Skocz do zawartości

z wędziskiem i piszczałką


Anielskooki

Rekomendowane odpowiedzi

O jak miło koledzy tez wedkuja ,ale rybki czestsze jak wykopanie czegos ciekawego.Proponuje Kraiowej Rady tez tam opłacam ale w tym roku jeszcze nie opłacilem.Wędkowanie legalne kopanie dziur w lesie nie ale cos trzeba w życiu robic:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.Ja z Warszawy nie jestema ale dam Wam dobrą rade.Jestem też wędkarzem ale w PZW to składek już 4 lata nie płace.Za co?Za to bezrybie.Przecież wody są tak wytrzepane że szkoda gadać. Wole jechać na komercyjny akwen.5 zł. na godzine i za rybe już nie płacisz.A pociągniesz coś ciekawego zawsze.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się w pełni, jakbym nie miał co robić z kasą to bym opłacał składki ,wymiarów i okresów ochronnych przestrzegam a co do zbiorników chodowlanych to nie lubię(co to za sztuka tam coś złowić)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo,składki zasadniczo idą psu w dupe ale posiadając opłaconą karte można liczyć na niezłe upusty w ośrodkach wędkarskich przy wynajmowaniu łodzi lub domku.
A skoro mamy tu tylu wędkarzy to może by tak choć raz zapomnieć o skarbach i razem skoczyć na ryby?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzeka Wkra ,paru kumpli wieczór ,ognisko i nocne wędkowanie ,rano lekki ból główy lecz spacer po okopach z wykrywką i czyste powiedsze czyni cuda ,ach jak dziś miło powspominać .A czy chodzi o to żeby coś złapać??? Te klimaty warte są każej kasy...Niech chociaż te ryby będą legal ,bo od ciągłego rozglądania się na lewo i prawo może was strasznie rozboleć karczycho.Do zobaczenia nad wodą ..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam! Też wędkuję i mimo tego, że w wodzie nie za wiele pływa wole mieś święty spokój, a nie chować się po krzakach. Co do komercyjnych to nie dla mnie..., tam złapać może praktycznie każdy w dodatku nawet na pusty haczyk...,z reguły spore sztuki za które trzeba później nieźle płacić...A poza tym jeżdżę na ryby, a nie po ryby....Niema to jak wypocząć na świerzym powietrzu na rybach, czy wykopkach, bo gdyby chodziło tylko o to żeby coś złowić / znaleźć, to pewnie krąg zainteresowanych zmniejszył by się o 80%...
Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też jeżdże na ryby a nie po ryby, ale nie lubie jak ktoś mnie robi w h... i bierze co roku duże pieniądze a prowadzi gospodarke rabunkową mam namyśli PZW.Ja nie jeżdże na żadne tam stawy hodowlane bo to mnie też nie rajcuje, ale na jezioro,które jest systematycznie co roku zarybiane i przede wszystkim pilnowane przed kłuserami".Zapewniam,że jak tam pojedzie każdy głupi" to tak wróci o kiju.No chyba że na białego wyciągnie kilowego karpika.Bo niestety są tacy co się na to nastawiają.Nas interesują konkrety.Znacie to uczucie jak karpicho puknie na kulke,jak wolny bieg oddaje w expresowym tempie metry żyłki z kołowrotka a ty zacinasz,kij się gnie i zaczynasz walke,którą wygrasz lub nie?Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anielskooki wiem dobrze co to za uczucie.Rozumiem Ciebie w 100% , ale trzeba się z tym godzić.Chociaż trudno oj czasami bardzo trudno! A szczególnie jak pójdzie już przy samym podbieraku! Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie np. trudne do zniesienia było w zeszłym roku jak przesiedziałem całą noc przy kijach, kupa nęcenia, kombinowania,a nad ranem przytelepał się dziadek na rowerze z ruskim sprzętem z okresu wczesnego PRL...,załozył pare robaków i po 15 minutach wyciągnął karpia 11kg...bez nęcenia itd raptem 20metrów dalej...
Ciężko coś takiego przełknąć...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie