Swiety82 Napisano 23 Październik 2008 Autor Napisano 23 Październik 2008 Natrafiłem wczoraj w sieci na bardzo ciekawe opowiadanie starego maszynisty, i czytając całość, znalazłem taką oto humoreskę, przeczytajcie:Magiczny moment przejazdu przez most graniczny, za którym witała nas odmienna od polskiej sygnalizacja kolejowa, duży i lepiej zadbany od zgorzeleckiego, dworzec. Korzystaliśmy też z możliwości stumetrowego spaceru od dworca, aby chociaż trochę poznać miasto. Tylko na tyle pozwalały nasze przepustki. Jednak z drugiej strony, dość świeże były przykre wspomnienia II wojny światowej, które - pomimo iż byłem wtedy małym dzieckiem - mocno wryły się w pamięci.Gdzieś na początku 1963 roku, w czasie jednej z pierwszych służb do Görlitz gdy zostałem maszynistą, miało miejsce zdarzenie po którym mogłaby to być moja ostatnia jazda do NRD.Było jeszcze sporo czasu do odjazdu naszego pociągu, który mieliśmy prowadzić do Polski, gdy do parowozu podeszło kilku oficerów niemieckich. Jeden z nich, mową podobną do gwary śląskiej poprosił o pokazanie działania stokera. Uzyskawszy moje przyzwolenie weszli do budki. Kilka minut trwało zanim pomocnik uruchomił stoker i ogień w palenisku rozpalił się na dobre. Patrzyli z coraz większym zachwytem, głośno potwierdzanym znanymi powszechnie:- Ja..., gut...!Widząc, jak upajają się widokiem coraz większych płomieni, naraz przyszło mi do głowy skojarzenie, które zanim dobrze pomyślałem, samo wyrwało się z ust. Naśladując mowę oficera - “Ślązaka” krzyknąłem:- Jo pierona, jak w Oświęcimiu!Jak to usłyszeli oficerowie niemieccy, szybko spojrzeli po sobie i jak rażeni “pieronem”, jeden przez drugiego poczęli wyskakiwać z budki. Został tylko “Ślązak”, który pokazując na drzwi, rzucił ze złością:- Na “komando”!Poszedłem. “Komando” okazało się być jednym z pomieszczeń na peronie, w którym “Ślązak” zaczął mnie uświadamiać, że postąpiłem bardzo źle, bo dzisiejsze Niemcy demokratyczne, to nie to samo, co hitlerowskie. Zdawałem sobie sprawę, że mówiąc cokolwiek mógłbym tylko pogorszyć swoją sytuację. Jednak odważyłem się bronić, gdy zauważyłem stojącą za oknem grupkę żołnierzy:- Do tych chyba też jeszcze nie dotarło, że to już Niemcy demokratyczne. Zachowują się tak samo jak ci, którzy podczas wojny przyszli do naszego gospodarstwa i niszczyli znalezione żarna. Otoczyli dom, stając w rozkroku i bujając się na flekach. Tak ich wtedy zapamiętałem i tak samo stojących widzę dziś.“Ślązak” popatrzył tam gdzie ja, zaklął szpetnie, oddał mi “ausweiss” i bez słowa palcem pokazał drzwi.Po powrocie do Polski, czekałem z obawą na wezwanie do naczelnika na dywanik. Znów jednak pojechałem do Görlitz, potem jeszcze raz, potem następne... Starałem się wtedy już nie zwracać uwagi na to, co mnie za pierwszymi razami drażniło. Z czasem pomyślałem, że to taki “folklor”, potem wszystko normalniało. Ale jeszcze przez długi czas, gdy “Ślązak” zmierzając wzdłuż peronu w stronę mojego parowozu na kontrolę z daleka rozpoznał mnie w okienku, groził ręką i ... zawracał.":)
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.