Panowie, dzięki Waszej pomocy tak się dokopałem, że dziś rozmawiałem przez telefon z facetem, który jest prawnukiem siostry mojego pradziadka. Bardzo Wam dziękuję.
Dokładnie to ten człowiek. Jestem zawodowym żołnierzem i służę właśnie w Szczecinie. Uzyskałem z archiwum SG (profesjonalnie i błyskawicznie. Pozdrowienia dla Pani Iwony) między innymi, tą zamieszczona wyżej fotografię. Z opowieści rodzinnych wynika jedna dziwna rzecz. Pradziadek nie był zmobilizowany we wrześniu. Weszli Rosjanie i nic. Żyje sobie. W 1940 rodzina jedzie na podbój Syberii. On zostaje i dalej nic. Chodzi po Baranowiczach. Potem go zgarniają jak ukrywał się na jakiejś wieży kościoła i dalej nic nie wiadomo. Dla mnie to dziwne. Jakbym wszedł jak Rosjanie to takiego wroga ludu kasowalbym od ręki. Zdrada? Szantaż ? Odwrócenie?Nie ma go na żadnej liście pomordowanych na wschodzie. Po prostu czarna dziura.
Dziękuję Ci bardzo. Jesteś wielki. Niestety nie wiem o nim wiele. Wiem. Że walczył w obronie Płocka w 1920. Był w żandarmerii. Potem w Batalionach Celnych. Odszedł jako podporucznik (tu zagadka bo w artylerii). Po wojnie mieszkał w Baranowiczach i pracował w Hurtowni tytoniowej. Z opowieści rodzinnych kojarzy mi się ulica Szeptyckiego jako ich adres lub miejsce jego pracy. Niestety na temat jego życia przed wojna polsko bolszewicką nie wiem nic. Jeszcze raz wielkie dzięki.