Skocz do zawartości

halifax


pupil

Rekomendowane odpowiedzi

z http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34889,3679773.html
Halifax ukryty pod ziemią
Krzysztof Jóźwiak
Na polu pod Tarnowem pracownicy Muzeum Powstania Warszawskiego odnaleźli brytyjski bombowiec, który w 1944 r. przyleciał z pomocą dla walczącej stolicy
Maszyna pilotowana przez siedmioosobową kanadyjsko-brytyjską załogę pomyślnie wykonała misję nad Warszawą i wyruszyła w drogę powrotną do bazy we Włoszech. Niestety, w okolicach Tarnowa samolot został zestrzelony, a cała załoga zginęła.

- Obszar między Krakowem, Tarnowem a Bochnią w 1944 r. był nazywany trójkątem bermudzkim, bo właśnie nad tym obszarem Niemcy zestrzelili większość alianckich samolotów lecących z pomocą dla Warszawy - przypomina Piotr Śliwowski, historyk z Muzeum Powstania Warszawskiego.

Halifax upadł na podmokły teren i częściowo przykryła go woda. Po wojnie władze zdecydowały, by wrak zasypać. Przez kilkadziesiąt lat o jego istnieniu wiedzieli tylko okoliczni mieszkańcy.

Muzeum Powstania trafiło na jego ślad dość przypadkowo. Opowiedział o nim Jacek Popiel pochodzący ze wsi, w której spadł samolot. Stało się to w czasie rozmowy z Hanną Radziejowską, historyczką z muzeum, która przyjechała do niego w zupełnie innej sprawie.

Pracownicy muzeum wybrali się pod Tarnów na wizję lokalną. W miejscu, które wskazali mieszkańcy wsi, zrobili wstępne wykopki. Wyniki są bardzo obiecujące. Wydobyte fragmenty poszycia samolotu wskazują, że ziemia skrywa wrak olbrzymiego samolotu.

- Materiał, z którego konstruowano Halifaksy, jest dość wytrzymały i liczymy, że wiele elementów zachowało się w bardzo dobrym stanie - mówi Piotr Śliwowski.

W najbliższych dniach na miejsce pojedzie kolejna ekipa z muzeum. Zabiorą specjalistyczny sprzęt, który pozwoli dokładniej zbadać wrak. Pośpiech jest wskazany, bo są obawy, że na trop Halifaksa mogą trafić poszukiwacze amatorzy.

- A oni nie mają żadnego szacunku dla tego typu zabytków - martwi się Piotr Śliwowski. Dlatego nie chce zdradzić dokładnego miejsca, gdzie znajduje się samolot, ani nawet daty jego strącenia. - Na razie próbujemy ostrożnie zorientować się w sytuacji i kiedy będziemy pewni, że warto, to wyślemy na miejsce ciężki sprzęt - zapowiada Jan Ołdakowski, dyrektor muzeum. Chciałby, żeby Halifax stał się symbolem poświęcenia zagranicznych pilotów, którzy bezinteresownie pomagali walczącym o wolność Polakom, i był dostępny jak najszerszej publiczności. Dlatego marzy mu się, by zamiast w muzeum bombowiec stanął w szklanym namiocie np. na Polu Mokotowskim.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie