Gość Napisano 16 Listopad 2002 Napisano 16 Listopad 2002 Hello, ja w sprawie ostatniego odcinka KOMPANNI BRACI w TVN. Moim zdaniem byl do kitu... Zero walki za to mnóstwo krwii i bebechów. Co wy Drodzy Forumowicze o tym sadzicie?
Kubalo Napisano 16 Listopad 2002 Napisano 16 Listopad 2002 No tak , ale trzeba wziąść pod uwagę , że w tym odcinku osobą pierwszoplanową był sanitariusz ... Tak więc raczej się nie dziwie że było więcej krwi .Ale i tak uwarzam , że odcinek był OK . PozdrawiamKuba
Gambit Napisano 16 Listopad 2002 Napisano 16 Listopad 2002 Zgadzam się z przedmówcą. Sensem każdego odcinka jest pokazanie wojny z jakiegoś punktu widzenia. W odc. 6-tym była historia o sanitariuszu, który wyłapał kryzys i zaczął wątpić w sens bycia tym sanitariuszem. Bardzo dobrze to pokazano. I dobrze że tak jest bo wojna to nie tylko akcja i naparzanka... Cieszę się że tak to pokazują - w 5-tym przecież Winters prawie cały czas rozmyślał i pisał na maszynie... Mnie osobiście podoba się postać Wintersa i to podczas walki ale myślę, że niewielu by się znalazło, którzy by wytrzymali ponad 10 godzin samej akcji... Mózg by się mógł zlasować. Poza tym ten serial ma być ku przestrodze" a nie ku chwale" wojny... ..:: GAMBIT ::..
Gość Napisano 16 Listopad 2002 Napisano 16 Listopad 2002 Zgadza sie, odcinek byl nudny po prostu - choc doskonale zrobiony. Ale taka byla rzeczywistosc do ukazania z wnetrza psychiki" - rozterki, itp. Na pewno jest to mniej chwytliwe niz widok z wnetrza budynku w Carentan bronionego przez MG ;-)))A bebechy (i ta kość wystająca) niezwykle sugestywne... No i przeczytalem na stronie www.hbo.com/band ile wysiłku wlozono w zrobienie Bastogne ze wszystkimi detalami". Szkoda ze ogolne znudzenie odcinkiem spowodowalo, ze nie zwrocilem na te bajery specjalnej uwagi.
Peter Napisano 17 Listopad 2002 Napisano 17 Listopad 2002 Drogi speers!Kompania Braci" wg. zgodnej oceny fachowców czyli ludzi którzy proch wąchali" , jest filmem bardzo bliskim prawdy. Nie historycznej i pseudo historycznej typu Hurra !!!!, fabryka amunicji w magazynku, tona trotylu w głowicy granatnika), podkolorowanej albo przejaskrawionej. Wojna lądowa jest przede wszystkim brudna, śmierdząca, głupia ,bezsensowna i okrutna. Jeżeli ktoś w trakcie takiej rzeczywistości potrafi zachować przyjażń i człowieczeństwo to znaczy , że jest silnym facetem. O tym jest ten film.
Gambit Napisano 17 Listopad 2002 Napisano 17 Listopad 2002 To tak jakby mieć pretensje że w nowym Odkrywcy jest artkuł Indii o szkieletach, które znajdujemy chodząc z wykrywaczem skoro gazeta jest o poszukiwaniach skarbów.....:: GAMBIT ::..
Gość Napisano 17 Listopad 2002 Napisano 17 Listopad 2002 Szkoda , że nikt u nas w kraju nie nakręci filmu np.o żołnierzach gen.Andersa przecierz Oni też dokonali wielu ciekawych rzeczy. Fakt w tle powinna powiewać biało-czerwona flaga a nie gwiażdzisty sztandar i wtedy bylo by OK.Mój dzidek byl na wojnie tylko od wrzesnia 44 do grudnia 45 w LWP a i tak mozna by o jego przygodach nakręcić film
Gość Napisano 19 Listopad 2002 Napisano 19 Listopad 2002 UWAGA: Będzie trochę przydługo i moralizatorsko (skracałem to już na wszystkie sposoby...)Przeczytałem ten post, Panowie i trochę mnie „siekły” niektóre wypowiedzi.Kiedy byłem dzieckiem fascynowały mnie filmy o II WŚ i chyba zazdrościłem żołnierzom, którzy brali udział w walkach. Fantastyczne mundury, romantyzm wojskowego życia, męska sprawa, klarowny podział na czerń i biel, dobro i zło... Im bardziej interesowałem się historią wojen, tym mniej rozumiałem z ich logiki i mniejszą ochotę miałem na przeżycie jakiegokolwiek konfliktu zbrojnego. Dotarło do mnie, że wojna to nie tylko herosi z automatami na pierwszej linii. Gros wcielonych do armii osób nie widziała na oczy uzbrojonego wroga – obierali ziemniaki w kuchni na tyłach, jeździli z zaopatrzeniem, pilnowali szlaków komunikacyjnych, budowali umocnienia itd... Wojna widziana ich oczami musiała być bardzo nieciekawa.Filmy, które pamiętam z dzieciństwa nie pokazywały takich antybohaterów. Byli po prostu nieatrakcyjni. Nawet żywot zwykłego sanitariusza na froncie miał się nijak do „gieroja bijącego faszystowskiego gada”. Ale taka właśnie była wojna. Brudna, nieciekawa i niebezpieczna. Dużo „krwi, bebechów i trupów”. Większość żołnierzy nie uczestniczyła w spektakularnych walkach – weźmy choćby autora (niestety nie pamiętam nazwiska) świetnych wspomnień „Wrzesień podchorążego” – jego wrzesień to m.in. ciężko ranny żołnierz z odstrzeloną szczęką próbujący popełnić samobójstwo rowie melioracyjnym – po jednej próbie ponownie repetuje karabinek i strzela w to, co zostało z żuchwy. Wojna, to list poległego oficera polskiego nad Bzurą (vide: Korczak „Cóżeś Ty za pani...”), opisujący kaczki wyjadające mózg niemieckiego żołnierza, czy też dzielenie się zakrwawionym chlebem znalezionym w przestrzelonym niemieckim plecaku... Z pewnością jest to nieefektowne i zniechęcające – w przeciwieństwie do scenariusza: „dużo walki i mało bebechów”...Chwała nielicznym, którzy pokazują wojnę prawdziwą, bez patosu. Erich Maria Remarque odważył się napisać w latach 20-tych „Na zachodzie bez zmian”. I to była chyba pierwsza tak prawdziwa książka o wojnie (i antywojenna zarazem). U niego wojna była baaaardzo nieciekawa.Kilkadziesiąt lat później Kurt Vonnegut jr. dał swojej „Rzeźni Nr 5” podtytuł „Krucjata dziecięca”. Dlaczego? „Bo w filmach, żołnierzy grają takie gwiazdy jak John Wayne, a w rzeczywistości na froncie krew przelewały dzieci 18-20 letnie...”, jak powiedziała jedna z rozgoryczonych bohaterek książkiDobry kumpel MIKE (pozdrawiam Cię jeśli to czytasz), zafascynowany historią armii niemieckiej II WŚ, powiedział mi kiedyś, że nigdy w życiu nie chciałby przeżyć tego, co widzieli żołnierze na froncie II WŚ. On też kiedyś był dzieckiem i też oglądał „Czterech Pancernych...”Nie chcę uwłaczać Przymanowskiemu – miał dobre pióro i napisał kawałek naprawdę dobrej książki (mam na myśli „Ze 101 frontowych nocy”), ale to tylko luźne opowieści przygodowe. I niedobrze by było, gdyby wojna jawiła się dzięki takim publikacjom, jako luźne i sympatyczne opowieści przygodowe. Pomysł z historią sanitariusza w 6 odcinku „Band of Brothers” uważam za świetny. Może to nam uświadomi, że wojna to niekoniecznie paratrooper z M1A1 w dłoni i z naszywką „Screaming eagles” na ramieniu... PozdrawiamTomasz. P.S. Większość z ponad 50 mln. ludzi, którzy zginęli w trakcie II WŚ to cywile. Vonnegut w cytowanej powyżej „Rzeźni...” uświadamia nam to pisząc, że Drezno 1945 r. było intrygujacymm miejscem na ziemi, gdzie otwarto kopalnie ludzkich zwłok, wydobywanych z zasypanych schronów. Raczej nieciekawe, nie?
Gość Napisano 19 Listopad 2002 Napisano 19 Listopad 2002 Ten odc.6 sprawia, że można patrzeć inaczej na wykopaną postrzelaną menażkę, połamaną mydelniczkę, nieśmiertelnik czy kubek...A to co leży w kolekcji na półce nie jest ylko" przedmiotem.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.