Dziękuję, że Pan odpisał, nie zawsze wszyscy chcą wchodzić w takie dyskusje.
Czytał Pan moją książkę?
Jeśli ktoś podważa ustalenia ponad dwuletniego, dziennikarskiego śledztwa i trzyma to dla siebie - na to nic nie poradzę. Historia zamordowanego Huczki nie ma nic wspólnego ze Szczeliną - bardzo szybko można samemu dojść do takiego wniosku analizując akta sądowe czy chronologię zdarzeń. Bardzo łatwe do sprawdzenia jest choćby to, że Jajo Faberge, które rzekomo skradziono "u Cygana", sprzedane na aukcji za granicą, nigdy... nie zaginęło (!). Jego losy były dokładnie znane na długo przed Szczeliną, więc nie mógł to być "fant" z tego schowka. Okrutne morderstwo ze świata Romów zostało po prostu bez podstaw "podpięte" pod historię "Szczeliny", resztę dorobili różni dziennikarze etc. (przyznali się do tego).
Proszę wymienić lub choćby zasugerować z kim istotnym nie rozmawiałem - lista moich rozmówców sięga ponad 250 osób, ale niektóre osoby wygadywały takie farmazony, że nawet nie trafiły na łamy książki. Kilka kluczowych osób rzeczywiście już nie żyje, ale z wieloma zdążyłem porozmawiać. Tak, żyje jeszcze kilka osób, które nie zgodziły się ze mną porozmawiać lub nie autoryzowały swoich wypowiedzi - uszanowałem to. To jednak nie znaczy, że ich wersje wniosłyby przełom do moich ustaleń, ponieważ _inne osoby_ (często ich znajomi) opowiedziały dalszą część lub zdały relację o tych "małomównych".
Co Pan ma na myśli mówiąc "tutejszy"? Kto jest "tutejszy" dla sprawy Szczeliny? Warszawiak, gdzie służby pracowały nad tematem, mieszkaniec Wrocławia, gdzie mieszkało kilku ważnych świadków, ktoś z Wlenia czy Szklarskiej Poręby?
Pisze Pan o pustych schowkach - proszę podać dowolny przykład, przecież możemy to sprawdzić. Wiele ludzi snuje opowieści dziwnej treści, potem wskazuje na jakieś znane miejsce, potem okazuje się, że miejsce było penetrowane przez Rosjan, polskich geologów czy naukowców i żadnego depozytu tam nie było i być nie mogło. Wiem, o czym piszę, ponieważ lokalizacjami na Dolnym Śląsku zajmuję się już połowę życia i sporo z nich widziałem.
Cieszę się, że przyznaje Pan, że wymyśliłem "teoretycznie spójną całość". Z drobną poprawką, że nie "wymyśliłem" - znalazłem na jej potwierdzenie dokumenty i świadków, łącznie z pierwszą wersją o Szczelinie.
M. Bojko zmyślił znaczną część swojej historii o "Szczelinie". Sam się do tego przyznał, potwierdzili to także jego znajomi. Każdy ma oczywiście prawo do fantazji, ja mam prawo je sprawdzać. Spojrzałem na sprawę szerzej, historia ma swoje źródła zupełnie gdzie indziej.