Skocz do zawartości

Fotki z wydobycia Bisona w 1999


sten

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Witam w nowym roku, i zycze najlepszego.Przez przypadek natknelem sie na strone gosciaco wydobyl tego Bisona (dla zainteresowanych).

http://www.unterwasserfoto.at/index.php?exec=%2Fbildarchiv%2Farchiv_panzer.php%3Fie%3D&savep=1&sid=3e67da8a6dd167cb158b1601bb2a797d

http://www.ennsspektakel.at/Schifffahrtsunternehmen.htm

Pozdr.
sten

Napisano
na tej drugiej stronie kliknijcie na opcje Tauchen/Bergen(po lewej) jest tam fota z wydobycia Sdkfz.(podwozia)

Pozdr.
sten
Napisano
Warto zauważyc jakie temu wydobyciu towrzyszy zainteresowanie. Jak myślicie? Koleś poszedł za to siedzić?
Osobiscie watpię, ale on mieszka normalnym kraju.
Napisano
Facet nie siedzi, a Bison jest w prywatnym muzeum. Mam relację właściciela tego muzeum, jak ją znajdę, umieszczę na forum. Pozdrowionka.
Napisano
Witam. Obiecałem relację właściciela muzeum, oto ona. Skróciłem ją o kilka nieistotnych szczegółów, pod relacją macie adres i stronkę tego muzeum. Ten artykuł komentuje się sam:
Chętnie odpowiadamy na Pana prośbę o opis całej akcji podniesienia pojazdu pancernego.
Widownią tej akcji była dolina rzeki Enns, gdzie jej koryto przeciska się wąską doliną pośród gór.
Pod koniec wojny niemieckie oddziały musiały się cofać przed przeważającymi siłami Armii Czerwonej ze wschodu w kierunku na zachód w góry. (...) Wiele pojazdów, które blokowały drogi w tym chaosie po prostu przewrócono i zrzucono albo zepchnięto w nurt rzeki Enns.
Krótko po zakończeniu wojny (...) rozpoczęto w tamtym miejscu spiętrzanie rzeki, aby zbudować elektrownię. Lustro wody w zbiorniku podniosło się do 12 m.
Ciągle jednak od starszych ludzi przez lata słyszano, że w tym zbiorniku powinien znajdować się zatopiony czołg z ostatniej wojny. Nikt jednak nie wiedział dokładnie, gdzie miałby się on znajdować. Ciągle mówiono o czołgu z ogromnym działem i myślano, że chodzi tutaj o niemieckiego BRUMMBÄR’a.
Ponieważ zajmuję się już od czasów mojej młodości pojazdami i urządzeniami niemieckiego Wehrmachtu, ciągle trzymałem tą pogłoskę w pamięci. (...)
Po ponownych intensywnych badaniach wśród jeszcze żyjących świadków tamtych czasów można było odnaleźć mężczyznę, który był w stanie określić miejsce z dokładnością do 100 m. Po zachęceniu jego wypowiedzią próbowano odkryć ten pojazd, mimo, że szanse wydawały się minimalne.
Ostatnio stał do dyspozycji również supernowoczesny przyrząd do poszukiwań podwodnych, i tak nurkowie hobbyści rozpoczęli poszukiwania. Po około 3-godzinnej pracy przy pomocy tego urządzenia wytropiono obiekt. Który według wskazań musiał mieć ciężar wielu ton. (...) Złożyliśmy wnioski o wymagane pozwolenia na wydobycie.
Założeniem sukcesu całej akcji było naturalnie utrzymanie 100-procentowego milczenia wszystkich uczestników, ponieważ inne osoby, m.in. z zagranicy mogłyby interesować się takim znaleziskiem.
Najpierw jednak ze spółką energetyczną jako właścicielem zbiornika wodnego musiała być uzgodniona umowa, co nie przedstawiało jednak jakichkolwiek trudności.
Zgodnie z literą austriackiej ustawy o materiałach wojennych tego typu znaleziska należą do Republiki Austrii, z tego też względu pozyskanie i posiadanie jest dopuszczane i możliwe tylko za specjalnym zezwoleniem Ministerstwa Obrony Narodowej jak również Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Ponieważ nasze muzeum było we właściwych urzędach znane i umieszczone w spisach i my również już wielokrotnie otrzymywaliśmy z kraju i zagranicy tego rodzaju sprzęt wojenny, szanse otrzymania również i w tym przypadku niezbędnych pozwoleń były wysokie. Po rocznym sprawdzeniu przez właściwe ministerstwa zezwolono nam na pozyskanie i posiadanie tego pojazdu. Po otrzymaniu pozwoleń mogliśmy rozpocząć przygotowania do rzeczywistych prac wydobywczych.
(...)
Staliśmy przed koniecznością i problemem decyzji, czy ogromne koszty wydobycia byłyby opłacalne, ponieważ nie było przecież pewne, czy rzeczywiście chodzi o poszukiwany pojazd i w jakim stanie ogólnym znajdowałby się on po tak długim pobycie w wodzie.
Pogodziliśmy się jednak z ryzykiem i zdecydowaliśmy się na wydobycie.
Zbudowano 40-tonowy ponton, na tym zamontowano koparkę linową. Po tym przeholowaliśmy ten ponton w miejsce znaleziska, zakotwiczyliśmy go i rozpoczęliśmy kopanie. Po 2-dniowej pracy koparką w tym miejscu na głębokości 12 metrów powstał lej wysokości domu. Pomimo, że piasek i otoczaki cały czas staczały się dotarliśmy w końcu do domniemanego pojazdu. Bagrowanie zostało wstrzymane. Kopaliśmy dalej ostrożnie rękoma i łopatkami i już po kilku minutach odsłoniliśmy rurę działa i koło napędowe. Rozpoznano, że pojazd leżał na boku. Na podstawie kalibru działa jak również koła napędowego mogliśmy stwierdzić, że chodzi tutaj o Sd Kfz 138/1 BISON.
Radość była ogromna, ponieważ obiekt znajdował się w zadziwiająco dobrym stanie; nawet farba była miejscowo wyraźnie rozpoznawalna.
(...) Rozpoczął się okres złej pogody połączony z powodzią, tak, że wydobycie musieliśmy przesunąć o następne pół roku.
Kilka miesięcy później, była już jesień, wydawało się, że nadciągnął dobry moment do kontynuowania prac. Po swego czasu wykopanym leju nie pozostało ani śladu i bagrowanie rozpoczęło się od początku. Po 2 dniach męczącej i ciężkiej pracy znów natrafiliśmy na pojazd i po jeszcze jednym dniu zdołaliśmy go tak dalece odsłonić, że można było myśleć o podniesieniu pojazdu. Niestety znów zaskoczyło nas załamanie pogody a obiekt został po raz drugi przysypany naniesionym piaskiem.
Ponieważ nie zanosiło się na poprawę pogody akcja znowu musiała zostać przesunięta. Nie można było myśleć o kontynuacji w najbliższych miesiącach, ponieważ zima stała już za progiem i następujące po niej topnienie śniegu uniemożliwiłoby wydobycie z powodu wody wymieszanej ze szlamem i jej wysokiego stanu. Należało zatem czekać na przejrzystą wodę i niski stan jej lustra.
Te duże trudności należycie przytłumiły naszą początkową euforię, tak, że nawet rozważaliśmy przerwanie prac wydobywczych.
Nadchodzące lato przyniosło ze sobą odrobinę nadziei i zaryzykowaliśmy trzecią i ostatnią próbę przeprowadzenia naszego zamiaru. Rozpoczęło się ponowne bagrowanie ogromnego leja, przy czym ostatnie prace w rejonie obiektu odbywały się ręcznie, aby nie ryzykować uszkodzeń. Ponieważ pogoda tym razem współgrała, udało nam się przy pomocy czterech wyciągarek podnieść pojazd na czterech linach pod pontonem.
Ponieważ w tym miejscu brakowało odpowiedniego stanowiska do podniesienia przy pomocy dźwigu musieliśmy wiszący pod pontonem pojazd holować około 4 km do dopływu rzeki na odpowiednie miejsce, aby móc wyciągnąć go z wody dźwigiem. Ponieważ dopływ rzeki stawał się coraz płytszy ryzykowaliśmy utknięcie pojazdu w szlamie. Musieliśmy zatem wybagrować na ostatnich 60 metrach rynnę wodną do określonego miejsca, co kosztowało znowu kilka dni. Po zakończonych sukcesem pracach mogliśmy przyciągnąć pojazd do przewidzianego miejsca, gdzie można było go podnieść dźwigiem z wody i załadować na platformę transportową.
Ten istotny sukces zawdzięczamy całej grupie ważnych czynników, jak np. kompletnego przestrzegania tajemnicy aż do ostatniego dnia, dobrej współpracy z kompetentnymi władzami, wzajemnemu zaufaniu a także ogromnemu doświadczeniu, wytrwałości i energii zaangażowanych płetwonurków-amatorów.
W dniu ostatecznego wydobycia pojazdu powiadomiono prasę jak również krajowe i zagraniczne stacje telewizyjne, aby udokumentować wydobycie tego bardzo cennego znaleziska. Echo w mediach było ogromne. Miejsce i czas zostało w błyskawicznym tempie rozgłoszone i tak też do tego miejsca przybyło kilka tysięcy zainteresowanych widzów, aby móc przeżyć osobiście to wydarzenie.
W sobotę 14 sierpnia 1999 roku, o 9.00 pojazd ten wypłynął po ponad 50 latach drzemki na dnie Enns na światło dzienne., gdzie został przyjęty z dużym aplauzem ale również z pewnym zadumaniem.
Pojazd znajdował się w bardzo dobrym stanie i jest aktualnie odrestaurowywany. Na widok publiczny będzie wystawiony w muzeum przypuszczalnie w roku 2002.
Wielu historyków z całego świata zajmowało się tym egzemplarzem i szybko stało się dla nas jasne, że jest to jedyny istniejący w świecie egzemplarz tego typu. Na podstawie numeru podwozia można było również stwierdzić, że został on dostarczony w kwietniu 1943 roku dywizji grenadierów pancernych GROSSDEUTSCHLAND i w końcu roku 1944 przekazano go brygadzie grenadierów Führera (którą utworzono z dywizji grenadierów pancernych GROSSDEUTSCHLAND) i jeszcze w końcu kwietnia 1945 używano go w walkach obronnych przeciwko Armii Czerwonej w rejonie Wiednia. Stamtąd wycofywano się przez rejon Amstetten w kierunku na Großraming do Enns.
Podczas pierwszego oczyszczania pojazdu znaleźliśmy w przedziale bojowym trzy dobrze zachowane buty noszone przez pancerniaków, hełm, etui na papierosy, amunicję do Stg 44 i Mausera 98k, różne zawleczki w pojemnikach ze stali jak również szczoteczkę do zębów. "
(...)
Josef Loidl
Prezes
Fahrzeug-Technik-Luftfahrt Museum Bad Ischl- Salzkammergut
Sulzbach 132, Lauffen, A-4821, Austria
http://www.myhaflinger.com/fahrzeugtechnikmuseum/








Napisano
Aha, list właściciela był oczywiście w j. niemieckim, to, co widać to moje tłumaczenie. Pozdrowionka.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie