feeder Napisano 3 Październik 2004 Autor Napisano 3 Październik 2004 Ostatni, w książce Bronisława Dzikiewicza teodolitem pod Monte Cassino" wyczytałem, że podczas odprawy dowództwa korpusu w lecie 1946 d-ca 5 Kresowej zaproponował, by cały korpus ruszył samodzielnie do kraju.Czy ktoś z Was mógłby wskazać inne źródła potwierdzające ten fakt?
grenadier Napisano 13 Październik 2004 Napisano 13 Październik 2004 To bardzo mało znana historia, ale bardzo smutna także. Powinno się ją zacząć od tego, że żołnierze II Korpusu jako jedyni wrócili do Polski z Zachodu z bronią w ręku! (co się z nią stało to inna zagadka historii).Nie mam niestety akurat pod ręką żadnego opracowania ani manuskryptu wspomnień tego żołnierza, ale z pamięci:Po bitwie o Monte Cassino do II Korpusu, wobec braku mozliwości uzupełnień z dotychczasowych źródeł, trafiło wielu jeńców - Polaków z Wielkopolski, Pomorza czy Śląska, którzy jako obywatele III Rzeszy służyli w Wehrmachcie (na marginesie - nie byli SIŁĄ wcielani. Po prostu normalny pobór - jak nie to sąd i tak dalej - zresztą to sosobna historia). Korpus po zakończeniu wojny skłądał się w bardzo dużym procencie z nich (nie wiem dokładnie, opracowań zdaje się brak) i oni bardzo chcieli wracać. Na tym tle wybuchł wewnątrz Korpusu konflikt między nimi, a tymi, którzy byli z Kresów i nie mieli dokąd wracać. Nakładało się na to niemal powszechne przekonanie, że zaraz wybuchnie III wojna światowa przeciwko ZSRR i jak w piosence, jedna atomowa, druga atomowa i wrócimy znów do Lwowa. Konflikt wykorzystały władze w Warszawie, któe wysłały do Włoch oficjalną misję wojskową, która namawiała żołnierzy do powrotu. Nic dziwnego, że szybko powstał rozłam. Ci, którzy chcieli wracać, zostali odizolowani i internowani przez Anglików. A ponieważ czas biegł, a decyzji nie było (w końcu dla Rządu Emigracyjnego był to cios propagandowy i polityczny) - w tych obozach dochodziło nawet do strajków głodowych. Pod koniec 1946 roku decyzje zapadły. Z włoch wyruszyły transporty kolejowe. Problem był tylko z Czechosłowacją, której władze nie zgodziły się na przejazd żołnierzy pod bronią i uzbrojenie jechało osobnym transportem. Pociągi przejeżdżały do Kędzierzyna. Na pewno na pierwszy transport czekała orkiestra, kwiaty itp, a potem ... komisje weryfikacyjne. Powitanie tylko oficjalnie było miłe, bo wielu z nich trafiło do więzień. W końcu służyli w Wehrmachcie, a niektórzy nawet w Waffen SS... Aha, taka ciekawostka - pod koniec 1943 roku - jak mi opowiadał jeden z takich żołnierzy - ponowne komisje wojskowe objęły wszystkich, którzy służyli w oddziałach mało bojowych. Mój znajomy był w orkiestrze wojskowej bodaj we Frankfurcie. Na komisji podzielono ich na cztery grupy, losowo - szedł oficer i wskazywał: ty do Heer, ty do Luftwaffe, ty do Kriegsmarine, a ty do Waffen SS. Tak wyglądał pobór do elity... I właśnie tak mój znajomy trafił do Włoch do SS - na szczęście do jakichs zapchajdziur i na tyłach frontu w okolicy Monte Cassino trafił do niewoli, potem do II Korpusu, a potem do Polski. Smutna historia, bo jego ojciec był Powstańcem Śląskim...
feeder Napisano 14 Październik 2004 Autor Napisano 14 Październik 2004 Do więzienia pakowali nie tylko tych z iemiecką przeszłością". Czasami wystarczyło być starszym podoficerem.
grenadier Napisano 20 Październik 2004 Napisano 20 Październik 2004 Generalnie wystarczyło, że się stamtąd przyjechało... No bo po co? Pewnie szpiegować... wysadzać i tak dalej...
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.