past Napisano 8 Sierpień 2003 Autor Napisano 8 Sierpień 2003 korzystając z urlopu udałem się do nadleśnictwa zapytać jak oni zapatrują się na szukanie w lesie . Ich odpowiedż :KAŻDE KOPANIE W LESIE JEST NIELEGALNE I NIEZGODNE Z USTAWĄ O LASACH PAŃSTWOWYCH czyli oficjalnie lepiej nic nie załatwiać liczyć na życzliwość lokalnych leśniczych , szybkie nogi lub nie kopać w lasach . Nadleśnictwo wydaje zgodę na kopanie tylko pod nadzorem konserwatora.
merlin Napisano 10 Sierpień 2003 Napisano 10 Sierpień 2003 Wiesz Past po tym co oglądam w lesie po przejściu poszukiwaczy to zaczynam rozumieć nadleśnictwa.Sorry, ale coraz bedziej ich rozumiem, tak jak coraz bardziej zaczynam rozumieć archeologów , konserwatorów i muzealników.
Gość Napisano 11 Sierpień 2003 Napisano 11 Sierpień 2003 Zgadzam się z przedmówcą. Ostatnio jakieś głupki wykopały dziury 0,7X0,7m na 2 metry. Można się zabić.
Gość Napisano 11 Sierpień 2003 Napisano 11 Sierpień 2003 Przez takich poszukiwaczy, którzy nie mają sił zasypać tego co wykopją, nic dziwnego że człowiek nie ma nigdzie wstępu. A wystarczy tylko odrobina chęci aby uporządkować teren i po wykopkach" nie ma śladu.
SWaldek Napisano 11 Sierpień 2003 Napisano 11 Sierpień 2003 Był już chyba taki temat o zakopywaniu dołków ale widać nie trafia to do przekonania niektórych poszukiwaczy.Z mojej obserwacji wynika, że dołki zostawiają ci psełdo odkrywcy " ,którzy nie uczestniczą w forum Przynajmniej tak jest w moim rejonie. Wszystko zalży od charakteru człowieka tacy już są i nic nie jest w stanie wpłynąć na zmianę postępowania. Szkoda bo reszta cierpi z powodu niedbalstwa i ignorancji.Pozdrowienia dla zasypujących dołki
Gość Napisano 11 Sierpień 2003 Napisano 11 Sierpień 2003 Raz zdarzyło mi się,będąc w lesie w innycm celu niż wykopki ujżeć pracowników nadleśnictwa pytających się mnie czy mam przy sobie czasem wykrywacz, bo zrobiliby ze mną dobry interes.Usłyszawszy odpowiedż przeczącą odjechali. Po paru minutach spaceru spostrzegłem cały rząd przekopanych transzei, normalnie jakby przeszło tamtędy ryjąc setka dzików. Póżniej pomyślałem sobie że gdybym posiadał wtedy piszczałkę natychmiast bym ją utracił, lub otrzymał bym coś w rodzaju mandatu. Także moim zdaniem czy leśnik jest w dobrym chumorze czy złym lepiej go z kilometra omijać,a szukania w lesie się nie uniknie.
sqh Napisano 11 Sierpień 2003 Napisano 11 Sierpień 2003 Nie tylko kopanie bywa nielegalne... Ja Wam opowiem taką historię:Zajmuję się budownictwem wojskowym, którego eksploracja, nawet gdy obiekty położone są w lesie, jest zwykle niedestrukcyjna dla zieleni. Ostatnio, podczas wizyty w Osowcu, postanowiliśmy obejrzeć polskie schrony w lesie pod Wólką Piaseczną, położone na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego, przy drodze, choć nie na szlaku. Żeby więc wizyta była legalna, zgłosiliśmy nasz zamysł do mieszkającego tuż obok leśniczego - kilka lat temu nie było problemów z wejściem. Ale leśniczy był nowy i kategorycznie zabronił wchodzenia dalej, bo na to potrzeba zezwolenia z dyrekcji itp, itd.Ale mało nas nie poskręcało ze śmiechu, gdy powiedzieliśmy mu, że za kadencji jego poprzednika byliśmy tam już i robiliśmy zdjęcia, a on z pełną powagą odpowiedział, że w takim razie te zdjęcia są NIELEGALNE!A skoro już poruszyliśmy temat, to przyłączam się do opinii przedmówców - Szanowni Koleżanki i Koledzy Kopacze, czasem faktycznie można się po Was zabić. Nie tylko zresztą w lesie :-)
Mirass Napisano 12 Sierpień 2003 Napisano 12 Sierpień 2003 To fakt, że leśnicy są coraz bardziej negatywnie nastawieni do poszukiwaczy. Ostatnio miałem oto taki przypadek. Wracałem z kołobrzegu do domu i w Koszalinie pomyliłem drogę (zamiast na Poznań pojechałem na Gdańsk). Po paru kilometeach się zorientowałem, że nie tędy droga - popatrzyłem na mapę i widzę skrót bocznymi drogami więc jadę. Nagle asfalt zamienia się w szutr po lesie i droga mi się popieprzyła. W srodku lasu zatrzymuje mnie leśniczy i pyta co tu robię. Mówię, że poblądziłem, on troszkę się na mnie zeźlił ale zaczoł tłumaczyć jak dojechać do głownej drogi. Jego wściekłość wywołała dopiero sonda z pałąkiem, która leżała na tylnej półce. Stwierdził, że ktos mu ostatnio rozkopał ścisły rezerwat (a raczej go rozrył). Więć postanowił mi przywalić mandat - nie za wykrywacz bo na kopaniu mnie nie złapał, ale za jerzdzenie po lesie samochodem - podobno wcześniej gdzieś był zakaz wjazdu. Pomogła dopiero 15 minutowa duskusja i pokazanie bagażnika aby mógł sie przekaonać ze faktycznie wracam z nad moża i że nie ma reszty wykrywacza ma miejscu. Na odchodne stwierdził, że jak spotka jeszcze jednego z takim talerzem w lesie to go powita chlebem i solą z dubeltówki - nic dodać i ująć.Mirass
Gość Napisano 12 Sierpień 2003 Napisano 12 Sierpień 2003 Będąc nad morzem, na mierzei wiślanej oczywiście wybrałem się z wykrywaczem i to co zobaczyłem to mnie przerazilo co kilka metrów wykopana dziura i nie mówię tylko o tych głebokich (do prawie 1 metra głębokości)ale palantom (inaczej chyba nie można ich nazwać) nie chce się zasypywać nawet niewielkich dołków parę razy nawet próbowałem to zasypywać ale to syzyfowa praca.A przecież można tak kopać że nawet z odległości 2 metrów nie będzie widać że ktokolwiek tutaj byłA może dla poprawy klimatu zaproponować komuś z leśnictwa że się pomoże w parę osób (najlepiej firmowane przez jakieś stowarzyszenie) naprawić to co inni zniszczyli (może tym samym zdobędzie się przychylność ich) + ewentualnie posprzątanie śmieci i ewidencja dzikich wysypisk powinno podziałaćludzie z trójmiasta (którzy najczęściej tam jeżdzą) niech się wezmą do pracypozdrawiamMajo
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.