Skocz do zawartości

Polskie akcenty w 101 i 82 AD


Rekomendowane odpowiedzi

Jaki był odsetek żołnierzy polskiego pochodzenia w tych dywizjach.

Na jakich stanowiskach, jako jakich specjalistów można ich było spotkać najczęściej.

Ile jest prawdy a ile mitu w opowiadaniach o chłopcach z Chicago.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żadnych mitów tutaj nie ma. Chodząca encyklopedia Polaków z rejonu Chicago, a służących w amerykańskich dywizjach typu airborne", to ksiądz kapitan Joseph Andrzejewski z Chicago - katolicki kapelan 101. DPD podczas II w.ś.

Do końca lat 90. ks. Andrzejewski opiekował się w chicagowskiej parafii polonijnym środowiskiem kombatanckim związanym z dywizjami spadochronowo-szybowcowymi US Army czasu II wojny.


:-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co pisałeś jakiś czas temu ksiądz kapitan Joseph Andrzejewski zniknął" zanim udało ci się nawiązać z nim kontakt.
Wielka to strata dla każdego interesującego się historią II wojny i naszymi polskimi czy też polonijnymi w niej akcentami.
Ileż ciekawych zajmujących historii naszych rodaków zna/znał ten człowiek.

Wybacz że drąże,ale ciekawi mnie temat chłopców z Chicago", tak się zastanawiałem na ile to pogłoski a na ile fakty o ich często gorącej" przeszłości.
Czy FBI nie wyłowiło by tych powiązań, wszak sprawdzali każdego, inna sprawa że może nie sprawdzali zbyt dokładnie. Może też po prostu na rękę było posiadać w szeregach armii ludzi bardzo zaradnych i umiejących radzić sobie w trudnych sytuacjach, dla których zapach prochu nie był niczym nowym.

Chwilowo nie mam książki pod ręką, niemniej Ambrose w Obywatele w mundurach" wspomina o jednym takim pistolecie" z Chicago służącym chyba akuat w którejś z dywizji piechoty a robiącym za ochroniarza" swojego dowódcy.

Do tego dochodzi fama o tym jak to nasi rodacy ządzili" w 82 AD, cokolwiek przez to ządzili" można rozumieć.

W całym tym układzie coraz mniej widoczne są konkrety a coraz częściej prym wiodą ogólniki w postaci choćby przytoczonego ządzili"

pozdrawiam i dziękuje :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kamilu

Tak jest, tropiłem ślady ks. kpt. Andrzejewskiego kilka lat, ale doszedłem do ściany. Bez udania się do USA już więcej nie wytropię, bo ile można wysłuchiwać od innych „Ooo, Grzegorz, ks. Andrzejewski to dopiero by ci powiedział o naszych spadochroniarzach, on ich wszystkich znał, miał ich adresy i telefony” itp.

Ale moi drodzy – nie przywiązujmy się ani do Chicago, ani do 82. DPD, bo temat Polonii służącej podczas II w.ś. w brytyjskich, kanadyjskich, czy amerykańskich siłach zbrojnych to piękny temat. Nikt go niestety nie chce kultywować we współczesnym polskim reenactingu i przynajmniej mnie bardzo to boli.

Kogo na przykład uwierałaby w Polsce „polonijna” GRH kanadyjskich spadochroniarzy z II wojny, którą dowodziłaby osoba rekonstruująca słynnego Sgt. Petera Kowalskiego wraz z jego psem-spadochroniarzem? W takiej „polonijnej” GRH kanadyjskiego 1. batalionu spadochronowego mogłyby być osoby rekonstruujące m.in. Pvt Thomasa E. Gavinskiego i Pvt Teda Kalickiego. W czym oni są gorsi od zastępów reenactorów kampanii wrześniowej? W niczym – ani oni gorsi, ani lepsi, a jedynie inni. Ted Kalicki utrzymywał kontakty z Polską jeszcze co najmniej do połowy lat 90. W polskim reenactingu takim ludziom też należy się jakiś mały ukłon od starej ojczyzny, bo ci ludzie to elita elit – z całym szacunkiem, ale nie to, co 1. SBS. Są to synowie najwspanialszej polskiej inteligencji osiadłej w Kanadzie, bo inaczej nie zostaliby spadochroniarzami. Nabór do słynnego kanadyjskiego 1st CanPara, a nabór do 1. SBS to są dwa różne światy tak samo, jak poziom wyszkolenia spadochroniarza kanadyjskiego i polskiego. Żeby zostać spadochroniarzem kanadyjskim trzeba było pochodzić wyłącznie z inteligenckiej rodziny i to jeszcze ze świadectwem moralności – nie ma mowy, żeby z rodziny rozwiedzionej, albo prowadzącej się w sposób kontrowersyjny, a było to sprawdzane. Trzeba było mieć co najmniej maturę lub studiować, mieć wysokie IQ, a być przy tym sportsmenem na poziomie niemal wyczynowym i drobiazgowo tego pilnowano. Szli tam wyłącznie inteligenci-sportsmeni uprawiający najbardziej kontaktowe, by nie powiedzieć brutalne sporty, jak rugby, futbol amerykański, boks, hokej. Badania lekarskie i pomiary masy mięśniowej przechodzili ci chłopcy jak na jakimś końskim targu z pomiarami obwodów konkretnych mięśni, a przy tym jeszcze raz należy przypomnieć, że nie było to tępe mięśniactwo z doków, lecz elity społeczne i intelektualne. Ekstremalnej zaprawy fizycznej prowadzonej w 1st CanPara przez jego zastępcę dowódcy mjr. Jeffa Nicklina nikt by w 1. SBS nie wytrzymał, bo ów zawodowy gracz kanadyjskiej ligi futbolu amerykańskiego był istnym potworem pod tym względem. Czyż nie byłaby wspaniała taka GRH na bazie postaci Polaków z 1st CanPara? Czy nie dawałaby możliwości po stokroć bogatszych i bardziej zróżnicowanych rekonstrukcji niż 1. SBS? A czy pokazywałaby jakąś gorszą polskość?

A tymczasem polski reenacting drugowojenny jest czarno-biały i nic pośrodku, żadnych odcieni szarości. Wszyscy chcą być albo Niemcami albo wrześniowymi Polakami i bardzo dobre wyjątki w postaci grup PSZ, amerykańskich lub radzieckich niczego nie zmieniają. To oczywiście wspaniale, że w biednym kraju z reenactingiem przez nikogo nie dotowanym, jest ten polski reenacting taki, jaki jest, bo jest imponujący i coraz lepszy niemal z każdym miesiącem, ale coś polskiemu środowisku rekonstruktorskiemu uciekło z pola widzenia w pędzie do pokazywania tylko Wojska Polskiego w sensie paszportowym. A przecież nie jesteśmy typowym krajem, jeśli chodzi o skalę emigracji zarobkowej na przestrzeni dekad, a nawet wieków, i bramy polskości na poletku militarno-historycznym nie zatrzaskują się na kampanii wrześniowej. Ameryka głupia nie była i zaraz po Pearl Harbour - żeby na II wojnie nie ginęli tylko Smithowie i Johnsonowie – rozpoczął się wielki proces naturalizacji imigrantów, w tym nawet Niemców i Japończyków, o Polakach już nawet nie wspominając.

A kto to są poniżsi panowie i czy na bazie ich nazwisk nie mogłaby istnieć w Polsce najwspanialsza GRH honorująca udział Polonii w II w.ś.?:

1st Lt. Stanley A. Galicki
S.Sgt. Thomas A. Kendziora
S.Sgt Henry Kaczmarek
T/4 Charles T. Zaleski
PFC Stanley J. Studniarz
PFC Anthony J. Rybka
PFC Frank Adamkoski
PFC William J. Koziol
PFC Frederick Kozlowski
PFC Joseph W. Laczkowski
PFC Walter J. Smiglewski
Pvt William C. Podkulski
Pvt Bernard E. Glanowski
Pvt Andrew P. Krawiec
Pvt Louis J. Krotulski
Pvt Joseph Malinowski
Pvt Charles H. Muszynski
Pvt Frank D. Podgurski
Pvt John Pruskowski
Pvt Stanley M. Suschinski
Pvt Adolph L. Szpakowski
Pvt Henry L. Walicki
Pvt Roman R. Wytovich

Jest to maleńki fragment polskiej części 513. pułku piechoty spadochronowej 17. Dywizji Powietrzno-Desantowej US Army. Walczył pułk ramię w ramię ze wspomnianymi powyżej spadochroniarzami kanadyjskimi „polskimi” – w Ardenach, nad Renem i od Renu już do końca wojny. Z punktu widzenia reenactingu z powodzeniem Polacy z kanadyjskiego 1st CanPara i 513th PIR mogliby występować w co najmniej jednej rekonstrukcji z marca 1945 r. GRH Polonii w 513th PIR to najłatwiejsza do zrobienia grupa – począwszy od wyposażenia, aż po fakt, że mogłaby do siebie krzyczeć po polsku podczas rekonstrukcji, podczas gdy polskie grupy US Army znakomicie krzyczą po angielsku – tak samo zresztą, jak GRH Jarka Kaleczyca, gdy nie rekonstruuje 1. SBS, ale spadochroniarzy brytyjskich, co kilka dni temu można było zobaczyć i usłyszeć.

A może polskie GRH 1. SBS choć raz na 2-3 lata zechciałyby się „obszyć” na kanadyjski 1st CanPara i odrobinę uhonorować Polonię kanadyjską?


Pozdrawiam :-)

G. Cz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No może :-)

Ale z drugiej strony jeszcze chyba nie było na tym forum wątku w rodzaju:

Pomocy! Szukam informacji o Polonii walczącej w zachodnich siłach zbrojnych podczas II w.ś. Chcę założyć GRH honorującą wysiłek zbrojny Polaków z obcym obywatelstwem. Czy byliby chętni?"


Pozdrawiam :-) :-) :-)

G.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłoby fajnie.

Ale podstawą powstania takiej grupy jest etos formacji (vide np. 1.SBS, Polscy Komandosi, Wrzesień", polska kawaleria i - toutes proportions gardees - formacje amerykańskie, czy niemieckie).
Etos jest mieszanką podziwu, legendy, mitów o nadludzkich wyczynach, a przede wszystkim bierze się z wiedzy.

Zatem Grzegorzu musisz napisać nową książkę w stylu Kompania Powinowatych Różno-Kolorowych Diabłów i Szczurów Przestworzy" :)

Mówię serio - książkę o Polakach wśród Kanadyjskich spadochroniarzy, a nawet książkę tylko o Kanadyjskich spadochroniarzach (zwłaszcza ich sprzęcie :) kupiłbym bez wahania.

Serdeczne pozdrowienia,
P.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie na początek wystarczyłaby książka w ogóle o naszych rodakach walczących w innych armiach.
Niestety pomimo że tak ogólny, nie jest to temat zbyt szeroko znany.

Bardzo rzadko można trafić na konkretną informacje, że ten a ten żołnierz polskiego pochodzenia walczył tu i tu.
Czasem wyłowione w tekście polsko brzmiące nazwisko sugeruje pochodzenie, ale i to nie zdarza się często.

Tutaj mamy temat o dwóch amerykańskich dywizjach powietrznodesantowych. Obie mają swój etos, na który słusznie zapracowały dokonaniami swoich żołnierzy.
Potrzeba nam tylko informacji o naszych rodakach w ich szeregach.
Rekonstruktorów tych dywizji też już ciut mamy w naszym kraju, potrzeba jeszcze tylko informacji.

Ja wiem, to niewiele, ale wszak na początek chyba może być.

pozdrawiam :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PAWEŁLO NAPISAŁ:
Byłoby fajnie.

Ale podstawą powstania takiej grupy jest etos formacji (vide np. 1.SBS, Polscy Komandosi, Wrzesień", polska kawaleria i - toutes proportions gardees - formacje amerykańskie, czy niemieckie).
Etos jest mieszanką podziwu, legendy, mitów o nadludzkich wyczynach, a przede wszystkim bierze się z wiedzy.

Zatem Grzegorzu musisz napisać nową książkę w stylu Kompania Powinowatych Różno-Kolorowych Diabłów i Szczurów Przestworzy" :)

Mówię serio - książkę o Polakach wśród Kanadyjskich spadochroniarzy, a nawet książkę tylko o Kanadyjskich spadochroniarzach (zwłaszcza ich sprzęcie :) kupiłbym bez wahania.
-----------------------------------------------------------

Piszesz drogi Pawle o moim cichym a sporym marzeniu, aby coś takiego zrobić. Pytanie tylko, ile własnych projektów związanych z historią można udźwignąć za własne pieniądze, a ten projekt byłby jak mało który związany z długimi i drogimi wyjazdami na kontynent północnoamerykański. Dźwigam już kilka takich projektów i chwilowo więcej nie udźwignę.

Bycie publicystą historycznym w Polsce to jest kolosalny luksus. Do jego uprawiania trzeba mieć jeszcze jeden, a najlepiej dwa inne dobrze płatne zawody, żeby mieć z czego dokładać do swoich publikacji. No, chyba że się wydaje piątą z rzędu „historyczną” książkę z poprzestawianych akapitów z czterech wcześniejszych (napisanych też tą metodą), bo takie rzeczy również się w Polsce dzieją. Za artykuł o II wojnie na Zachodzie dostaje się np. 1200 zł honorarium, ale żeby go napisać to trzeba za ok. 8 tys. zł kupić do niego dokumentów i innych materiałów, nie mówiąc już o kosztach np. docierania do kombatantów i robienia z nimi wywiadów.

Jedno dowcipne polskie wydawnictwo wojskowo-historyczne płaci honorarium 12 zł za zdjęcie wykonane przez autora artykułu, gdy ok. 9 zł kosztuje błona fotograficzna, ok. 15 zł wywołanie i wgranie na płytę a praca w Photoshopie kosztuje 90 zł za godzinę. Tym sposobem, gdy dostarczam studyjne zdjęcie jakiegoś przedmiotu wojskowego, zdjęcie wyczyszczone i z usuniętym tłem, zgodnie z najlepszymi standardami, to rynkowa wartość takiego zdjęcia wynosi 450-550 zł (tyle sobie życzą agencje graficzne za takie coś), a ja dostaję 12 zł i to jeszcze w ramach wielkiej łaski. Taka bezczelna pani Zyta Gilowska śmie przecież publicznie mówić, że pobranie przez państwo polskie podatku tylko od 6 zł (z 12-złotowego honorarium za zdjęcie) to jest kolosalny „przywilej” autorów i relikt dawnych czasów, z którym to reliktem trzeba zerwać. Czyli mam całować w obie dłonie madame Gilowską za jej imperatorską łaskę pozostawienia mi 6 zł bez podatku po wręczeniu wydawcy zdjęcia wartości 500 zł. Ja się nie uskarżam, ja mogę dokładać z własnej kieszeni dowolne sumy, tylko niech mi będzie dane gdzieś je zarobić. :-)

Gdy chodzi o etos to były dziesiątki pułków zachodnich sił zbrojnych z wyśmienitym etosem, a zarazem z przedstawicielami Polonii w tychże pułkach, tak więc myślę, że bez kłopotu można by coś ciekawego wybrać do takiej książki.

A poza tym Pawle to wiesz – w tym patologicznym kraju z powodzeniem mogę sobie wyobrazić podczas pisania takiej książki następującą aferę – podobną do tej, jak przyprawienie środowiska IPiMS o stan przedzawałowy przez pewną pracę doktorską na temat prawdziwej historii II Korpusu PSZ.

W punktach:

1. Występuję o dotację na taką książkę np. do Towarzystwa Polonia.

2. Załóżmy, że dostaję dotację i siadam do pisania książki o Polakach w 1st CanPara.

3. Opisuję m.in. prawdziwą historię lasu Diersfordter, gdzie Niemcy na drzewach zamordowali kilku bezbronnych spadochroniarzy 1st CanPara, w tym jego dowódcę. Jak wiadomo spadochroniarze na takie rzeczy byli szczególnie uwrażliwieni i kara była dla Niemców jedna, okrutna a długotrwała w sensie konsekwencji.

4. Dokumentów lub relacji na temat jakiejkolwiek liczby wziętych jeńców niemieckich w rejonie lasu Diersfordter brak, czy to po stronie kanadyjskiej, czy amerykańskiej, a przecież (choćby przez minutę) jeńcy byli.

5. Opisuję to w swojej książce i na jakimś etapie prac nad nią ktoś z ofiarodawców dotacji to czyta.

6. Odbywa się ze mną rozmowa w rodzaju: „Aaa, nie, nie, proszę pana, to my już panu dziękujemy. Resztę dotacji proszę wpłacić na nasze konto. Za nasze pieniądze takich rzeczy to pan pisać nie będzie. Pan sobie może pisać za własne pieniądze o soldatesce amerykańskiej pod lasem Diersfordter, ale nie o Polonii kanadyjskiej w tamtym miejscu. Synowie polskiej ziemi, zrodzeni z polskiej matki i polskiego ojca tak się nie zachowują, jak pan napisał, bo Polak na froncie to jest proszę pana ta wyjątkowa nacja, która pewnych rzeczy nie robi. Co pan, telewizji nie ogląda i tamtejszych historyków? To pan nie wie, jaki Polak to jest najlepszy, najmądrzejszy, najszlachetniejszy człowiek i żołnierz?”.

7. I po balu panno (polonijna) Lalu.




KAMIL NAPISAŁ:
Dla mnie na początek wystarczyłaby książka w ogóle o naszych rodakach walczących w innych armiach.
Niestety pomimo że tak ogólny, nie jest to temat zbyt szeroko znany.

Bardzo rzadko można trafić na konkretną informacje, że ten a ten żołnierz polskiego pochodzenia walczył tu i tu. Czasem wyłowione w tekście polsko brzmiące nazwisko sugeruje pochodzenie, ale i to nie zdarza się często.

Tutaj mamy temat o dwóch amerykańskich dywizjach powietrznodesantowych. Obie mają swój etos, na który słusznie zapracowały dokonaniami swoich żołnierzy.
Potrzeba nam tylko informacji o naszych rodakach w ich szeregach.
Rekonstruktorów tych dywizji też już ciut mamy w naszym kraju, potrzeba jeszcze tylko informacji.

Ja wiem, to niewiele, ale wszak na początek chyba może być.
-----------------------------------------------------------

Kamilu, faktycznie, tu mamy etos tych dwóch dywizji, ale pamiętaj – siedemnasta, siedemnasta i jeszcze raz siedemnasta DPD. Ameryka na froncie ETO nie miała dwóch DPD, ale trzy. Siedemnasta ani gorsza, ani lepsza od pozostałych, a tylko jeszcze jedna. Z całym szacunkiem dla wszystkich miłośników 82. i 101, ale poziom mojej tolerancji na etos tych dywizji, a już szczególnie 101., zaczyna się bardzo obniżać. A 17. DPD to pies? :-) Przeszła wcale nie lepsze piekło, niż 82. i 101. razem wzięte, a może nawet gorsze.

A skoro o rekonstrukcji mowa – polskim reenactorem 17. DPD, i to w wydaniu polonijnym, stać się niezmiernie łatwo, dużo łatwiej niż 82. i 101., bo można korzystać ze zbieraniny mundurów i wyposażenia oraz z rzeczy najtańszych na rynku, bo pochodzących z końca wojny, a nie tylko z tego obłędnego pędu do wszystkiego, co khaki OD#9. Nazwiska Polaków podałem – tylko się brać za rekonstrukcję. Na pewno byłaby nie gorsza od rekonstrukcji 82. i 101., a może nawet ciekawsza, ostrzejsza w wymowie, bardziej zmuszająca do refleksji nad bezsensem i okrucieństwem wojny.




Pozdrowienia dla Was obu i podziękowania za ciekawą pogawędkę :-) :-) :-)

G.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grzegorzu, to może takie krótkie 'teksciki/opowiadanka/anegdoty przybliżające nam, jak już zauważyłem ciekawe losy polaków w 1st CanPara, 82 i 101.
Napewno głowę masz nabitą ciekawymi wiadomościami ;)

Od dłuższego czasu siedzę w WP II RP i dopiero od krótkiego czasu zagłebiam się w tematy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie [dzięki kilku wizytom w IPiMS i rozmowom z Grzegorzem G.], więc jestem jakby nie powiedzieć 'laikiem' :)

Napiszcie mi proszę jakieś dobre pozycje książkowe, mówiące o tym zagadnieniu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grzegorz napisał:
Kamilu, faktycznie, tu mamy etos tych dwóch dywizji, ale pamiętaj – siedemnasta, siedemnasta i jeszcze raz siedemnasta DPD. Ameryka na froncie ETO nie miała dwóch DPD, ale trzy. Siedemnasta ani gorsza, ani lepsza od pozostałych, a tylko jeszcze jedna. Z całym szacunkiem dla wszystkich miłośników 82. i 101, ale poziom mojej tolerancji na etos tych dywizji, a już szczególnie 101., zaczyna się bardzo obniżać. A 17. DPD to pies? :-) Przeszła wcale nie lepsze piekło, niż 82. i 101. razem wzięte, a może nawet gorsze.

A skoro o rekonstrukcji mowa – polskim reenactorem 17. DPD, i to w wydaniu polonijnym, stać się niezmiernie łatwo, dużo łatwiej niż 82. i 101., bo można korzystać ze zbieraniny mundurów i wyposażenia oraz z rzeczy najtańszych na rynku, bo pochodzących z końca wojny, a nie tylko z tego obłędnego pędu do wszystkiego, co khaki OD#9. Nazwiska Polaków podałem – tylko się brać za rekonstrukcję. Na pewno byłaby nie gorsza od rekonstrukcji 82. i 101., a może nawet ciekawsza, ostrzejsza w wymowie, bardziej zmuszająca do refleksji nad bezsensem i okrucieństwem wojny.
--------------------------------------------

Grzegorzu projekt piękny, problem jednak w tym że temat 17 AD jest mało znany. Sama operacja Varsity" też jest traktowana po macoszemu. Trudno wobec takich faktów wymagać zainteresowania od ludzi dla których reenacting i przygoda z historią zaczęły się właśnie od zachłyśnięcia etosem jednej z tych mniej przez ciebie lubianych" a bardziej znanych jednostek.
Wiem sam po sobie, ile trudu i elokwencji jednocześnie ;-), kosztowało mnie przekonanie moich znajomych zakochanych" w 101 AD do skierowania swych uczuć w stronę 82 AD. Zaręczam że nie było łatwo, a wszystko to z winy popularności tejże 101 dywizji. Z 17 AD z oczywistych względów będzie jeszcze trudniej.
Jestem optymistą, biorąc zatem pod uwagę to co wcześniej pisałeś, nie widzę przeszkód by zkrzyknąć" się z innymi spadakami" plus reszta chętnych i raz do roku odegrać jakiś epizod z działań tej właśnie, tak popularyzowanej przez ciebie dywizji. Ty podniesiesz naszą wiedzę historyczną, my wykorzystamy ją by spróbować odtworzyć choć maleńki wycinek historii. Brzmi może zbyt pięknie, ale jak dla mnie jest to do zrobienia. Ze swojej strony deklaruje, że za rok kilku, a może i kilkunastu chętnych się znajdzie.


Również dziękuje za pogawędkę, w szczególności zaś za każdą informację, którą się z nami dzielisz :-):-):-)

Pozdrawiam :-)

Ps. Mam prośbę, nie moge złapać kontaktu z opiekunami Forum Normandia 44, gdybyś mógł przekazać im mojego e-maila: k.mieloszyk@wp.pl byłbym zobowiązany.

Z góry dziękuję






Berlin napisał:
Grzegorzu, to może takie krótkie 'teksciki/opowiadanka/anegdoty przybliżające nam, jak już zauważyłem ciekawe losy polaków w 1st CanPara, 82 i 101.
Napewno głowę masz nabitą ciekawymi wiadomościami ;)

Od dłuższego czasu siedzę w WP II RP i dopiero od krótkiego czasu zagłebiam się w tematy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie [dzięki kilku wizytom w IPiMS i rozmowom z Grzegorzem G.], więc jestem jakby nie powiedzieć 'laikiem' :)

Napiszcie mi proszę jakieś dobre pozycje książkowe, mówiące o tym zagadnieniu.
--------------------------------

Ewentualne konkretne tytuły poda ci pewnie Grzegorz, ja ze swojej strony podziele się jedynie taką uwagą, że nawet książki zachodnich autorów wydawane u nas w kraju niestety podczas tłumaczenia ulegają czasem drobnym korektą.
Zatem pozostaje porównywanie informacji zbieranych z różnych źródeł, czasem przy okazji ciekawe rzeczy wychodzą. :-)

Pozdrawiam

Kamil M
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tą 17. DPD to już pal diabli operację „Varsity” – w przypadku tej dywizji do rekonstrukcji są najpierw Ardeny, a po operacji „Varsity” cały szlak bojowy od Renu na wschód. Naprawdę jest co pokazywać publiczności a na przykładzie tej dywizji można robić zupełnie inne rekonstrukcje, niż 82. i 101. i to już na wejściu, dosłownie od pierwszych sekund rekonstrukcja 17. mogłaby być zupełnie inna, niż pozostałych dwóch DPD US Army.



Co do książek o Polonii – nie ma takich. Rzec by można, że informacje o tym są „wszędzie i nigdzie”. Nie ma takiej książki o armii amerykańskiej lub kanadyjskiej, w której nie byłoby polskich nazwisk. O kanadyjskim „polskim” szer. Williamie Chicoskim, odznaczonym „Military Medal” za Normandię, poczytamy sobie we wszystkim, co opisuje działania słynnego kanadyjskiego pułku piechoty „Queen’s Own Rifles of Canada”. Amerykański „polski” kpt. Dominski z 359. pp 90. DP to z kolei partner Polaków z 1. DPanc z rejonu Chambois. I tak dalej.


:-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak
nasza grupa pomimo istnienia w światku reenactorskim już od jakiegoś czasu cierpi strasznie z powodu braku strony internetowej i pewnych niedociągnięć medialnych z naszej strony.

Jest o nas cicho pomimo że chłopacy od nas byli na kilku imprezach organizowanych przez Normandie. Jak pisałem wcześniej wszyscy w grupie mieli nastawienie na odtwarzanie 101 AD, ale udało się, jest 82 AD.

W tym roku doszło sporo osób, sporo inwestujemy, z siódemki zrobiła się nas nagle piętnastka, ostro pracująca nad umundurowaniem i wyszkoleniem ogólnowojskowym, regulaminami i całą wojskową otoczką.

Jak dojdą na czas jump boots" cztery osoby powinny wziąść udział w imprezie na Helu, reszta pewnie przyjedzie gościnnie bo na tyle miejsc się dogadaliśmy.
Generalnie długo by pisać, ale tak, jesteśmy i mamy się coraz lepiej.

pozdrawiam :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kamilu

To świetna informacja. Rzec by można - nareszcie nie 101, a coś innego! W Czechach działa już GRH 17. DPD - może kiedyś się spotkacie? W końcu obie dywizje mają ze sobą coś wspólnego, jako że 507th PIR przeskoczył z 82. do 17.

I na dodatek jest Was aż 15! No pięknie :-)

Pozdrowienia dla całej piętnastki.

G. :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieeee no :-)Kamil-gratuluję,15 chłopa-pięknie!
Mam nadzieję,że na nie jednej imprezie razem obsadzimy jakiś okop lub starą farmę :-).
A który PIR obraliście sobie do odtwarzania?
I rozumiem,że obicie" D-Day?
Pozdrawiam
Robert
101stA/B
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grzegorz napisał:

Kamilu

To świetna informacja. Rzec by można - nareszcie nie 101, a coś innego! W Czechach działa już GRH 17. DPD - może kiedyś się spotkacie? W końcu obie dywizje mają ze sobą coś wspólnego, jako że 507th PIR przeskoczył z 82. do 17.

I na dodatek jest Was aż 15! No pięknie :-)

Pozdrowienia dla całej piętnastki.

G. :-)
-------------------------------------------

Też tak na to patrze, i tym bardziej się ciesze że moi koledzy ulegli mym namowom.
Na wszelkie spotkania jesteśmy otwarci, oczywiście jest to również kwestia czasu /kilkoro z nas pracuje, kilkoro jeszcze się uczy, kilkoro robi jedno i drugie/, oraz pieniędzy, ale jak dotąd na ogół udawało się wysłać chociaż skromną delegacje :-)
Nie powiedziałem jeszcze wszystkiego, mamy również w naszej grupie dwie panie, zatem maleńka sekcja WAC, WAAC, lub ARC też się szykuje :-)

Serdecznie dziękuję z pozdrowienia, przekarze je niezwłocznie




Lt. Horne napisał:

Nieeee no :-)Kamil-gratuluję,15 chłopa-pięknie!
Mam nadzieję,że na nie jednej imprezie razem obsadzimy jakiś okop lub starą farmę :-).
A który PIR obraliście sobie do odtwarzania?
I rozumiem,że obicie" D-Day?
Pozdrawiam
Robert
101stA/B

Bardzo chętnie :-)
Chwilowo nie zdecydowaliśmy się jeszcze na żaden konkretny PIR, szukamy materiałów, zdjęć, pewnie kiedyś zapadnie konkretna decyzja, chwilowo jednak odtwarzamy ogólnie 82 AD
Robimy D-day, co prawda troszeczke inny ale jednak.
Jak już kiedyś wspominałem na forum II wojny światowej, do tego co mamy na sobie preferujemy repliki ASG. Jak zatem można się domyślać nasze ekonstrukcje" są ciut inne. Tutaj szybko wychodzą niedociągnięcia kondycyjne czy braki w taktyce. W tym roku /nie śmiejcie się ;-)/ w ramach nocnego skoku na naszym D-day skakaliśmy z samochodu. Wiadomo to nie był samolot ale samo wrażenie przyziemienia było całkiem mocne. Potem oczywiście kilka godzin nocnego biegania po terenie, walki w ruinach itd, oj było by o czym pisać.

Pozdrawiam was obu serdecznie i dziękuję za tak miłe zainteresowanie


Kamil M.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...
Witam.
Moze nie do konca na temat,ale...
W Czechach na zlocie pojazdow militarnych w Zabreh'u spotkalem cala ekipe w barwach 359 regimentu 90 dywizji armii USA. Ja tez mialem te barwy,co bylo poczatkiem kontaktu i rozmowy. Oni co prawda czcza" 90 ID za wyzwolenie znacznej czesci Czech (do momentu gdy Patton dostal rozkaz wsztrzymania natarcia na Prage, tak, by mogli tam wkroczyc sowieci), ale doskonale wiedza o wspolpracy 90 ID (Infantry Division) z nasza 1 dywizja pancerna. Dodam ze chlopaki maja 3 Willys'y 3 Dodge 3/4 i GMC oraz pelne wyposazenie (namioty,siatki,termosy....) Mysle ze w Polsce powinno zainteresowac sie ta wlasnie jednostka.
Juz widze oczyma wyobrazni ostrzeliwanych glodnych i spragnionych naszych czolgistow w Chambois, ktorzy nawiazuja kontakt z Amerykanami.
Pozdrawiam
Wilus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiluś napisał:
Juz widze oczyma wyobrazni ostrzeliwanych glodnych i spragnionych naszych czolgistow w Chambois, ktorzy nawiazuja kontakt z Amerykanami."

Nie tyle czołgistów, co dragonów :-)
Dragoni naprzód!

Pozdrawiam,
Michał Różyński Mike"
SRH Odwach"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Big Red One nawiazałą kontakty z czeskimi rekonstruktorami już ponad 2 lata temu. nie tylko 90 ID ma pełne wyposażenie , większość grup Czeskich jest wyposażona lepiej jak wszyscy polscu rekonstruktorzy GI. A u wielu z nich są fanty o których nam sie nie śniło.

Oczywiscie nie wspominam o strzelajacych Garandach , M1 i Thompsonach

To było tak off topic ;-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie