Skocz do zawartości

Ballada o żołnierzu - - (1959)


M164U

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Polecam powojenny klasik. Ten film ma w sobie wszystko. Młodego gieroja który ustrzelił dwa tygrysy typu T-34 z rusznicy PTRS, dobrego batiuszke gienierała z obwiązaną bandażem głową (musiał pewnie biedak głową w stoł walnąć na popijawie), wyrozumiałych lojtnantów, złych strażników, i jak się ktoś przyjży to pokazuje nawet troche realiów sowieckiego życia, no i oczywiście romans który nigdy nie jest dokonca wyznany, a w pewnym momęcie mamy prawie, że radzieckie porno (pokazali dwa razy noge powyżej kolana pewnej radzieckiej krasawicy). A pod koniec nawet mi (twardzielowi:) się w oku łezka zakręciła, no ale nie będe zdradzał całego filmu. Polecam!
Acha jeszcze jedna ciekawostka z filmu to tuszonka która używana jest jako forma opłaty. Po śmierci stalina jednak była odwilż polityczna bo ta tuszonka siedziała w puszce z wyraznym napisem LUNCH MEAT (US) (mięso na drugie sniadanie, (US(A)).

Napisano
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak wielkie znaczenie miał ten film w ówczesnym Związku Sowieckim. Wyobraźcie sobie rok 1958, wojna świeżo jest w pamięci, skończyła się epoka Stalina i jego propagandowych fresków, w których zwykli ludzie są tylko dodatkiem do idei. Sam tytuł był już czymś odmiennym od dotychczasowych, bo to tylko ballada a nie oda i o zwykłym frontowym żołnierzyku, a nie o całej zbiorowości.

I teraz najważniejsza uwaga. W Związku Sowieckim żyły wtedy miliony matek, których dzieci, synowie polegli na wojnie, miliony, które utraciły czasami wszystkich synów i trzeba było wreszcie trzynaście lat po wojnie przemówić do nich po ludzku.

Reżyser Grigorij Czuchraj na początku popełnił błąd obsadowy wybierając do głównej roli popularnego aktora, Olega Striżenowa, który nie pasował ze względu na warunki zewnętrzne, wzrost, twarz i wiek (prawie 30 lat). Aktor ten potrafił zagrać bohatera-kochanka o arystokratycznym wyglądzie, ale nie młodziutkiego żółtodzioba. Zdjęcia do filmu zatrzymano i rozpoczęto poszukiwania świeżego, młodziutkiego, naiwnego17-latka, który jeszcze nie wydoroślał i dla którego słowo „mama” bardzo dużo znaczy.

Przeprowadzono ogromny casting. Z setek wybrano studenta II roku moskiewskiej szkoły filmowej Władymira Iwaszowa i jego partnerkę Żannę Prochorenko z I roku szkoły aktorskiej przy teatrze CHAT. Zaangażowanie tych aktorskich „żółtodziobów” było dużym ryzykiem.
Napisano
Iwaszow i Prochorenko spełnili wszystkie pokładane w nich nadzieje, dając filmowi swoją młodość, bezpośredniość, szczerość. I tu, jak to w sowieckich opowieściach bywa, pojawiają się decydenci, kontrolerzy, którzy w trakcie kręcenia filmu próbowali dokonać zasadniczych zmian w scenariuszu. Chcieli innego bohatera, generała lub, co najmniej pułkownika, wyrzucenia sceny z kobietą-zdrajczynią i zmiany zakończenia filmu. Reżyserowi udało się te pomysły storpedować, że „względu na dobro filmu”.

Oczywiście film jest obrazem artystycznym i są w nim zasadnicze nieścisłości. Najważniejszą jest to, że żołnierz zamiast odznaczenia wybiera niezbędny dla opowieści urlop. W pierwszych latach wojny w Armii Czerwonej nie było żadnych urlopów, a pod koniec, kiedy wynik wojny był pewny też dawano je skąpo. Drugim wymysłem reżysera było odzianie żołnierzy sowieckich w roku 1942 w mundury z końca wojny z pagonami. Reżyser tłumaczył, że kręcąc film dla rodzimego widza, miał nadzieję, że zostanie pokazany widzowi za granicą, tam gdzie powszechnie znany był obraz sowieckiego żołnierza-wyzwoliciela w takich mundurach.

Potem gotowy film opiniowała komisja kolaudacyjna, która film strasznie skrytykowała za odstępstwo od istniejącego standardu filmu wojennego; dała mu kiepską ocenę i zadecydowała, że zostanie pokazany w małej ilości kopii w prowincjonalnych kinach. I mimo takich przeszkód film zdobył ogromną popularność, której władze nie mogły zignorować i wtedy zdecydowano pokazać go na festiwalu w Cannes.
Napisano
Zgadza się jak najbardziej, w czaszach kiedy film wyszedł musiał być żeczywiscie piorunujący dla widowni w ZSRR-rze i nie tylko. Film jest o jednostce z którą każdy może się od razu utożsamić, no i film można nazwać artystycznym, nie ma w nim walk z niemcami typu Szerogowiec Rajan, za to daje widzowi czas na refleksje(nawet dziś), a nawet użycie swiatła jest w tym filmie niezłe. Co do rosyjskich matek po wojnie, no to cały film jest jak gdyby dla nich nakręcony. W pod koniec filmu pokazana jest sowiecka wieś podczas wojny, same kobiety, starcy, i inwalidzi, pozatym żadnego faceta w wieku 17 do 50 lat, a jezeli był to był to Polak z wywózki którego jeszcze jakimś cudem w łagrze nie zamkneli albo jakiś inny katorżnik który musiał za swoją nie proletariacką postawe odpracować. Wot szto, tak było...
Napisano
To była cała seria klasyków. Ballada o żołnierzu", Lecą żurawie", Los człowieka", Ojciec żołnierza". W tych filmach ukazano wojnę widzianą z pozycji zwykłych ludzi wciągniętych w wir wydarzeń. Ponadto w Losie człowieka" pierwszy raz widać jak dostawali w skórę w 1941 roku.
  • 1 year later...
Napisano
Właśnie przeczytałem, że Czuchraj po zrobieniu filmu został wyrzucony z Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego, a dopiero po sukcesie filmu martnotrawnemu synowi zwrócono partbilet.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie