wodę, strawę i WC.Ogólnie przyjęte zasady. Jedyne o co nikt z garnizonu niemieckiego nie musiał się prosić to było WC.Nasza skromna grupa będąc zapobiegliwą zaopatrzyła się w swoje własne wyprowiantowanie ,które dodatkowo było wmiarę zgodne z realiami wojennymi(Koledzy z AA7,Rheinu mogą potwierdzić bo częstowaliśmy ich naszymi zapasami),dlatego jak nie wiesz ,nie widziałeś to nie wypisuj o podejnowaniu się czegoś i o jakiś konsekwencjach.Z tego co wiem to po sklepach i barach szwendali się powstańcy.

A tak na marginesie to w wojsku byłem ,jakiś czas temu ,kiedy służba trwała dwa lata i przeżyłem tam sporo.
Napisano
W imieniu reprezentacji Lublina i kolic dziękujemy wszystkim kolegom za piatkowa inscenizacje przeprawy. Milo nam bylo walczyc razem z Wami i przezyc (lub nie) ten desant.

O kwestaich organizacyjnych juz wszystko zosdtalo powiedziane, mozna tylko dodac, ze niestety to prawda. Wyjezdzalismy glodni pozna noca. Mam nadzieje, ze nastepnym razem bedzie lepiej i nas bedzie jeszcze wiecej.

A z lubelszczyzny byli czlonkowie Grup:
Stowarzyszenie Lubelska GRH Front"
GRH Kozienice
SRH Wrzesien 39"

Pozdrawiam serdecznie
Andrzej Gladysz
SRH Wrzesien 39"

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie