pomsee Napisano 24 Luty 2009 Autor Share Napisano 24 Luty 2009 Minister sprawiedliwości Andrzej Czuma i dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski podpisali umowę o przekazaniu Muzeum części piwnic ministerstwa. W latach 1945-1954 w budynku dawnego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego więzieni byli działacze podziemia niepodległościowego.- W miejscu, w którym jesteśmy, miał się ziścić plan zniszczenia nas, tzn. zniszczenia naszych liderów, naszych przywódców, uczynienia z nas stada niewolników, którzy mieli wykonywać plany, wzmacniać militarne plany Związku Sowieckiego i milczeć - mówił podczas uroczystości minister sprawiedliwości.- Historia, która ma dziś szczęśliwy finał zaczęła się cztery lata temu (...), kiedy otwierana była wystawa - Paradą Alejami mieli iść" - 88 fotogramów ludzi, którzy za działalność AK-owską byli prześladowani, za wolnościowe działania zapłacili straszliwą cenę. Cztery lata starań i udało się - tu będzie opowiadany jeden z najbardziej dramatycznych momentów polskiej historii - powiedział Ołdakowski.Muzeum Powstania Warszawskiego planuje stworzyć w przekazanych pomieszczeniach ekspozycję pokazującą powojenne losy powstańców warszawskich, żołnierzy Armii Krajowej. - Młodzi ludzie, którzy walczyli za ojczyznę, ryzykowali życie za ojczyznę, kilka lat po wojnie trafiali tutaj oskarżani o próbę wywrócenia systemu, oskarżani o najróżniejsze rzeczy, tu byli przetrzymywani, torturowani, niektórzy ginęli - zaznaczył Ołdakowski.Od jesieni 1945 r. w podziemiach budynku Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego działał areszt śledczy; jego organizatorzy wykorzystali istniejące w piwnicach cele, pozostawione przez poprzedników - niemiecką policję polityczną Kripo.Przetrzymywani więźniowie zaliczani byli do kategorii: "politycznych, "gospodarczych i "sabotażystów. Przeważającą większość stanowili więźniowie polityczni. W areszcie przy ul. Koszykowej przetrzymywani byli m.in. gen. Emil Fieldorf, Jan Rodowicz "Anoda, prof. Władysław Bartoszewski, prof. Wiesław Chrzanowski. - Cel było niedużo, lecz siedzieli w nich najlepsi - podkreślił Andrzej Czuma.Minister sprawiedliwości poinformował, że wśród przetrzymywanych na "Koszykowej był także jego ojciec. - Był tutaj krótko więziony. Przesłuchiwał go pułkownik Stanisław Zarako-Zarakowski" - powiedział Czuma. Jak mówił, ojciec aresztowany był w 1950 roku. - Otrzymał wyrok 10 lat za to, że jego broszurki drukowane były przez drukarnie Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość na Lubelszczyźnie - dodał.- To dla mnie duże przeżycie. 60 lat temu w tych pomieszczeniach spędziłem cztery i pół miesiąca. (...) To też wielka satysfakcja, że przypomniano sobie o tym miejscu - mówił b. marszałek Sejmu i b. minister sprawiedliwości Wiesław Chrzanowski. - Myślę, że ten ślad, który tutaj będzie z punktu widzenia historycznego i pamięci ludzi, to będzie wielkie, swoiste zadośćuczynienie - powiedział.Ekipa konserwatorów z Muzeum Postania Warszawskiego przeprowadziła już wstępne badania konserwatorskie w piwnicach i zabezpieczyła ślady pozostawione przez więźniów (m.in. rysunki, inicjały, sentencje, krótkie modlitwy). Jak poinformował Ołdakowski, odnalezione rysunki nie są wyraźne, ale można odczytać np. fragmenty kalendarzy kreskowych, monogramy. W najbliższym czasie mają być oczyszczone z farby całe ściany w poszukiwaniu kolejnych śladów.- W podziemiach gmachu MBP, w piwnicznym korytarzu, w jego załamaniu mieścił się karc. Był wielkości dużej psiej budy, ciemny, bez światła, zbudowany z pustaków, czy też cementowych cegieł. Można tam było siedzieć, względnie stać, ale nie można było położyć się wyprostowanym. Betonowa podłoga była zazwyczaj mokra i zabrudzona ekskrementami - taki fragment wspomnień zmarłego półtora roku temu jednego z więźniów Henryka Kozłowskiego Kmity" przeczytała jego żona Anna Jakubowska Paulinka".- Ja na Koszykowej spędziłam tylko pół godziny przed przewiezieniem na Mokotów (...) Mój mąż przez dwa tygodnie pobytu na Koszykowej przetrzymywany był tylko w karcu i przesłuchiwany. Przez cały pobyt nie miał kontaktu z innymi więźniami. Był całkowicie izolowany - dodała.- Chcemy pokazać ofiary, ale obok ofiar będziemy pokazywać też katów - powiedział szef pionu historycznego Muzeum Powstania Warszawskiego Piotr Śliwowski. Przypomniał, że służba więzienna złożona była z francuskich komunistów; zabieg ten miał na celu całkowite odcięcie więźniów od świata zewnętrznego i zminimalizowanie ryzyka ucieczki.Według Śliwowskiego, przygotowane pomieszczeń i ekspozycji w piwnicach dawnego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego dla zwiedzających potrwa do dwóch lat. Wejście ma znajdować się od ulicy Koszykowej.Jak podaje Muzeum Powstania Warszawskiego, w latach 1944-1956 przez więzienia PRL przeszło 2 miliony ludzi, a różnorodnym szykanom i represjom poddano 6 milionów obywateli - oznacza to, że co trzeci dorosły Polak był inwigilowany. Liczby te są tylko przybliżone, brak bowiem wiarygodnych wyliczeń.Według dokumentów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z lat 60. w opisywanym okresie aresztowano prawie 250 tys. osób. Jak zaznacza Muzeum, dane te zapewne oznaczają liczbę osób aresztowanych przez Urząd Bezpieczeństwa i przekazanych sądom, natomiast w żaden sposób nie odpowiadają liczbie osób represjonowanych przez bezpiekę, która była znacznie większa.Według danych Centralnego Zarządu Zakładów Karnych z lat 90., w okresie 1944-1956 skazano na śmierć i wykonano wyroki na 2810 osobach; w tym samym okresie w więzieniach zmarło 20439 osób.Napisz do nasWyślij znajomemuhttp://wiadomosci.onet.pl/1922463,11,item.html Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.