Skocz do zawartości

Templariusze przechowywali Całun Turyński


pomsee

Rekomendowane odpowiedzi

2009-04-07

Richard Owen

Templariusze przechowywali Całun Turyński

Członkowie średniowiecznego zakonu rycerskiego przechowywali w ukryciu i potajemnie czcili Całun Turyński przez ponad sto lat po okresie krucjat – ogłosił w niedzielę Watykan. To oświadczenie może być odpowiedzią na pytanie, gdzie podziwiała się ta cenna relikwia w latach, których ”brakuje” w jej kronikach.

Templariusze - zakon, który na początku XIV wieku został zawieszony pod zarzutem popełnienia herezji (choć z tych akurat zarzutów templariusze zostali później oczyszczeni) - przechowywali lniane płótno z wizerunkiem brodatego mężczyzny o długich włosach i śladami po ranach odpowiadającymi opisowi ukrzyżowania.


Całun, obecnie przechowywany w katedrze w Turynie, przez wieki uważany był za płótno grobowe, w które zawinięto ciało Jezusa (choć sam wizerunek twarzy znany jest dopiero od 1898 roku, kiedy pewien fotograf zrobił mu zdjęcie i wywołał negatyw).

Profesor Barbara Frale, badaczka Tajnych Archiwów Watykańskich, twierdzi że Całun zaginął po splądrowaniu Konstantynopola w 1204 roku, w czasie Czwartej Krucjaty – a ponownie ”pojawił się” dopiero w połowie XIV wieku. Jak pisze prof. Frale w watykańskim dzienniku ”L'Osservatore Romano”, historycy zawsze zastanawiali się, co działo się z nim przez te 150 lat.

W czasie badań włoska uczona natrafiła na dokument autorstwa niejakiego Arnauta Sabbatiera, młodego Francuza przyjętego do zakonu templariuszy w 1287 roku. Wspomina on, że w czasie rytuału inicjacji został zaprowadzony ”do sekretnego miejsca, do którego wstęp mieli tylko Rycerze Świątyni”. Tam ukazano mu ”długi pas lnianej materii, na której widać było sylwetkę mężczyzny”. Kandydat oddał Całunowi cześć, trzykrotnie całując miejsce, w którym odbite były stopy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciąg dalszy ...

Prof. Frale przypomniała, że wśród zarzutów które ostatecznie doprowadziły do procesu i rozwiązania zakonu, obok sodomii pojawiło się także ”czczenie bałwanów”, między innymi ”brodatej postaci”. W rzeczywistości, jak twierdzi uczona, templariusze czcili właśnie Całun. Najprawdopodobniej uratowali go z Konstantynopola, nie pozwalając aby wpadł w ręce grup heretyckich, takich jak Katarzy, którzy twierdzili między innymi, że Chrystus nie miał prawdziwego ludzkiego ciała, a więc nie mógł umrzeć na krzyżu i zmartwychwstać. Odkrycia te zdają się potwierdzać teorię brytyjskiego historyka Iana Wilsona, sformułowaną już w 1978 roku.

Zakon Templariuszy został założony w XI wieku w czasie Pierwszej Krucjaty, aby chronić chrześcijan pielgrzymujących do Jerozolimy. Początkowo zakon cieszył się silnym poparciem papieża, później jednak – po upadku Akki w 1291 roku – templariusze stracili swoją siedzibę w Ziemi Świętej, a poparcie zaczęło słabnąć. Rycerzom coraz częściej zazdroszczono bogactwa i wpływów. Zaczęły pojawiać się plotki mające ich skompromitować – szeptano na przykład, że w czasie tajnych ceremonii inicjacyjnych kandydaci mieli trzykrotnie zapierać się Chrystusa, pluć na krzyż, rozbierać do naga, całować mistrza w pośladki, pępek i wargi i uprawiać sodomię. Król Francji Filip IV, który z zazdrością patrzył na bogactwo zakonu (i miał wobec niego spore długi…) uwięził jego przywódców i naciskał na papieża Klemensa V, aby ten dokonał kasaty templariuszy.

Papież uległ Filipowi. Wielu rycerzy, między innymi ówczesny Wielki Mistrz Jakub de Molay, spłonęło na stosach. Legendy o tajnych rytuałach i ukrytych skarbach templariuszy zaczęły żyć własnym życiem, inspirując zarówno miłośników spiskowych teorii dziejów, jak pisarzy (aż po Dana Browna, autora ”Kodu Leonarda Da Vinci”).

W 2003 roku prof. Barbara Frale, watykańska specjalistka w dziedzinie historii średniowiecznej, odnalazła dokument z procesu templariuszy, tak zwany pergamin z Chinon – przez wieki uznany za zaginiony – który, jak się okazało, cały czas znajdował się wśród innych dokumentów, ale został źle sklasyfikowany. Z dokumentu tego wynika, że papież Klemens V uznał templariuszy winnych ”grzechów ciężkich” (takich jak korupcja), oczyścił ich natomiast z zarzutów o nadużycia seksualne i herezję.

Okazało się, że rzeczywiście ceremonie inicjacyjne templariuszy zawierały element ”plucia na krzyż” – chodził jednak o odegranie sceny, jaką przyszli Rycerze Świątyni mieliby powtarzać w razie schwytania przez Saracenów (splunięcie na ziemię zamiast na krzyż i zaparcie się Chrystusa w słowach, przy zachowaniu wierności w sercu). W ubiegłym roku uczona po raz pierwszy opublikowała tekst modlitwy, jaką ”niesprawiedliwie uwięzieni” rycerze zanosili do Matki Bożej, prosząc w intencji swoich wrogów, aby ci ”porzucili swoje kłamstwa i zwrócili się ku prawdzie i miłosierdziu”.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciąg dalszy ...

Datowanie Całunu Turyńskiego za pomocą izotopu węgla C14 w 1988 wykazało, że płótno jest średniowiecznym artefaktem. Później jednak wyniki tych badań podważono, bo ich autorzy nie wzięli pod uwagę wpływu pożaru, w którym Całun został uszkodzony, a który mógł zafałszować ilość izotopu C14 w tkaninie.

Po splądrowaniu Konstantynopola Całun zniknął – pojawił się dopiero w 1353 roku w Lirey, we Francji, gdzie został wystawiony w miejscowym Kościele przez spadkobierców Geoffroya de Charney, templariusza spalonego na stosie razem z Jakubem de Molay.

Później Całun ”podróżował” po różnych europejskich miastach, aż w XVI wieku przeszedł na własność (czy raczej – pod opiekę) dynastii Sabaudzkiej i znalazł się w Turynie. Od 1983 roku relikwia stanowi oficjalnie własność Stolicy Apostolskiej. Ostatni raz wystawiana była na widok publiczny w roku 2000, kolejny raz ma być pokazana w 2010 roku.

Watykan nie wypowiada się publicznie na temat tego, czy Całun jest oryginalny, pozostawiając decyzje samym wierzącym. Zmarły papież Jan Paweł II powiedział, że jest on ”ikoną cierpienia niewinnych przez całą historię”.

Samozwańczy spadkobiercy templariuszy zwrócili się do papieża z prośbą o ”rehabilitację i przywrócenie dobrego imienia” Rycerzom Świątyni i przyznanie, że skonfiskowano im dobra o wartości (w przeliczeniu) około 80 milionów funtów (około 390 milionów złotych).

Stowarzyszenie Niezawisłego Zakonu Świątyni Chrystusa z siedzibą w Hiszpanii twierdzi, że w momencie zawieszenia zakonu ponad 9 tysięcy różnych dóbr należących do rycerzy – między innymi włości ziemskich i manufaktur – zostało przejętych przez Kościół. Brytyjska gałąź Stowarzyszenia żąda także od Rzymu przeprosin za niesłuszne prześladowanie Zakonu

http://portalwiedzy.onet.pl/4868,31980,1551688,1,czasopisma.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całun Jezusa jest prawdziwy? Badacz zwierzył się przed śmiercią

Całun turyński
PAP

Badacz Całunu turyńskiego najprawdopodobniej zmienił zdanie co do jego autentyczności. Tak wiec - w jego opinii - Jezus faktycznie mógł zostać owinięty w słynne płótno po zdjęciu z krzyża - pisze brytyjska prasa, powołując się na nagranie, które dr Ray Rogers sporządził tuż przed swoją śmiercią.
Przedśmiertne nagranie Ray'a Rogersa zostanie wyemitowane w święta Wielkanocne przez Discovery Channel.

W roku 1988 naukowcy - w tym Rogers - podważali autentyczność Całunu, określając jego wiek metodą datowania C14 na lata 1260-1390 n.e. Jednak inne badania przynosiły odmienne wnioski. Część naukowców doszła do przekonania, że badania próbki wyciętej z całunu i datowanej na średniowiecze, dowodzą jedynie, że pochodziła ona z łaty doszytej do skraju płótna kilkaset lat temu. Miały one zostać doszyte, aby uzupełnić ubytki powstałe w miejscach, za który je trzymano podczas publicznych pokazów.

Łata zamiast płótna całunu

Jako pierwsi stwierdzili to badacze Joseph G. Marino i M. Sue Benford w 2000 roku. Ray – na wieść o twierdzeniach wspomnianych badaczy – postanowił obalić ich teorie. W końcu jednak się poddał.

Teorię tę potwierdza nowe, sensacyjne nagranie, które zostanie wkrótce wyemitowane przez kanał Discovery. Co ono zawiera?

Informacje o łatach wstrząsnęły wspomnianym Ray'em Rogersem. To właśnie on, tuż przed śmiercią w 2005 roku, zostawił wiadomość - nagranie wideo, z którego wynika, że najpewniej zmienił zdanie co do autentyczności Całunu.

- Nie wierzę w cuda, które zmieniałyby prawa natury – stwierdził na nagraniu. - Jednak teraz dochodzę do przekonania, że jest bardzo duża szansa na to, iż ten kawałek płótna został wykorzystany do owinięcia Jezusa, historycznej postaci.

Skąd taki wniosek?

Ray Rogersa doszedł do wniosku, że laboratoria w 1988 roku zamiast datować płótno całunowe faktycznie datowały przyszytą do niego łatę.

- Sue (Benford) i Joe (Marino) mieli rację. Wzięliśmy do badań najgorszy możliwy fragment - stwierdził.

437x113 cm tajemnicy

Sławny Całun turyński jest kawałkiem płótna, o długości 437 cm i szerokości ok. 113 cm. Widać na nim odbicie nagiego mężczyzny z brodą i długimi włosami, które są splecione w warkocze. Jego ciało znaczą liczne rany. Płótno przechowywane jest w katedrze p.w. św. Jana Chrzciciela w Turynie.

Kościół katolicki ani inne chrześcijańskie kościoły czy związki kościelne nie określają czy jest to naprawdę całun, w który owinięto Jezusa Chrystusa. Zostało to zostawione osobistym osądom wierzących. Autentyczność całunu nie ma związku z prawdziwością nauczania Chrystusa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie