Skocz do zawartości

Moze ktos wie wiecej...


kot05

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Hey, Woyta - boratynek było chyba ciut więcej. Cytat z jednej ze stron nunizmatycznych:

Szelągi bito przez kilka lat, łącznie zezwolenia dotyczyły około 900 milionów sztuk. Doliczając około 20% szelągów fałszywych (a fałszował je każdy kto tylko mógł, wykorzystując m innymi blachę z dachów zrujnowanych budowli) w obiegu było ponad MILIARD boratynek w niezliczonych odmianach."

Pozdrawiam
MILBAS
Napisano
Podaję za:
http://pl.efactory.pl/Boratynki

II wojna północna czyli w Polsce tzw. potop szwedzki, spowodowała poważny kryzys gospodarczy i monetarny w Rzeczpospolitej. Skarb państwa nie był zdolny wywiązać się ze zobowiązań, szczególnie wobec wojska. Ówczesny zarządca mennicy krakowskiej Tytus Liwiusz Boratini, zaproponował wybicie drobnej monety miedzianej, która miałaby przymusową urzędową wartość srebrnego szeląga czyli 1/3 grosza. Sejm zgodził się na ten projekt, mimo że stanowiło to w praktyce oszustwo, ponieważ nowy miedziany szeląg nie miał realnej, kruszcowej wartości trzeciej części grosza czyli 1/90 polskiego złotego.

Wyznaczony urzędowy limit miedzianych szelągów w kwocie 182 291 złotych polskich w mennicy krakowskiej i 817 708 złp dla Korony oraz 1 miliona złp dla Wielkiego Księstwa w mennicy ujazdowskej, otwartej w 1659 roku specjalnie dla bicia nowych szelągów, Boratini nielegalnie przekroczył. Spotkał się za to z zarzutami w 1662 roku, kiedy to Sejm nakazał wstrzymanie bicia boratynek. Jednak trwające nadal kłopoty skarbu spowodowały, że w 1663 roku emisję wznowiono i rozszerzono również na mennice litewskie, traktując ją jako jedyny możliwy sposób wyjścia z zapaści skarbu i zapłacenia zaległego żołdu.

Z jednego funta (405 gramów) miedzi Boratini bił 300 szelągów wartych urzędowo 100 groszy. 57 groszy dostawał skarb państwa, resztę brał dzierżawca mennicy. Mimo ogromnych zysków Boratini nadal oszukiwał skarb, bijąc również monety poza limitem, nie dzieląc się w ten sposób z państwem. Ciągle mu to zarzucano, aż w 1666 roku zamknięto ujazdowską mennicę szelągową. Ostatecznie bicia miedzianych szelągów zaprzestano w 1668 roku. Ogromne ilości miedzianych szelągów wprowadzane do obiegu oraz ich niezbyt wysoka jakość, zachęcały fałszerzy. Złapanemu fałszerzowi groziły tortury, obcięcie prawej ręki i przybicie jej na bramie miejskiej oraz śmierć poprzez ścięcie. Perspektywa dużego i łatwego w tym wypadku zysku powodowała jednak, że chętnych do podjęcia ryzyka nie brakowało. Szacuje się, że fałszerstwa stanowiły około dziesiątej części z emisji liczącej ogółem około 1,8 miliarda monet.

Nazywane od nazwiska Boratiniego boratynkami, miedziane, będące urzędowym fałszerstwem szelągi, pomogły wydobyć się skarbowi państwa z długów. Przyczyniły się jednak do pogłębienia chaosu monetarnego w Polsce (w obiegu funkcjonowały jeszcze w początkach XVIII wieku). Przykładowo w 1664 roku za dukata trzeba było dać 195 groszy w srebrze. W boratynkach teoretycznie tyle samo, ale w rzeczywistości trzeba było wysupłać 270 groszy czyli 810 szelągów. Taka ilość boratynek ważyła ponad kilogram. Niezadowoleni z zapłaty żołdu niepełnowartościową monetą żołnierze wzniecali bunty, byli bardziej podatni na agitację przeciwników króla i chętnie przyłączali się do rokoszu Lubomirskiego (zaprzestanie płacenia żołdu boratynkami było jednym z żądań rokoszan).

Boratynki koronne mają na awersie głowę króla Jana Kazimierza w wieńcu laurowym, napis .IOAN. - CAS. REX wokół głowy przedzielony jest literami T.L.B (inicjały Boratiniego). W późniejszych emisjach występowały również odmiany bez liter T.L.B oraz z inaczej pisaną tytulaturą. Rewers przedstawia orła polskiego z tarczą herbową Wazów na piersiach. W otoku napis SOLID.REGN - POLON i data. U góry napis przedziela rozetka, a u dołu herb podskarbiego koronnego Jana Kazimierza Krasińskiego - Ślepowron. W późniejszych odmianach zdarzało się inne rozmieszczenie poszczególnych elementów.
Boratynki litewskie bite początkowo w mennicy ujazdowskiej miały identyczny awers jak koronne. Później zmianie uległy inicjały. Na rewersie była przedstawiona Pogoń. Pod nią herb podskarbiego litewskiego (początkowo koronnego). W otoku napis, przedzielony u góry koroną książęcą, SOLI.MAG.DVC.LIT. i data. W późniejszych odmianach występowały różnice.

Współcześnie boratynki również nie mają poważania u kolekcjonerów. Ich cena rzadko przekracza kilkanaście złotych."
Napisano
A to na stronie: e-numizmatyka.pl
Napisał Pan Jerzy Chałupski:
Boratynki


Czy wiecie, którą polską monetę wybito w największym łącznym nakładzie? Tak, palma pierwszeństwa należy się niepozornym miedziakom wybitym za panowania Jana Kazimierza. Pierwsze monety bite w miedzi pojawiły się w Polsce za czasów Kazimierza Wielkiego, co nie zmieniło faktu, że polski system monetarny opierał się na srebrze i ze srebra bito nawet najdrobniejsze nominały. Bezpowrotnie zmienił to wiek XVII pamiętny wieloma wojnami uwiecznionymi w dziełach Paska i Sienkiewicza. Zapasy złota i srebra wyczerpały się, skarbiec koronny i litewski były puste - utrzymywanie własnego wojska i opłaty dla wojsk najemnych kosztowały krocie. Zapewnienie odpowiedniej ilości pieniędzy stanowiło bardzo poważne wyzwanie. Pierwsza próba nastąpiła w roku 1650. Wybito wtedy pełnowartościowe (wartość metalu zawartego w monecie równała się jej nominałowi) szelągi z królewskim inicjałem na awersie. Ich emisja nie rozwiązała jednak problemu. Dopiero w roku 1659 uchwalono ordynację menniczą wprowadzającą niepełnowartościowe szelągi miedziane. Pomysłodawcą i wykonawcą emisji szelągów o zaniżonej zawartości miedzi był Tytus Liwiusz Boratini, postać nieprzeciętna pod każdym względem.

Szlachcic urodzony 8 marca 1617 r. w północnych Włoszech otrzymał polskie "obywatelstwo w roku 1658 (razem z bratem Filipem). Do tego czasu zdążył: odbyć w latach 1631-37 naukową podróż do Egiptu, wykonać teoretyczne (i praktyczne!) prace nad modelami maszyn latających cięższych od powietrza, kierować przebudową pałacu królewskiego na Krakowskim Przedmieściu oraz Zamku Ujazdowskiego, kierować budową mostu na Wiśle, zorganizować obserwatorium astronomiczne w Ujazdowie i uruchomić tam warsztaty mechaniki precyzyjnej i szlifiernię soczewek, czynnie uczestniczyć w wojnie ze Szwedami (1655). Niemało, prawda?

Boratini był człowiekiem czynu i świetnym organizatorem więc kontrakt, jaki zawarł z nim podskarbi wielki koronny miał wszelkie szanse realizacji. Kontrakt opiewał na wybicie miedzianych szelągów na kwotę 1 miliona złotych. Co to znaczyło? Miedziane szelągi miały przymusowy kurs 1/3 grosza, a złotówkę liczono po 30 groszy czyli należało wybić 90 milionów szelągów.



boratynka - szeląg koronny z pierwszej emisji - rocznik 1659
Poniżej orła widoczny herb podskarbiego - Ślepowron.
W roku 1660 zawarto z Boratinim identyczny kontrakt na wybicie szelągów litewskich. Później zawarto następne kontrakty na szelągi koronne o wartości 6,7 miliona złotych i litewskie 2,6 miliona złotych. Podobne kontrakty, choć nie tak duże zawierano również i dzierżawcami innych mennic. Boratynki bito w Krakowie, Ujazdowie, Oliwie, Kownie, Wilnie, Brześciu, Malborku.



ładnie zachowany szeląg litewski z pierwszej emisji - rocznik 1661
Pod popiersiem króla widoczne literki TLB - inicjały Boratiniego.
Przy okazji proszę zwrócić uwagę na misterną fryzurę znakomicie oddaną przez rytownika.
Poniżej Pogoni (herbu Litwy) umieszczono maleńki znaczek w kształcie ptaka z pierścieniem w dziobie - podskarbiowski herb Korwin



szeląg litewski rocznik 1663 wybity w mennicy w Oliwie
Pod popiersiem króla widoczne literki GFH - inicjały zarządcy mennicy Jerzego Fryderyka Horna.
Poniżej Pogoni dwa herby: snopek Wazów i poniżej Wieniawa - herb biskupa Wileńskiego Jerzego Białozora.
Istnieją różne szacunki ilości wybitych boratynek, ale z pewnością liczność oficjalnych emisji przekroczyła 1 miliard 800 milionów sztuk. Do tego należy dodać conajmniej 5% - produkcję niezliczonych mennic fałszerskich.




fałszywy szeląg koronny
Nieudolny portret króla, fantazyjny rysunek orła i świadczące o analfabetyźmie rytownika pseudolitery w legendzie
Na domiar złego monetę wybito na krążku z materiału bardzo złej jakości.

Produkty mennic fałszerskich zwane klepaczami dosyć łatwo przedostawały się do obiegu i długo w nim pozostawały. Mała wartość nabywcza szelągów sprawiała, że często posługiwano się zaplombowanymi woreczkami zawierającymi 900 monet (10 złotych). W pamiętnikach z epoki można znaleźć opisy trudności, jakie spotykały uczestników dużych transakcji, którzy musieli organizować specjalny transport dla przewiezienia kilkuset kilogramów miedzianych szelągów!

Fałszerzom groziły surowe kary. Przyłapanym pracownikom fałszerskich mennic wymierzano kary zależne od rodzaju ich udziału w procederze. Dostawców materiału (zwykle blachy z dachów zniszczonych wojną budynków) chłostano, pomocników "mincmistrza piętnowano rozpalonym żelazem, a organizatorów mennic (zwłaszcza recydywistów) ścinano, po uprzednim obcięciu dłoni. Mimo to amatorów szybkiego zarobku nie brakowało.

Poszukiwacze używający wykrywaczy metalu mogą potwierdzić - trudno znaleźć w Polsce miejsce, gdzie w ziemi nie ma ani jednej boratynki. Znajduje się je na wszystkich polnych drogach i na samych polach. Czasy były niepewne więc monety składano na przechowanie do "banku ziemskiego ale wielu właścicieli ukrytych sakiewek, szkatułek i innych "skarbonek zginęło; pieniądze pozostały w ziemi. Jeśli przeanalizować ilość odkrytych do dzisiaj skarbów monet pod kątem daty ich ukrycia, to lata 1650-1690 należą do ścisłej czołówki. Jeden z największych skarbów boratynek znaleziono w roku 1968 w Przasnyszu. W ręce muzealników trafiło 17391 monet (skarb był większy, ale reszta zaginęła). W skarbie tym było ponad 150 rodzajów szelągów różniących się rysunkiem i treścią legend.
Z powodu dużej dostępności boratynek dosyć łatwo i niewielkim nakładem finansowym można zbudować bardzo ciekawy zbiór. Na wszelkiego rodzaju giełdach i targach staroci można kupić ładne okazy w cenach 10 do 20 złotych, a zupełnie przyzwoite, z czytelnymi napisami po 3 do 5 złotych. Często oferowane są też zestawy po kilkadziesiąt a nawet kilkaset sztuk. Przy odrobinie szczęścia można w nich znaleźć bardzo ciekawe egzemplarze.




na zakończenie szeląg litewski rocznik 1666
Pod popiersiem króla widoczne literki GFH - inicjały Jerzego Fryderyka Horna przeniesionego z mennicy oliwskiej do Kowna. Poniżej Pogoni głowa jelenia - fragment herbu Kryszpin należącego do podskarbiego litewskiego Hieronima Kirszensztajna.

Jerzy Chałupski

(Autor prowadzi własną stronę numizmatyczną ZBIERAJMY MONETY. Jeśli masz jakieś pytania lub uwagi Napisz do autora"

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie