vood-77 Napisano 10 Styczeń 2008 Share Napisano 10 Styczeń 2008 Witam!super temat na forrum właśnie o tym pilocie, moj dziadek tez latal w angli i dzieki temu tematowi znalazlem stronke a na niej liste z nazwiskiem jego ale szkoda ze go juz nie ma na naszym swiecie bo moglby sobie dzieki internetowi i stronom podobnym powspominac. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Teslo Napisano 9 Grudzień 2008 Share Napisano 9 Grudzień 2008 Witam,nie wiem jeszcze jak to wykorzystać, ale numer ewidencyjny RAF-u (service number) E.Chorążego to: P-0798.Chyba lepsze" daty: 9/10/1918-22/02/1977 (zmarł w Melbourne).VM Vkl -> numer rozkazu 9468 ->???PozdrawiamT. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
szczepciu Napisano 9 Grudzień 2008 Autor Share Napisano 9 Grudzień 2008 Dziękuję, Kolego Teslo, że po tak długiej przerwie pamiętasz jeszcze o tej historii. A ja już myślałem, że w tej sprawie nie da się nic więcej wycisnąć.Pozdrawiamszczepciu Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Teslo Napisano 12 Grudzień 2008 Share Napisano 12 Grudzień 2008 Witam,Twój Chorąży to regularnie po nocach mi się śni ;-), więc nie ma mowy, że po tak długiej przerwie pamiętasz jeszcze o tej historii". Każdy nowy papiór", który trafi w me ręce mogę i pod tym kątem mogę obejrzeć.Przerwa była, bo nic sensownego, potwierdzonego z co najmniej dwóch źródeł, co można podać oficjalnie, się nie pojawiło. Nie dziękuj, bo nie ma za co, tylko kombinuj, jak wykorzystać Chorążego service number (pewnik). Tu trzeba kombinować. Jest service number……no to … wyciskanie kanarka.Jerzy Tadeusz Krzystek, bardzo wiekowy pan (rocznik 1919, ale o ile wiem żyje) – mówi Ci coś to nazwisko? Latał m.in. w 302.Pytam, czy coś o nim wiesz, żeby nie powtarzać Ci wiadomego. Mając service number Chorążego – myślę, że MUSISZ spróbować pytać p.Krzystka. Po polsku – to człowiek „starej daty”, mowy ojczystej nie zapomniał (i niech nikogo nie zwiedzie te niemal 90 lat…)(p.Krzystek był w ub.r. w Polsce i ja też tak chcę mając niemal 9 krzyżyków). Jeśli nie zetknąłeś się z tym nazwiskiem ani z namiarami – to Ci o nim „wklikam” – a myślę, że powinieneś dostać odpowiedź.Wyciskanie kanarka numer dwa:Jan Artymiuk - (to jest cały czas o Twoim Chorążym...)w dokumentach jest o nim sporo, ale ważne w jego biografii są dwa elementy (tak mi wyszło po porównaniach i analizie):1. latał w 300 DB;2. (po wojnie) zamieszkał w Melbourne.Czyli: DOKŁADNIE JAK Twój Chorąży!Myślę, że w Australii mogli mieć ze sobą kontakt, bo ilu pilotów z 300 DB losy życiowe rzuciły tak daleko? Do tego samego miasta? To nie była emigracja lat 80/90-tych z klasyką polskiego piekiełka (mam znajomych, wiem o czym mówię, lecz nie o tym ten wątek).Jan Artymiuk już nie żyje, ALE żyje jego córka, Lucyna Artymiuk.PYTANIE do MODERATORA:Czy mogę tu podać adresy mailowe p.Artymiuk (w formie zabezpieczonej przed robotami)? Do wykorzystania przez Szczepcia.Uzasadnienie:P.Artymiuk nie jest osobą zupełnie prywatną*. Jej adresy można wygrzebać (przyznaję – nie tak czarno na białym, ale można) w necie. Sama je podaje. W pewien sposób problem, bo są to strony tylko po angielsku, a Szczepciu powiedział, że biegły w tym języku nie jest. No więc mam to dla Szczepcia i jego Chorążego.* przez wiele lat była Wiceprezesem Rady Naczelnej Organizacji Polskich w Australii (zrezygnowała bodaj w 2003 ze względu na stan zdrowia)* jest w School Committee Polish Community Council of Victoria – organizacja, która prowadzi w Australii regularne lekcje języka polskiego – p.Artymiuk odpowiada za nauczanie dorosłych, sama zajęcia prowadzi, ma zresztą doktorat (czy coś australijskiego pokrewnego) ze slawistyki (=można do niej pisać po polsku!)(ale uwaga na kodowanie znaków!);* w ogóle jest bardzo aktywna w różnych przedsięwzięciach/organizacjach/etc.*co bardzo istotne z punktu widzenia Szczepcia – kilka lat temu założyła stronę internetową/forum dedykowane pilotom/lotnikom 300 DB. Jest bardzo aktywnym moderatorem tej strony, dziś była on-line. Z jej ustaleń korzystał m.in. p.Krzystek.CZYLI: Mam trzy adresy p.Artymiuk, czy mogę je tu podać? Jestem przekonany, że jeśli Szczepciu do niej napisze - dostanie odpowiedź. Może więcej niż ktokolwiek oczekuje. Oczywiście zakładam, że Szczepciu napiszesz... Wrrr...jak nie napiszesz... I do p.Krzystka...PozdrawiamT. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
szczepciu Napisano 21 Grudzień 2008 Autor Share Napisano 21 Grudzień 2008 Cześć, Teslo!Wszystkie informacje przez Ciebie umieszczone w ostatnim poście są dla mnie nowością. O żadnej z osób przez Ciebie wymienionych nic wcześniej nie wiedziałem. Myślę, że szefostwo" nie będzie miało nic przeciwko temu, abyś podał mi te adresy. Na pewno napiszę, jeśli je tylko udostępnisz.Wracając do naszego bohatera... Ostatnio rozmawiałem z ludźmi, którzy go jeszcze pamiętają. Wspominali o tym, jak Edek zaraził się lotnictwem. Gdzieś około 30 roku ubiegłego wieku na polach nieopodal jego domu wylądował awaryjnie aeroplan. Lotnik został z wielkimi honorami podjęty wystawnym obiadem przez dziedzica w pobliskim majątku. Wtedy na wsi była to wielka sensacja! Wszyscy się zbiegli, żeby zobaczyć to niezwykłe wydarzenie. Między nimi był nasz mały Edzio. Tak wielkie zrobiło to na nim wrażenie, że właśnie wtedy prawdopodobnie postanowił, iż zostanie pilotem. Jeden z moich rozmówców mówił także,że w realizacji jego marzeń finansowo wspierał go dziedzic. Jednak nie udało mi się ustalić, co kierowało właścicielem, który zdecydował się na wspomaganie biednego chłopaka ze wsi. Pozdrawiamszczepciu Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Teslo Napisano 4 Grudzień 2009 Share Napisano 4 Grudzień 2009 Rety… przepraszam…Odgrzebuję wątek, ponieważ mam małe-co-nieco nadające Chorążemu „krew i kości” i widzę, że w jakiś absolutnie niepojęty sposób przegapiłem Twój ostatni post. Biję się teraz w piersi: byłem przekonany, że te adresy Cię nie interesują…Próba naprawy:Najpierw Krzystek: po wojnie został w WB i wykonał niemożliwą do wykonania pracę: zebrał tysiące informacji o polskich pilotach i wafkach, którzy walczyli w angielskich siłach powietrznych. Nazywam to sobie „listą Krzystka”. Jest też „nie-lista Krzystka”, czyli „Brak dalszych informacji w wykazie imiennym personelu PSP w WB w latach 1940-1947”. W tym „Braku” podane są nazwiska, umieszczone w wykazie z dopiskiem „brak dalszych informacji”. W celu uzupełnienia listy autor prosi rodziny lub kogokolwiek znającego „osobę z dopiskiem” , posiadającego brakujące szczegóły - (to jest, ostatni adres, a w przypadku zgonu, datę zgonu i miejsce pochowania podając każdorazowo nr.RAF’u danej osoby) -, by przekazał je bezpośrednio do autora. Ważne jest to, że na „nie-liście” Chorążego nie ma. Adres:Tadeusz J. Krzystek,J3 Penrhos Home, Pwllheli, Gwynedd LL53 7HN North Wales UKMail: krzystek/#/btinternet.com Maile do L.Artymiuk:lucyna.artymiuk/#/bigpond.comlartymiuk/#/optusnet.com.au300polishsquadron/#/yahoogroups.com(forum poświęcone 300DB: http://groups.yahoo.com/group/300polishsquadron - tam piszą tez po polsku)W miejsce „slash hashmark slash” ma być małpa.Jeśli powyższe adresy nie będą działać, daj znać, to jeszcze poszukam.A teraz to małe-co-nieco:Harris: „Essen zajmowało pierwsze miejsce na mojej liście miast Rühry, gdyż było największym miastem i najważniejszym ośrodkiem przemysłowym tego obszaru. Postanowiłem zaatakować Essen przy najbliższej sposobności, a ta nadarzyła się w nocy z 8 na 9 marca. Wysłałem tam dwieście jedenaście maszyn, w tym 74 posiadające GEE.” (mowa o 1942)I:Nalot ten wsparło dziewięć załóg 300 DB (dla 300 DB to pierwsza operacja w tym miesiącu). Jako pierwszy, o 1.40 startuje bombowiec dowódcy dywizjonu W/Cdr Romualda Sulińskiego. Jedna z załóg musi zawrócić z powodu kłopotów z silnikiem. Cel jest bardzo silnie broniony przez artylerię plot. Wellington F/O E. Chorążego zostaje trafiony. Nikt jednak nie zostaje ranny, a pilot bezpiecznie doprowadza uszkodzoną maszynę na lotnisko w Hemswell.Pozdrawiam,T.PS. Efekty tego nalotu, dużego, jak na ówczesne możliwości Bomber Command, były w zasadzie zerowe. Zrzucono 226ton bomb, lecz ani jedna nie spadła na część przemysłową Essen. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że całe Zagłębie było ogromnie trudnym celem do nocnego bombardowania. Często było tak, że rozrzut bomb był tak duży, że Niemcy czasem w ogóle nie byli w stanie zorientować się, co właściwie bombowce RAF chciały zaatakować… Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
wisienka122223 Napisano 5 Luty 2010 Share Napisano 5 Luty 2010 Witam szczepciuPrzez przypadek kiedys znalazlam ta strone i nagle szok bo razem z moim ojcem ...bratem Edzia Chorazego zobaczylismy zdjecia mojego wujka z zona Brenda,a te zdjecia przechowywala moja bacia Jozefa czyli mama Edzia.Moj ojciec sie rozplakal a mnie poruszylo stwierdzenie ze.... rodzinie nie interesowala przeszlosc zmarlego krewnego.Niewiem z kim pan rozmawial prawdopodobnie z corka Janiny siostry Edzia,wrecz przeciwnie mojego ojca i mnie bardzo interesuja losy wujka Edzia,zbieram na jego temat wiadomosci ,dziesiec lat temu bylam w Angli pod domem w ktorym mieszkali Edziu,Brenda i Roland bo Dawid urodzil sie juz w Nowej Zelandi .Jesli pana interesuja jeszcze jakies szczegoly dot.wujka Edzia to napisze . Dziekuje i pozdrawiam Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Teges Napisano 7 Luty 2010 Share Napisano 7 Luty 2010 Naprawdę niesamowita historia! Góra z górą się nie zejdzie a człowiek z człowiekiem... I taki powinien być z jeden z celów tego forum. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Teslo Napisano 11 Luty 2010 Share Napisano 11 Luty 2010 Halo, Szczepciu, pobudka! Zima zimą, ale tu się dzieje.Do Wisienka:To jest temat Szczepcia, ale on chyba głęboko śpi. To ja poproszę. Przyznaję, że od pierwszego postu Szczepcia, sprawa mnie bardzo wciągnęła. Próbowałem „grzebać”, wierząc, że trzeba tylko cierpliwości i czasu. Założenie, że pojawi się tu ktoś, kto może stanowić tak fantastyczne źródło informacji, było tak samo sensowne, jak wrzucanie bezów do czarnej dziury. A jednak!Może historia pojedyńczego człowieka nie ma znaczenia z punktu widzenia wielkich operacji, biegu historii, ale, moim zdaniem, jest o wiele lepszą lekcją zdarzeń, czasu, epoki. Ma krew i ciało.Dlatego bardzo chciałbym prosić o wszelkie możliwe informacje. Udział E.Chorążego w kampanii wrześniowej jest jako tako znany (w postaci suchych faktów). Zagadką jest 17września: cała eskadra się ewakuuje, Chorąży zostaje z powodu awarii silnika. Czy tak było naprawdę? Jeśli tak – to co dalej? Czasy i drogi ewakuacji były wielce pogmatwane. W jaki sposób i którędy dotarł do Francji?Dalej: ta szkoła obserwatorów we Francji -> nie mogę nic o niej znaleźć. Co we Francji? Jak z Francji do Anglii? Gdzie przeszedł przeszkolenie na pilota? Potem przydział do 300DB, ale to historia tego dywizjonu. A historia Chorążego? A co potem? Przechodzi do jakiegoś dywizjonu brytyjskiego – jakiego? I co dalej? Z góry bardzo dziękuję, za wszelkie informacje.Prośba do Szczepcia:O ile mnie pamięć nie myli, kiedyś wyszło, że masz talent. No to mam wielką prośbę.Zbierz, mam nadzieję, że dużą całość w zgrabną opowieść i niech „Odkrywca” ją wydrukuje. Że historia to nie tylko daty wyprane z emocji. Chorąży jest „Twój” i – wybacz bezpośredniość – ale tylko bezpośrednie trafienie meteorytem usprawiedliwi Cię z nieopisania jego historii.By ocalić od zapomnienia. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
szczepciu Napisano 14 Luty 2010 Autor Share Napisano 14 Luty 2010 Wisienka, odbierz, proszę pocztę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
szczepciu Napisano 14 Luty 2010 Autor Share Napisano 14 Luty 2010 Teslo jak zawsze na posterunku! Dzięki za nowe wiadomości.Nie przesadzajmy z tym talentem... Ale może kiedyś...A swoją drogą muszę Cię zapytać, czy masz na imię Arek?Pozdrawiamszczepciu Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
wisienka122223 Napisano 22 Luty 2010 Share Napisano 22 Luty 2010 Hallo witamprzepraszam bo tez przespalam a faktycznie cos sie dzieje i to bardzo cieszy.Brat Edzia czyli moj ojciec ma w tym roku 82 lata i to od niego po trochu czerpie male skape gdzies zaszufladkowane wiadomosci.Zdzisiu czyli moj ojciec potwierdza ze Edziu byl we Francji co i dlaczego to jeszcze jest zagadka,dowiedzialam sie ze Edziu poslugiwal sie pseudonimem Orlinski, paczki przychodzily z Portugali od nadawcy Orlinski....Mam w posiadaniu odbitke artykulu z gazety australijskiej z 1976 roku dot.charakterystyki jego osoby zaslug,napisany zaraz po jego smierci .Niewiem czy mam ten artykul przepisac czy wkleic ,nie wiem jak sie to robi moze panowie doradza dziekuje pozdrawiam Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Teslo Napisano 24 Luty 2010 Share Napisano 24 Luty 2010 @ WisienkaWitaj Wisienka,Chyba nie ma sensu przepisywać tego artykułu; zapewne po angielsku i nie wszystkim to da obraz. Trzeba – niby - wkleić, proszę skontaktuj się ze mną, pomogę. Przyślij mi albo skan, albo fotografię. Resztę załatwię. Jeśli ma Pani z tym kłopot, proszę o kontakt – POMOGĘ! Bo ta odbitka jest BARDZO ważna!Muszę przyznać, że pseudonim Chorążego to dla mnie pewne zaskoczenie. Czy ma Pani jakieś informacje, w jakich sytuacjach go używał? Kiedy, gdzie?Co do pobytu we Francji: w zasadzie dotarcie do Wielkiej Brytanii przez Francję ( i ewentualnie przez inne kraje po drodze) jest jedyną możliwością. Wiele zależy od tego, skąd wyruszył – i dlatego to takie istotne, CO się stało 17 września. Wiadomo, że jego Eskadra ewakuowała się wtedy do Rumunii. Dalej śledzenie losów i dróg poszczególnych osób jest szalenie trudne. Można wielu z nich „nagle” odnaleźć we Francji lub w Wielkiej Brytanii. Lecz czas „pomiędzy” jest często białą plamą. Czasem ta biała plama brzmi dziś jak scenariusz do komedii (Król), czasem wręcz odwrotnie. To samo dotyczy szkolenia we Francji, czy w WB. Nuda, niekończące się oczekiwania na bojowy przydział, gdy głowa młoda, serce gorące rwie się do walki. Co ciekawe, to ostanie było udziałem nie tylko naszych pilotów. Brytyjczycy doświadczali podczas tych szkoleń jeszcze większych absurdów (Auton). Jedynie Rosjanie mieli tempo zaiste ekspresowe: dwa tygodnie i ochotnik nieznający wcześniej urządzenia latającego zwanego „samolot”, jechał na front. A w realnym locie bojowym okazywało się, że nawet w dwa tygodnie można kandydata odpowiednio wyszkolić: ideą było ratowanie sprzętu i amunicji… Och, do wroga trzeba było koniecznie strzelać, ale bez uprzedniego przestrzelania broni… (Mariański). Źle to brzmi, prawda?Ale trochę mi się na słoniki zjechało..Wisienka, bardzo ponawiam prośbę o wszelkie szczegóły.A – przepraszam za bezpośredniość – dzieci E.Chorążego? Czy one mogą dołączyć? Coś opowiedzieć?Wielka jest piramida Cheopsa. Ale z małych klocków zbudowana.Pozdrawiam,TescoPS. Jest jeszcze wiele spraw dok których chciałbym bardzo wrócić… Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Teslo Napisano 24 Luty 2010 Share Napisano 24 Luty 2010 @ SzczepciuWitaj,Skromność jest cnotą ogromną, lecz Twe sformułowanie: „Nie przesadzajmy z tym talentem...” budzi mój interpretacyjny niepokój. Ha, ha! Zaśmiała się królewna. Dziesiątki razy (no przecie nie będę tu wklejał odnośników do setek dowodów na Twój talent!) kazałeś forumowiczom albo obgryzać ołówki w oczekiwaniu na Twój cd., albo tym oczekiwaniem doprowadzałeś ich do szału. I chcesz powiedzieć, że Twój talent to dęta blaga?Można to nazwać zuchwałą przekorą wojskowego muła i niewzruszoną obojętnością mrożonej ryby: wiem, że masz talent. Znalazłeś Chorążego na strychu. Wyprowadź go na pokoje. Po prostu. Bardzo bym chciał o tym przeczytać. Bo to też hołd dla tych, którzy tam, gdzieś zostali. Tylko tyle. Aż tyle.Pozdrawiam, T.Ps.Nie mam na imię Arek. Niestety.Ps2.Jako że Twój „strychowy” bohater sporą część swego życia spędził w nie-naszej strefie językowej, pewne materiały mogą się pojawić w j.ang. Jeśli pojawi się coś w j.ang., z czym nie dasz rady – obiecuję Ci pomoc. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
wisienka122223 Napisano 25 Luty 2010 Share Napisano 25 Luty 2010 WitamCiesze sie ze moge pomoc i wogole jestem bardzo wdzieczna za zainteresowaniem osoba mego wujka i prosze o danie mi troche czasu na pewno zwroce sie do pana o pomoc aby przekazac te odbitke-tresc jest przetlumaczona na jezyk polski,ale bardzo mnie martwi bo odbitka ma juz 34 lata i druk juz bieleje wierze ze panowie macie pomysl aby go uratowac dodam ze jestem laikiem internetowym ale sie staram.Jesli chodzi o dzieci Edzia i zone ona wlasnie na pewno duzo by miala do powiedzenia.Ciocia Brenda pochodzi ze Szkocji prawdopodobnie pracowala fabryce lub bezbosrednio przy samolotach i tak sie poznali.synowie rowniez oni tez mieliby cos do powiedzenia ,mam adres cioci ale do niej trzeba pisac w jezyku angielsim ,to jest wykonalne ale wymaga rowniez czasu......to narazie na tyledziekuje i pozdrawiam Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
wisienka122223 Napisano 25 Luty 2010 Share Napisano 25 Luty 2010 Ponownie witam....Napisze troche co pisza w tym artykule....18 wrzesnia wraz czterema kolegami przeplynal Dniestr i przedostal sie do Rumuni.Stad po wielu tarapatach i przygodach laduje we Francji nastepnie skonczylo sie w obozach ...Lyon,Carpagne,Septfons.Opuszcza Francje i dostaje sie do Angli .Po ukonczeniu pilotazu w Hucknali i przeszkoleniu w O.T.U.przydzielony zostaje do 300-go Dywizjonu bombowego,po odbyciu serii lotow bojowych ,za ktore odznaczony zostal krzyzem Virtuti Militari oraz trzykrotnie Krzyzem Walecznych,i to na razie tyle bo na prawde musialabym caly artykul przepisac.dziekuje pozdrawiam Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Teslo Napisano 25 Luty 2010 Share Napisano 25 Luty 2010 Witaj Wisienka,Dziękuję!Reszta w bardzo wielkim skrócie, bo dla mojej strefy czasowej zaczyna być późno, jutro normalny dzień, a wczoraj przegiąłem czasowo.1.NIE trzeba się martwić o spadającą jakość wieloletniej odbitki. Tak się dzieje i tyle. Nie tak dawno ratowałem niemal stuletnie i osiemdziesiątlenie oryginały (rodzinna wojna bolszewicka i „zwykłe” świadectwa szkolne) i wyszło. To się daje zrobić. Fakt: to są już tylko kopie cyfrowe – ale: aż tyle.Więc: uratujemy tę bielejącą odbitkę! To trzeba, koniecznie. Pomogę we wszystkim. Czekam – tak, jak Pani potrzebuje czasu. Ile trzeba, tyle czekam. WIEM; to można uratować!2.Pani Wisienko: OGROMNIE dziękuję! Ja muszę przetrawić te klocki z piramidy. Muszę sobie je poukładać. A i tak setki pytań się pojawiają…3.„Laictwo internetowe” ?– świetnie Pani sobie radzi. Więcej niż świetnie, po prostu super. Naprawdę! Jeśli jednak będzie Pani miała jakiekolwiek pytania czy wątpliwości – służę pomocą.4.Pisanie w języku angielskim do rodziny E.Chorążego – jeśli nie ma Pani nic przeciw: obiecałem Szczepciowi pomoc.5.Muszę zacząć to (znaczy: historię Pani wuja) sobie układać…Bardzo serdecznie pozdrawiam, TesloPS. Pani Wisienko: Pani nie pisze z naszej strefy czasowej… Mogę zapytać skąd?Reszta jutro… (same pytania, ale Pani kopalnią wiedzy jest…) Szczepcio światak? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
kubać Napisano 25 Wrzesień 2018 Share Napisano 25 Wrzesień 2018 witam wszystkich i witam krewniaków :)wiem od ciotki Michalki Sikory że Edward Chorąży to mój krewny po kądzieli:do Wiatowic (parafia Niegowić) Kubacie sprowadzili się z Jodłownika; protoplaści Stanisław i Katarzyna Kubać (moi prapradziadkowie) mieli 5 dzieci, z czego Jan Kubać miał 4 dzieci, trzecia z kolei była Józefa, która wyszła za Andrzeja Chorążego, którego pierworodny syn, Edward, to nasz bohater (żona Brenda, synowie Roland i David). Jakby się zgadzało. Dziadek Edwarda i mój pradziadek (Tomasz) byli braćmi.Faktycznie wiem od ciotki Michalki, że oni byli wszyscy w Polsce, w Wiatowicach-Dybinie (Dębinie) i odwiedzili ją. Niestety ciotka zmarła, zanim zdołałem więcej się dowiedzieć, jej dom pełen pamiątek został sprzedany na pniu ze wszystkim nie wiadomo kiedy i komu przez dalszego spadkobiorcę, bez wiedzy reszty rodziny i wszystko przepadło, ku mojej rozpaczy, bo właśnie wtedy zaczynałem dziejopisową współpracę z ciotką, zatem jak ktoś ma jakieś foty itp. to będę wdzięczny za udostępnienie skanów itp. Mój adres: tzajac[małpa]iop.krakow.pl. Szczepciu,Parę kilometrów na południe od Wieliczki".no to ja jestem korzeniami w Niegowickiej parafii, a siedzę w samej Wieliczce, a pracuję w Krakowie :) Popytam ciotek to cię zidentyfikują :) (jak jesteś Szczepcio naprawdę) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
David Chorazy Napisano 1 Lipiec 2019 Share Napisano 1 Lipiec 2019 hi, greetings to you from Australia. Yes, this is a wedding photo of my parents Edward and Brenda Chorazy on their wedding day in Llanelli Wales in 1942. Alojzy Dreja was the Best Man. They were married shortly after my dad finished his operational flying. My mother had been working in an ammunitions factory at that time. She is now 95 years old. Cheers, David Chorazy. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rowena Napisano 24 Wrzesień 2021 Share Napisano 24 Wrzesień 2021 This is another greetings from Australia. I am a close friend of Roland Chorazy, Edward's son. I wanted to thank everyone for your interest in Edward Chorazy, and to reiterate previous comments from the family that he remains much loved by his family and they are most interested in knowing more and understanding his war service. However, there is much difficulty with the language situation. The pilots' records in England are in Polish, and have not been translated despite the incredible sacrifice the Polish pilots made during the war and their success. I am a history researcher and we are gradually putting a few pieces together and I will talk to Roland about getting something up here. Best wishes, Rowena Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.