A może by tak dorzucić do tematu hasło: ”najbardziej absurdalne zdarzenie związane z waszymi poszukiwaniami”? Kiedyś jesienią spotkałem w trójmiejskim lesie rodzinkę „na grzybach”. Moja piszczałka wzbudziła żywe zainteresowanie dzieciaków. A że poczucie humoru mam zazwyczaj dobre – na pytanie starszej pani „czym się zajmuje?” odpowiedziałem że badam poziom napromieniowania grzybów :). Wielkie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem, że babka w to uwierzyła. Aby więc dalej trzymać ją w błogiej nieświadomości pokazałem na jakiej zasadzie ten pomiar napromieniowania się odbywa. Nad pierwszym lepszym muchomorkiemem wcisnąłem zerowanie w powietrzu. Po zniżeniu wykrywacza do grzybka rozległ się pisk. Babka z przerażeniem zerkała na swój koszyk grzybów, a ja w spokoju mogłem się dalej zająć swoimi „pomiarami” :)))