Skocz do zawartości

Snajperzy -...jak to było?


oda

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Do kol. RSO - ogladaj sobie kroniki... ja odrobilem wojsko w donach starcow... to co slyszalem troszke zmienilo moje pojecie o tamtych ycerskich czasach"
poz Fall
PS mialem szczescie poznac uczestnikow po obu stronach konfliktu...
Napisano
Wojna to nie wersal byłem w Chorwacji ,Bośni i Jugosławi w niektórych miastach sa Alejki mózgów" nazywane tak przez miejscowych z powodu działalnosci snajperów i sladów na murach. Nic przyjemnego. Wojna ta nie bohaterskie zmagania ale bezlitosna prymitywna rombanka. Podobnie jak Fall rozmiałem z kombatantami i we wrzesniu np. mozna było dostac w czape za puszczanie zajaczków" do samolotu (zabili wtedy 16 letniego chłopaka jako szpiega)lub tez kule dostawało sie za to ,ze sie przezyło przejazd niemieckich motocykli ( jesli cie nie zabili to jestes 5 koluna i kula w łeb).
Napisano
Piryt-snajper w zasadzie nigdy nie strzela z wysokiego punktu lub z punktu charakterystycznego , ucza o tym w wojsku a przynajmiej mnie uczono w dawnych czasach,
co do punktu wysokiego połozonego nad ziemia to strzał jest bardzo trudny ze wzgledu na występujący błąd paralaksy celownika optycznego- wytłumaczy ci to każdy średnio rozgarnięty myśliwy że strzał z ambony n.p. nie dochodzi do celu a strzał z ziemi przenosi cel
Napisano
strzela,strzela... jeśli zmusi go do tego ukształtowanie terenu tj.
zabudowa miejska - np.Powstanie warszawskie, sporo naszych postrzelili
gołębiarze (głównie cywili). Do Kenediego w Dallas też strzelali z
któregoś piętra.
Pozdrawiam.
Napisano
Masz racje Jacek 62- wszystkie przytoczone przez ciebie przykłady sa prawdziwe i słuszne - snajperzy polscy i niemieccy operowali z dachów bo w czasie walk w mieście nie mozna inaczej ale nigdy nie w walce w terenie kiedy obydwie strony nawzajem sie macają i wypatrują stanowisk ogniowych przeciwnika
Co do Kenedyego to osobny temat - pamietaj że Oswald trzykrotnie strzelał z tyłu do oddalającego się samochodu pociskiem 223 czyli kalibrem który w przeciwieństwie do kalibrów wojskowych nie kopie i pozwala na dobre wyprowadzenie strzału -celował prawdopodobnie w głowę bo z tego kalibru chciał byc pewny że trafi śmiertelnie i tak pierwszy strzał zdolował na skutek ruchu pojazdu i być może dlatego że samochód Kenedyego podjężdzał pod górkę ,drugi zmienił tor lotu na gałęzi drzewa a trzeci doszedł
Napisano
Lokomotywko - ja tam trupa nie będę pytał po jaką cholerę właził na komin ze snajperką - może po części też przez to, że nie znam jego adresu. Dodam tylko jeszcze,że jak strącili Niemca, to póżniej wysłali swojego na ten sam komin.

Oczywiście masz rację, że są pewne zasady, ale ponad zasady jest rozkaz - nie musi on być logiczny, ba może być idiotyczny, ale ma być wykonany.

Pozdrawka.
Napisano
Osobna sprawa jest, czy zawsze byl to snajper (na kominie, wiezy). Tak na prawde bylo to wszystko jedno, jest cos na wiezy, moze blysk optyki, czy to snajper, czy oberwator to nie wazne, zestrzelic i tyle. Wiec podejzewam iz wielokrotnie opisy dot snajperow", to byli obserwatorzy, lub tez poprostu zwykli zolnierze z kb, bez zadnej optyki.
Napisano
do Kol. Lokomotywa
Z tego co wiem to paralaksa jest wadą optyczną lunety i nie bardzo orientuję się dlaczego przy strzale z ambony przy w pełni sprawnych przyrządach optycznych pocisk zaniża lub zawyża tor lotu (pomińmy kwestię paraboli lotu i balistyki)?
Napisano
Witam
Marian Walentynowicz w swojej książce pt.Wojna bez patosu" poświęcił kilka akapitów snajperom. Nie pamiętam dokładnie jego słów ale to mniej więcej było tak: Na początku naszego marszu każdego schwytanego snajpera rozstrzeliwano na miejscu"
Walentynowicz był wojskowym fotoreporterem na zachodzie Europy .Słowa asz marsz" oznaczają początek dziłań polskiego korpusu we Francji, schwytanym snajperem był oczywiście Niemiec. Dodam, że dalej w książce pisze Walentynowicz, że później żołnierze zmienili swój stosunek do jeńców a i on sam wystąpił raz w obronie życia schwytanego snajpera z dobrym skutkiem.
Książkę, jako wojenny pamiętnik, zawierający wartościowe informacje, polecam.

Bogdan
Napisano
Lokomotywa zaraz zaraz,jeśli mysliwy strzela z ambony to nie trafi?! coś się kolego chyba zapędziłeś w swoich dywagacjach.
A z innej beczki: dwa tygodnie temu brat przestrzeliwywał swoją broń mysliwską i dojechał gościu ze sztucerem ze szwedzkiego demobilu.Ciężkie to i niepraktyczne na polowaniu: waży 6kg i ma strasznie długą lufę ,ale jak zobaczyłem co to potrafi to oczy przecierałem: z 50m trafia w luskę karabinową,a ze 100 w puszkę po Red Bullu!
Napisano
ja ze swojej nowej Tiki kal.6,5 trafiam w kapsel na 150 m chociaz nie twierdzę że Carl Gustaw to zła broń ale z lekka trąci myszką - w zalezności od wysokości ambony bedzie wystepował błąd w celowaniu polegajacy najprosciej mówiąc na tym że wydłuza sie tor lotu i zwiększa opad pocisku bo strzelasz po przeciwprostokatnej trójkata chyba tak sie nazywa ten bok trójkąta i dlatego strzał z wysokiej ambony częśto jest zdołowany
Napisano
Witam
No to znaczy, że mowa o balistyce ale to zjawisko obecne jest także przy strzelaniu z ziemi i nie ma znaczenia bo grawitacja działa tak samo przy strzale poziomym jak i skośnie w dół. Na 150 m opad większości pocisków to okolo 2-4cm (amunicja myśliwska) więc nie sądzę żeby opad jak i wysokość nad ziemią miała jakiekolwiek znaczenie.
Pozdrawiam Hubert.
P.S. Swoją drogą jak tak czytam to widzę, że niezłych snajperów tu mamy (kapsel ze 150m-to albo pociski z samonaprowadzaniem albo luneta jak w snajperce wojskowej ;} )
Napisano
panowie, być snajperem to nie takie proste. snajper nie tylko sam ustawia i przygotowuje broń, ale do każdego zadania, jakie ma wykonać musi sobie przygotować też amunicję z odpowiednią ilością ładunku prochowego. do tego dochodzi nieraz wielogodzinne czekanie prawie bez ruchu na ten jeden strzał. i wiele jeszcze innych zeczy", o których nie będe się rozpisywał. pozdrawiam.
Napisano
Odnosze wrażenie, że wiele osób wypowiadających się w tym temacie ogląda sporo filmów :) I pośrednio wiedzę czeprie stamtąd :D
Nawet nie wiedzę... Wizję :)
Napisano

Witam.
Reasumując.
Jak kolwiek, jak by to nie było (...mam na uwadze rodzj konfliktu lub okoliczności" w jakich znalazł się strzelec wyborowy), jak się czuje (moralnie i psychicznie) gość, który ma na sumieniu np. ok. pół tysiąca istnień ludzkich? Napewno gro z nich zasługiwało na śmierć właśnie taką (szkoda, że wielu dumnych" tego śwaita znalazło się poza zasięgiem kuli np. Hitler, Stalin i wielu im podobnych idiotów. Czy snajper wykonując swoje kolejne zadanie traktuje je jak zestrzelenie patyczka z lizakiem na strzelnicy w wesołym miasteczku" ? Czy pojawia się coś na znak rutyny i przyzwyczajenia" ? Czy nigdy nie utorzsamia się z ofiarą? Wiem, że niektóre z tych pytań jeżeli budziły by kontrowarsje , taka osoba została by np. piekarzem (z pełnym szacunkiem do zawodu).
Czy właśnie najgorszy jest - ten pierwszy raz....?

Napisano
Z tego co czytałem wynika, że snajperzy(przynajmniej w U.S Army) działają parami-strzelec i celowniczy"(raczej dosłownie go tak nie można nazwać) Jego zadaniem jest namierzenie celu i podanie namiarów strzelcowi, tak żeby snajper ofiarę widział jedynie przez ułamki sekundy aby nie zaczął mieć wątpliwości.
Napisano
Ten celowniczy" to ma za zadanie ubezpieczać strzelca a nie namierzać przeciwnika dlatego wyposażony jest najczęściej w M4A1 z celownikiem lub M14. Owszem pomaga strzelcowi w obserwacji pola walki( przedpola).Pozdrawiam.
Napisano
Pozwole sobie zacytować: W najlepszym wypadku snajper może mieć ze sobą lekko uzbrojony oddział ochronny, lecz najczęściej jedyną osobą towarzyszącą snajperowi jest obserwator (angielski - spotter). Nie należy nie doceniać ważności roli obserwatora, jego główną funkcją jest obserwowanie okolicy celu i dostarczanie danych strzelcowi. Praca ta jest o wiele trudniejsza, niż się może wydawać. By dobrze wypełnić swoje zadanie obserwator sam jest w pełni przygotowanym i wyszkolonym snajperem (w jednostkach wojskowych armii USA, zgodnie z regulaminem, obserwator jest dowódcą zespołu snajperskiego." Obserwacja terenu przy pomocy lunety jest dość uciążliwa ze względu na mały kąt widzenia, podobna sytuacja mam miejsce w przypadku teleobiektywów (pow. ogniskowej 400) - namierzenie ptaszka w gałęziach czasami sprawia trudności.
Jako ciekawostkę (bo bardzo odbiega od tematu) polecam ten tekst http://www.snipersparadise.com/articles/2430kill.htm opisujący działania kanadyjskich snajperów w Afganistanie, a dokładniej - okoliczności ustanowienia rekordu świata w odległości z jakiej wyeliminowano przeciwnika (2 430 metrów).
Napisano
Mój pradziadek został zabity przez snajpera - prawdopodobnie w czasie Powstania Warszawskiego; nie brał udziału, ale słyszac strzelanine, poszedł w brame żeby zobaczyć co się dzieje - został trafiony w brzuch i zmarł.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie