Skocz do zawartości

Monte Cassino 2009


Humber

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 155
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Witam wszystkich, szczególnie tych z którymi byliśmy na Monte Cassino i szlaku bojowym II Korpusu.Jeszcze nie rozpakowałem fantów z Willysa, ale powoli układam wspomnienia z wyprawy do Italii. Wypadło dobrze, będziemy to opisywać i zamieszczać zdjęcia. Wyżej koledzy opisali trasę ale tego wszystkiego było znacznie więcej, ilość wspomnień, odkryć, kontaktów z weteranami, z gościnnymi włochami- jest tak wielka, że aż trudno uwierzyć.
Wszystko się udało, a przygotowania zajęły wiele miesiecy, nie jest łatwo pojawić się z czterema Willysami na 593 - wielu wątpiło w mozliwość realizacji takiego pomysłu - a jednak. Ważne było zapalenie znicza na każdym polskim grobie - przywieźlismy z Polski ponad 3,5 tys. zniczy i zapłonęły. Ale po kolei: JacekN3 - jak widać wyżej - umówiliśmy się na tym forum jeszcze przed wyjazdem i wypaliło, dzięki za zdjęcia i fajnie że byłeś z nami - podobnie jak my wytrzymałeś skwar uroczystości w wełnianym kocyku".
Ktoś napisał że połowa wyglądała jak desant z Darłowa.
Nie wiem która połowa, ale kilka zdań o nas. Skorpiony i Karpatczycy - od początku do końca wyprawy przestrzegali dycypliny mundurowej. Jadąc owe 1 300 km przez Włochy wszyscy cały czas byli w mundurach oporządzeniu i z bronią. Wszysko było bez zastrzeżeń, żadnych współczesnych ciuchów, podkoszulków czy trampek. Ekipa nawet na plaże i marketów wchodziła w pełnym umundurowaniu. Za chwilę zamieścimy zdjęcia z mszy pod klasztorem Monte Cassino - tak jak wtedy ołtarz na masce jeepa.
To była rekonstrukcyjna ekstrema - i bardzo dobrze - bo na trasie nasz konwój powodował reakcję np dziennikarzy, telewizji lokalnych, burmistrzów którzy nas zapraszali do siebie, starsi ludzie przynosili zdjęcia i wspominali dzielnych Polaków. Na pewno pozostaniemy na długo w toskańskich wspomnieniach. Z mojej strony - oprócz mojego Willysa - byłem w oryginalnym mundurze sprzed 65 lat, miałem ze sobą oryginalne odznaczenia mojego dziadka który był ranny na 593 - cóż można więcej ? Życzę wszystkim takich realizacji - nawet w Darłowie.
Hubert - dzięki za foty, wrzucaj dalej na forum bo jak widać to ciągle za mało.
Ze swojej strony dziękuję całemy zespołowi i wszystkim grupom GRH które były na Monte, zrobiliśmy dobrą rzecz- przede wszystkim dla weteranów - którzy byli z nami i byli zaskoczeni - taką formą wyrażania szacunku dla nich i dla naszej historii. Warto było.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze uzupełnienie powyższych podziękowań
w imieniu Szwadronu Skorpion"
Przemysław Pawłowicz
Dzisiaj o 16 Prezydent RP Lech Kaczyński, w Oławie, odsłania pomnik Żołnierzy PSZ na zachodzie.
Na prośbę miejscowych kombatantów wystawiam pod pomnikiem Karpatczyka" w pełnym oporządzeniu. Zgody na postawienie gdzieś w pobliży Willysa, który właśnie wrócił z Cassino - nie udało się uzyskać !!!!. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 SFG-SOG cmentarz ten nie jest zapomniany, jest on a raczej był do niedawnego remonu cmentarza na Cassino wg mnie w najlepszym stanie. Fotka przedstawia commandosów na cmentarzu podczas wizyty w listopadzie 2008r.

Grechu GRH 1 SKC

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozdrawiam wszystkich uczestników obchodów 65 rocznicy bitwy pod Monte Cassino z 18-go maja 2009 roku !!! Niestety nie było mnie tam ale moją rodzinę reprezentowały moje dwie córki, które należą do harcerstwa wraz z moją żoną. Postaram się wrzucić zdjęcia Jej autorstwa, na których też są osławione w tym wątku Willysy i nie tylko. Serdecznie jeszcze raz pozdrawiam i gratuluję pomysłu i samego trudu przemierzania trasy z Ziemi Polskiej do Włoskiej i z powrotem w oporządzeniu. GRATULUJĘ !!!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 SFG-SOG w listopadzie zwiedziliśmy cały szlak bojowy kompani od Tarentu do Boloni, gdzie walczyła już jako batalion. I co jest chyba najlepsze w naszej pasji nie wyszło nam ile widzieliśmy ale ile jeszcze musimy zobaczyć.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

grechu - każda rekonstrukcja, spotkanie, wyjazd historyczny, święto, obchody rocznicowe jest dla nas powodem do radości, jak również perspektywa kolejnych wyzwań. Każdy ma indywidualne przemyślenia, przeżycia, związane z zwiedzonymi miejscem i są one nieporównywalne ze sobą, dlatego trudno jest w jakikolwiek sposób je zestawiać czy oceniać, a to, co staramy się przekazać innym zawsze pozostanie tylko małą namiastką całości. W kontekście do Twojej wypowiedzi nasuwa się tylko taka refleksja, że co innego widzieć to przemierzając zabytkowym pojazdem w historycznych mundurach, a co innego zaa szyby busa :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację 5 SFG-SOG gdybyśmy w listopadzie jechali po szlaku bojowym willisem to byśmy nie przejechali albo wyprawa by musiała trwać 3 tygodnie. A i tak by to nie było do końca prawdziwe" bo coomandosi robili swoją robotę zazwyczaj na piechotę. I tu jeszcze jedno przemyślenie ;) W śród commandosów istniało takie powiedzenie przekleństwo: Abyś braciaszku dymał z powrotem na piechotę do Pesco. prawdziwość tego widać dopiero jak się na żywo zobaczyło to podejście, ktore musieli pokonać zmęczeni po 24h patrolu pod ogniem nieprzyjaciela.
do zobaczenia na kolejnych wyprawach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybyśmy chcieli przejść, przejechać cały szlak naszego batalionu z pewnością potrzebowalibyśmy dużo więcej czasu, tym bardziej że w tej wyprawie brały udział 2 grupy kultywujące tradycje 2 różnych formacji, a każdy chciał odwiedzić to magiczne miejsce dla siebie.
Nie zapominajmy też że główny ciężar walk spoczywał na barkach niestety zwykłej piechoty to oni oddawali najkrwawszą ofiarę w każdej bitwie. Nie ujmuje tu bynajmniej nic komandosom dla których jestem pełen podziwu i szacunku za to co robili, ale jak wspomniałem najbardziej po dupsku zawsze dostawała „szara piechota”, która również prawie całą robotę wykonywała pieszo.
Wystarczy tylko wyobrazić sobie co przeżywali np żołnierze 4 kompani z 1 BSK na pozycjach wokół „Domku doktora”. Leżeli przez kilkanaście dni w płytkich wykopach, w upale, w towarzystwie szczurów i trupów z 3 wcześniejszych natarć, pod ciągłym ostrzałem a każdy ruch groził śmiercią lub kalectwem =/
Każdy bez względu na to w jakiej formacji służył wg mnie wymaga szacunku i tego by pamiętano że oddał życie za wolną Polskę.
Mam nadzieje grechu że spotkamy się wcześniej przy jakimś browarku i podzielimy się swoimi spostrzeżeniami i uwagami =)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze taka mała ciekawostka dotycząca hymnu włoskiego. Jedna z ostatnich zwrotek brzmi tak:

Son giunchi che piegano Le spade vendute:
Già l'Aquila d'Austria Le penne ha perdute.
Il sangue d'Italia, Il sangue Polacco,
Bevé, col cosacco, Ma il cor le bruciò."

co w polskim tłumaczeniu mniej więcej oznacza:

Najemne miecze jak cienkie trzciny:
Już Austriacki orzeł stracił swe pióra
Krew Włoską, Krew Polską
Pił wraz z Kozakiem, lecz wypaliła mu serce."

To chyba jedyny taki przypadek na świecie by w dwóch jak że różnych i odległych od siebie krajach w hymnach narodowych śpiewano o sobie nawzajem.
Osobiście dowiedzieliśmy się o tym dopiero w trakcie naszej wyprawy =)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie