Tak to się tutaj co jakiś czas pojawia problem kontroli eksportu.
Jest regulowany na poziomie międzynarodowym przez:
Porozumienie Wassenaar w sprawie Kontroli Eksportu Broni Konwencjonalnej oraz Dóbr i Technologii Podwójnego Zastosowania (ang. The Wassenaar Arrangement on Export Controls for Conventional Arms and Dual-Use Goods and Technologies) zawarte w miasteczku Wassenaar koło Hagi 31 marca 1994
oraz przez prawa narodowe o kontroli exportu uzbrojenia.
I tak amerykańskie prawo amerykańskie o eksporcie uzbrojenia mówi , że Departament Stanu udziela licencji na określony rodzaj uzbrojenia do konkretnego kraju. I reeksport broni dalej wymaga kolejnej licencji. Czyli, na przykładzie, Niemcy dostali kiedyś licencję eksportową na zakup Patriotów. Dalszy re-eksport nie jest możliwy bez kolejnego zezwolenia eksportowego z USA dla Ukrainy. Czyli ostatnie komunikaty o rozmowach USA i Niemiec znaczą, że Amerykanie zgodzili się takiej licencji udzielić i to oni byli zagrywającymi w tej sprawie. Broń którą otrzymaliśmy my i inne od Ameryki obejmują podobne ograniczenia. Dlatego też kilka lat temu Izrael nie mógł sprzedać używanych F-16 do Chorwacji. I dlatego w Europie chyba żadne muzeum nie ma w zbiorach Tomcata bo Amerykanie takich licencji nie udzielali. A Phantomy są tylko w muzeach w krajach które je eksploatowały. Jest jeden wyjątek. W latach 90-tych, na brytyjskiego Phantoma dla Muzeum Kbely w Czechach specjalnego zezwolenia udzieliła Madalein Albricht Sekretarz Stanu USA, co zadziwiające :) pochodzenia czeskiego. Ale na mocy licencji nie można było fotografować w muzeum detali radaru i wyposażenia. Wiem bo pytałem tam w muzeum. Na ogół dopiero gdy już nikt nie użytkuje na świecie danego typu uzbrojenia to wypada ono z list eksportowych. Obecnie z listy wypada powoli właśnie Phantom. Ale jestem ciekaw jakie dokumenty musiało zdobyć MLiA w Krakowie na wypożyczenie takiego Phantoma obecnie.
Czyli jeśli ktoś odsprzeda bez licencji broń amerykańską to musi się liczyć z tym, że odbiorca nie zakupi części zamiennych w Ameryce a obaj sprzedawca i kupujący muszą się liczyć ze ściganiem przez prawo amerykańskie. Czyli w skrajnych przypadkach wchodzi w zakres dyskusji użycie nawet US Marines i pocisków cruise.
W Europie to działa podobnie. Prawdopodobnie w naszej umowie na Leopardy jest podobna klauzula na reeksport czołgów dalej. Jeśli nasze Leopardy maja trafić na Ukrainę to zgodzić się na to musi rząd niemiecki.
Prawdopodobnie podobne klauzule mieli Rosjanie na nowszy sprzęt typu samoloty Mig-29. Ale na to programowo lejemy, bo sojusze się zmieniły a my obsługujemy Mig-29 od wielu lat poza kontrola producenta. Czyli robimy to na własną odpowiedzialność.
Oddzielny światek stanowi sprzedaż sprzętu podwójnego zastosowania. Czyli na przykład sprzedaż izotopów radioaktywych. Bo idzie tak do aparatów Rentgena jak i do bomb atomowych. To jest dopiero jazda. Czasami materiał sprzedawany w pojedynczych kilogramach jest cywilny, ale ten sam materiał w big-bagach (w tonach) jest materiałem wojskowym.