pomsee Napisano 10 Luty 2009 Autor Napisano 10 Luty 2009 W tygodniku polskich Ukraińców Nasze słowo" znalazłem następujący wywiad, który dla Was pracowicie przetłumaczyłem ;)Link do oryginału:http://nslowo.pl/content/view/235/99/Notka o bohaterze wywiadu:Ewhen Stachiw (15.10.1918r., Przemyśl) – polityczny działacz nacjonalistycznej orientacji, publicysta, absolwent Ukarińskiego Państwowego Gimnazjum w Przemyślu (maturzysta 1936r.). Członek OUN (od 1935 r.), przemyskich spółdzielczo kulturalnych związków „Proswita” i „Ridna Szkoła”, głowa „Studenckiej Gromady”, student lwowskiej politechniki.W 1939 r. członek Karpackiej Siczy – zbrojnych sił Karpackiej Ukrainy, redaktor gazety „Nowa swoboda” w Chuście (Zakarpacie), ujęty przez węgierską armię. Po ucieczce – w III Rzeszy, w latach 1939-40 r. współpracownik „Ukraińskiej Służby Prasowej” w Berlinie, w latach 1939 – 1941 uczył się w politechnice berlińskiej. W sierpniu 1941 r. jako członek południowej ruchomej grupy OUN banderowskiej frakcji trafił do sowieckiej Ukrainy okupowanej przez Niemcy. Działał w antyhitlerowskim podziemiu w Berdyczewie, Dniepropietrowsku, Kremenczuci, Krzywym Rogu, Mariampolu. W lecie 1942 r. organizował rejonowy prowid OUN-B w Kramatorsku na terenie byłych słowiańskiego, kramatskiego, Andrijewskiego rejonów, w latach 1942 - 1943 obłasnyj kierownik OUN-B na Donbasie. W 1944 r. emigrował do Austrii, w latach 1944-1948 członeg Zagranicznego Przedstawicielstwa UGWR w imieniu OUN-B, pracownik referatu zewnętrznych związków UGWR, po rozłamie w OUN-B - w demokratycznym środowisku ruchu nacjonalistycznego, organizator „Spółki Ukraińskiej Młodzierzy”; w 1944 r. był krótko aresztowany w Szwajcarii. W imieniu UGWR współpracował z polskimi środowiskami politycznymi na zachodzie Europy. Od 1946 r. żył w Niemczech, w 1949 r. emigrował do USA. Uczestnik ukraińskich związków i organizacji w USA, z osobna, Amerykańskiej Rady Koordynacyjnej Ukraińskiego Domu Narodowego, Towarzystwa Związków Ukraińskich, głowa prezydium Środowiska UGWR. Współzałożyciel klubu dyskusyjnego okrągłego stołu. Współorganizator ukraińsko-żydowskich konferencji w USA, 1961, 1962, 1964 r. Autor krytycznych artykułów o problemach ideologii ukraińskiego nacjonalizmu, jego dynamiki i walki wyzwoleńczej okresu II wojny światowej – publikował z osobna we „Współczesnej Ukrainie”, „Współczesnej Ukraińskiej Gazecie Literackiej”, „Ukraińskim Samostijnyku” i we „Współczesności”. W różnych okresach swojej działalności posługiwał się pseudonimami: „Borys”, Ewhen”, „Kraws”, „Makłondar”, „Pawluk”, „Stach”. Autor wspomnień: „Przez więzienia, konspiracje i granice” wyd. „Rada” Kijów 1995Post został zmieniony ostatnio przez moderatora pomsee 22:49 10-02-2009
pomsee Napisano 10 Luty 2009 Autor Napisano 10 Luty 2009 „Ukraińców w II Rzeczypospolitej Polacy przeznaczyli na zgubę”Rozmowa z Ewhenom Stachiwym uczestnikiem ukraińskiego nacjonalistycznego podziemia w latach II wojny światowej .Rozmawia Bohdan HukPanie Ewhenie, tak się składa, macie 90 lat i prawie wszystkie one – to także historia Waszych stosunków z Polakami. Zmieniały się historyczne warunki, a z nimi zapewne, zachodziła transformacja Waszych poglądów. Czytając książkę wspomnieniową „Przez więzienia, konspiracje i granice”, jaką Pan wydał w 1995 r., zauważyłem, że Polakom – odwiecznym sąsiadom, politycznym wrogom i partnerom Ukarińców w ich politycznych i narodowych zmaganiach przeznaczono w niej na przekór mało miejsca. Pana opowieść o Polsce i Polakach kończy się w tym momencie, kiedy Pan w końcu grudnia 1938 r. porzucił Przemyśl i poszedł na Zakarpacie walczyć za Karpacką Ukrainę.Potem jest długa przerwa, osobne nazwiska pojawiają się w czasie wojny ale polskie aspekty jako takie w tych wspomnieniach w zupełności nie występują. Wszystko zaczęło się w Przemyślu, jaki w 1918 r., akurat w roku Pana narodzenia stał się jednym z miast II Rzeczpospolitej.Moje najmłodsze lata minęły w silnej antypolskiej atmosferze, jaka panowała w środowisku ukraińskich politycznych i wojskowych emigrantów z Galicji i z ukraińskiej galickiej armii po krachu walki za Zachodnio - Ukraińską Republikę Narodową. Antypolska atmosfera panowała pomiędzy ludźmi, jacy walczyli z Polakami za swoją ojcowiznę z bronią w ręku od 1 listopada 1918 r. do 1919 r., przegrali, przekroczyli Zbrucz i znaleźli się na terenie Czechosłowacji, błąkali się po różnych obozach, wreszcie w 1921-1926 latach, osiedli w Józefowie. Znalazł się tam i mój ojciec , który był żołnierzem UGA (Ukraińsko-Galicyjskiej Armii), moja matka, siostry i bracia.Józefów (Josefov) – to miasteczko w północnych Czechach a w nim znajduje się wielka, stara austriacka twierdza Jozefsztadt. Cesarz Józef wybudował ją przeciw Niemcom wtedy, kiedy Niemcy i Austria byli wrogami. W twierdzy, w drewnianych barakach Austriacy trzymali podczas I wojny światowej jeńców rosyjskich. Potem baraki wyczyścili i dali do rozporządzenia byłym żołnierzom UGA. Osiadły tam dwie wojskowe jednostki. Jedna – brygada Antona Warywody, przyszła z terytorium ZURN dlatego, że po walkach pod Chyrowem była wyciśnięta w Karpaty i w końcu przeszła do Czech. Druga grupa przyszła po ułożeniu porozumienia warszawskiego Piłsudski – Petlura i po tym jak Zachód oddał Galicję Polakom. UGA nie miała się wtedy gdzie podziać i przeszła na sowiecką stronę gdzie została Czerwoną Ukraińsko-Galicyjską Armią (CzUGA). Jednak chersońska brygada, w której słóżył mój ojciec a dowodził nią generał Antin Kraws, nie poszła ani do CzUGA ani do Petlury tylko wojskowym marszem poszła przez Karpaty i oddała broń Czechom.Nasi wojskowi emigranci, gdzieś 4 tys. Ludzi przy sprzyjaniu Czechów stworzyli tam szkoły, gimnazja, teatry i chóry, taką maleńką rebublikę. Liderem wspomnianego antypolskiego kursu był prezydent ZURN Ewhen Petruszewycz, on miał hasło: „Z diabłem, przeciw Polsce”. Ja jeszcze nigdzie nie pisałem o tym, że antypolska polityczna linia naszej „republiki” doprowadziła do wykluczenia „sowietofilstwa”. Między innymi w naszym domu maiły miejsce dyskusje: Gdzie iść? Wracać na Ukrainę? Pozostać w Czechosłowacji? Emigranci długo przekonywali jeden drugiego co lepsze: Polska niewola czy sowiecka ukrainizowana wtedy Ukraina. Miało miejsce wyraźny podział pomiędzy obozowiczami. I wtedy kilkuset żołnierzy UGA zdecydowało wrócić się na Ukrainę bo tam było coś prawie jak ukraińskie państwo, a naprawdę NEP i powierzchowna ukrainizacja. Jasna sprawa sowietofilstwo pomiędzy wojskową emigracją było inne niż późniejsze sowietofilstwo w Polsce. Sowietofilstwo w pierwszych latach po krachu ZURN było w całej Galicji, nawet w UNDO i gazeta „Dzieło” była sowietofilska ale to nie był pogląd sterowany komunizmem i wpływami sowieckiej propagandy.Dalej jeszcze, nigdzie nie napisano, że już wtedy w Józefowiemiędzy byłymi oficerami UGA byli członkowie ukraińskiej wojskowej organizacji i stąd wychodziły małę grupy bojowników UWO (Ukraińska Wojskowa Organizacja) przez Karpaty do Galicji. W Dolyszczyni, na przykład, miały miejsca zabójstwa Polaków, napady, podpalenia. Oczywiście, że na fali sowietofilstwa UWO pchała na Ukrainę także swoich ludzi całkiem nie sowieckiej orientacji...
pomsee Napisano 10 Luty 2009 Autor Napisano 10 Luty 2009 Dlaczego nie został sowietofilem Pana ojciec?Do naszego domu kilka ładny lat na początku lat 20 przychodzili niektórzy z tych, jacy już zdecydowali jechać na Ukrainę. I namawiali ale nie mojego ojca tylko mojego najstarszego brata, żeby z nimi szedł, dlatego, że na Ukrainie jest nowe, ukraińskie życie a w Polsce polonizacja i do Polski lepiej nie jechać. Jaka była na Ukrainie ukrainizacja Stalin pokazał już po kilku latach.Sowiecka Ukraina na początkach lat 20 wydawała się lepszą niż Galicja?Galicja była pod okupacją Polski, tam był terror, a na Wielkiej Ukrainie miało miejsce rozwój ukraińskiej kultury, szkolnictwa i wszystkiego innego. Mam dobrą pamięć, dlatego przypominam sobie, chociaż miałem 6 lat, jak w naszym domu zdecydowano: Nie jedziemy na sowiecką Ukrainę.Pana ojciec walczył przeciwko Polsce, jednak koniec końcem, wrócił do Polski, dokładniej – do Przemyśla. Jakie było jego nastawienie do państwa polskiego, do polskości?Ojciec tak w Józefowie jak i w Przemyślu był nastawiony do wszystkiego co polskie wrogo. Po pierwsze, nie mógłdostać żadnej pracy, w domu była bieda. Po drugie, należała mu się jakaś emerytura po 20 latach służby w armii austriackiej – Polacy, którzy w niej służyli, otrzymywali państwowe emerytury a ojciec nie dostał niczego.W połowie lat 20 w Przemyślu były różne ukraińskie instytucje, był bank „Wira”, był bank „Szczadnyca” i bank „Miszczanska kasa”, który znajdował się w budynku, gdzie mieścił się Masłosojuz i gdzie mieszkał Zahajkewycz. Na szczęście ojciec miał buchalteryjne wykształcenie i gdzieś w 1927 czy w 1928 r. dostał pracę w „Mieszczanskyj kasi”. On rozbudował ją do tego, że stała się dobrze zorganizowaną finansową instytucją, jednoczyła Ukraińców – dobrych przemyskich kupców i przemysłowców.I co: pomimo wytężonej pracy ojciec wychował Pana w antypolskim duchu?O tak, on miał na to czas, wychowywał mnie w bardzo antypolski sposób, tak bardzo, że Pan nawet nie może sobie wyobrazić. Mówił o Polsce w najgorszymi słowami...Czy to co oni wynieśli z domu i ówczesnych ukraińsko – polskich stosunków w Przemyślu wpływało później na Pana sposób myślenia o problemie polskim w ukraińskiej polityce?Absolutnie tak, absolutnie tak. Jednak to nie tylko było wychowanie mojego ojca, tak było w całym Józefowie. Takimi były wszystkie koncerty, wszystkie deklamacje, jakie nam dzieciom dawano – mi, moim siostrom i braciom.Ja mając 7 lat, deklamowałem na przykład: „Przybędziemy do rodzinnych wsi i miast, zrzucimy narodowi jarzmo, macierz zdejmiemy z krzyża!” Mój brat na koncert na cześć Szewczenka deklamował: „Gontę w Humaniu” Całe wychowanie w szkole, w każdej szkole w Józefowie, było antypolskie, właściwie w domu nie trzeba było temu pomagać.Antypolska szkoła znajdowała się w Czechosłowacji, to znaczy daleko od realnej Polski. A po przyjeździe do Polski ojcowska i szkolna nauka pasowała do tego co Pan zastał w czym Pan dorastał?Nie całkiem sobie przypominam ale myślę, że już po tym jak wróciliśmy do Przemyśla ojciec lub ktoś inny powiedział: „tu nie trzeba pyskować bo jesteśmy pod kontrolą”. Dotychczasowe wychowanie i poglądy trzeba było mocno wstrzymywać. Moja rodzina przystosowała się do tego co zastała w Polsce i w Przemyślu ale mi zmienić swoje myślenie po „wychowaniu typu Józefów” było niemożliwe. Zacząłem chodzić do zasańskiej szkoły św. Mikołaja ale tam wychowywali w pełnym poloniźmie – zostałem więc szkolnym buntownikiem.___________________________________Ciąg dalszy w następnym numerze
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.