Skocz do zawartości

Wykrywacz a zasypani przez lawiny.


Grzebiuszka

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.Po zejściu lawin w Tatrach i Karkonoszach ,głośno mówi się w mediach o poszukiwaniach ofiar leżących pod śniegiem.Pewnie wielu z nas widziało w TV migawki, na których to grupy ratowników przemierzając zwały osuniętego śniegu,długimi prętami nakłuwają miejsce przy miejscu, szukając osób leżących pod śniegiem.Często też ratownikom pomagają szkolone psy.Poszukiwania takie są żmudne i powolne, wymagają dość dużej liczby ludzi,na pewno też są kosztowne.Czy do takich akcji ratunkowych nie dałoby się włączyć techniki,przecież mamy XXIwiek.Czy przy takich poszukiwaniach nie można skorzystać z wykrywaczy metali,ale nie tych popularnych Smentków, Nowaków, Garretów czy Whitesów(nie chcę tu nikogo z producentów gloryfikować, czy też obrażać lub ganić)ale takich nabardziej profesjonalnych ze wszystkich,najczulszych ,najlepszych jakie istnieją.Przecież każdy turysta (ten nieszczęśnik pod lawiną też)ma przy sobie coś metalowego:od zamka błyskawicznego,przez monety,zegarek ,aż po stelaż plecaka.Czy wogóle możliwe jest wykrycie tych przedmiotów leżących np. 3-4 metry pod śniegiem przez jakiekolwiek urządzenie.Co o tym sądzicie ,przecież mogłoby to przyspieszyć akcję ratunkową.Dużo było o śniegu,więc ciepło pozdrawia Grzebiuszka.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wykorzystanie tradycyjnych wykrywaczy jest całkowicie niemożliwe. Zasięgu 3 metrów dla zamka błyskawicznego nie ma nic, a nawet na szlakach turystycznych w Tatrach znajdziesz kapsle czy puszki, czyli kopanie na darmo. Warte zastanowienia jest wykorzystanie systemów aktywnych - turysta ma przy sobie mały nadajnik radiowy - pluskwę" o zasięgu powiedzmy 30 czy 100 metrów. Nadajnik uaktywnia się na przykład w przypadku kilku minut bezruchu a potem to już łowy na lisa".
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kilku artykulach prasowych ( woj. malopolskie), opisujacych akcje poszukiwawcza ofiar tej lawiny, pojawila sie informacja, ze w poszukiwaniach brali udzial saperzy wyposazeni w wykrywacze metalu. Wydaje mi sie ze w takim przypadku kazda pomoc jest potrzebna, bo wcale nie jest powiedziane ze ofiara musi lezec 4 m pod sniegiem, a nie np. 1 m.
Pozdrawiam - jankos.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie