Skocz do zawartości

Współpracownik Mengele i Politechnika Gdańska


mietek

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Współpracownik Mengele i Politechnika Gdańska
Izabela Jopkiewicz, Gdańsk 30-03-2005, ostatnia aktualizacja 30-03-2005 08:46

Uczelnia nadała w 1994 r. doktorat honoris causa niemieckiemu nobliście, który okazał się współpracownikiem doktora Josefa Mengele, zbrodniczego lekarza z Auschwitz

W ubiegłym tygodniu tygodnik Der Spiegel" ujawnił, że zespół biologa-noblisty prof. Adolfa Butenandta prowadził badania na ludzkich tkankach, które prawdopodobnie dostarczał z Auschwitz Anioł Śmierci.

Butenandt został uhonorowany w 1994 r. doktoratem h.c. Politechniki Gdańskiej m.in. dlatego, że przed wojną mieszkał i wykładał w Wolnym Mieście. W wieku 30 lat był już profesorem zwyczajnym i kierownikiem Katedry Chemii Organicznej tutejszej Politechniki.

W Gdańsku zaczynał badania nad hormonami ludzkimi, które w 1939 r. przyniosły mu Nobla za wyodrębnienie i syntezę hormonów steroidowych.

W 1994 r. doktorat h.c. odebrał za niego na Politechnice inny niemiecki naukowiec - prof. Hans F. Zacher. 91-letni Butenandt był już wtedy ciężko chory. Zmarł trzy miesiące później.

W trakcie gdańskiej uroczystości prof. Zacher zwrócił się do rektora i Senatu: - Pan Butenandt cieszy się z tego tytułu, bo przypomina mu on szczęśliwe lata, które spędził tu z rodziną i gronem współpracowników (...). Historia gdańskiej uczelni jest spleciona z polityczną historią Gdańska, Polski i Niemiec. (...) To wszystko jest częścią trudnej, pełnej katastrof historii, która mocno obciążyła stosunki między polskim i niemieckim narodem - stwierdził dyplomatycznie prof. Zacher.

Nie wspomniał, że honorowany właśnie prof. Butenandt był od 1936 r. członkiem NSDAP, a jego badania miały służyć zwycięstwu Rzeszy.

Przesyłki z Auschwitz

Rozpoczęte przed wojną w Gdańsku prace noblista kontynuował w berlińskim Instytucie, obecnie noszącym imię Maksa Plancka. Pracował m.in. nad środkami wspomagającymi organizmy żołnierzy w ekstremalnych warunkach klimatycznych. Do eksperymentów potrzebował ludzkich tkanek.

Niemieccy historycy z komisji, którą w 2000 r. powołano do zbadania wojennej przeszłości naukowców z Instytutu Maksa Plancka, odkryli, że tkanki najprawdopodobniej dostarczał prof. Butenandtowi jego znajomy i współpracownik - dr Josef Mengele.

Mengele pobierał wysyłane do Berlina organy, wycinając je - często bez znieczulenia - więźniom Auschwitz, w tym dzieciom, które później osobiście zabijał.

Dwa tygodnie temu członkowie komisji ogłosili na konferencji prasowej w Berlinie, że noblista miał świadomość, skąd i od kogo pochodzą tkanki, na których eksperymentował.

- Dowodem na to jest fakt, że będąc prezesem Instytutu, do końca życia bronił historykom dostępu do archiwów - mówi Mathias Schulz, dziennikarz tygodnika Der Spiegel", który w zeszłym tygodniu opublikował sensacyjny raport o wojennej przeszłości noblisty i jego związkach z Josefem Mengele.

To właśnie niezgoda Butenandta na otwarcie archiwów sprawiła, że dopiero po jego śmierci niemieccy historycy dokopali się do dokumentów świadczących o współpracy profesora ze zbrodniarzem z Auschwitz.

- Istnieją nawet podejrzenia, że za prezesury Butenandta archiwa były świadomie niszczone - mówi Schulz. - Zachowały się np. pochodzące z 1942 r. pisemne prośby asystentów profesora, aby pozwolił im on eksperymentować na ludzkich wątrobach. Nie zachowały się natomiast odpowiedzi noblisty. Zdaniem historyków z komisji z jednostronnej korespondencji wynika, że profesor odpowiadał na te prośby pozytywnie. Ktoś jednak usunął jego listy z archiwum.

Senator Wittbrodt: wcześniej wątpliwości nie było

Władze Politechniki Gdańskiej nie chcą komentować sprawy. Oficjalny komunikat ma być wydany w przyszłym tygodniu.

Jak nam powiedziała rzeczniczka uczelni Beata Orzażewska, rektor chce się najpierw zapoznać ze wszystkimi tekstami na ten temat.

Poza Spieglem" o niechlubnej przeszłości noblisty pisały włoskie dzienniki Corriere della Sera" i La Repubblica". Wczoraj tekst o Butenandcie i Ottmarze von Verschuerze, innym niemieckim naukowcu, współpracowniku doktora Mengele, opublikował też Nasz Dziennik".

Wczoraj zgodził się skomentować sytuację były rektor, senator Edmund Wittbrodt, który kierował uczelnią w czasie, gdy ta przyznała Niemcowi honorowy doktorat.

- Doniesienia o kontrowersjach wokół postaci prof. Butenandta to sprawa ostatnich lat - stwierdza prof. Wittbrodt. - Doktorat przyznany został za osiągnięcia Butenandta z początku lat 30.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,2626396.html
Napisano
Witam. Nasi naukowcy to jeszcze rozumiem mogli nie wiedzieć ale nasze służy wywiadowcze to chyba powiny sprawdzić gośćia chodzyby z względu na wiek Niemca. Poprostu żenada ityle. Pozdrawiam.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie