Campus Napisano 3 Październik 2007 Autor Napisano 3 Październik 2007 czy ktoś może wie jakie jednostki niemieckie prowadziły pacyfikacje w roku 1943 w okolicach Augustowa, Lipska. czy była to żandarmeria, policja ss? czy także jakieś liniowe jednostki wehramachtu?dziękuje za pomoc
coriolan Napisano 3 Październik 2007 Napisano 3 Październik 2007 Tego konkretnie nie dało się ustalić.Badania na ten temat prowadził Marcin Markiewicz z IPN Białystok.Wyniki opublikował w Biuletynie IPN nr35-36 Represje hitlerowskie wobec wsi białostockiej" - tekst znajdziesz także w sieci po wpisaniu hasła Represje hitlerowskie.W rejonie Kanału Augustowskiego było kilka pacyfikacji.W 1943 we wsi Jasionowo gm.Lipsk zamordowano 58 osób,w tym 19 dzieci.Mordercami mieszkańców tego rejonu były załogi posterunków policji,odddziały SS i policji,jednostki Wehrmachtu.
Campus Napisano 3 Październik 2007 Autor Napisano 3 Październik 2007 dzieki, dotarłem już do tego źródła, mieszkańcy wspominają różnie że albo ss albo wehrmacht. według mnie była to żandarmeria, ludnośc wskazuje na wehrmacht ze względu na umundurowanie zapewne. Zresztą mało kto przezył aresztowania. rozstrzelania były prowadzone wspólnymi siłami a więzienia były dozorowane przez jednostki policyjne. jakby ktoś mógł dostrczyć wiecej danych byłbym wdzięczny. pozdrowienia
kopista Napisano 5 Październik 2007 Napisano 5 Październik 2007 Witam. Prawdą jest, że zazwyczaj wymieniano ogólne dane odnośnie sprawców pacyfikacji i egzekucji. Tak też opisuje się większośc zbrodni na Suwalszczyźnie. Z tego co w tej chwili mogę wykrzesać ze swoich zasobów wiedzy to w m. Siółko i Janówka zbrodni dokonali żołnierze - wermachtowcy nacierający na ZSRR (22 czerwiec 1941). W Janówce ponoć byli to podlegli gen. Botha. Łatwo sobie wyobrazić, że wskutek przebytych w okolicy ciężkich walk z pogranicznikami ruskimi, rozwścieczeni żołnierze wyładowali swoje emocje na nieszczęsnych mieszkańach wiosek, które leżały niopodal. Nie przejmowali się zupełnie tym, iż byli to Polacy i nie mieli nic wspólnego z broniącymi się Rosjanami. Natomiast później, w czasie okupacji niemieckiej, całą brudną robotę wykonywali najczęściej żandarmi z okolicznych posterunków. Dodam, iż w większości byli to przedwojenni ewangelicy (zwano ich Niemcami)zamieszkujący na Suwalszczyźnie. Wielu z nich pochodziło z okolic Wiżajn. Przykładowo pacyfikację w Jasionowie (26.8.1943) dokonali żandarmi z Lipska a w zasadzie pomagali gestapowcom z Grodna i Krasnego dowodzonym przez ówczesnego szefa gestapo w Grodnie Kurta Wiese (ponoć dowodził pacyfikacją osobiście). Wiem, że są to ogólne stwierdzenia (Ameryki nie odkryłem), w zasadzie dostępne w materiałach. Ale wmieszałem się w dyskusję, gdyż osobiście również jestem zainteresowany tym tematem. Chodzi mi jednak bardziej o okolice obecnego powiatu suwalskiego.
majros Napisano 5 Październik 2007 Napisano 5 Październik 2007 Witam. Również interesuje się tym tematem, zebrałem już trochę materiałów na ten temat. Problem polega na tym że prawdopodobnie wszystko co można było napisać o tych zbrodniach napisał już kontrowersyjny Omilianowicz. W jednej z książek pisał że dokumentów na temat zbrodni niemieckich popełnionych na Suwalszczyźnie było stosunkowo mało. Myślę że kto jak kto ale Omilianowicz miał ułatwiony dostęp do archiwów i wykorzystał wszystkie materiały jakie były możliwe. Tym bardziej że zbrodnie faszystowskie były w tamtym czasie dla władzy były wygodne" w przeciwieństwie do komunistycznych. Wracając do tematu, książki Omilanowicza mogą dostarczyć pewnej wiedzy. W poszerzaniu wiedzy na ten temat miałem szczęście i dotarłem do niepublikowanych wspomnień osoby która przeżyła hitlerowskie represje na Suwalszczyźnie. Temat bardzo ciekawy i jest wart przypomnienia, tym bardziej że coraz czesciej niemcy wybielają własne zbrodnie.Najbardziej zasłużonymi jednostkami w mordowaniu mieszkanców Suwalszczyzny były oddziały żandarmerii którymi kierowało suwalskie gestapo. Swoją drogą może ktoś wie czy żandarma Wilka spotkała sprawiedliwość i dostał kulke między oczy?
kopista Napisano 6 Październik 2007 Napisano 6 Październik 2007 Do majros: Wilków było paru. Przykładowo jeden był na posterunku w Kaletniku a inny w Puńsku. Niektórzy zmienili też nazwisko na Wolf (Jeleniewo, Giby). W tym jednak miejscu chciałbym jeszcze coś dodać. Nie wszyscy przedwojenni obywatele Polski wyznania ewangelickiego zaprzedali się Niemcom. Wiem, że byli tacy co przez cały okres okupacji pomagali Polakom jak mogli. Uprzedzali przede wszystkim przed grożącymi represjami. Znam np. taki przypadek, że koło Jeleniewa wracało z wojny 1939r. dwóch polskich żołnierzy. Zauważył ich jeden Polak. Natychmiast zgłosił to do sołtysa (miejscowy ewangelik) i zaproponował, że pomoże zaprowadzić ich na miejscowy posterunek. Niemiec wziął swojego jeńca i... pozwolił mu iś dalej a ten Polak doprowadził swojego jeńca do żandarmów i dalszy los żołnierza pozostał do dziś wielką niewiadomą. Większość ewngelików praktycznie nie miała wyjścia i podpisywała volkslistę. Mieli przez to sznsę na przeżycie wojny. Wielu z nich jednak wcielono do wermachtu. Stanowili mięso armatnie najczęściej na froncie wschodnim. Masowo tam wyginęli. Wielu też musiało pozostawić domostwa i wyjechało w 1944 wraz z wycofującymi się wojskami niemieckimi. Trochę rodzin jednak pozostało i w zasadzie ich potomkowie żyją do dziś w zgodzie i poszanowaniu. Odbiegłem nieco od tematu. Wracając do tych złych to rzeczywiście wielu w swojej służalczości skrzywdziło swoich sąsiadów. No cóż. Wyrwał się taki z opłotków, przed wojną nic nie znaczył, a teraz mógł pokazać swoją wyższość. Ale wszyscy byli tylko pachołkami. Zbrodniami kierowali wytrawni gestapowcy przede wszystkim z Suwałk. Ci oczywiście sterowani byli przez przełożonych z Królewca. Mairos - podzielisz się faktami z tych wspomnień, o których pisałeś?
majros Napisano 6 Październik 2007 Napisano 6 Październik 2007 Witam. Pisałem o Wilku z Kaletnika. Ten żandarm w tamtym czasie dla miejscowej ludności był istnym diabłem. Wychowany w okolicy Rutki Tartak volksdeutch bardzo dobrze znał miejscowe społeczności Polaków, był podobno najgroźniejszym i najbardziej krwiożerczym żandarmem w powiecie. Nie było dnia żeby kogoś nie aresztował, był tak dobry w zbrodniczej służalczości że gestapo brało go do akcji w inne rejony. Wielu ludzi przez niego zginęło, sam osobiście katował zatrzymanych na posterunku w Kaletniku, miał tez dwóch pomocników o nazwiskach Krauze i Miednik. Nazwisko Miednik polsko brzmi, pewnie też jakiś miejscowy przechrzczony na Niemca.Co do wspomnień to nie ma problemu mogę je ci udostępnić.Pozdrawiam.Fot. Kaletnik posterunek żandarmerii. Zakratowane okno to areszt. Na tym posterunku Wilk katował zatrzymanych.
kopista Napisano 8 Październik 2007 Napisano 8 Październik 2007 Witam. Majros czy możesz się odezwać na: alinkaja@interia.pl
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.